Dzisiaj biorę się za porządki i powoli szykuję do wyjazdu... Trzeba się spakować, czego nienawidzę robić. Wymyślam sobie 100 różnych zajęć, które mnie odciągają od tej czynności... Właśnie wygrzebałam monety z lawy, postanowiłam dodać do nich przekładki z cekinów (taki mezalians a co?) i wyszły całkiem sympatyczne kolczyki.
Jeszcze wklejam zaległą bransoletkę z bursztynami... Koleżanka jakieś 4 lata temu dała mi bursztyny żeby jej zrobić drzewko szczęścia... Jakoś mi to drzewko nie leżało kompletnie i nici z zamówienia wyszły, potem się przeprowadziłam, wyszłam za mąż a bursztyny leżały u mamy w domu. W końcu odebrałam je od mamy i zrobiłam bransoletkę... Resztę oddałam koleżance bo niezbyt przyjemnie mi się pracowało z tymi kamieniami.
Wyszło mi takie oto coś :)