środa, 31 października 2012

I znów tarta. Dyniowa z orzechami.


Ostatnio zajmują mnie różne nowe projekty. Dużo fotografuję (w sensie więcej, niż zwykle, bo dużo było przecież zawsze :)), biegam w poszukiwaniach nowych naczyń i akcesoriów, a do domu znoszę tak dziwne gadżety, że R. już tylko z politowaniem patrzy na moje dziwactwa. „Masz pomysł, gdzie to upchać?” :) Za bardzo nie mam, ale niezmienne odpowiadam: „ Spokojna twoja rozczochrana!”. Potem zaczynam myszkowanie: tu ścisnę, tam przestawię, coś innego zlikwiduję i... szafa znowu gra. :) 

wtorek, 30 października 2012

Kilka kadrów plenerowych...

 ...głównie z targu i głównie dyniowo, póki sezon trwa... :)

piątek, 26 października 2012

Jak jesień to dynia. A jak dynia – to ciasto dyniowe.


Raczej niechętnie myślę o zbliżającym się listopadzie. Nic tego nie zmieni, nie lubię go i już. Jak zawsze będzie: szaro, buro i ponuro, sennie i apatycznie. Nie moje klimaty. Na szczęście pracy jest dużo, a nawet jeszcze więcej – może pozwoli ona zapomnieć o zbliżającej się brzydszej odsłonie jesieni.

środa, 24 października 2012

W kwestii dyni...


...z pewnością nie zabraknie na blogu - jak co roku - dyniowego ciasta. :)
Po przepis i więcej zdjęć - zapraszam wkrótce.  Fotki będą bardzo jesienne. :)

czwartek, 18 października 2012

Potrzebny będzie cukier trzcinowy...


Nie trzeba wiele. Wystarczą trzy podstawowe składniki: masło, mąka i cukier. Ale uwaga: cukier koniecznie trzcinowy! To wystarczy by na szybko wyczarować bardzo smaczne i najprostsze ciasteczka świata. Słodkie, delikatne i kruchutkie. Nawet jajek możemy nie mieć w lodówce, bo nie będą potrzebne. Ale jeśli dodamy czwarty składnik: syrop złocisty – będziemy chrupać najwspanialsze karmelowe ciasteczka.



Wczorajszy dzień był dla mnie ogromnie wyczerpujący. Nawet obiad był tylko resztkowy, bo członki odmówiły współpracy. Ale gdy wieczorem znienacka naszła mnie ochota na słodkie – niewiele się zastanawiałam. Upiekłam ciasteczka karmelowe.
Polecam! 

Ps. A na zdjęciach znalazły się przecudnej urody papierowe słomki od HandpickedForYou. Koniecznie zajrzyjcie do sklepiku (klik)! :) 


Kruche ciasteczka karmelowe
(ok. 50 ciasteczek)

150 g cukru trzcinowego (jasny muscovado)
200g masła w temp. pokojowej
4 łyżki syropu złocistego (golden syroup)
280g mąki
½ łyżeczki sody oczyszczonej
garść wyłuskanych orzechów włoskich

Piekarnik nagrzać do temp. 180st.C. (grzałki góra – dół). Przygotować dwie duże blachy (z wyposażenia piekarnika) i wyłożyć je papierem do pieczenia.
Mąkę przesiać wraz z sodą oczyszczoną do osobnej miski.
Masło ubić z cukrem trzcinowym na puszystą masę. Cały czas ubijając, dodawać kolejno: syrop złocisty, a następnie przesianą mąkę z sodą.
Ciasto będzie bardzo miękkie, ale dość elastyczne. Dłońmi nabierać małe porcje masy – wielkości małego orzecha włoskiego – i formować kulki. Układać na blasze, pozostawiając odstępy pomiędzy nimi (kwadratową blachę zapełniłam rzędami 5x5=25 kulek).
Zdecydowanym ruchem spłaszczyć palcami każdą kulkę. Dodatkowo można lekko przycisnąć płasko ustawionym widelcem – wyciskając paskowy wzorek. W każde ciasteczko delikatnie wcisnąć ćwiartkę orzecha.
W ten sam sposób przygotować ciasteczka na drugiej blasze.
Piec ok. 15 min. do ładnego zezłocenia.
Smacznego!

poniedziałek, 15 października 2012

Blog of Gdańsk 2012. Nagroda Czytelników.

źródło zdjęcia (klik): Blog Forum Gdańsk
 
Właściwie wszystko zostało już powiedziane. :) Wszelkie gorące wieści niósł na bieżąco Facebook.
Dzisiaj specjalnie dla tych Czytelników, którzy Pieprz czy Wanilię śledzą tylko tutaj – jeszcze raz dzielę się wspaniałą wiadomością...
W konkursie Blog of Gdańsk 2012 – Pieprz czy Wanilia - zdobył najmilszą (moim zdaniem) nagrodę – Nagrodę Czytelników. :)
Najmilszą, bo ta nagroda to dowód Waszej sympatii. :) Nie byłoby jej, gdyby nie Wasze oddane głosy i Wasze wsparcie. :)
Wczoraj i dzisiaj przesłaliście mi tak dużą ilość gratulacji, że wprawiły mnie w lekkie zakłopotanie... W końcu to Wasza, nie moja - zasługa! :) 

 źródło zdjęcia (klik): Blog Forum Gdańsk
 
Pozwólcie, że raz jeszcze, podziękuję każdemu z osobna i jednocześnie wszystkim razem - za Wasze głosy, za gratulacje i sympatię, którą obdarzacie mnie na co dzień. :)
Mam cudownych Czytelników! :) 
A wszystkich nowych, którzy teraz tutaj trafili – serdecznie zapraszam. :)

Obiecałam wczoraj pokazać Wam nagrodę, zatem voilà! . :)
Tak oto wpisała się w mój odgruzowany kąt do pracy. :) Co prawda, na razie ustawienie jest tymczasowe, ale finalnie i tak zostaną tutaj ze mną. :)
A tymczasem rozważam konieczność zakupienia identycznego, czerwonego fartuszka. :) 
 

piątek, 12 października 2012

O remoncie słów kilka


O tym, jak człowiek obrasta w niepotrzebne rzeczy – dowiaduje się zwykle z całą brutalnością przy okazji wszelakich remontów. Przerażający jest fakt, ile "skarbów" jest w stanie upchnąć w zakamarki szaf, bo przecież może „kiedyś się przyda(dzą)”... 
Gdy w wakacje odświeżaliśmy przedpokój, wydawało mi się, że już gorzej być nie może.
A jednak. Przez ostatni tydzień odgruzowywałam swój komputerowy kąt...
Powiem krótko: to była masakra. :D


Jak udało mi się przeżyć przejście huraganu, odgruzowywać po sufit to co zagruzowane, wyselekcjonować wśród miliona rzeczy najpotrzebniejszą garstkę, a w międzyczasie wykonać kilka sesji foto i jeszcze w miarę normalnie rodzinnie funkcjonować – doprawdy nie wiem. Chyba wizja „nowego” pchała do przodu...


No to mam. :) Odświeżone, odmalowane, odgruzowane i oddane do użytku moje stare - nowe miejsce pracy, blogowania, fejsowania i picia kawy. Cieszę się jak diabli!:)
Tutaj (klik) można podejrzeć fragment kąta komputerowego po liftingu.
A z tej radości, że „jestem znów na swoim” zapraszam wszystkich na wirtualne ciacho. O! :)
Oczywiście ciasto jesienne: z imbirem, gruszkami i migdałami.

Ps. W najbliższą niedzielę ogłoszenie wyników w konkursie Blog of Gdańsk 2012. Proszę! trzymajcie  kciuki... :)

  

Ciasto z migdałami, imbirem i gruszkami
(inspirowane przepisem w Delicious nr 9/2012)

4 gruszki (dojrzałe, ale niezbyt miękkie)
100g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki imbiru w proszku
100g mielonych migdałów
100g cukru
100g masła w temp. pokojowej
3 duże jaja w temp. pokojowej
ok. 70g imbiru kandyzowanego (drobno pokrojony)
garść płatków migdałowych

dodatkowa łyżka masła i łyżka mąki – do przygotowania foremki

Piekarnik nagrzać do temp. 180st. C.
Przygotować tortownicę o średnicy ok. 20-22cm. Wysmarować dno i boki masłem, i oprószyć mąką. Nadmiar mąki usunąć. (Zamiennie można wyłożyć foremkę papierem do pieczenia).
Gruszki obrać ze skórki, wydrążyć z gniazd nasiennych i pokroić w grubszą kostkę.
Mąkę przesiać wraz z proszkiem do pieczenia i sproszkowanym imbirem do osobnej miski.
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Nadal ucierając - dodawać kolejno po jednym jajku, a następnie przesianą mąkę i mielone migdały. Na koniec wmieszać kandyzowany imbir, oraz pokrojone gruszki.
Masę przełożyć do tortownicy. Wierzch posypać płatkami migdałowymi.
Piec ok. 50 min. Patyczek włożony w środek ciasta powinien być suchy.
Studzić na kratce.
Ostudzone ciasto można dodatkowo posypać cukrem pudrem.
Smacznego!

czwartek, 11 października 2012

Słodka gruszka


 ...oczywiście w przygotowaniu. :)
Zatem do zobaczenia niebawem! :)

piątek, 5 października 2012

Porządki i ciasteczka korzenne


Pół dnia spędzone w rozjazdach i bieganiu po sklepach. Upolowane świeżutkie akcesoria do kolejnych zdjęć i ważne decyzje w sprawie liftingu miejsca pracy. W najbliższych dniach przez moje cztery kąty przejdzie huragan. Szykują się jesienne porządki i miłe zmiany.

Kilka dni temu pierwszy raz w tym jesiennym sezonie popełniłam korzenny wypiek. Akurat siąpał za oknem deszcz i myśl o rozgrzewającym imbirze nie chciała mnie opuścić. W końcu to już powoli czas... 


Delikatnie korzenne ciasteczka
proporcje na ok. 30 ciasteczek

170g masła
150g cukru trzcinowego
1 duże jajko
1 łyżka syropu imbirowego
230g mąki
ok. 2/3 łyżeczki sody
½ łyżeczki imbiru w proszku
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli

Piekarnik rozgrzać do temp. 180 st.C. Przygotować dwie duże blachy – wyłożyć papierem do pieczenia.
Do osobnej miseczki przesiać mąkę wraz z sodą, imbirem, cynamonem i solą – przemieszać.
Masło ubić z cukrem trzcinowym na gładką, puszystą masę. Cały czas ubijając - dodać jajko, syrop imbirowy, a na koniec wsypać mąkę. Dobrze wymieszać. Ciasto będzie mięciutkie, ale raczej zwarte.
Pozostawiając dość spore odstępy - nakładać na blachę kopczyki ciasta wielkości łyżki stołowej (bardzo dobrą alternatywą jest użycie malutkiej gałkownicy). Przy użyciu dużej łyżki – delikatnie spłaszczyć każdy kopczyk (aby łyżka nie przyklejała się do surowej masy, warto często ją lekko zamaczać w zimnej wodzie).
Piec ok. 10-11 min. aż ciasteczka się lekko zezłocą.
Studzić na kratce.
Smacznego!



wtorek, 2 października 2012

Jesienne uśmiechy :)



Ostatnie dni niosły ze sobą wiele emocji. Było trochę łez, raczej gorzkich i niechcianych. Jak to w życiu... Były też łzy przez śmiech. A już na samym końcu szeroki uśmiech zagościł. :)
Wiem, że wielu z Was już wie, co jest przyczyną radości. Pisałam o tym zupełnie na gorąco wczoraj na FB. A ponieważ rzecz dotyczy bloga, to i tutaj nie może zabraknąć miłych wieści. :)
Otóż, Pieprz czy Wanilia wystartował w konkursie „Blog of Gdańsk” (tak, tak, jestem dumną ze swojego miasta Gdańszczanką :)) i znalazł się w ścisłej dziesiątce, z której Czytelnicy w trakcie internetowego głosowania wybiorą najlepszy, najciekawszy, najpiękniejszy – czy jednym słowem Ulubiony ich zdaniem blog.
Blogów jest 10, o zróżnicowanej tematyce – jest więc w czym wybierać...
Warunki są dość surowe, bowiem z jednego komputera (i jednego IP) można zagłosować tylko raz.
Oczywiście, nie ma co ukrywać – liczę na moich Czytelników. :) Im więcej kliknięć – tym większe szanse na wyróżnienie wśród gdańskich blogerów. :)

Głosowanie odbywa się TUTAJ (klik) – wystarczy wejść i kliknąć w ikonkę „oddaję głos”.
Dziękuję za każdy głos oddany właśnie na Pieprz czy Wanilię! :)



A tymczasem, również wczoraj, w wirtualnej kuchni Lawendowego Domu – też radośnie, bo na dobre zagościła złota jesień. :) Jak zwykle smaczna, jak zwykle piękna, jak zwykle pełna przygód...
Nie przegapcie najsmaczniejszego kwartalnika w sieci! :)
Lawendowy Dom Jesień 2012 – dostępny jest TUTAJ (klik). A w nim po raz kolejny moja propozycja „śniadaniowa”. Zapraszam! :)




Pieczona dynia z gruszką i szynką
na 2 porcje

ok. 300g dyni
gałązka świeżego rozmarynu
kilka gałązek świeżego tymianku
ok. ½ łyżeczki soli
ok. 2-3 łyżki oliwy / oleju do pieczenia
2 gruszki
garść rukoli
4 plastry szynki długodojrzewającej (np. parmeńskiej)
2 łyżeczki orzeszków piniowych
garść orzechów nerkowca

Dressing:
4 łyżeczki oliwy extra vergine
2 łyżeczki octu winnego
sól i pieprz do smaku
Piekarnik nagrzać do temp. ok. 190st. C.
Dynię wydrążyć z gniazda nasiennego, obrać ze skórki, pokroić w grubszą kostkę. Wyłożyć na blachę (spód można wyścielić papierem do pieczenia). Posolić, posypać drobno posiekanym rozmarynem i listkami tymianku, oraz skropić oliwą / olejem. Wymieszać.
Piec ok. 20 min. aż dynia zmięknie i lekko się zezłoci.
W tym czasie na suchej patelni podprażyć orzeszki piniowe i nerkowce. Obrać gruszki i pokroić w ósemki lub grubą kostkę.
W kubeczku wymieszać składniki dressingu.
Na talerzach ułożyć upieczoną i odparowaną dynię, kawałki gruszek, plastry szynki i rukolę. Posypać orzeszkami. Skropić dressingiem.
Smacznego!