czwartek, 31 stycznia 2013

Doczekałam się !!!!!

....mojego prywatnego źródełka :)))) To był długi i nerwowy dzień...przyjechali specjaliści od studni i wywiercili nam całe 28 metrów szczęścia :) Stresik był lekki ,bo jeśli wody nie będzie do 30 metra to musielibyśmy załatwiać zezwolenie ,a poza tym z każdym metrem portfel chudnie i to niemiłosiernie . Na naszym terenie tego typu usługi są nadal droższe od tych w głębi kraju (nie wiem dlaczego??) UFFF ...ale mamy ten stres już z głowy i teraz mam swoją wodę źródlaną w domku :)


W między czasie przerobiłam zakupioną za 12 zł w B. podpórkę pod książkę i teraz dumnie prezentuje się na niej zeszyt z przepisami mojej Babci :)



Wygląda na to,że zima powoli nas opuszcza....


Miłego wieczorku dla Was, ja zmykam do łóżka ,bo to był dzień pełen emocji i padam z nóg:)  

Bożena

 

niedziela, 27 stycznia 2013

Nareszcie wyszło upragnione słoneczko . Z każdym jego  promieniem wraca mi energia i chęć do życia :). Takie zimowe dni lubię  mimo, że jest bardzo zimno . Za oknem cudowne widoki a w domu płomień w kominku .Teraz będę się chwalić :)... Od córci dostałam śliczną lampkę , klosz pewnie przejdzie małą metamorfozę a narazie dodałam do niego serducho zimowe zrobione przez mamę . Ozdoby świąteczne powędrowały jakiś czas temu  do kartonów , zostały tylko nieliczne czerwone akcenty . Ze skrzatami jeszcze nie potrafię się rozstać ;) . W przyszłym tygodniu spełni się jedno z naszych marzeń domowych ...huuuurrrrra robimy studnię głębinową !!!!:) .Dla nas to wielka sprawa , bo wyobraźcie sobie ,że są jeszcze wsie, do których nie dotarła cywilizacja i nie ma wodociągów . No właśnie tu gdzie mieszkam tak jest , a że lato dało nam popalić i zwykła studnia wyschła to trzeba było wziąść sprawy w swoje ręce , bo gmina raczej nie przejmuje się tym problemem ( a nie jest to tylko mój problem ) Decyzja zapadła i wiercimy swoje własne źródełko :) Dzisiaj nie będę Was zamęczać czytaniem , pokażę za to moje dzisiejsze zdjęcia , na których widać jaki piękny dzień był w Beskidach :)














Dziękuję Wam ogromnie za to ,że zaglądacie i zostawiacie takie miłe słowa :)
Miłego wieczoru

Bożena

środa, 16 stycznia 2013

Jutro do pracy...

Skorzystałam z Waszych mądrych rad i tydzień spędziłam w domu na zwolnieniu lekarskim.Otoczona medykamentami i opatulona kołderką wybyczyłam się niemiłosiernie,ale czy wyzdrowiałam???...raczej nie ...zabrakło mi chyba tych paru dni do końca tygodnia.Niestety jutro szara rzeczywistość. Dzisiaj cieszę się ogromnie , bo wreszcie mamy nadany numer naszej chatki i mogliśmy się zameldować :))))
Poniżej sesja zdjęciowa Tildowej Króliczycy zrobionej przez moją uzdolnioną mamusię na zamówienie mojej córki. Królisia jest zrobiona pod kolor pokoju Sandry i tam wkrótce trafi,ale póki co siedzi na fotelu  przy kominku i cieszy moje oko:))
Tęskniąc za wiosną nabyłam troszkę materiałów w wesołych kolorkach i w najbliższym czasie zamierzam spędzić troszkę więcej czasu przy maszynie.
W sklepie za "2,99" udało mi się kupić po 5 zł :)) te dwie urocze puszeczki na ciasteczka.Od razu w kuchni zrobiło się weselej.
W domu zagościły też pierwsze hiacynty i szafirki , choć za oknem śnieg i mróz... ja razem z moimi wiosennymi cebulkami zaczynam budzić się ze snu zimowego i mam nadzieję,że wszystkie ambitne plany (które poczyniłam podczas leniuchowania ) uda mi się w najbliższym czasie zrealizować.








Dziękuję Wam za wszystkie miłe komentarze pod ostatnim postem ....Cieszę się , że Was mam :))))
Buziaczki

niedziela, 6 stycznia 2013

Post Noworoczny

Nowy Rok zaczął się niestety mało optymistycznie :( Dopadła mnie grypa i jestem po raz trzeci w przeciągu dwóch miesięcy na antybiotykach.Właściwie to wcale mnie to nie dziwi,bo niby jak można się wyleczyć chodząc do pracy przez wszystkie kuracje antybiotykowe.Czas chyba najwyższy pomyśleć o sobie,bo nie sądzę,żeby mój pracodawca postawił mi pomnik za poświęcenie,a kasy z tego tytułu też mi nie przybywa.Tutaj pojawia się moje postanowienie noworoczne, bo przecież trzeba je mieć :)....W tym roku stuknie mi 40-stka i postanowiłam zacząć liczyć się ze swoim organizmem,spędzać czas wolny na realizowaniu swoich pasji i marzeń,......aaaaaaa i jeszcze nauczę się asertywności,bo tego mi brakuje w moim życiu :) 

Chorując piję hektolitry herbaty malinowej i czytam książkę,która wreszcie do mnie doleciała od Mimi .Czuć w niej naprawdę powiew "Dobrego  Wiatru":)
Moje choróbsko to nie jedyna wątpliwa "atrakcja" tego roku...... niestety:( Dwa dni temu nasz ośmiomiesięczny bokser miał usuwanego nowotwora.Uszko, na którym było to paskudztwo zostało skrócone o dobre 2 cm.Reszta zależy od wyników histopatologicznych.A tak "Białasek"wygląda z okropnym, plastikowym kołnierzem :(
Za oknem biało,czyżby zima przypomniała sobie o nas??
Zdjęcia dzisiaj takie sobie,bo sił brak i weny twórczej też.



Miłego styczniowego popołudnia,a w Nowym Roku dużo zdrówka,pozytywnego patrzenia na świat i tylko radosnych dni.

Zmykam do łóżka.Buziaki dla wszystkich miłych odwiedzających.