Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miedź. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miedź. Pokaż wszystkie posty

sobota, 14 września 2013

Oh, deeeeer! vol.2

Wspominałam, że chodzi mi po głowie.
Więc zrobiłam.
Zrzut, parostek (żadne zwierzę nie ucierpiało! ^^) misternie opleciony miedzianym drutem. Trzy końcówki pomalowane złotą farbą. Wydaje mi się, że mogłaby być trochę ciemniejsza, ale w moim mieście ciężko jest cokolwiek dostać (kiedy się pytam o jedwabne motki, panie wywalają na mnie oczy, jakby nie sądziły, że coś takiego istnieje). Do tego sznur wykonany techniką szydełkowo-koralikową, którą ostatnio polubiłam bardzo.
Z racji tego, że sam element główny jest dosyć ekstrawagancki i odważny, przynajmniej jak dla mnie (chociaż kilka żon myśliwych, które go widziały, już sobie ostrzą na niego łapki ^^) przywieszkę i sznur można rozdzielić a sam sznur nosić jako coś na kształt obróżki. Zresztą, jej długość jest też dostateczna, aby owinąć sznurem nadgarstek dwa razy i stworzyć bransoletkę (:

Także, Wilk podziałała kompleksowo ^^

I nie wiem czemu, ale sam wisior jest duuuuuużo ładniejszy, niż na zdjęciach.









Wisior jest bardzo jesienny. I cieszę się, że znalazłam w sobie motywację, żeby go skończyć. Mimo, że przy okazji złamałam dwa paznokcie ^^

A jeszcze, jakby ktoś też miał pomysły na biżuterię z wykorzystaniem takiego naturalnego elementu, to chciałam powiedzieć, że mam ich więcej, są niedopary, wszystkie zrzuty, żadne zwierzątko nie ucierpiało przy pozyskiwaniu ich. Po prostu na jesień koziołki, jelenie i inne takie gubią swoje korony. 

I jest z czego wybierać (:



I tak przy okazji, jako że wire wrapping jednak:


środa, 28 sierpnia 2013

Oh, deer! Vol. 1

Przez zabawę z TOHO trochę czasu zajęło mi zrobienie tych zdjęć. Jeleń od kilku dni już zupełnie gotowy, poleci niedługo do Turcji.
Miał być jeleń.


Oczywiście po wygooglaniu odpowiednich zdjęć, poprzyglądaniu się porożu wiszącemu na ścianach u mnie w domu i u dziadków, narysowaniu projektu... prawie udało mi się powyginać druty w zgodzie z zamysłem. Tata-myśliwy i dziadek-myśliwy przyjrzeli się wisiorkowi. Tata, że dolny róg, zwany w gwarze specjalistów oczniakiem, jest za krótki, powinien być najdłuższy. Dziadek uradowany, stwierdził, że mogłabym jeszcze krzyż między porożem zrobić, byłby wtedy znak św. Huberta.
Jakimś cudem udało mi się wytłumaczyć, że to nie tak działa. A jeśli kiedyś będę jeszcze robić jelenia, zapamiętam, że dolna gałązka ma być dłuższa. (:













Wykonany z miedzi, w większej części przez mnie zaoksydowanej i poprzecieranej. Z jedną perłą i fasetowanymi granatami.

A po moim pokoju porozrzucane jest rzeczywiste poroże, które czeka na swoją kolejkę do zamiany na biżuterię. (:

Edit.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Chcę się tu wgramolić.

I jeszcze jeden, i jeszcze raz, na Kreatywnym Kufrze. Przypełzło takie coś:


A teraz próbuje się wdrapać, o i macha łapką, że się zgłasza.


Wisiorek wykonany w całości przez mnie w technice wire wrapping. Można powiedziec, że to już bardziej naszyjnik. Dosyć rzucający się w oczy. 
Głównym kamykiem jest zielony howlit, reszta to szklane koraliki - te większe połyskują w bardzo mile żaby sposób. Gałązka (patyczek, cokolwiek na co żaba próbuje się wdrapać) i łańcuszek są oksydowane, reszta nie. Drucik miedizany, chociaż się tak nie błyszczy. Przyznam, że akurat ten leżał u mnie dosyć długo i zdązył sam naturalnie pociemnieć, co moim zdaniem fajnie pasuje do żabki.






To taki mały samozachwyt, ale uwielbiam sposób, w jaki żabka próbuje się 'wdrapać' na drucik. Jedna łapka całkowicie przewieszona, dwie pozostałe trzymają się gałązki a trzecia zwisa bezwładnie w taki żabi sposób. Wydaje mi się, że w ten sposób udało mi się uchwycić naturę tej pełznącej, powolnej dynamiki (:

A i w ogóle, żabka jest tak skonstuowana, by ładnie się ułożyć na szyi. Noga zwisa tak idealnie... że układa się na koszulce między piersiami ^^














No dumna z siebie jestem, no. :D

I oczywiście dużo zdjęć, bo nigdy nie wiem, na które sie zdecydować. A żaba jest na tyle fotogienicnza, żeby jej jeszcze kilka ujęć zrobić (:

piątek, 9 sierpnia 2013

The Key to Her Soul

Właściwie to historia tego wisiorka jest troszkę inna, ale w sumie ostatecznie pomyślałam, że zrobię jeszcze jeden wisiorek, kluczyk, tylko z czerwonym, nieregularnym koralem, który będzie bardziej pasował do Historii.

Natomiast obie historie są historiami miłości.

To taki mój mały powrót do wire wrappingu, po długiej przerwie. Chyba nawet po dwóch latach! Nie liczę samodzielnego wyginania bigli czy zapięć jako wire wrapping! (:

Tu w całości wszystko wykonałam samodzielnie, włącznie z łańcuszkiem.








A tu przed oksydowaniem jeszcze:



Błękitny, różowy, żółty, intensywne, jasne kolory, to kolory kojarzące się z Indiami. Z Holi - Festiwalem Kolorów. Indie to bransolety podzwaniajace na nadgarstkach, szklane, miedziane, koralikowe. To dzwoneczki u kostek. To piękna, romantyczna i poetycka muzyka. To Bolywood. Indie to slumsy. Zupełnie inne tradycje i zwyczaje kulturowe, niż te, do których się przyzywczailiśmy.

To także Taj Mahal. Piękny grobowiec miłości, sławny chyba na całym świecie. Jeden z symboli.

Nie widziałam tego miejsca. Jeszcze. To tylko kwestia czasu.

Na razie wyobrażam sobie dziewczynę bieganącą w stronę Taj Mahal. Owiniętą w zwiewne materiały, które powiewają za nią jak ptasie skrzydła, połyskującą klejnotami jak feniks, ściskającą w dłoni taki mały, zaplątany, pozawijany kluczyk. Klusz do pięknie zdobionych, cięzkich drzwi. Kluczyk do jej duszy.



Hym. Więc... noooo... Znowu wędruje na wyzwanie do Rozkręconych Myśli, jako druga praca. Chociaż fotografem najlepszym ne jestem, bo na zdjęciach kluczyk zdecydowanie traci.