Czuję się ostatnio, jak ślimak. Powoli wychodzę ze skorupki i z przyjemnością kontempluję rzeczywistość. Jestem tylko zaskoczona, że nie przeszkadza mi bezruch, brak pędu, przyspieszonego tętna, rozwianych włosów. Jestem tu i teraz. Przeszłość nie istnieje, a przyszłość..... Chciałabym tylko żeby zmaterializowały się moje dzisiejsze myśli. Wiem, że tak będzie, bo kiedy czasami patrzę za siebie i szukam odpowiedzi, to znajduję ją w moich myślach i słowach. Tych wypowiedzianych kiedyś, gdzieś. W końcu przecież dzisiejsza chwila siedziała we mnie od dawna, w moich marzeniach. Chciałam tego spokoju, bezpieczeństwa, niespieszności, opanowania. Chwil, którymi mogłabym się tylko i wyłącznie zachwycać. Myślę więc tylko o pomnożeniu ich. Żadnych, absolutnie żadnych złych i smutnych wymysłów. Co w głowie, to i w życiu :)
Największym moim marzeniem jest utrzymać ten stan. Stan spokoju, radości i pogodzenia. Może wreszcie uda mi się po prostu płynąć lub jak ten ślimak swobodnie ślizgać się po powierzchni :D
Wychodzę więc i wdycham zapach dżdżu
rozgrzanych słońcem kwiatów
upajam się wonnością obrazów i dźwięków