Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2013. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2013. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 września 2017

Wiecznie żywy - Isaac Marion


Warm Bodies
Wiecznie żywy, tom 1
Wydawnictwo Replika, 2013
308 str.

Jak żyć?

źr.
Zanim R poznał Julie nie-żył wedle pewnego rytmu. No wiecie, włóczenie się po zamieszkałym przez zombie lotnisku, słuchanie pomrukiwań towarzyszy, ignorowanie dziwacznych mszy Kościstych, a od czasu do czasu - wypady na miasto na polowania, by zdobyć jakiś świeży mózg i nafaszerować się kolejnymi wspomnieniami żywych. A później spotkał ją. Z całą pewnością żywą, energiczną, wzburzoną dziewczynę, która niczym fala, przetoczyła się przez jego martwe tkanki i zapaliła w nim iskrę czegoś czego nigdy wcześniej nie czuł. Julie i R są inni. Są skrawkami kolorowej przeszłości, odmieńcami teraźniejszości i czymś czego przyszłość się nie spodziewała. Ich historia zetknie się na granicy dwóch światów: żywego i martwego. Jeśli chcecie być tego świadkami, zapraszam.

wtorek, 9 maja 2017

Papierowe miasta - John Green


Paper Towns
Bukowy Las, 2013
400 str.

W pogoni za balonem

źr.
Margo Roth Spiegelman to osobisty cud Quentina Jacobsena. Piękna i nieuchwytna jak sen, mieszkająca po sąsiedzku i... totalnie go ignorująca, już od jakiegoś czasu. Dlatego kiedy pewnej nocy, wkrada się do jego pokoju i proponuje nocny objazd miasta, wraz z kilkunastoma celami do wypełnienia, Q nawet się nie waha. Czymże jest bowiem nielegalne działanie, wizja niewyspania dnia następnego czy możliwość złapania przy perspektywnie spędzenia czasu z dziewczyną, o której się marzy? Gorzej kiedy następnego dnia, po wspólnej, szalonej wyprawie, okazuje się, że Margo tajemniczo zniknęła... Zanim Quentin wsiądzie do auta, by zacząć wypatrywać dziewczyny, przyjdzie mu się zmierzyć z efektami ich wspólnego działania, a także wskazówkami, pozostawionymi przez pannę Spiegelman. Jak skończy się ta podróż?

"Ludzie tworzą miejsca, a miejsce tworzy ludzi."

piątek, 4 grudnia 2015

Cicha noc - Shirley Jump

źr.
Mistletoe Kisses with the Billionaire
Wydawnictwo Harlequin, 2013
160 str.

Koniec z uciekaniem

Grace McKinnon się wypaliła. Jak jedna z żarówek w świątecznych lampkach. Jej artykuły w gazecie są bez polotu, ona sama nie jest zadowolona z tego co tworzy, wobec czego zostaje zmuszona do wzięcia urlopu z nadzieją, że dwa tygodnie wolnego, napełnią ją nową energią, nowymi pomysłami i nową weną, którą będzie mogła wykorzystać w swoim zawodzie. 

środa, 24 czerwca 2015

Gwiazdozbiór psa - Peter Heller

źr.
The Dog Stars
Wydawnictwo Insignis, 2013
367 str.

źr.
Hig jest jednym z ostatnich ludzi na ziemi. Ponad 90% populacji wyginęło na wskutek zmutowanego wirusa. Reszta zamieniła się w Ocalałych. Niektórzy wciąż trzymają się swoich kodeksów honorowych. Potrafią żyć, potrafią być ludźmi, nie stają się tymi złymi. Reszta to mordercy, gwałciciele, złodzieje. Nie mają skrupułów, nie mają nic do stracenia, nie mają nic do ukrycia, ryzykują wszystko, by walczyć o cokolwiek. A Hig? Hig ma szczęście. Zaraza go nie dorwała, choć odebrała mu żonę. Zajmując lotnisko, mając za towarzyszy wiernego psa i narwanego sąsiada, jedynego w promilu ośmiu mil człowieka, egzystuje, wymyśla gwiazdozbiory, pozwala sobie marnować czas. Nic innego mu nie pozostało. Czy na niemal pozbawionym człowieczeństwa świecie, znajdzie się okazja na podążanie za nadzieją? Za utraconymi wspomnieniami?

"Żyjemy jak królowie Hig. Wystarczył koniec świata."

wtorek, 23 czerwca 2015

Maria Antonina. W Wersalu i Petit Trianon - Juliet Grey

źr.
Days of Splendor, Days of Sorrow
Maria Antonina, tom 2
Bukowy Las, 2013
392 str.

Recenzja nie zawiera spoilerów z tomu 1,
a jedynie oczywiste fakty historyczne.

Bonjour, cruel France*
*Witaj, okrutna Francjo

źr.
Pierwszy tom barwnej trylogii Juliet Grey, skupiającej się na Marii Antoninie, przeprowadził nas przez proces zmienienia niesfornej austriackiej arcyksiężniczki w godną korony Francji, kandydatkę na żonę Ludwika XVI. W sequelu powieści, autorka ukaże nam jedną z najbardziej tragicznych kobiet w historii, już po śmierci dziadka delfina, gdy mąż Marii Antoniny odziedziczy koronę, a sama narratorka, zostanie królową. Na przełomie piętnastu lat, zobaczymy jakie zmiany zostały poczynione na dworze i jak wielkiej metamorfozie, została poddana tytułowa królowa. Jak ze szczęśliwej, naiwnej dziewczynki, przeistoczyła się w dumną panią, żonę króla, która na ustach jednych była honorowana, gdy na ustach innych, jej imię mieszało się z przekleństwami. Czy pochodząca z Austrii dziewczyna, znajdzie swe miejsce, na pełnym ksenofobów, dworze? 

Królowa nosząca koronę wyłącznie po to, by się bawić, jest fatalnym nabytkiem dla narodu, który musi za to płacić. 
- Anonimowy wróg Marii Antoniny

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu - Juliet Grey

źr.
Becoming Marie Antoinette 
Maria Antonina, tom 1
Bukowy Las, 2013
392 str.

Bella gerant alii, tu, felix Austria, nube.
Niech inne kraje prowadzą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, żeń się.

Maria Antonina - arcyksiężniczka austriacka, z czasem - Królowa Francji. Jedna z najbardziej wpływowych kobiet, ówczesnych czasów, władczyni, której myślę imię, każdy przynajmniej kojarzy. Juliet Grey, w swojej trylogii, postanowiła zaserwować czytelnikowi, literacką podróż do XVIII wieku, dzięki której dowiemy się jak księżniczka austriacka i zarazem najmłodsza córka Teresy Habsburg, stała się Królową Francji, na stale wpisaną w karty historii. 

czwartek, 18 czerwca 2015

Posępna litość - Robin LaFevers


Grave Mercy
Jego Nadobna Zabójczyni, tom 1
Fabryka Słów, 2013
554 str.

Na usługach Śmierci

źr.
Ismae przyszła na świat, pomimo faktu, że matka próbowała się jej pozbyć, jeszcze nim ujrzała światło dzienne. Jednak przerażająca blizna miała już na zawsze przypominać dziewczynie, że będzie skazą, hańbą w społeczności i każdego dnia swojego żywota, przyjdzie jej żyć ze znamieniem. Splot tragicznych okoliczności i brutalnych wydarzeń, wyrywa Ismae z rąk cierpienia i składa ją na służbę samej Śmierci. Jako assasynka, przeszkolona do wypełniania woli Mortaine'a, wkrótce zostanie wysłana na dwór księżnej Bretanii, gdzie otoczona zdrajcami i spiskowcami, zmuszona będzie kwestionować to w co do tej pory wierzyła i podjąć decyzję czy kierować się podszeptami instynktu czy też pozostać wierną Zakonowi Zabójczyń. 

Po co być owcą, skoro można być wilkiem?

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Łza - Lauren Kate


Teardrop
Łza, tom 1
Galeria Książki, 2013

Łza, początkiem końca

źr.
Lauren Kate jest autorką, którą darzę olbrzymim sentymentem za jej książki z cyklu "Upadli". To właśnie ten sentyment to pióra amerykańskiej pisarki, plus sympatia związana z jej pomysłami na historie, sprawiła, że wiem, iż każda książka oznaczona nazwiskiem Kate, będzie mile widziana na moich półkach. Po "Łzę" chciałam sięgnąć ze względu na parę czynników, ale najważniejszym było zapowiadane nawiązanie do legendy o Atlantydzie. Kocham teorie Platona na temat zatopionej wyspy, uwielbiam zaczytywać się w mitach i legendach na jej temat, więc byłam ogromnie ciekawa w jaki sposób autorka przedstawi nam ją w młodzieżowym wydaniu, łącząc fakt o istnieniu Atlantydy z realiami współczesnego świata, w których to żyje siedemnastoletnia bohaterka powieści. 

czwartek, 28 maja 2015

Alicja w krainie zombi - Gena Showalter

źr.
Alicja w krainie zombi
Gena Showalter
Alice in Zombieland
Kroniki Białego Królika, tom 1
Wydawnictwo Mira, 2013
508 str.

Pobawimy się w zombie i zabójców?

Alice Bell właśnie skończyła szesnaście lat i straciła całą swoją rodzinę. Radosną, rozkoszną, młodszą siostrę, która była najważniejszą osobą w jej życiu. Kochającą, troskliwą matkę, która nigdy już jej nie przygotuje czekoladowego ciasta. I ojca, paranoika, który przez całe życie, po zmroku, trzymał swoją rodzinę w domu, przekonany, że gdy zachodzi słońce, z zakamarków i cieni, wychodzą potwory. Jakkolwiek jednak, szaleńcem by nie był, Ali tęskni za nim, wiedząc, że przyczyniła się do jego śmierci. Nie ma jednak pojęcia, że już wkrótce, coś znacznie poważniejszego, niż wyrzuty sumienia, spadnie na jej barki. Sekret o świecie pełnym zjaw, pragnących dopaść, niczego nieświadomych ludzi. Czy zdąży uporać się z prawdą i brutalną rzeczywistością zanim napatoczy się na jakiegoś uprzejmego, głodnego zombiaka, który rzuci jej się do gardła?

piątek, 22 maja 2015

Time Riders. Jeźdźcy w czasie - Alex Scarrow

źr.
Jeźdźcy w czasie
Alex Scarrow
Time Riders, tom 1
Zielona Sowa, 2013
430 str.

Odcisnąć piętno w historii

Umierasz. Zupełnie się tego się spodziewałeś, nie miałeś czasu na przygotowanie, spełnienie wszystkich marzeń czy choćby pożegnanie z najbliższymi. Może to wypadek samochodowy, bo właśnie dostałeś prawko i chciałeś trochę zaszaleć na szosie. Może zachciało ci się poudawać supermana i zrobić imprezę na dachu wieżowca. Może wybrałeś burzowy dzień na wycieczkę, a piorunów, jak wiadomo - nie da się kontrolować... Nie ważne w jaki sposób, nie ważne dlaczego, nie ważne kiedy - umierasz. Gdyby pojawił się przed tobą, akurat parę sekund przed śmiercią, tajemniczy mężczyzna, proponując twoje przeżycie, ale nie w realiach jakie znasz... Jeśli powiedziałby ci, że będziesz musiał wyrzec się miłości, rodziny, przyzwyczajeń, ale zamiast tego zyskasz szansę na dołączenie do wielkiego projektu i co ważniejsze - szansę na przeżycie... Zgodziłbyś się?

niedziela, 10 maja 2015

Tancerze Burzy - Jay Kristoff

źr.
Tancerze Burzy
Jay Kristoff
Stormdancer
Wojna Lotosowa, tom 1
Uroboros, 2013
446

Ryk, budzący się w oparach dymu

Witajcie w recenzji-przewodniku po twórczości Jay'a Kristoffa. Załóżcie maski na usta, gogle na oczy i podążajcie za mną, w głąb dymu, w głąb oparów, w głąb spalin i smrodu, ogarniających państwo. Krwistoczerwony kolor nieba i czarne rzeki? Zignorujcie. Tutaj, uchodzi to za normalność. Ludzie nie znają innych realiów. Głód, ubóstwo i choroby trawią kraj, ale halo! Skupmy się na jaśniejszej części tej powieści. Ponad wszystkimi stoi potężny Yoritomo - dowódca, szogun, władca. Nie tak dawno obudził się i zażyczył sobie gryfa. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że to magiczne stworzenie - Arashitora - jak je nazywają, istnieje tylko w legendach. Ale przecież Yoritomo nie można odmówić... Nie, jeśli ceni się własną głowę...

wtorek, 5 maja 2015

Mroczna Bohaterka. Kolacja z wampirem - Abigail Gibbs

źr.
Kolacja z wampirem
Abigail Anne Gibbs
Dinner with a Vampire
Mroczna bohaterka, tom 1
Muza, 2013
560

Syndrom sztokholmski jest taaaaki fajny!

źr.
Dawno nie czytałam żadnego paranormal-romance z wampirami grającymi pierwsze skrzypce. Obawiam się, że ten gatunek dobre lata ma już za sobą, ale moja sympatia do nadnaturalnych i romansów trzyma się wiernie i od czasu do czasu, żąda zaspokojenia. Tym razem postanowiłam sięgnąć po - nie tak znowu cieniutką - książkę zalegającą w mojej biblioteczce już stanowczo za dużo czasu. Jednak na to co dostałam, nie mogłam być przygotowana. Krótko o fabule: siedemnastoletnia Violet jest świadkiem rzezi dokonanej przez grupkę młodych chłopaków, nadludzko silnych, nadludzko szybkich, nadludzko pięknych i... nadludzko przerażających. No wiecie - to tacy przystojniacy z ciałami godnymi grzechu i wysuniętymi kłami, z których kapie krew. W każdym razie, dziewczyna ma pecha, bo będąc świadkiem masakry widziała za dużo, a sprawcy zamieszania nie mogą puścić jej wolno i od tej pory staje się zakładniczką w pięknym, acz mrocznym, luksusowym dworze, zamieszkiwanym przez nieumarłych... 

czwartek, 23 kwietnia 2015

Cień i kość - Leigh Bardugo

źr.
Shadow and Bone
Grisza, tom 1
Papierowy Księżyc, 2013
380 str.

Cień zasnuwający światło

źr.
Zbierzcie zapasy, pokłady sił i chwyćcie najlepszą broń jaką macie, bo Leigh Bardugo zabierze was w podróż pełną magii, mocy, dziwów i potworów. Tych przyczajonych, paskudnych, żerujących na ludziach, skrytych w Fałdzie Cienia, a także tych, którzy wcale na monstra nie wyglądają, chowając się pod maską opanowania i kłamstw. Ravką rządzi strach. Strach przed paskudnym Niemorzem, oddzielającym zachodnią część państwa, od wschodniej. Panuje wojna, szerzy się zamieszanie i obawa przed potężnymi Griszami, będącymi na usługach fanatycznego króla. Trafiając do tego świata możecie się spodziewać dwóch rzeczy: niebezpieczeństwa czającego się za każdym krokiem i kuszącej, jak nigdy - ciemności...

piątek, 20 marca 2015

"Przegląd Końca Świata: Deadline" - Mira Grant

źr.
Przegląd Końca Świata: Deadline
Mira Grant
Trylogia: Przegląd Końca Świata, tom 2/3
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 23.10.2013
Liczba stron: 504

Recenzja nie zawiera spoilerów z pierwszego tomu!

źr.
"Jest jedna rzecz, w którą zawsze będę wierzył – ludzie zawsze potrafią pogorszyć sytuację."

Redakcja Przeglądu Końca Świata po raz drugi wkracza do akcji. Bohaterowie postapokaliptycznej trylogii Miry Grant nie zdawali sobie sprawy, że kampania senatora, w której brali udział, przybierze taki a nie inny obrót i nieodwracalnie zmieni ich życie, co więcej - napędzi całą lawinę wydarzeń, z której skutkami będą zmuszeni się zmagać właśnie w "Deadline", sequelu książki, która wprawiła mnie w szczere zdumienie i na jakiś czas zagościła w mojej głowie.

źr.
Tak jak i w poprzednim tomie, bohaterowie zostaną wplątani w szaloną intrygę, mającą szansę stać się kolejnym czynnikiem zapalnym dla Wściekłych Ludzi z Wyższych Sfer Żądnych Krwi - którzy nie będą się wahać przed wykorzystaniem swoich wpływów i wszelkich możliwych środków, by tylko pewne sekrety nie wydostały się na światło dzienne. Na blogerów jednak prawda nie będzie czekać. Wiedzą, że trzeba ją ujawnić bo wszyscy mają do niej prawo. I według tej zasady, postawią wszystko na jedną kartę, a zwłaszcza swoje marne szanse na przeżycie i zaryzykują, byle tylko dowiedzieć się, o co do diabła chodzi i cytując jednego z bohaterów: "co się, kurwa, dzieje". A dzieje się sporo, oj sporo.

"Na razie szaleństwo to jedyna rzecz, dzięki której jeszcze nie zwariowałem."

źr.
"Deadline" było pod wieloma względami, dużo lepsze niż pierwszy tom. Ogromnie spodobała mi się narracja, a także czarny humor towarzyszący nieodwołalnie, sarkastycznym postaciom. W "Feed" nie był aż tak wyczuwalny jak w kontynuacji, w związku z czym, trudniej było mi w pełni się zżyć z tym co się dzieje. W końcu nawet gdy następuje apokalipsa, trzeba zachować swój charakterek, prawda? W "Deadline" nareszcie autorka daje wgląd w intymniejsze życie postaci, co oczywiście skutkuje tym, że mamy możliwość zżyć się z nimi. I chwała Zombie za to! Miro Grant! Czemu potrzebowałaś całego "Feed" żeby nauczyć się, że nie można stworzyć powieści, jedynie na opisach beznadziejnych szczegółów, bez kreowania portretów psychologicznych, pierwszoplanowych bohaterów? Ale jak to mówią: lepiej późno niż wcale.

źr.
Nie mówię, że nagle w książce zaczęło brakować opisów. A skąd, wręcz przeciwnie. Nadal były, tak samo długie i chwilami męczące jak wcześniej. Tyle że... zostały przedstawione w bardziej ciekawy, łatwiejszy do przyswojenia sposób. Czytelnik nie miał problemów by nadążyć za najważniejszymi wątkami, a akcja nabierała rumieńców z każdym kolejnym rozdziałem - czego znów, brakowało mi w "Feed". Poza tym, w "Deadline" było więcej dynamiki, więcej zombie, więcej walk, ucieczek i konspiracji, a także interesujących, zaskakujących zdarzeń. I choć sequel nie wprawił mnie w jakiś większy wstrząs, bo przebieg najważniejszych wątków niestety przewidziałam, i chociaż to przy pierwszym tomie łzy płynęły mi z oczu przez dobre pięćdziesiąt stron, to właśnie "Deadline" spodobało mi się bardziej. Ciężko mi było przerywać czytanie, a powrót do lektury nie był taką męczarnią jak to się miało z "Feed". Wszystko zatem przemawia na korzyść recenzowanej przeze mnie książki.

"Myślę, że czas na ewakuację. Powoli, spokojnie i, och, najlepiej wczoraj."

źr.
Nie mówię, że była idealna. Wolałabym nie domyślać się rozwiązania tak zwanej "wielkiej intrygi" dwieście stron przez bohaterami, no i wciąż czekam na jakiś większy wstrząs, o którym mówią wszyscy, którzy kochają trylogię Miry Grant, ale wydaje mi się, że "Deadline" było mi potrzebne. By uwierzyć, że ten cykl może stać się dla mnie ważny. By faktycznie zagościł w moim sercu. Wierzę, że "Blackout" okaże się epickim zwieńczeniem przygód moich ulubieńców i dostarczy mi wrażeń, których tak bardzo pragnę. W pierwszym tomie mieliśmy intrygę polityczną. W drugim - medyczną, z laboratoryjnymi, biologiczno-chemicznymi szczególikami (opisanymi oczywiście z wszelkimi detalami). Pozostaje mi zatem zgadywać, jakie obroty przybierze akcja w finale i modlić się, żeby było jeszcze więcej chodzącej padliny, która napędza postaci. Drobne ostrzeżenie dla tych, którzy nie mieli jeszcze styczności z trylogią: nie przywiązujcie się za bardzo do bohaterów. Śmierć bowiem towarzyszy im na każdym kroku. Nikt nie jest już bezpieczny.

Po raz kolejny.
Powstańcie póki możecie!

8/10
Pozdrawiam,
Sherry


Feed | Deadline | Blackout


piątek, 6 lutego 2015

"52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" - Jessica Brody

źródło
52 powody, 
dla których nienawidzę mojego ojca
Jessica Brody
Oryginał: 52 Reasons to Hate My Father
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 19 lipca 2013
Liczba stron: 415

źródło
Osiemnastka to super sprawa co? Dziecko się usamodzielnia, w końcu zaczyna być traktowane poważniej (przez jednych więcej, przez drugich mniej), a dla Lexington Larrabee, to wydarzenie ma jeszcze fajniejsze znaczenie: jako córka miliardera, człowieka sukcesu, gwiazdy w świecie biznesu, po ukończeniu osiemnastu lat, w końcu będzie mieć dostęp do funduszu powierniczego, opiewającego na niesamowitą kwotę - 25 milionów. Stanie się wolna, usamodzielniona i nie będzie musiała polegać już na humorkach ojca. Ojca, który - dodać trzeba - nie jest człowiekiem, który mógłby startować w konkursie na Tatuśka roku (choć przekupiona prasa pewnie pokaże jego inne oblicze). Trudno bowiem, żeby był idealnym rodzicem, skoro z córką spędza jakieś dziesięć sekund na miesiąc. I zwykle robi to tylko po to, by udzielić reprymendy, bo jego córunia coś przeskrobała. Na przykład tym razem, kiedy miarka najwyraźniej się przebrała...

Lexi rozbija wóz. Jeśli ktoś zrobiłby jej test z alkomatem... powiedzmy, że nie byłaby to najkorzystniejsza sytuacja dla dziewczyny. Całe szczęście, że jej tatuś jest miliarderem i potrafi wyciszyć sprawę i uciąć plotki. A jednak interwencja ma swoją cenę. Szantażowana przez własnego ojca, Lex zostaje zmuszona do wykonania 52 prac, w ciągu 52 tygodni roku, inaczej nie dostanie swoich wymarzonych 25 milionów... I tu trzeba nadmienić, że prace na liście ojca nie są zaszczytne. Właściwie są zaprzeczeniem idealnego, luksusowego świata, w których do tej pory żyła rozpieszczona, płytka bohaterka. Czy uda jej się wytrwać cały rok wykonując czynności tak "prymitywne" jak sprzątanie, czy bycie kelnerką? Zwłaszcza gdy u boku będzie miała - ku oburzeniu - prywatną niańkę - dwudziestoletniego lizusa zapatrzonego w jej ojca? Czeka ją niełatwe wyzwanie, sami musicie przyznać... Ale przecież życie nie jest łatwe dla nikogo. Nawet dla bogatej dziewczyny.

źródło
Książkę Jessiki Brody chciałam przeczytać dawno temu, kuszona obietnicami "Historii Kopciuszka, opowiedzianej od końca". Muszę przyznać, że w pewnym stopniu, to zdanie dobrze opisuje opowieść Lexi. Pod pozorami komedii młodzieżowej, "52 powody..." kryją głębszą treść, głębsze przesłanie, które bardzo mi się spodobało. Prawdę powiedziawszy, nie oczekiwałam niczego specjalnego po tej książce, no możne poza tym, że spędzę z nią miło czas, a dostałam pewne idee, skryte pod powierzchnią zabawnej historii. Jessica Brody w swoim tworze połączyła wiele różnych elementów i potrafiła zrobić to tak umiejętnie, że czytelnik nie ma wrażenia przesytu. Sensacyjna opowieść dla młodzieży? Proszę bardzo. Lekka, komediowa pozycja na wolny wieczór? Do usług. 

Dzięki płynności tekstu i cudownemu stylowi autorki, przez lekturę brnie się z prędkością światła. Nie-papierowi bohaterowie i zabawne sytuacje nie pozwalają nam się oderwać od powieści sprawiając, że zewnętrzny świat ginie, stłamszony przez uroczą historię. Czytelnik zatapia się w romantycznych, sensacyjnych, komediowych i idealistycznych elementach powieści, uśmiechając się od ucha do ucha z błyskotliwości lektury, po której by się tego nie spodziewał.

Cieszę się, że zostałam tak pozytywnie zaskoczona przez tą powieść. Jeśli mam być szczera, nie sądziłam, że będzie skrywać drugie dno. Raczej byłam przygotowana na naprawdę głupiutką historyjkę na jeden wieczór, o której będę chciała zapomnieć. Jestem zatem wdzięczna autorce, po której twory zdecydowanie będę sięgać częściej, że uprzyjemniła mi wieczór, historią Lex. Lex - która, tak swoją drogą, zamiast płytką, rozwydrzoną dziewuchą, okazała się intrygującą, zajmującą, dowcipną postacią, mają coś do powiedzenia. Wysnuwającą wnioski.

"52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" polecam młodym osobom, w wieku 17+ (ze względu na przekleństwa w treści), ponieważ mogą wysnuć coś z tej historii, a także czytelnikom lubującym w tego typu powieściach, szukających czegoś luźnego, przyjemnego, zajmującego i lekkiego na wolny weekend, czy pragnącym oderwać się od świata, czy ambitniejszych lektur.

7/10

Pozdrawiam!
Sherry


sobota, 17 stycznia 2015

Spróbujmy jeszcze raz - Abbi Glines


Never Too Far
Rosemary Beach, Za Daleko, tom: 2
Wydawnictwo Pascal, 2013
336 str.

Osoby nie znające tomu I, proszone są o ominięcie
PIERWSZEGO akapitu recenzji, w związku z możliwym wystąpieniem
spoilerów z poprzedniej części trylogii.

źródło
Czasami człowiek powstaje, tylko po to, by ponownie upaść. Wie o tym najlepiej Blaire Wynn, która miała okazję zaznać cudownego smaku miłości, tylko po to, by dowiedzieć się, że wszystko w co do tej pory wierzyła, całe jej życie było kłamstwem. Teraz, gdy Rush jest daleko, ona dowiaduje się, że były ukochany, który ją zdradził i oszukał, może być jedyną osobą, potrzebną w jej przyszłości. Tymczasem w Rosemary, Rush stara się żyć z daleka od ukochanej, uświadamiając sobie, że wybierając rodzinę, stracił jedyną osobę, na której powinno mu zależeć. Nieoczekiwany powrót Blaire powoduje, że chłopak zyskuje nadzieje na odzyskanie zaufania dziewczyny. Czy jednak przeznaczone im być razem? Czy jest sens próbowania jeszcze raz tego samego nawet jeśli na horyzoncie czai się już gorycz porażki?

niedziela, 4 stycznia 2015

O krok za daleko - Abbi Glines


Fallen Too Far
 Rosemary Beach, Za Daleko, tom 1
Wydawnictwo Pascal, 2013
299 str.

Wiecie co najbardziej kocham w gatunku New Adult? Fakt, że mimo, iż wszystko zdaje się kręcić wokół tego samego, tzn: bohaterka z problemami, przystojniak i problemy stojące na przeszkodzie do ich związku, powieści te nie przestają mnie zadziwiać. Bo różne autorki, mają własne, unikalne sposoby na poprowadzenie historii, a to sprawia, że nie możemy się nudzić.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

"Darujmy sobie te święta" - John Grisham

źródło
Skipping Christmas
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 26 listopada 2013
Ilość stron: 240

źródło
Państwo Krank przeżywają właśnie pewnego rodzaju kryzys rodzinny. Ich jedyna córka - Blair, postanawia wyjechać do Peru jako wolontariuszka, na cały rok, a przyzwyczajeni do obecności jedynego dziecka Luter i Nora, nie mogą tego znieść. Zwłaszcza, że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Pierwsze bez córki. Pewnego dnia, do głowy Lutra wpada znakomity pomysł. Postanawia zbojkotować Boże Narodzenie, nie obchodzić go, a zamiast tego, z ogarniętą tęsknotą po Blair, żoną, wybrać się na Karaiby. I podczas gdy inni będą wydawać pieniądze na jedzenie, którego i tak nie zjedzą, na prezenty, które i tak na nic się zdadzą, Państwo Krank będą wylegiwać się na plaży. Plan jest świetny, ale i trudny do zrealizowania przy ludziach, którzy nie wierzą: "zignorować Święta?! Ominąć je?! Tak nie wolno!". No właśnie. Czy można działać na przekór znajomym, sąsiadom czy mieszkańcom miasta i po prostu darować sobie Święta? Przekonamy się, poznając książkę Johna Grishama.

źródło
To co spodobało  mi się w powieści, to przede wszystkim uroczy, przedświąteczny klimat. Krankowie chcą odpuścić sobie święta - w porządku, ale to nie jest tak, że cały świat postanawia iść ich śladem, a poczynania sąsiadów, znajomych i przypadkowych, obserwowanych przez Lutra ludzi sprawiają, że w książce panuje genialna atmosfera. Ogromnie polubiłam też postacie, wykreowane z sensem, nie wyidealizowane. John Grisham daje nam możliwość poznania Amerykańskiej gorączki przedświątecznej od kuchni, dałoby się rzec. Ze wszystkimi minusami i plusami tegoż faktu. Poza tym, zauroczyło mnie przedstawienie sąsiedztwa i poszczególnych ulic, jako swoich własnych, specyficznych grup społecznych. Z pewnych źródeł wiem, że książkowy urok sąsiedztwa, ale też jego wady, to całkowita prawda, miło więc było przenieść się do Lutra i Nory Kranków i zaznać tej obcej, a jednocześnie znajomej kultury na własnym duchu.

źródło
"Darujmy sobie te święta" to sympatyczna komedia, którą czyta się w zastraszającym tempie. Z ciekawością i rozbawieniem śledzimy poczynania bohaterów, by na koniec dojść do takich samych wniosków jak Luter Krank. Rozdziały nie są długie, a opisy nie nudzą, a wręcz na odwrót - przykuwają one do powieści, gdy chłonny nowych szczegółów z życia Amerykańskiego sąsiedztwa czytelnik, oczekuje na kolejne nowinki i pewnego rodzaju tradycje. Jak do tej pory, z prozą Johna Girshama styczności nie miałam, ale po poznaniu tej książki, mam ochotę na więcej jego przyswajalnego stylu, więcej ciekawie rozwijających się fabuł i bohaterów namacalnych do takiego stopnia, że nie możemy oprzeć się myślom, iż ktoś taki jak Krankowie czy pozostali, rzeczywiście istnieją. 

Książkę jak najbardziej polecam, zwłaszcza w okresie Bożego Narodzenia, tym którzy chłoną takie pozycje i klimat świąteczny, z największą przyjemnością. Komiczne poczynania bohaterów powieści Grishama was zachwycą!

7/10
Pozdrawiam,
Sherry


niedziela, 23 listopada 2014

"Jej bohater" - Laura Kaye

źródło
Jej bohater
Laura Kaye
Oryginał: Her forbidden hero
Data wydania: 2.04.2013
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 240

Zanim zmyli was okładka, uprzedzę - "Jej bohater" nie jest powieścią erotyczną, a romansem. Zwykłym, na miarę tych, które nie nadają się do niczego innego jak pojedynczego przeczytania i zapomnienia, bo w sumie nic byście nie stracili, gdybyście nie zmarnowali czasu na historię Laury Kaye. W dzisiejszej recenzji, spróbuję przekonać was, że naprawdę jest wiele, bardziej interesujących pozycji godnych sięgnięcia, aniżeli ta. (Tak, recenzja będzie negatywna! Doszłam do wniosku, że stanowczo za dużo zachwytów u mnie ostatnio było i krytyka przyda się zarówno mnie, jak i wam)

źródło
Alyssa wraca do rodzinnego miasta po wielu latach nieobecności, choć wie, że z miejscem tym, wiąże się wiele nieprzyjemnych wspomnień. Czyż to nie świadczy o tym, że jest masochistką? Według mnie owszem, bo gdybym była na miejscu Alyssy, raczej starałabym się trzymać z daleka od miasta, z którego wspomnienia mam raczej nieprzyjemne. W każdym razie, nasza bohaterka ma jednak swój cel w powrocie. Mianowicie dowiedziała się, że najlepszy przyjaciel jej starszego brata - Marco, wrócił z wojska i zaczął pracować w tamtejszym barze. Pomyślicie - chce odświeżyć starą przyjaźń, przekazać pozdrowienia od braciszka... Nic z tych rzeczy. Kobieta bowiem od najmłodszych lat była w chłopaku zakochana, a teraz chce się katować dalej związkiem, który jak ona sama wie - nigdy nie zaistnieje, ponieważ superidealny Marco traktuje ją jak młodszą siostrę.

źródło
Marco natomiast przeżywa raz za razem katusze wspomnień, atakujących go niczym kule z pistoletów, z którymi tak wiele razy miał styczność na wojnie. Wyrzuty sumienia, wizje tragedii, której był w pewnym sensie powodem, skutecznie uniemożliwiają mu "powrót do żywych". Mężczyzna, dawniej otwarty i zabawny, staje się chłodny, zimny, szorstki i oczywiście w tych oto warunkach zastaje go Alyssa. A gdy już ją widzi i nagle zauważa, że - NIESPODZIANKA - mała Alyssa wyrosła na oczywiście piękną kobietę, zaczyna pałać do niej pożądaniem. Ale przecież to siostra jego najlepszego przyjaciela. Nie godzi się, żeby ją podrywać. A co dopiero myśleć o niej... w TEN sposób. Jako obiekt erotycznych fantazji!

Tak czy inaczej, fabuła jest tak łatwa do przewidzenia, że chyba tylko ci, którzy nie mieli styczności jak dotąd z romansami, nie potrafiliby się jej domyślić. Pseudozakazany romans, problemy, które bohaterowie sami sobie stwarzają i czułe wyznania w stylu: "jesteś lekiem na moje koszmary". Masa, masa dramatów w stylu iście harleqinowskim, to wszystko co ma do zaoferowania Laura Kaye. 

Większość czytelniczek uważa, że "Jej bohater" to uroczy romans, pochłaniający uwagę i absorbujący do tego stopnia, że człowiek zżywa się i z Alyssą i z Marco. Ja tak nie uważam. Wręcz przeciwnie. Będę upierać się, że to jedno z największych badziewi, z jakimi miałam do czynienia. Nie dość, że okładka wprowadza w błąd, bo naprawdę - przystępując do czytania, spodziewałam się erotyki, a tu otrzymałam romansik wiejący nudą i lukrem na kilometr, to jeszcze w powieści nie dzieje się praktycznie nic, plusem pozostanie jednak ekspresowe tempo, w jakim można przebrnąć przez lekturę. 

źródło
Kreacja bohaterów jest po prostu słaba. Marco był sztywny jak kij, nieciekawy jak instrukcja obsługi generatora jądrowego, a rozdziały z jego perspektywy niemiłosiernie mi się nudziły i oczywiście przepełnione były sztuczną tragedią w stylu: "jestem taaaaki cierpiący bo przecież tylko moja przeszłość jest nafaszerowana złem i cierpieniem, ale nie chcę współczucia, ponieważ jestem samcem alfa i nie mogę pokazać, że tak naprawdę nie mam jaj" (metaforycznie oczywiście). Z kolei punkt widzenia Alyssy różnił się o tyle, że jej narracja była... znośna. Wchłaniało się ją w zawrotnym tempie, ale i tak przygody bohaterów obserwowaliśmy z odległości, nie mogąc i nie chcąc, brać w nich udziału i przeżywać wraz z postaciami emocji. Gdyby mi nie powiedziano na wstępie, że Alyssa to "dojrzała" kobieta po studiach, pomyślałabym, że jest głupiutką, rozchichotaną nastolatką z problemami tak naiwnymi, że głowa mała. I ten infantylny punkt widzenia, a'la: "jestem jego jedyną ucieczką od wspomnień. Jesteśmy sobie przeznaczeni"

Mam wrażenie, że pani Laura Kaye chciała zbyt wiele wątków, umieścić w jednej książce. I to w dodatku jak krótkiej! Tragiczna przeszłość, bagaż doświadczeń, rozkwitające uczucia pomiędzy bohaterami, osobniki trzecie wtrącające się w "związek bez przyszłości", nowa praca Alyssy i związane z tym nieprzyjemności... Autorka wrzuciła to bez ładu i składu do korekty, nie potrafiąc wybrnąć z ani jednego punktu. I tak powstał "Jej bohater"

Uwierzcie mi - romansów DOBRYCH, czy przynajmniej NA POZIOMIE z podobnym schematem fabularnym jest od groma i zapewniam was, że ten to pomyłka, na którą nie chcecie tracić czasu. Godne pożałowania zakończenie sprawia, że po prostu nie jestem w stanie nie śmiać się kpiąco, patrząc na okładkę całości, więc powiem tylko, że to jedna z tych powieści, które zamiast zrelaksować czytelnika, ogłupiają go. Więc oczywiście NIE POLECAM. 

3/10
Pozdrawiam,
Sherry


środa, 27 sierpnia 2014

"Wołanie kukułki" - Robert Galbraith

źródło
Wołanie kukułki
Autor: Robert Galbraith
(Pseudonim J.K. Rowling)
Oryginał: The Cuckoo's Calling
Seria: Cormoran Strike #1
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 4.12.2013
Liczba stron: 452

Jak pewnie większość z was już zdążyła się zorientować, nie gustuję w kryminałach. "Wołanie kukułki" przeczytałam chyba głównie przez wzgląd na autorkę - bądź co bądź pozostaje ona tą samą osobą, która napisała "Harry'ego Pottera", a także - przez okładkę, która jest absolutnie śliczna i czaruje tak doskonałymi, żywymi barwami, że oka nie mogłam oderwać. Po miesiącach zwlekania, w końcu dałam szansę powieści i... jak to się skończyło?

źródło
Cormoran Strike to prywatny detektyw, któremu wszystko nagle zaczęło się w życiu walić. Zalega z płaceniem rachunku, do agencji nikt nie zgłasza nowych spraw, a w dodatku - rozstał się z narzeczoną! Przypomina wrak siebie, ale jak to mówią - dno jest po to, żeby się od niego odbić. Kierowany tą myślą, postanawia wziąć udział w śledztwie, którego zleceniodawca to człowiek, którego większość - policja, rodzina, a nawet dziewczyna, traktują jak czubka, co jest spowodowane teoriami, które głosi. Uważa bowiem, że jego siostra - supermodelka Lula Landry, która zginęła przed trzema miesiącami, nie popełniła samobójstwa tak jak wszyscy mówią, a została z premedytacją wypchnięta przez balkon. Dla niego nie liczy się to, że każdy uważa, że skoczyła bo pokłóciła się z chłopakiem. Ani to, że papparazi niemożliwie utrudniali jej życie. Ani fakt, że cierpiała na chorobę dwubiegunową i brała leki. Facet jest przekonany, że Lula była zbyt szczęśliwa, by się zabijać z własnej woli. Zadłużony Cormoran Strike, nie ma zatem wyboru - przyjmuje zlecenie od bogatego biznesmena...

„Jakże łatwo wykorzystać czyjeś skłonności do autodestrukcji, jak łatwo strącić kogoś takiego w niebyt, a potem się odsunąć, wzruszyć ramionami i przyznać, że to nieuchronny skutek chaotycznego, tragicznego życia.”

źródło
Skoro już wspomniałam o głównym bohaterze - detektywie Strike'u, chciałabym na chwilę pozostać przy jego postaci. Pani Rowling - dziwnie pisałoby mi się o niej, traktując ją po pseudonimie jako faceta - wybaczcie, wykreowała nowego bohatera swojej serii kryminalnej naprawdę w sposób niewiarygodny! Cormoran bowiem, nie jest błyskotliwy, sarkastyczny, przystojny ani czarujący. Właściwie to jest zaprzeczeniem tych wszystkich cech. Nie można mu odmówić inteligencji, bo w roli detektywa naprawdę nie brakuje mu dobrego sposobu myślenia i łączenia wątków, a także logiki w rozumowaniu, niemniej jednak, Strike przez większą część czasu w czytelniku wzbudza... wstręt bądź współczucie, na granicy z litością. Wielki, niepełnosprawny, z absolutnym brakiem poczucia humoru i taktu, z ciężkim, szorstkim obyciem i chwilami niechlujnym wyglądem sprawia, że ludzie nie patrzą na niego jak na kogoś, z kim mogliby się liczyć. Właściwie to traktują go przedmiotowo, chłodno, bądź z szyderstwem na ustach, a niestety dość przykry charakter Strike'a nie ułatwia mu zawierania przyjaźni. I przez to wszystko, jest bohaterem tak ludzkim, tak pełnokrwistym i realistycznym, że naprawdę choćby aby taki zabieg zobaczyć, trzeba tą książkę przeczytać.

„Ta prawda lśniła niczym światło pod fałszem, którym została okraszona.” 

źródło
W powieści występuje wiele różnych postaci i tak naprawdę, trzeba się bardzo skupić na lekturze, by nie przegapić niczego istotnego. Śledztwo toczy się stosunkowo wolnym tempem, żadna poszlaka nie wyrasta pod nosem detektywa, dzięki czemu musimy razem z nim, tropić i uważać na słowa świadków i znajomych Luli Landry. Z każdą rozmową, informacją czy wzmianką w gazecie, coraz więcej dowiadujemy się o modelce, która - jak twierdzi jej brat - nie popełniła samobójstwa, a także poznajemy tajniki profesji i działania Strike'a. Aby osłodzić nam przygodę z chłodnym w obyciu mężczyzną, autorka stawia przed nami między innymi uroczą, inteligentną Robin, która zostaje tymczasową sekretarką detektywa, czy choćby jego byłą narzeczoną, o której również, z czasem dowiadujemy się coraz więcej. Całe śledztwo i przebieg sprawy kryminalnej, zostało potraktowane z najwyższym skupieniem. Rowling nie zadowala się półśrodkami, a z czasem okazuje się, że nawet najdrobniejszy element może ułatwić śledztwo i pomóc dotrzeć do prawdy. I chociaż nie jestem znawczynią kryminałów, a samą powieść czytało mi się dość wolno i ciężej niż zwykle, to jednak fabuła zaskarbiła sobie moją pełną uwagę, a w postępowanie śledztwa wsiąkłam wraz z detektywem.

„Umarli mogą mówić jedynie ustami tych, którzy nadal żyją, i za pośrednictwem pozostawionych po sobie śladów.”

"Wołanie kukułki" w moich oczach, okazało się naprawdę wspaniałą lekturą, z niezwykle pochłaniającym wątkiem kryminalnym i ciekawym bohaterem. Nie napiszę, że przez książkę przebrnęłam w ekspresowym tempie, bo tak nie było, ale te godziny poświęcone na poznawaniu sprawy Luli Landry, w żaden sposób nie uważam za zmarnowane. I chociaż wątpię, żebym powróciła do lektury tej powieści w przyszłości, to nie żałuję, że ją przeczytałam.

7/10
Pozdrawiam,
Sherry