Blogger Widgets

piątek, 25 lipca 2014

stolik ocalony..

Długo szukałam stolika dla synka.. Nie mogłam trafić na ten właściwy.. Był albo za mały albo za brzydki albo za drogi.. albo wydawał mi się zbyt "byle jak zrobiony". Nie wiedziałam czy ma być okrągły czy kwadratowy.. 

 W końcu problem rozwiązał za mnie los :D 

Pewnego dnia moja siostra, ni stąd ni zowąd powiedziała.."Widziałam dziś w charity shop (dla niewtajemniczonych - to taki SH, z którego zarobione pieniążki wędrują na cele charytatywne) drawniany stolik dziecięcy z krzesełkami, ale strasznie zniszczony". 

Zaiskrzyła we mnie ogromna chęć przygarnięcia owego biedactwa.. pod warunkiem, że spotka się z aprobatą (musiał mieć odpowiednie wymiary i potencjał) wysłanego do owego sklepu męża :P 

Poszedł i przyniósł.. 




Biedne to było i zniszczone.. ale takie jak chciałam :D 

Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.. bo ten właśnie komplecik firmy "Svan od Sweden" (tzn nie ten, ale taki sam tylko że nowy) był na mojej liście mebelków pożądanych lecz nieosiągalnych.





W ruch poszedł papier ścierny, klej, kit i farba i voilà.. 






W planie mam teraz uszycie poduszeczek pod pupcie ;-) i podkladek pod nakrycia... 



Polecam owe mebelki jeśli ktoś natknie się na nie (nowe bądź używane).. 

http://www.scichild.com/products/play-room-furniture/play-with-me-toddler-table-chairs/#!

 Są dobrze skonstruowane, wytrzymałe, krzesełka stabilne, wygodne oparcia. 
Wielkim plusem jest też taborecik dla rodzica, który świetnie się sprawdza przy wspólnej zabawie.. Przyznam się też, że nie rzadko siadam przy stoliku z synkiem i wspólnie jemy przy nim posiłki :P


Pozdrawiam cieplutko i życze udanego weekendu :-D

Agata 

piątek, 4 lipca 2014

Blackberry Salad Striped Afghan

Jakiś czas temu wpadłam na pomysł, że wydziergam nowy kocyk dla mojego synka.. Stwierdziłam, że musi być wielki, jak na koc (prawie) 4latka przystało i  szaro-niebiesko-kremowy. :P 

Zabrałam mojego małego mężczyznę w podroż po pinterescie. Po przyjrzeniu się niejednej z dostępnych tam inspiracji, wybór mojego malucha padł na "kulki". 




Wszystko za sprawą tego obrazka..



który zaprowadził mnie na stronę  mooglyblog.com, gdzie znalazłam wzór i dokładne instrukcje jak kocyk zrobić.. Bardzo polecam jeśli ktoś ma ochotę na "jeżynową sałatkę"  ;-)

Mama zabrała się do pracy, a było to już chyba 2 miesiące temu :P Dziergam w każdej wolnej chwili iiiii..........  jestem dopiero w 1/3 drogi.. :P



     Za mną już 2500 kulek.. i ponad 2km włóczki :P 







Przyznam się bez bicia, że zanim sama zaczęłam coś tworzyć, to jak wielu lekceważąco podchodziłam do rękodzieła. Nie zdawałam sobie sprawy z tego ile pracy i czasu trzeba włożyć by powstało "coś" z "niczego" :/ Teraz gdy widzę produkty "handmade" niejednokrotnie uważam że cena jest za niska i nieadekwatna :P



Pozdrawiam ciepło i
 życzę udanego weekendu, 

Agata





piątek, 20 czerwca 2014

Szczęśliwi czasu nie liczą



To zdanie idelanie pasuje do stanu w jakim się często znajduję.   Jako "siedząca" w domu mama czasem nie pamiętam jaki to mamy dzień tygodnia czy miesiąca.. Często jednak świadomość tego jest potrzebna. .. W walce z zagubieniem pomaga mi więc śliczny kostkowy kalendarz, który dostałam w prezencie od siostry :-) 






Kolejny "odmierzacz" czasu otrzymałam od męża mojego kochanego.. chyba po to bym nie wstawała zbyt wcześnie, nieświadoma tego, że jeszcze nie pora :P



Prawdę mówiąc, zegarek w sklepie wypatrzyłam sama.. bardzo mi się spodobał, ale jako że wydał mi się zbyt drogi to po chwili wzdychania do niego odłożyłam go z powortem na półkę i poszłam dalej.. Jakże byłam zdziwiona gdy po powrocie do domu zegarek stał na mojej szafce nocnej.. Czujne oko męża wypatrzyło (z oddali) minę żony.. i tak to zostałam obdarowana :-)





Mierzony czy nie.. czas płynie a ja to widzę... Zasiane niedawno przez mojego synka niezapominajki zaczynają wyglądać już z doniczki..





moje dwie białe królewny - hortensje - zaczynają powoli przekwitać..




 do Irlandii zawitało piękne, słoneczne, zielone lato :D Lato o jakim marzyłam piekąc się w skwarze w ubiegłym roku w Czechach..

(na zdjęciach poniżej maleńki fragment Argillan Demense, Skerries, co Dublin)





i tak mamy (jeszcze przez chwilkę) 20 czerwiec.. piątek :-)











czwartek, 22 maja 2014

..żyj kolorowo, marzenia najbarwniejsze miej...



Witam ponownie po przerwie długaśnej. Uwierzyć nie mogę, że aż tak długo mnie tu nie było... :-/

Dziś kolejna odsłona kuchenna.

W mojej kuchni w Czechach.. panowało umiarkowanie kolorystyczne :P  Była bardzo nieśmiała.. stonowoana..

W duszy jednak zawsze marzyłam o takiej swojskiej, kolorowej, radosnej.. 

W końcu zaczęłam wcielać w życie to moje małe pragnienie... z jednej strony by kuchnia którą teraz użytkuję mnie aż tak nie "raziła", a z drugiej by przedmioty powoli gromadzone mogły znaleźć kiedyś miejsce w kuchni MOJEJ prawdziwej  :-) 



A teraz zdjeć troszeczkę..


serduszkowa zawieszka - jedno z moich ostatnich dzierganek :-)





Czerwone buciki "upolował" mój synek - za każdym razem gdy na nie patrzę przychodzi mi na myśl blogowa koleżanka Sylwia i jej radosny blog.. Kto jeszcze nie był niech zajrzy koniecznie :-) 






kurki - prezent od siostry :-D





   








Pozdrawiam cieplutko wszystkich "do mnie" zaglądających..





Agata



piątek, 31 stycznia 2014

dom 2 - kuchnia


Mieszkania/domy do wynajęcia w Irlandii są w zdecydowanej większości mniej lub bardziej umeblowane.. Ma to swoje plusy - gdyż zaczynając od zera ma się na czym spać, przy czym jeść i na czym usiąść.. Jednym z minusów natomiast jest to, że trudno znaleźć lokum, które pasowałoby wynajmującemu pod względem lokalizacji, wielkości, ceny i wystroju jednocześnie :P Najczęściej z czegoś trzeba zrezygnować na korzyść czegoś innego :P


Szukając miejsca dla siebie braliśmy pod uwagę następujące kryteria:


*Lokalizacja -  przez 3 lata mieszkania w sąsiedztwie dwupasmówki :/ nie marzyłam o niczym tak jak o spokoju. Mieszkanie w centrum stolicy nie wchodziło zatem w grę. Teraz mieszkamy w małej miejscowości, zaledwie 5 minut spacerem od plaży, z dala od zgiełku a jednak wystarczająco  blisko do środków komunikacji miejskiej czy "by skoczyć po mleko gdy zabraknie".  


*Dom? Mieszkanie?  - w związku z usposobieniem naszego najmłodszego członka rodziny, który tryska energią od rana do wieczora i niechęcią z naszej strony by  zatruwać życie innym, zdecydowaliśmy się na wynajęcie domku (koniecznie z"k" ze względu na wielkość)..  Nasz synek może biegać i krzyczeć do woli bez rujnowania zdrowia psychicznego sąsiadów. 

"Własny" ogródek  - miły dodatek. 


*Stan budynku - pleśń i grzyb - największe zmory irlandzkich mieszkań  :/ 
Niestety ten sam klimat dzięki któremu mogę oglądać tu 40 odcieni zieleni (jak to śpiewał Johny Cash) sprawia, że większość budynków jest skażona tym paskudztwem. Nam udało się znaleźć dla siebie gniazdko nie dotknięte (póki co) tym świństwem :/ 


Minusy : 

- wyższa cena -  w stosunku do wynajęcia  mieszkania, o podobnym metrażu, w tej okolicy

- czas "stracony" na dojazdy do pracy  

- nieszczęsny wystrój..  choć nie tragiczny, bo przez 3 miesiące szukania odpowiedniego domu naoglądałam się rzeczy niesamowitych i odrzucających.. ale jednak nie są to moje czyste i zadbane mebelki, które sama wybrałam i póki co musiałam zostawić za sobą :/ 


Stan w jakim dom został nam oddany pozostawiał wiele do życzenia.. Mąż musiał zakasać rękawy i się nieźle napracować by doprowadzić go do stanu "używalności". Ja po przyjeździe przejęłam pałeczkę i zabrałam się do walki ze zniszczeniami i brudem pozostawionym po wcześniejszych lokatorach.  I tak sobie walczymy do dziś :-/


Mimo iż wystrój domu nie jest w moim guście.. Niektóre rzeczy podobają mi się bardzo, a z innymi da się żyć :P 

Dziś trochę o kuchni :


++ Drzwi z drewna i klamki, które kiedyś chciałabym mieć "u siebie.





++ Okno przy zlewie, którego bardzo brakowało mi w mojej kuchni (o tej tu)

+kolor ścian -> W całym domu pomalowano je na piaskowy kolor - bardzo nijaki i neutralny, ale przynajmniej pasuje do wszystkiego.





+ kolor mebli -  Mimo iż meble są zupełnie nie w moim stylu (nie lubię mebli nowoczesnych) to ciesze się, że szafki mają jasne fronty.

+ posadzka - rozjaśnia pomieszczenie



Pozdrawiam serdecznie, Agata







niedziela, 12 stycznia 2014

Wróciłam.. :-)


Przez myśl mi przeszło nie raz, że blog mój nie tak stary, umrze teraz śmiercią (nie) naturalną...  
Bo o czym tu pisać, kiedy miał być o kątku moim.., który to miał się w dom zmienić, jak poczwarka w motyla...  

Polubiłam go w końcu i smutno mi trochę było go opuszczać. 

Teraz przygarnął mnie dom, zimny i obcy.. gdzie meble i sprzęty płaczą nad swoją przeszłością... Dom mój nowy - tymczasowy - na okres nieznany. Oswoić go muszę, choć nie jest to łatwe. Niech więc blog będzie mi kompanem na drodze ku domu prawdziwemu.


"Od­daj się życiu wprost, nie bój się, ono sa­mo wy­niesie cię na brzeg i pos­ta­wi na nogi." F.Dostojewski





Wychodzę z budynku..  krok, dwa, trzy.. drzwi niebieskie, żółte, zielone, czerwone.. sto kroków...  mijam ludzi uśmiechniętych.. kroków 200, 300? może mniej - policzyć muszę.. morze szumi, mewy krzyczą.. muszle pękają pod stopami.. ciepły wiatr uderza w policzki..  soczyście zielona trawa "bije po oczach" - jest pięknie.. Wróciło do mnie serce uparcie siedzące na skraju urwiska..









Witam wszystkich w Nowym roku.. Niechaj będzie dobry i obfity w radosne dni. Jeszcze raz bardzo dziekuję kochanym duszyczkom za e-maile jakie otrzymałam w trakcie mojej blogowej nieobecności - to bardzo miłe z waszej strony. 


Dla wszystkich spragnionych zieleni... Styczeń w Irlandii :-D







Pozdrawiam serdecznie..:-)

 Agata 






sobota, 20 lipca 2013

Pozostając w wiśniowym klimacie..

Pozwolę wam dziś zajrzeć do mojej sypialni..  :p 

Wiśniowy kolor mebli.. trafił się nam całkowicie niechciane.. Chcieliśmy by były białe i ładnie się prezentowały na tle kawowych ścian.. ale mieliśmy jakieś dziwne wyobrażenia o kupowaniu mebli zanim się tu przeprowadziliśmy :p Myśleliśmy ze przyjdziemy do "pobliskiego" sklepu i nasza sypialnia będzie tam na nas czekać byśmy mogli ją wziąć ze sobą do domku :p Bardziej się mylić nie mogliśmy :p Kiedy okazało się, że na meble które nam się podobają mamy czekać 8 tygodni.. kupiliśmy to co było "w zasięgu ręki" :p z zamiarem, że kiedyś przemalujemy to na pożądany kolor, ale jakoś  takie już zostały na czas który tu spędziliśmy. Nawet przywykłam do tej barwy.. podoba mi się zwłaszcza zimą :p bo emanuje jakimś dziwnym ciepłem... Lubię ją też w połączeniu z "ogromną masą" białej pościeli.. która nadaje jej świeżości..







Moje "pod-łóżkowe" skarby..




Kącik w którym miało stanąć biurko..  :p




Moja szafa, z ogromnym lustrem..


Na parapecie co się już w szafie nie mieści.. :p


i widok z naszego sypialnianego okienka.. 




Dziękuję za "odwiedziny" :-) i życzę miłego popołudnia :-)

Pozdrawiam, Agata :-D 




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...