Pokazywanie postów oznaczonych etykietą apel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą apel. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 1 marca 2018

Juz mozecie mi zazdroscic.

Post niesponsorowany, ale jakby troche lekramowy.
No bo tak, zobaczylam, spodobalo mi sie, a nawet sie zachwycilam, poprosilam i mam. Takie to proste, co nie? Ale do rzeczy, bo gadam jak jakas blondina, a Wy nadal nie wiecie, w czym rzecz.
Nasza blogowa kolezanka, Anna Vilma, ma rozne talenta, raz sobie dzierga, innym razem koralikuje, a czasem filcuje. Juz od dluzszego czasu slinilam sie nieskromnie na widok Jej prac, ale ostatnio jedna tak mnie oczarowala, ze ja sobie zamowilam. I mam, a co!
Biala duza koperta - myslalam, ze moj wyczekany szal sobie w niej tkwi, ale tu sie pomylilam, bo z koperty wyjelam pieknie opakowana paczuszke. W czarny papier! Teraz nie wiem, czy to specjalnie dla mnie, bo wiadomo, ze ja wszystkie kolory lubie, pod warunkiem, ze sa czarne, czy tez jest to takie opakowanie firmowe dla wszystkich.


Ale najlepsze klu bylo na wezelku w srodeczku.


No wzruszylam sie, ze robione bylo z milosciom i dla mnie. Przywieszeczki (bo sa naprawde maniunkie) skrzetnie sobie schowalam. Do paczuszki byla dolaczona karta wizytowa i pieknie napisany przepis pielegnacji wyrobu (mozna kliknac i powiekszyc do przeczytania)


No pelna profeska! Wszystko naprawde piekne i staranne. Byla jeszcze prywatna kartka do mnie, ale jej tresc pozostanie miedzy Anna a mna. I wreszcie zawartosc, ale jak ja pokazac? Przeciez nie bede strzelac samojebek, bo jestem troche niewyjsciowa, a nie chcialo mi sie robic pelnej charakteryzacji, zebyscie sie nie wystraszyli. Wpadlam wiec na pomysl, ze modelka bedzie Toya, ale ona jakos nie miala ochoty, co wyraznie na zdjeciach widac.



No co za durna baba! Rozlozylam wiec szal na kanapie. Lepszych zdjec nie bedzie :/


No i co? Fajny, co nie? Myslalam, ze bedzie taki bardziej sztywno-filcowy, ale jest zaskakujaco mieciutki i nawet malo "gryzie" w szyje. Jestem nim po prostu zachwycona.
A teraz uwaga, bedzie lokowanie produktow i wytworow Anny Vilmy. Nie jestem taka, zeby trzymac w tajemnicy przed Wami, ze mozna sobie takie cudenko obejrzec, zakochac sie i zamowic. I tak nie ma dwoch jednakowych szali, bizutow czy swetrow, kazdy jest unikatem.

Tu mozecie zakochiwac sie w filcowanych szalach

Tu zas podziwiajcie wyroby bizuteryjne

Strona na fejsbuku Anny Vilmy


Anna robi rowniez niepowtarzalne swetry, niestety nie ma do nich dostepu w jednym miejscu, ale to male niedopatrzenie ma zostac naprawione i pewnie niedlugo powstanie trzeci blog z samymi swetrami. A sa one naprawde bardzo oryginalne. Udalo mi sie znalezc jeden z nich na stronie fejsbukowej Anny (zdjecie Jej autorstwa)


Aniu, chcialam Ci bardzo pieknie podziekowac, szal jest jeszcze fajniejszy niz na zdjeciach. Juz sie boje, ze spodoba sie ktorejs z bestii i beda chcialy mi go zwinac. A takiego!


A teraz jeszcze maly apelik, taki tyci apeliczek.
Na moim blogu po prawej stronie sa banerki odsylajace na nasze dwie stronki fejsbukowe, na Kurze Lapki, o ktorych pisalam niedawno i zapraszalam Was wszystkich do lubienia, podziwiania naszych talentow,  komentowania i udostepniania wpisow na swoich profilach.


TEDY wchodzi sie na te strone.

Poza tym reaktywowalysmy stronke Spojrz jak pies z kotem zyja za plotem. Jak sam jej tytul sugeruje, chodzi  o szeroko pojete dobro naszych czworonoznych braci mniejszych. No coz, nie ma co ukrywac, ze zle sie dzieje. Ludzie znecaja sie nad zwierzetami, wyrzucaja je, nie dbaja o nie podczas mrozow, dopuszczaja do niekontrolowanego rozrodu, co prowadzi do przepelnienia schronisk, bezdomnosci i umierania. Bardzo lezy nam na sercu, zeby jak najwiecej osob zechcialo wraz z nami udzielac sie na tej stronie, udostepniac ja i wpisy na niej na wlasnych profilach. Ja wiem, ze takich stron jest bez liku i niewiele to daje, ale im wiecej takich apeli, tym moze wzrosnie swiadomosc w spoleczenstwie, moze jeden z drugim zastanowi sie, zanim skrzywdzi zwierze, inny zwroci uwage, ze zwierzakowi sasiada dzieje sie krzywda i zareaguje.
Wszystkich, ktorzy maja wlasne blogi prosilabym o umieszczenie na nich banerkow z odsylaczami, niech te strone pozna i rozpropaguje jak najwiecej ludzi. Jesli ktos z Was nie umie wstawic banerka, niech tylko powie, a Ciocia Dobra Rada wymodzi post pogladowy i pokaze krok po kroku, jak to zrobic.


TUTAJ jest furtka na te strone.
Rozsylajcie wici, gdzie sie da, nigdy za duzo apeli. Banerki mozecie pobrac z tego postu, sa juz "przyciete" do 250px







środa, 13 września 2017

Pomozmy podopiecznym Przemka.

Uwaga! Uwaga! Pełna mobilizacja! Nasze Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt bierze udział w ogólnopolskiej akcji charytatywnej „Mam serce dla psów i kotów”.
Kampania dotyczy marki Pedigree i Whiskas i trwać będzie od 11.09. do 31.10. 2017 roku.
Na czym polega akcja? Jaki jest nasz cel?
W ramach akcji charytatywnej „Mam serce dla psów i kotów”, rozdane zostanie milion posiłków dla psów i kotów w wybranych schroniskach.
O ilości przyznanych posiłków będą decydować internauci, którzy raz dziennie będą mogli zagłosować na wybrane schronisko.
Głosowanie odbywa się poprzez stronę internetową www.milionposilkow.pl
Pomożecie? Udostępniajcie i głosujcie! Pamiętajcie, aby głosować codziennie na nasze schronisko!
www.milionposilkow.pl
Uwaga! Po wybraniu województwa (podkarpackie) wyskakuje jedno schronisko do wyboru czyli nasze ale opisane jako "37-712 Żurawica, Orzechowce 3", staramy się aby organizatorzy dokonali poprawki tego wpisu.

Przemka chyba nie musze nikomu przedstawiac, to wielki milosnik kotow, ktorych wiele zaadoptowal, zanim zostal szefem schroniska w Orzechowicach niedaleko Przemysla. Z ogromnym zaangazowaniem zmienia je w psio-koci raj, przy sporym udziale wielu wolontariuszy. Nazywa swoje dzielo schroniskiem dla bez... nie, nie bezdomnych, ale bezcennych zwierzat. Jemu naprawde warto pomagac. Mam zatem wielka prosbe: udostepniajcie na swoich blogach i gdzie tylko sie da. Uzyjcie obrazka z odsylajacym linkiem do tego wpisu albo, jak u mnie, bezposrednio na strone www.milionposilkow.pl. Glosowac mozna od przedwczoraj do konca pazdziernika, to duzo dni i mozliwosci oddania glosu. Chcialabym, zeby nam sie udalo!
Glosujcie!
Codziennie!






wtorek, 22 sierpnia 2017

Mopki, Walki i inne koty.

Ten post to od poczatku do konca lokowanie produktu i moje subiektywne reklamowanie talentu naszej blogowej przyjaciolki. Bo ja nie tylko sie tym talentem zachwycilam, ale zostalam obdarowana jego czastka, kiedy juz prawie bylo wiadomo, ze Kira dlugo z nami nie zostanie. Ogladanie jej zdjec to co innego, a manie przed oczyma jej portret - to tez co innego.

Kira

Hana wyspecjalizowala sie w technice malarskiej zwanej suchym pastelem, zaczela trenowac na owocach i innych takich nie do konca zywych naturach, z czlowiekow malowala hiszpanskie tancerki, byly tez rozne widoczki, zreszta obejrzyjcie sobie cala kolekcje TUTAJ.
W jej tworczosci zauwazylam pewien trend, mianowicie zwierzaki, psy i koty. Reke trenowala na swoich wlasnych i siostrzanych.

Walek



Balus





Frodo




















A pozniej na blizszych i dalszych czlonkach rodziny i znajomych.

Frytka
Lama


Zoe
Lulu


Tropik
Fuks


Rufi

Mopek


Niewidomy Kajtus
Freya



Amon
Jak widac, nie zabraklo i kotow, choc psy sa w przewadze.
Reka Hany byla coraz pewniejsza, podobienstwo do modela (zdjecia modela) coraz wieksze. Sama dostarczylam jej zdjecia Orkowej Pandy i na biezaco bylam swiadkiem powstawania portretu suni. Cos z piec razy myslalam, ze jest juz gotowy, ale nie, Hana dopieszczala go jeszcze i jeszcze. Wyszedl tak:

Pandzior
Na widok jej ostatniego dziela omglalam z wrazenia, ze ojesu! Oto Rex:

Reks

Jak zdjecie, prawda?  I co powiecie? Ano najwyzszy czas nasza Hane zareklamowac w swiecie, bo nie watpie, ze wiele osob chcialoby miec portret swojego pupila, a nie wie, jak sie do tego zabrac i kogo poprosic. Najuprzejmiej wiec prosze ustawiac sie grzecznie w kolejce, nie przepychac i biegusiem slac zdjecia zwierzaczkow, ktore majo byc namalowane. Kto pierwszy, ten lepszy.
No i jeszcze wielka prosba UDOSTEPNIAJCIE gdzie sie da, na blogach, fejsbuniach, pinterestach, twitterach, mozna tez rozlepiac plakaty w swojej okolicy, co kto moze i lubi.

A gdybyscie chcieli skontaktowac sie z Hana, to proszsz: 3babyzwozu@gmail.com





poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Zatkane do imentu.

Od kilku dni nie tylko mieszkancy mojego miasta, ale setki, a moze nawet tysiace tych, ktorzy dojezdzaja tu do pracy, wiekszosc dnia spedzaja w korkach. To, co dzieje sie na ulicach i drogach dojazdowych, zakrawa na celowy sabotaz. Ja rozumiem, ze drogi trzeba remontowac, ale do panienki nedzy, nie wszystkie naraz!

Tak to mniej wiecej wyglada

Z autobany siodemki sa dwa wjazdy do miasta, z tego polnocny jest obecnie zamkniety, wiec caly ruch odbywa sie od poludnia, czyli ulica, ktora widze z okna kuchennego. Chyba tylko w nocy nie jest zatkana, a ja musze nia codziennie jezdzic, wiec rowniez kwitne w korkach. Kto chcialby ominac zjazd polnocny i wjechac krajowa trojka od Northeim, tez ma problemy, bo i tam sa jakies remontowe zawirowania. Od wschodu do Getyngi dojechac wprawdzie mozna, ale w samym miescie kawal ulicy jest zamkniety, wiec pozostaje do dyspozycji wielokilometrowy objazd. A juz slychac, ze siodemka tez bedzie wkrotce remontowana, wiec z trzech pasm ruchu jedno w kazda strone bedzie zamkniete. Ktos chyba w ratuszu z glupim sie na lby pozamienial!
W miniony piatek  jednak wqrw mieszkancow i dojezdzajacych osiagnal absolutne apogeum. Od rana padal deszcz, ciurkal bez przerwy - i to byl pierwszy czynnik. Drugim byly objazdy i korki na ulicach. A jakby tego bylo malo, na jednej z glownych ulic wysiadla sygnalizacja swietlna i dodatkowo jakis samochod rozkraczyl sie na jednym z dwoch pasow ruchu. Rozpetalo sie pieklo i liczacy setki sznur aut nie ruszal sie nawet o milimetr.
Ukoronowaniem calosci bylo ponowne zamkniecie ulicy obok Kiessee, bo znow podniosl sie poziom Flüte i ulica stala sie nieprzejezdna. Jakby za malo bylo korkow w calym miescie.
Ludziom naprawde sie ulalo, lokalne strony na fb zakipialy od malo parlamentarnych komentarzy i retorycznych pytan, czy nie bylo mozliwe robic jedno po drugim, a nie wszystko naraz. Dlaczego nie wykorzystano ferii letnich i okresu urlopowego na te roboty, wtedy ruch bylby zdecydowanie mniejszy. Komentujacy licytowali sie, kto wiecej czasu spedzil stojac w deszczu w korku. Bluznili na lokalnych decydentow i zyczyli im bolesnych hemoroidow do konca zycia.
Juz sie boje nastepnych dni...

!!! SLUCHAJCIE, JEST SPRAWA. !!!
Malgosia, ktora prowadzi dom tymczasowy Za Moimi Drzwiami, dla kotow, a czasami dla pieskow i od ktorej mam moja Buleczke i Toyke, znalazla sie w wielkiej potrzebie. Jej tymczasy przywlekly do domu straszna chorobe, panleukopemie. Kilka sie zarazilo, a domowi rezydenci sa zagrozeni. Koszty juz sa ogromne, a beda tylko wieksze.
Podam konto, kto moze, niech wplaca. Kto nie moze, niech choc udostepni. Wplata idzie na fundacje, bardzo wazny jest dopisek, dla kogo te wplaty.
Nazwa konta: Fundacja Pręgowane i Skrzydlate
Adres: Wrocław
Bank Pekao SA
SWIFT: PKOPPLPW
74 1240 4025 1111 0010 7090 9435
(BARDZO WAŻNE: w tytule przelewu prosimy wpisać DAROWIZNA DLA ZMD)


konto PayPal: pregowaneiskrzydlate@wp.pl





piątek, 19 maja 2017

Mam wielka prosbe.

Wprawdzie udostepnilam juz prosbe na fejsuniu, ale przeciez nie wszyscy z Was tam sie udzielaja, wiec ponowie ja tutaj, bo sprawa jest wazna dla wszystkich, ktorzy lubia Anie. Bo wszystkie Anki to fajne chlopy, nieprawdaz?
Otoz Ania Matysiak, prowadzaca blog Ani M. a bedaca poetka, fotografem i wydawca, bierze udzial w konkursie ksiegarskim, a nam wszystkim bardzo zalezy, zeby go wygrala. Potrzebne sa glosy!

Oddaje glos samej zainteresowanej:

Konkurs odbywa się dość analogowo -  nie ma strony z okienkiem, na które można by kliknąć. Trzeba wysłać mail na adres klubksiegarza@op.pl 
w mailu zaś napisać, że głosuje się na książkę Leszka Szarugi Trochę inne historie, oraz podać swoje imię i nazwisko, ewentualnie telefon, bo wśród głosujących będą losowane nagrody. Można też wysłać zgłoszenie na kartce pocztowej na adres: Klub Księgarza, Rynek Starego Miasta 22/24, 00-272 Warszawa. Do 12 czerwca.



Calosc Jej apelu TUTAJ. Gdybyscie jeszcze mogli, po zaglosowaniu oczywiscie, poudostepniac Jej i moj apel dalej, bylabym zobowiazana, bo im wiecej nas glosujacych, tym wieksza szansa dla Ani na wygrana. Glos nic nie kosztuje, nie trzeba placic za smsy, wypelniac karkolomnych formularzy, czy co tam jeszcze - to tylko jeden email i mozna go wysylac z kazdego zakatka swiata. A roboty jest na dwie minuty. Wiem, ze pomozecie i z gory bardzo pieknie dziekuje.







środa, 9 grudnia 2015

Jest prosba.

Zrodlo

To male cudo to Kajtus. Kajtus jest bardzo, bardzo chory, a leczenie kosztuje majatek. Trzeba pomoc!
Kazda suma to juz pomoc, ziarnko do ziarnka - wiadomo. Sama przekonalam sie o potedze wsparcia wielu osob, kiedy Kira miala byc operowana. Ja wiem, ze swieta i wydatki, ale moze uda sie przelac choc grosik?
Namiary na konto:

EWA BROŻEK
KRAKÓW
PKO 50 1020 5558 1111 1656 0690 0073

IBAN PL 50 1020 5558 1111 1656 0690 0073
BIC  BPKOPLPW  

Z DOPISKIEM  'DLA KAJTKA'



 

piątek, 12 czerwca 2015

Jak za Gierka.

Wiekszosc z nas pamieta jego slynne "Pomozecie?", na co zgodnym chórem wszyscy odpowiadali "Pomozemy!" Podobnie dzieje sie na blogowisku. Niech no tylko ktos znajdzie sie w potrzebie, a gromada ludzi o wielkich sercach spieszy z pomoca.
Kto, jak nie ja, wie o potedze blogowej pomocy najlepiej? Sama jej doswiadczylam i kiedy tylko moge, splacam swoj dlug dalej.
Na pewno wiekszosc juz, poprzez apele na innych blogach i platformach spolecznosciowych, zdazyla poznac niewesola historie Polly anny, mlodej kobiety, ktora na skutek powaznej choroby ma ogromne problemy z poruszaniem sie. Walczyla, ale w koncu nadeszlo nieuniknione, Polly anna nie moze poruszac sie bez wozka inwalidzkiego. A wozki sa bardzo drogie i NFZ ich nie refunduje.
Nie bylabym soba, gdybym nie wspomniala, gdzie przepadaja pieniadze dla takich ludzi jak Polly anna i setki jej towarzyszy w niedoli i potrzebie. Trzeba przeciez wydawac miliardy na zdrowych bykow w sutannach, placic za nich skladki zdrowotne. Reszta musi sobie radzic sama.
Tyle tylko, ze Polly anna nie zostanie sama ze swoim problemem, to my jej pomozemy!
Oddaje jej glos:

Potrzebuję wsparcia. (klik)

Wiem, ze na Was zawsze mozna liczyc. Tu nie chodzi o duze sumy, niech kazdy ofiaruje tyle, na ile go stac, chocby grosik. Ziarnko do ziarnka, grosz do grosza i wspolnie damy rade. Osoby z Polski moga zadeklarowac swoj 1% podatku na rzecz fundacji, ktora wspiera zbiorke dla Polly anny. Mozna tez przelac pieniadze jednorazowo.
Pamietajcie, ze w jednosci sila! A dobro zawsze powraca.
Pozwolilam sobie upitrasic banerek, powklejajcie go u siebie na blogach, na fejsbuku, na g+ i gdzie sie da, zeby jak najwieksze grono moglo go zobaczyc, bo im nas wiecej, tym szybciej nazbieramy na ten wozek.


Siegajcie wiec po zaskorniaki, zrezygnujcie z jakiejs malej wlasnej przyjemnosci i przeslijcie, ile tylko mozecie. Ja juz to zrobilam.





wtorek, 31 marca 2015

Pomozmy Loonie.

Wyobrazcie sobie, ze wszystko, czym jestescie dzisiaj otoczeni, meble, urzadzenia, ubrania, kwiatki, pamiatki, dokumenty, no WSZYSTKO - ze to nagle znika. Nie ma i juz nie wroci. Zostaly cztery gole sciany. Przepraszam, nie calkiem gole, bo malowniczo osmalone sadza.
Nasza blogowa kolezanke Loone spotkala wielka tragedia. Oddaje jej glos:

Zaczynam od nowa....

Położyliśmy się spać we wtorek krótko przed północą. Około godziny pierwszej dym obudził mojego męża.
Rano staliśmy pod naszym blokiem, razem. Razem my i nasze koty, które uratowały się z nami.
Płakałam po stracie, ogień strawił wszystko, co mieliśmy.
Przestałam płakać w czwartek. Odcięłam przeszłość grubą kreską, mój mąż zrobił to samo.
Zrozumieliśmy w piątek, że ogień nie odebrał nam tego, co najcenniejsze i najważniejsze – życia, zdrowia, miłości.
Zostały jeszcze marzenia i wspólne cele, które będziemy realizować.
Na przestrzeni tego tygodnia otrzymaliśmy tyle wsparcia od naszych rodzin, przyjaciół i obcych ludzi, że obiecaliśmy sobie, że się nie poddamy.
Nie będzie depresji, załamania, jest gruba kreska i radość życia od nowa.
Byliśmy zbyt blisko tego, że mogło nas tu nie być. Dlatego obiecaliśmy sobie, że każdy nowy dzień będziemy witać z uśmiechem.
Mój los chciał, aby zrobić totalne porządki.

Czas ruszyć w nową drogę…
To co, dziewczyny (chlopaki oczywiscie tez!), moze zorganizujmy jakas zbiorke. Niejednokrotnie udowodnilysmy, ze nie zostawiamy nikogo w potrzebie.
Poprosilam Loone o udostepnienie numeru jej konta, dostalam go i teraz zwracam sie z apelem do Was, pomozmy pogorzelcom. Liczy sie kazdy grosik!
Ja wiem, ze swieta i przednowek, ale pomyslcie, to moze spotkac kazdego z nas. Pomozmy im zbudowac zycie od nowa, bo starego zycia i tak nie maja szansy dostac z powrotem.
Pozwolilam sobie ukrecic napredce banerek i mam prosbe o udostepnianie go wszedzie, gdzie sie da, wraz z linkiem do tego posta. Im wiecej osob podzieli sie grosikiem, tym szybciej Loona i jej rodzina (ta czworonozna tez) stana na nogi (i lapki).

Wplacajcie na konto:


Sylwia Paszkiewicz
IBAN:   PL98 2490 0005 0000 4000 2938 3554
BIC:   ALBPPLPW

Z dopiskiem: zasilenie konta.

A to banerek do udostepniania:


Wiem, ze moge na Was liczyc, bo na wlasnej skorze przekonalam sie, jak bardzo. Teraz staram sie splacac moj dlug wdziecznosci. 






sobota, 8 czerwca 2013

Udostepniam.

Trafilam przypadkiem na ten wpis, ale wstrzasnal on mna na tyle, ze postanowilam go udostepnic, zgodnie z prosba matki, ktorej dziecko choruje, tak naprawde nie wiadomo, na co.
Gdyby ktos z Was wiedzial, co sie kryje za ta dziwna choroba, gdyby mial na jej temat cos do powiedzenia, niech napisze na adres ankanowakowska@poczta.onet.pl
Na FB tez mozna udostepniac TUTAJ
Opowiesc Anki:


Mam na imię Ania. Mam dwoje dzieci, Oliwiera, który za miesiąc kończy 5 lat, i Kornelię, która w listopadzie skończy 15. Od 2 lat mieszkamy w Islandii. Wyjechaliśmy jak większość rodaków, za chlebem..
Oliwier od małego był pogodnym aktywnym dzieckiem,praktycznie nam nie chorował.Przechodził tylko tak zwane 2-3 dniówki.
Nie chorował na żadne choroby zakaźne,typu świnka,ospa....

Pomiędzy październikiem a listopadem miał miejsce pierwszy atak. Jak co wieczór,po umyciu się,zjedzeniu kolacji położyłam go spać,ale kładąc go zauważyłam,że dziwnie się zachowuje,przełyka ślinę tak jakby chciał wymiotować.Zapytałam więc co się dzieje,Oliwer nie reagował,leżał na wznak. 
Po czym zaczął wymiotować,ale nie odwracał główki na bok tylko leżał nadal na plecach.Przewróciłam go na bok,mówiłam do niego, ale on nie reagował.Już wtedy wiedziałam,że jest coś nie tak. Zabraliśmy synka do szpitala,w którym zbadano go słuchawkami, uszy, gardło, temperatura. Wszystko było ok. Lekarz stwierdził,ze dziecko jest po prostu przemęczone i kazał nie puszczać go do przedszkola prze 1 lub 2 dni. W stanie takiej nieświadomości,był około godziny.

Następny atak miał miejsce 4 marca tego roku, ale ten był bardzo poważny i niebezpieczny. Oliwier znowu stracił świadomość, oczy miał skierowane w jeden punkt,nie reagował na nasze głosy,wymiotował. Dziecko w trakcje przewożenia do szpitala,strasznie siniało,przełykało ślinę,miał obrzęk szyi. Jechaliśmy do szpitala a ja myślałam tylko o tym, by mój synek przeżył...
W szpitalu,pobrano mu krew,obserwowano go i tak naprawdę nic więcej nie zrobiono. Po około 2 godzinach od ataku,Oliwier dostał epilepsji,podano mu jakiś lek,po którym się uspokoił i zasnął.Przewieziono nas do innego szpitala,zrobiono tomografię głowy. Rano lekarz powiedział,że dziecko zostanie znieczulone ogólnie,ponieważ trzeba wykonać rezonans magnetyczny.
Po wybudzeniu się Oliwier był osłabiony.Lekarz ponownie musiał zabrać go na znieczulenie ogólne,ponieważ koniecznie musieli pobrać płyn z rdzenia.Więc mały został uśpiony po raz drugi.

Po badaniu lekarze przekazali nam tą straszną informację, "państwa syn ma rozległy obrzęk lewej półkuli mózgu" Nie wiedzieli od czego powstał,co to jest.
Oliwier po tym ataku był już inny,osłabiony,mniej aktywny,skarżył się na ból głowy,duszności,miał skoki ciśnienia,tętna.
Pierwsze co lekarze podejrzewali, to to, że jest to jakaś bakteria, wirus po chorobowy (np.angina,grypa która zaatakowała mózg). Po tygodniu z posiewu szpiku wykluczono bakterię. Ale przez ten tydzień dziecko dostawało leki w formie kroplówek. Po około 10 dniach wykonano ponowny RM, badanie krwi-bez zmian, nadal duży obrzęk.
Następnie lekarze podejrzewali, ze jest to ADEM (Ostre Rozsiane Zapalenie Mózgu),nadal przebywaliśmy z małym w szpitalu,gdzie zaraził się Rotawirusem,następne skoki ciśnienia,wymioty,biegunka,gorączka.

Lekarze podjęli decyzję o leczeniu dziecka pod kontem Ademu. Oliwier przyjmuje steryd o nazwie  DEXAMETHASONE 4mg. Zaczęliśmy go podawać od połowy marca, pobyt w szpitalu trwał ponad 2 tygodnie. Dziecko po powrocie do domu było osłabione,szybko się męczył,dużo spał,skarżył się na częste wybuchy gorąca,nie miał ochoty na zabawę.Stopniowo zaczął chodzić do przedszkola, ja zostawałam z nim. Lekarz stwierdził,że musi wracać do normalności,codzienności, gdzie ja jako matka przeżywałam wręcz panicznie aby nikt go nie stuknął w głowę itd...

Po miesiącu trzeci RM  pod ogólnym znieczuleniem.Obrzęk objętościowo jest taki sam,ale jest poprawa (grubość obrzęku pomniejszyła się o około 50%) ,więc steryd działa. Byliśmy szczęścili,że nasz ukochany synek jest coraz silniejszy walczy z chorobą.
Oliwier coraz dłużej zostawał w przedszkolu,lecz nadal skarży się na ból głowy,ma wybuchy gorąca. Sterydy zmieniły go fizycznie. Dzieci postrzegają go inaczej,dorośli patrzą jak na dziwaka. Jest to przykre dla Oliwiera jak i dla mnie jako matki, która na to patrzy i nic nie jest w tanie zrobić. Nasz syn skarżył się, płakał dlaczego ten lek tak go zmienił,dlaczego jest inny. Ważył 19 kg, a w tej chwili waży 30 kg.

Po badaniu lek jest nadal podawany w mniejszych dawkach.
Pod koniec maja kolejne badanie RM+Pobranie płynu z rdzenia w znieczuleniu ogólnym.
Wynik jest identyczny jak ostatni,niestety nie ma poprawy,obrzęk stanął,nie zmniejsza się,ale też się nie zwiększa.Lekarz prowadzący po rozmowie z nami wyklucza kolejne podejrzenie, to nie jest ADEM- ponieważ steryd działał by na tą chorobę a w tym przypadku jest odwrotnie.

Lekarz zasugerował aby otworzyć głowę i pobrać wycinek, ale dlatego,że Oliwier normalnie funkcjonuje,chodzi do przedszkola,bawi się,śmieje,chodzi,więc postanowił odstawić lek i następne 2 miesiące czekać. We wrześniu ponowny RM. Lekarze każą go tylko obserwować. Islandia konsultowała się również z lekarzami z zagranicy i to oni zasugerowali,że jest to ADEM,podobnie załamali ręce nie wiedząc co dalej robić.Także ja jestem non stop w domu,nie pracuje i jest mi na pewno ciężej jak mężowi, on w pracy,pogada,koledzy,ja sama zagubiona,szukająca pomocy gdziekolwiek.

Zastanawialiśmy się by wracać do Polski, Islandia jest małym państwem. Może w Polsce mielibyśmy większe możliwości leczenia i badania Oliwiera.  
Problem jednak w tym, że lekarz niby nie widzi przeciwwskazań, ale mówi że za lot samolotem musimy wziąć odpowiedzialność my rodzice. Że nie ma gwarancji, że coś się Oliwierowi nie stanie. On bardzo ciężko znosi dłuższą jazdę samochodem, a co dopiero samolotem...

Mamy córkę 15 letnią, która tu ma całe swoje życie, szkołę, znajomych.. co ja mam robić? 
Jakie decyzje podejmować? Skąd wiedzieć, że podjęte decyzje są trafne? Przecież tu chodzi o życie mojego dziecka... Czuję, że tracę grunt pod nogami. 

Oliwier z mamą przed chorobą
I zdjęcia aktualne

piątek, 26 kwietnia 2013

...

Chcialabym wszystkim cieplo podziekowac za zaangazowanie w sprawe zbiorki krwi dla Piotra.
Niestety, nie udalo mu sie...

środa, 24 kwietnia 2013

APEL.

W szpitalu na Czarnowie, na Intensywnej Terapii, leży człowiek, który potrzebuje Waszej pomocy!

Nazywa się PIOTR CHROMIŃSKI.

Proszę tych z Was, którzy nie boją się igieł, aby udali się do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i dali się wyssać.

WAŻNE!

Przed oddaniem krwi, poproście o zaświadczenie, że to co oddajecie, przeznaczone jest dla Piotra (podajcie jego personalia i informację gdzie leży - Wojewódzki Szpital Zespolony, Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Kielcach). Jeśli jesteście z Kielc, zaświadczenie, które dostaniecie po zabiegu, zanieście do szpitala na Czarnowie (portier powie gdzie). Jeśli jesteście spoza Kielc, kontaktujcie się ze mną, jakoś to załatwimy!

Piotrek przeszedł już co najmniej jedną operację, ale czekają go następne, dlatego sprawa jest dość PILNA!

Jeśli nie możecie sami oddać krwi, proszę, spróbujcie kogoś namówić!

Z góry dziękuję za pomoc!

sobota, 2 marca 2013

SZUKAMY LESIA.

Nie mieszkam wprawdzie w Warszawie, nawet nie mieszkam w Polsce, ale zywie nadzieje, ze moze ktos z moich czytelnikow jest ze stolicy lub jest zarejestrowany na fejsbuku. Zamieszczam apel naszej kochanej Kaprysi, ktorej zaginal, wziety niedawno ze schroniska piesek Lesio. Stworzenie to mialo chyba niewesola przeszlosc, bo jest bardzo plochliwy. Wyrwal sie Kaprysi na spacerze i zniknal w ciemnosciach.
Prosze wszystkich czytajacych o pomoc w postaci zamieszczenia tego apelu, gdzie tylko sie da, na FB, czy gdziekolwiek indziej, a mieszkancow W-wy o szeroko otwarte oczy i czujne wypatrywanie malego pieska w szeleczkach.


Tu jeszcze jedno jego zdjecie, wziete od Kaprysi bez pozwolenia, ale w dobrej sprawie. Lesio jest na nim wyrazniej widoczny.


Wiadomosc z ostatniej chwili