Pokazywanie postów oznaczonych etykietą decoupage. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą decoupage. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 31 grudnia 2012

W Starym Roku mój mały staroć,czyli metamorfoza kołyski....

Jeszcze w starym roku pokażę to z czym się mordowałam od lata,najpierw usuwanie niezliczonych powłok starej farby,szlifowanie,polerowanie,później odstała swoje bo z braku czasu nie miałam kiedy sie za nia zabrać.Aż nadszedł grudzień i chcąc nie chcąc,trzeba było zakasać rękawy i do roboty.Biegaliśmy z nią z piwnicy na piętro kilka razy,malować można było tylko na górze,bo w piwnicy ciemno i wilgoć,ale malowalismy dopiero kiedy chłopcy juz spali,bo inaczej miała bym niezliczone odciski palców uwiecznione w farbie;))

Później trzeba było uszyć pościel,materacyk,koleżanka zorganizowała dno z dykty.Zdążyliśmy:))
Moja chrześniaczka ma urodziny przed samymi Świętami,ale impreza była w drugi dzień Świąt.Żeby było wszystko tak jak sobie wymarzyłam,to jeszcze wyszukałam piękną lalę-bobaska którą dostała w Wigilię pod choinkę,a w drugi dzień Świąt do kompletu kołyske.Powiem Wam,że było warto,dziecko zwariowało na punkcie tego bobaska,a kołyska to już było mega dopełnienie;))

Bardzo sie cieszę,że ze starocia,który plątał się od lat po domku gospodarczym udało mi sie zrobic cos co długo będzie cieszyło małą dziewczynkę i pozostanie w naszej rodzinie jeszcze przez wiele lat,kto wie może jeszcze jakies dzieciątko będzie się w niej bujać....a ma juz starowinka 72lata.Niezły wynik ,co?





A wyglądała tak:


Życzę Wam wszystkim dobrego,spokojnego roku,niech ten nowy czas będzie dla Was łaskawy:)
pozdrawiam
Agnieszka.




piątek, 18 maja 2012

Kuchenne drobiazgi....

Mam Wam do pokazania kilka nowych,a czasem starych-nowych drobiazgów.Swoja droga czasem zastanawiam się jak dużo rzeczy może się zmieścić w moich czterech ścianach,skoro ciągle coś przybywa.Fakt,że nie wszystko na raz podlega ekspozycji,ale szafki też pewne ograniczenia mają....:))No cóż,na razie sie mieszczą,więc prezentuję nowe nabytki:


Na pierwszy ogień nowe czapeczki,kupiłam  tkaninę w pastelowe kropeczki i musiałam ją zaraz wypróbować...


Następne to magnesy na lodówkę,za każdym razem kiedy zerkałam na lodówkę i widziałam okrągłe magnesy z rysunkiem marchewki,szynki czy twarożku,wiedziałam że zrobię z nimi kiedyś porządek,no i zrobiłam.Na wierzchnią warstwę przykleiłam kartonik,żeby marchewa nie prześwitywała,a na górę serwetkę+ wszechobecną różyczkę.Całość pokryłam klejem do dekupażu.



Ostatnio zrobiłyśmy z Ania z Anieliska wymiankę i dostałam jako piękny dodatek to serce kuchenne,bardzo mi się podoba,dziękuję Aniu.Reszta rzeczy niedługo...


Ajakiś czas temu zakupiłam pierwszą i na razie ostatnią rzecz w kolorze zielonym,kiedyś miałam fioła na punkcie zieleni w kuchni i szczerze mówiąc od kilku lat odpoczywam od tego koloru,widać było go sporo....:))


I na koniec coś co od dawna podobało mi się u Qrki ,tabliczki do ziół,mam też chętkę na numerkowe szyldziki,ale po kolei.Tabliczki są genialnie zrobione,sama nie wpadłabym na to,a na dodatek fajnie wpasowały się w moją skrzyneczkę na zioła...



Pierwszy raz mam zioła z własnego wysiewu,oczywiście nie obyło sie bez tragicznych w skutkach wypadków,mianowicie od początku rozmaryn jakoś nie garnął się do życia,i nadszedł sądny dzień ,abo w te,albo we wte...no i poległ bidul lądując z parapetu na podłogę.Zachowały się tylko te dwa okazy,ale wysiałam jeszcze raz i czekam......wszak mam trzy tabliczki;))


Do starej szufladki z singera dokręciłam taki uchwyt,który zawsze mi się podobał,nmo i potraktowałam ją z lekka przecierką...



To już koniec,następny razem o szyciu będzie,bo skończyłam dzisiaj kilka rzeczy...
Miłego weekendu Wam życzę;))

wtorek, 1 listopada 2011

Green Gate w moim wykonaniu :)))

Oczywiście to żart,ale podobają mi się niektóre lekko kiczowate drobiazgi tej firmy,to fakt:))
Już kawał czasu temu pomalowałam puszki po kaszkach mojego dziecka i czekały na ciąg dalszy....aż się doczekały.Od początku chciałam zrobić je w kropki,ale nie wiedziałam jak się do tego zabrać.Wiem,że można je nanosić za pomocą gumki od ołówka,ale jakieś takie ciapate mi wychodziły.....Wzięłam więc dziurkacz,natrzaskałam dziurek i kółeczkami puszki okleiłam.....



Ta niebieska trochę za bardzo mi się wykropkowała,ale chyba na odwrocie zrobię jeszcze inną wersję.Na razie jest tak.

Zmieniłam też ubranko starym słoikom,pomalowałam sprayem tą sznurkową osłonkę i uszyłam im czapy:




A wyglądały tak:


Pozdrawiam i trzymajcie się zdrowo ,bo mnie już coś rozkłada:(((

piątek, 23 września 2011

Jeszcze jedna do kompletu

Tak, jeszcze cukierniczka i to już koniec,bo niedługo te różyczki mi dom zarosną...:))Powstała ze starej szafirowej cukierniczki,która nie miała już nadziei doczekac lepszych czasów....Ale trochę nad nią popracowałam....










Sporo rzeczy też ostatnio uszyłam,dzisiaj pokazuję kilka z nich:



 W beżowo białe kwiatuszki powstały:bieżnik,ściereczka ,rękawica i fartuszek,którego nie udało się dobrze sfotografować,muszę go chyba założyć na siebie,ale to może następnym razem...

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego i ciepłego weekendu:))

niedziela, 28 sierpnia 2011

Kuchenne metamorfozy cz.2

Tak jak obiecałam,pokazuję dalszy ciąg przeróbek pt. coś z prawie niczego ...:))Dwie puszki jeszcze czekają na wykończenie,ale reszta już "wisi"  :))


Na pierwszy ogień idzie wałek,prezent weselny mojej siostry,z wypisanymi jakimiś wierszykami o "ciekawej" treści,wystarczyło trochę farby i już nie straszy.I obrazki w tematyce poprzedniego posta,to ich trzecie wcielenie,kiedy kupowałam je jakieś 12 lat temu miały naklejone jakieś chińskie znaki,później przerobiłam je na serduszka,a teraz dosięgnęła je moja mania różyczkowa....:))



Dalej następny twór:ramka na kalendarz,te kurki jakoś mi nie lerzały:



A tak wyglądało to kiedyś,kurki może będą miały swoje 5 min w Wielkanoc....




I jeszcze kilka rzeczy,które trafiły do sklepiku:
 



Pozdrawiam i życzę Wam udanego tygodnia:))

wtorek, 23 sierpnia 2011

Kuchenne metamorfozy cz.1

Każda z nas mam chyba w swoim domu rzeczy właściwie niezbyt potrzebne,plątające się z kąta w kąt,ale jakoś szkoda ich wyrzucić....Ja mam takich wiele,część z nich składuję w specjalnym pudle,bo jakoś nie mam na nie pomysłu.Ale ostatnio zrobiłam w owym pudle remanent i wytypowałam kilka z nich do ewentualnej przeróbki....Pierwsze na odstrzał poszły puszki :





Nie bawiłam się specjalnie z cieniowaniem i postarzaniem,bo przyznam się,że decoupage nie jest moją mocną stroną,nie mam czasu ćwiczyć,nakleiłam po prostu motyw wycięty z serwetki i już.Efekt i tak jest niezły,bo wcześniej wyglądały tak:






Z puszkami po kaszce jeszcze się rozprawiam,może w następnym poście pokażę.


Przerobiłam jeszcze wianek,sztuczne kwiatki rozłożyłam na części i zrobiłam od nowa trochę delikatniejszą wersję .


Mam jeszcze kilka rzeczy już przerobionych,albo jestem w trakcie zmiany ich oblicza,ale to następnym razem.Strasznie potrzebowałam odpocząć od maszyny,bo ostatnio wieczory należą tylko do niej:))

Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego razu:))




czwartek, 7 października 2010

Kuchenny kąt cz.2

Może dzisiaj uda mi się wgrać więcej zdjęć.Nasz kącik ewoluował ostatnio i przeszedł metamorfozę myślę że na +.Zresztą na końcu pokażę Wam zdjęcie sprzed zmiany...
A teraz zdjęcie z okresu zanim sie za niego zabrałam.... :))

Jak na kąt przystało był ponury i ciemny,więc wyczekałam aż mój mężulek pójdzie na tygodniowy urlop ojcowski i dalej do roboty:))

Mąż malował ,a ja zajełam się szyciem poduch i podkładek.Teraz uwielbiam tam przesiadywać wieczorami.


Ateraz pokażę moje pierwsze bardzo nieśmiałe próby decoupagowe.Skrzyneczke znalazłam w piwnicznych czeluściach,służyła do przechowywania śrubek,była cała ze smaru i wogóle w opłakanym stanie,a wygląda teraz tak:
To już chyba tyle na dziś,życzę Wam miłego czwartku,bo już przecież czwartek wybił na zegarze,pora spać :)))