Dawno, dawno temu.. był sobie domek przy drodze, a przed nim bawiły się dzieci. Malcy wyglądali nadjeżdżających samochodów, których widok był dla nich, owego czasu, nie lada atrakcją .
Za domem był ogród pełen kolorowych kwiatów, a jeszcze dalej rozciągały się sady.. Kwitnące jabłonie, grusze.. wiśnie, śliwy cieszyły na wiosnę oczy bogatym ukwieceniem, a nosy swoją wonią. To wszystko u podnóża góry gęsto pokrytej drzewami...
Wyjrzawszy o poranku z okna na piętrze domku, zobaczyć można było mgłę tajemniczo unoszącą się nad lasem, poczuć zapach wilgotnej ziemi, jednocześnie delektując się śpiewem małych, skrzydlatych mieszkańców sadu..
A czas płynął i przyszły zmiany.. Z dzieci stali się dorośli, dziadkowie i w końcu pradziadkowie... Droga "się rozrosła" i zmieniła w dwupasmową, natrętnie uczęszczaną przez tiry. Miejsce sadów zajęły bloki mieszkalne, kolosy prawie całkowicie zasłaniające widok na, już nie tak gęsty jak dawniej, las.. Melodię śpiewu ptaków zakłóca huk cywilizacji...
Domek pozostał na swoim miejscu.. Lekko dotknięty palcem czasu, ubrany w nową szatę, stoi tam gdzie już nie pasuje, a w nim my i nasz kąt..