Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'oreal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'oreal. Pokaż wszystkie posty

Denko i wyrzutki września i października 2015

Druga połowa listopada to chyba już najwyższy czas na pokazanie Wam wrześniowo-październikowego denka! Motywację do denkowania mam sporą, gdyż koniecznie chcę uszczuplić moje i tak już dużo za duże zapasy ;)
Przyznaję, że znalazło się tym razem u mnie kilka kosmetycznych wyrzutków, których już nie byłam w stanie zużyć, które po prostu najzwyczajniej w świecie się zestarzały... Nie jestem z tego dumna, dlatego też do kolejnych zakupów staram się podchodzić bardziej z głową, co nie zawsze jest łatwe ;)
W każdym razie moje denko prezentuje się tak:



A tutaj szczegółowo:


  • peeling do stóp Collistar - sam peeling jest fajny, ale moim zdaniem zbyt drogi. Znam równie dobre i jednocześnie dużo tańsze... Pumeksowa końcówka była dla mnie zbędnym gadżetem... W tej cenie już się nie skuszę...
  • peeling malinowy The Body Shop - przyjemny ździerak, ale ja wolę cukrowe. Jeśli kiedyś ponownie pojawi się wersja marakujowa, to może się skuszę... 
  • peeling Sakura z Rituals - fantastyczny cukrowy ździerak, kolejne wersje są już w użyciu :) 
  • maska oczyszczająca do włosów Phenome - jak już wiele osób wspominało nie jest to produkt pierwszej potrzeby, ale bardzo przyjemny umilacz w pielęgnacji skóry głowy :) Rzeczywiście fajnie oczyszcza i dlatego mam już kolejne opakowanie. 
  • peeling do stóp Phenome - jeden z wyrzutków, którego nie byłam w stanie zużyć... peeling zawiera mnóstwo drobinek, które są moim zdaniem bardzo łagodne. Dlatego też niezbyt chętnie po niego sięgałam... Z pewnością nie kupię ponownie.
  • kawowy peeling do ust Pat&Rub - niestety szybko zaczął śmierdzieć niczym stara kawa. Zapach stał się nieznośny, tak więc nie byłam w stanie zużyć peelingu do końca... Mimo to mam ochotę jeszcze na wersję pomarańczową!

  • olejki myjące pod prysznic Rituals - bardzo je polubiłam i z pewnością kiedyś się skuszę na ponowny zakup, szczególnie czerwonej wersji,która zapachowo bardziej mi odpowada :) 
  • Lactacyd - niezastąpiony od lat... 
  • miodowy żel pod prysznic Yves Rocher - pięknie pachnący łagodny żel. Świetny produkt w dobrej cenie! Chętnie kupię kolejne opakowanie. 

  •  odżywka do włosów Kerastase Cristalliste - kolejny z wyrzutków, którego nie byłam w stanie zużyć... Lubię kosmetyki Kerastase, ale ta odżywka nie wyróżniała się niczym szczególnym... 
  • pianka do stylizacji włosów L'oreal Professional - ten kosmetyk również niestety zmarnował się... Jakiś czas temu przestałam sięgać po tego rodzaju produkty do stylizacji... 
  • maska do włosów Collistar podkreślająca kolor - po udanej przygodzie z wersją w kolorze kasztanowym postanowiłam wypróbować wersję ceimnobrązową... I tu wielkie rozczarowanie... O ile kasztanowa wersja pięknie odświeżała kolor, to ciemna wersja nie robi u mnie kompletnie nic... Sama odżywka fajnie pielegnuje i nadaje połysk kosmykom, ale mnie głównie chodzi o kolor, którego tutaj niestety brak... Wróciłam do wersji kasztanowej... 
  • mgiełka do układania włosów Pat&Rub - zastąpiła mi wszystkie produkty do stylizacji. Mgiełka ta nie obciąża moich cienkich włosów, za to nadaje im trochę struktury i objętości. Na co dzień zadawala mnie taki efekt! Jedynie opakowanie tej mgiełki jest fatalne... Psikacz niestety szybko się zacina. Dlatego ja przelewam mgiełkę do butelki po innym spreju. 
  • maska do włosów L'oreal Elseve Fibralogy - nie zauważyłam, żeby ta maska pogrubiała włosy ;) Ale była całkiem przyjemna, lekka, ładnie pachniała. Możliwe, że kiedyś kupię ponownie. W tej chwili jedank wystarczają mi lekkie odżywki. 


  •  pianka do oczyszczania twarzy Phenome - w tej chwili używam już trzeciej z kolei butelki, dlatego pianka zdążyła mi się trochę znudzić ;) Niemniej jednak jest to bardzo łagodny i skuteczny kosmetyk, po który kiedyś ponownie sięgnę. 
  • płyn micelarny Garnier - kupiłam z czystej ciekawości, bo znalazłam w DM-ie małą wersję. Przyznaję, że to fajny micel. Dla mnie jednak najlepszym micelem pozostaje w dalszym ciągu Bioderma :)
  • ukochana Bioderma, nie ma sobie równych :) Nie wiem sama, która to już butelka! Od jakiegoś czasu kupuję wersję AR i bardzi jestem z niej zadowolona :) 
  • Żel pod oczy Yves Rocher Elixir 7.9 - fajny lekki nawilżacz pod oko. Bardzo łagodny, wydajny. Być może kiedyś kupię go ponownie. 
  • Krem do cery naczynkowej Hildegard Braukmann - bardzo przyjemny łagodny krem, którego używałam na noc. Nie mam mu niczego do zarzucenia. Może kiedyś się jeszcze spotkamy :) 


  •  migdałowe masło do ciała Annemarie Börlind - przyjemne masło, aczkolwiek znam lepsze, dlatego raczej nie kupię ponownie. 
  • olejek do ciała Super Slim Evree - przyjemnie pachnący olejek, który bardzo ładnie nawilżał. Nie wiem, czy wpływał na cellulit, ale mimo to polubiłam go i pewnie kiedyś kupię ponownie :) 
  • krem do stóp Balea z 10% mocznikiem - zużyłam już kilka tubek tego kremu i zawsze do niego wracam. Bo rzeczywiście zmiękcza i nawilża skórę stóp. A na dodatek jest bardzo tani! 
  • krem do rąk Nuxe - lekki krem nawilżający, który szybko się wchłania, jednocześnie pielęgnuje skórę w sposób zadawalający. Na zimę może okazać się zbyt lekki. 
  • krem do rąk Ananne - ta szwajcarska marka produkująca naturalne kosmetyki jest mi zupełnie nieznana... Dostałam ten krem w prezencie, chętnie zużyłam, byłam zadowolona. Jednak nie sądzę, żebym go keidyś kupiła. Cena jest bardzo wysoka, a efekt podobny, jak przy tańszych kremach... 
  • L'occitane krem do rąk z 20% masłem shea - to mój pewnik na zimę. Nic tak nie troszczy się o skórę moich dłoni, jak ten krem. A że zima za pasem, pora kupić kolejne opakowanie :) 
  • balsam stopniowo brązujący do ciała Gosh - naturalnie brązowił skórę bez plam, zacieków, bez samoopalaczowego smrodku. Niestety z tego co wiem balsam ten jest już niedostępny... Szkoda... 
  • Masło do ciała Organique z serii Sensitive - rozpływam się nad masłami tej marki... To był mój pierwszy egzemplarz, który otrzymałam od Eska Floreska :) W tej chwili używam kolejnego słoiczka tego cudeńka :) 


  • woda perfumowana Escada Especially - to już drugie opakowanie tej wody, które zdenkowałam. Chętnie używam także zimą, choć zapach jest dosyć świeży :) Oczywiście mam już kolejny flakon :) 
  • Inglot zmywacz do paznokci - najlepszy ze wszystkich, jakie znam!
  • Dezodorant Eisenberg - mimo wysokiej ceny używam tego dezodorantu od dłuższego czasu. Bo jako jeden z niewielu dezodorantów bez aluminium i alkoholu jest skuteczny.
  •  Dior Nude Air płynny podkład - tutaj również mam same powody do zachwytu - naturalny efekt, taki, jak lubię! Satynowo-matowe wykończenie, niesamowita wydajność, lekkość. Nie czuję, że ma mam na twarzy podkład. Jak dla mnie ideał :) 
  • pasta do zębów Meridol - bardzo ją polubiłam i jak na razie jestem jej wierna.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i że wytrwaliście do końca :)
Do następnego razu! :)

Denko wiosna - lato 2015

To małe wysypisko to moje denko, które udało mi się wyhodować przez ostatnie 3,5 miesiąca. Trochę się tego nazbierało, a to dlatego, że postawiłam wreszcie na zużywanie zapasów i które w zastraszającym tempie rosły w sile ;) Kilka tygodni temu zliczyłam 14 różnych produktów pod prysznic, które mam w łazience...
A oto i efekt mojego zbieractwa:



  • Micel Bioderma Sensibio: Absolutny kultowy kosmetyk, który pokochałam od pierwszego uzycia! Jestem mu wierna od 2 lat. 
  • Pianka do mycia twarzy Caudalie: bardzo fajnie działa, z pewnością kiedyś do niej wrócę. 
  • Pianka do mycia twarzy Pharmaceris A: moja ulubiona :) zdecydowanie kupię ponownie! 
  • Pianka do mycia twarzy Phenome: także z niej jestem zadowolona, w zapasie mam jeszcze dwie sztuki ;) Mogła by mniej kosztować, ale poza tym nie mam zastrzeżeń! 
  • Tonik Pat&Rub: mój ulubieniec! 
  • Micel Avene: kupiłam go będąc na urlopie w Polsce w kwietniu, bo w aptece nie mieli małej Biodermy. Micel jest całkiem dobry, ale wolę Biodermę, bo mam wrażenie, że jest łagodniejsza dla skóry.


  • Krem pod oczy marki Ahava z serii Time to smooth: przyjemny kremik, ale w sumie bez rewelacji, więc raczej nie kupię ponownie, szczególnie, że cena nie należy do niskich. 
  • Sorbet nawilżający marki Caudalie z serii Vinosource: pisałam o nim w moim ostatnim poście. Świetny nawilżający krem, który sprawdza się przy mojej mieszanej cerze. Używam już kolejnego opakowania. 
  • Serum nawilżające Caudalie z serii Vinosource: świetne nawilżające serum, które w lecie z powodzeniem zastąpi nawet krem.  
  • Krem przeciwzmarszczkowy marki Phenome: niestety u mnie się nie sprawdził, bo trochę mnie uczulał... Zmarnował się biedaczek... 
  • Serum Caudalie z serii Polyphenol: lekkie nawilżające serum, kolejne opakowanie mam juz w zapasach, choć osobiście wolę chyba to z serii Vinosource. 
  • Serum przeciwstarzeniowe Ahava: to takie serum, które pozostawia warstewkę na skórze. Ogólnie nie było złe, ale znam fajniejsze i tansze. Powrotu raczej nie będzie. 
  • Krem na dzień Caudalie z serii Polyphenol: Fajny, aczkolwiek na mojej twarzy pozostawiał warstewkę, której nie lubię. Poza tym trochę rolował się na nim podkład. 

  • Szampon Glad Hair Day marki Soap&Glory dostałam w prezencie od Monisi z bloga monikowy świat Fajnie się go używało, bo ładnie pachnie, dobrze oczyszcza i ma świetną gęstą konsystencję. Może kiedyś zdecyduję się na zakup
  • Mgiełka do układania włosów Pat&Rub to od dłuższego czasu jedyny produkt, jakiego używam do układania. Lekki sprej, który nie obciąża włosów, a sprawia, że włosy rzeczywiście lepiej sie układają! Nie wiem już sama, które to opakowanie. Mam nadzieję tylko, że Pat&Rub wreszcie udoskonali atomizer, który fatalnie działa ;) 
  • Szampon do cienkich włosów Kerastase: używałam sporadycznie, bo staram się unikać szamponów z SLSami, a ten jest dosyć mocny. Nie kupię ponownie. 
  • Szampon do cienkich włosów marki Phenome: jeden z moich ukochanych szamponów, kolejne opakowanie czekan już na mnie w Polsce. 
  • Aktywator do mieszania z maską bądź odżywką L'oreal z serii Fibralogy: nie zauważyłam zwiększenia grubości włosów, ale też nie wierzę w takie cuda ;) Nie wiem, czy jeszcze kupię. 
  • Sprej do cienkich włosów Phyto trochę przyspieszał przetłuszczanie włosów, dlatego nie kupię go.



  • Otulający żel pod prysznic Pat&Rub: żele pod prysznic tej marki to moi zdecydowani ulubieńcy. Uwielbiam właśnie ten otulający i jeszcze relaksujący, ze względu na zapach. Jednak wszystkie żele P&R mają świetne właściwości i są absolutnie warte zakupu :) 
  • Mydło w płynie marki własnej drogerii Bipa: zwykłe, aczkolwiek przyjemne, łagodne. Może jeszcze kupię. 
  • Żel pod prysznic Organique z serii Bloom Essence: przyjemny żel, pięknie pachnący. Nie wykluczone, że jeszcze go kupię. 
  • Pianki pod prysznic Organique - mleczna i grecka: wbrew pozorom całkiem wydajne produkty, dobrze oczyszczają, lecz bez właściwości pielęgnujących. Może kiedyś kupię wersję mleczną. 
  • Lactacyd: jestem wierna temu płynowi do higieny intymnej już od wielu lat, i to się raczej nie zmieni :) 
  • Galaretka pod prysznic Organique z serii Energizing: pięknie pachnący żel, który nie wysusza skóry i jest niezwykle wydajny. Kiedyś kupię go ponownie.



  • Cukrowy peeling Organique z Marakują i Limonką: pięknie pachniał, dobrze działał. Nie wiem jednak, czy kupię ponownie, bo wolę peelingi Rituals. 
  • Krem do ciała Annemarie Börlin z limitowanej serii zimowej: kupiłam wtedy chyba 3 opakowania i taj je męczę. Bo choć działanie jest całkiem przyzwoite, to jednak zapach trochę mnie męczy...
  • Masło do ciała z orzechem macadamia oraz zasłem Shea: działanie przyzwoite, bez rewelacji, delikatny zapach. Może kiedys ponownie się skuszę. 
  • Masło do ciała Soap&Glory: Kolejny kosmetyk tej marki, który dostałam od Monisi w paczce świątecznej. Zakochałam się w zapachu tego masła!!! A do tego masło ma fantastyczne właściwości pielęgnacyjne. Dlatego z pewnością je kupię :)




  • Olejek samoopalający Dior: jeśli nie przeszkadza Wam samoopalaczowy smrodek, to pokochacie tego gagatka. Pieknie brązowi skóre, delikatnie ją pielęgnując. Ja ze względu na smrodek już się nie skuszę... 
  • Krem na cellulitis z Elancyl: musiałam go wyeliminować, niestety także za zapach. Niby przyjemny, ale na tyle mocny, że całe łóżko lącznie z materacem przesiąknęło tym zapachem... 
  • Serum antycellulitowe Collistar: genialnz kosmetyk, do którego z pewnością wrócę! Można go stosować samodzielnie - właściwości pielęgnujące sprawiają, że nie trzeba stosować dodatkowego kosmetyku, jak to czasem jednak bywa przy serum.
  • Kultowy olejek Nuxe z drobinkami: nie może go u mnie zabraknąć. Uwielbiam go za całokształt :)


  • Krem do stóp Collistar: bardzo fajny krem, aczkolwiek nie wart tego, aby wydawać na niego ponad 20 Euro! Bo podobne działanie ma krem Balea, który kosztuje 10 razy mniej ;) Raczej nie kupię, a już na pewno nie w tej cenie. 
  • masło do stóp AA Nature Spa: genialny produkt do pielęgnacji stóp, pochodzący niestety z limitowanej serii... Czekam na ponowną edycję...



  • Tusz Dior Iconic Overcurl: jak niektórzy z Was wiedzą jest to mój ulubiony tusz! Jak dla mnie nie ma sobie równych :) 
  • Pomadka pielęgnacyjna Dior Lip Glow: fantastyczny produkt odżywiający usta i nadający im śliczny naturalny kolor. Jedyną wadą jest cena ;) Kilka miesięcy temu kupiłam jej tańszy odpowiednik marki Lierac. Także fajna, ale przeszkadza mi jej mocny zapach. Dior jest zdecydowanie lepszy, dlatego z pewnością powtórzę zakup. 
  • Masa cukrowa do depilacji Cosmoderma Sweet Skin: ciężki zawodnik! Stosowany zgodnie z zaleceniem producenta absolutnie nie zdaje egzaminu! Zaczęłam więc go uzywać tak jak wosku - z bawełnianymi paskami do źdzerania. Wówczas masa działała. Nie jest to łatwy kosmetyk, ale być może ponowię zakup. 
  • Balsam do ust Nuxe: świetny balsam, super konsystecja i zapach, ale nie przebije mojego ulubionego Tisane. Mimo to kupię ponownie :) 
  • Mydełko do czyszczenia pędzli Da Vinci: dobrze oczyszczało pędzlę, ale wolę inne produkty do tego celu, szczególnie żel Bobbi Brown. Nie kupię ponownie. 
  • Kremik do skórek Dior: Świetny kosmetyk, było by idealnie, gdyby tak się nie kleił ;) Oczywiście używałam go tylko na noc. Obecnie mam olejek do skórek z tej serii, który także świetnie pielęgnuje skórki, a ma duzo fajniejszą konsystencję. 
  • Dezodorant Eisenberg: mój ideał, jedynie wysoka cena mi przeszkadza... Mimo to kupię ponownie, bo na szczęście dezodorant jest wydajny!




  • Pasta wybielająca Sensodyne: lubię ją, pewnie jeszcze do niej wrócę. 
  • Pasta Blanx: wkurzało mnie jej opakowanie. Wolałabym klasyczną tubkę zamiast pompki, która notorycznie się zacinała ;)
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca ;) 
Znacie któregoś z moich denkowców?


Denko grudzień 2014/styczeń 2015

Cześć Kochani! 

Nadszedł dzień, aby pozbyć się wreszcie pustych opakowań, które skrzętnie chomikowałam przez ostatnie 2 miesiące. 
Nie ma tego jakoś zadziwiająco dużo, ale i tak całkiem jestem zadowolona z wyniku ;) 

Krem na dzień Ahava z serii Time to Smooth - jest to już trzeci słoiczek tego kremu, który zużyłam. Bardzo fajnie się spisywał, dobrze nawilżał, ale teraz chciałam spróbować czegoś nowego, więc w najbliższym czasie nie planuję powrotu do tego kremu.
Krem do rąk Ahava Dermud Intensive Hand Cream - działanie oceniam bardzo wysoko, jednak przeszkadzał mi paskudny zapach tego kremu, dlatego raczej już nie powtórzę zakupu.



Mydło w płynie Alverde - przeciętne mydło, taki średniaczek, raczej już nie kupię ponownie. 
Dezodorant Alverde - staram się używać dezodorantów nie tylko bez zawartości aluminium, ale także bezalkoholowych. Ten dezodorant miał sporo alkoholu w składzie, a i tak jego działanie nie było jakoś szczególnie dobre. Dlatego nie skuszę się na powrót.


Micel Bioderma - mój ukochany płyn, bez którego nie mogę się obejść. Miłość od pierwszego użycia :) Dokładnie i jednocześnie delikatnie oczyszczają twarz oraz oczy z makijażu, bez podrażnień oraz przesuszeń. Mam jeszcze kilka butelek w zapasie.

Lakier do włosów L'oreal Elnett - fantastyczny lakier, do którego na pewno jesycye wrócę, jak wykorzystam zapas. Ostatnio jednak bardzo rzadko sięgam po lakier do włosów ;)

Oliwka dla dzieci Hipp - o tej oliwce pisałam TUTAJ
Oczywiście mam już kolejne opakowanie :)



Szampon Phenome do cienkich włosów
Olejek do skóry głowy Phenome Thin Hair
To jedne z moich kosmetycznych hitów, które udało mi się odkryć w zeszłym roku. Wierzę w dobroczynne działanie tego olejku. Olejek wzmacnia włosy oraz cebulki, bez obciążania. Szampon skutecznie i jednocześnie delikatnie oczyszcza i pielęgnuje włosy, a do tego ma bardzo dobry naturalny skład :) 
To pierwszy naturalny szampon, który tak dobrze mi służy!



Tonik, emulsja oraz pianka do oczyszczania twarzy Pharmaceris do cery wrażliwej i alergicznej - bardzo dobrze się u mnie sprawdzają, szczególnie pianka jest moim ulubieńcem, do którego zawsze wracam.



AA Prestige Eliksir naprawczo-ujędrniający - to jedno z tych serum, po użyciu których skóra jest od razu nawilżona i elastyczna. W przeciwieństwie do Estee Lauder Advanced Night Repair. Niestety serum EL nie robiło nic, kompletnie nic. Być może przy długotrwałym używaniu można odnotować jakieś efekty, ja jednak jestem trochę niecierpliwa i od kosmetyku oczekuję natychmiastowego działania ;) 
Chętnie kiedyś powtórzę zakup serum AA. Na EL z pewnością się już nie skuszę.

Balsam do ust Tisane - mój absolutny ulubieniec w kategorii pielęgnacji ust. Uwielbiam go pod każdym względem, ale przede wszystkim jest od szalenie skuteczny!



Tonik Pat&Rub - mój ulubiony tonik do twarzy. Ma świetny skład, idealnie nadaje się dla kapryśnych cer. Oczywiście używam już kolejnego opakowania :)



Lano-balsam Ziaja - balsam z aptecznej serii Ziaji. To już moje kolejne opakowanie. Kiedys w końcu będę musiała poświęcić mu osobny post, bo jest to naprawdę bardzo fajny kosmetyk. Wielki plus za brak zapachu, lekką konsystencję, która bardzo szybko się wchłania oraz za cenę. Lekki i skuteczny nawilżacz, który towarzyszy mi już w sumie od kilku lat. 
Annemarie Börlind krem do ciała z limitowanej migdałowej serii - markę tę odkryłam stosunkowo niedawno i bardzo jestem zadowolona z tej znajomości. 
Bardzo mocno nawilża, pachnie nienachalnie, szybko się wchłania. Muszę sobie zrobić zapas, bo krem pochodzi niestety z limitowanej zimowej serii.



Tak oto przedstawia się moje kosmetyczne śmietnisko z ostatnich dwóch miesięcy. Zadziwiająco mało zużywam kolorówki, mimo, że właściwie codziennie się maluję ;) 
Jeśli znacie coś z mojego denka, dajcie koniecznie znać :) 


Denko sierpień-listopad 2014


Witam Was Kochani!

Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnio zaniedbywam mojego bloga. Nie jest to jednak spowodowane moim lenistwem bądź brakiem pomysłów, lecz po prostu ogromem pracy. W branży, w której pracuję, czas przedświąteczny jest najgorętszym okresem w całym roku. Zresztą pewnie większość z Was ma tak samo ;) Zapewniam Was jednak, że staram się regularnie odwiedzać Wasze blogi.
Za kilka dni zaczynam urlop, więc mam nadzieję, że będę mogła nadrobić zaległości.
A tymczasem dziś przedstawię moje denko z sierpnia, września, października i listopada. Wiem, jak na cztery miesiące to nie jest tego dużo, ale ostatnio postanowiłam mniej kupować, a więcej zużywać. Zobaczymy, jak mi się uda wytrwać w tym postanowieniu ;)
A tym czasem jedziemy z denkiem:


Słynny micel z Biodermy - dla mnie niezastąpiony, skutecznie i jednocześnie zmywa makijaż, nie podrażniając nawet delikatnej skóry oczu. W Polsce czeka na mnie już zapas :)


Truskawkowy żel pod prysznic Balea oraz porzeczkowy żel pod prysznic Alverde. Obydwa bardzo przyjemnie pachniały, ale nie sądzę, abym potworzyła zakup. Porzeczkowy pochodzi z serii limitowanej, a Balea posiada w ofercie tyle innych pięknie pachnących żeli, że najchętniej wypróbowałabym je wszystkie ;)


Dezodoranty w atomizerze Vichy oraz Alverde. Obydwa bez zawartości aluminium. Dezodorant z Alverde okazał się być całkiem przeciętny, Vichy spisał się nieco lepiej. Być może kiedyś skuszę się jeszcze na Vichy.


Ulubiony duet do mycia twarzy: pianka Pharmaceris oraz tonik Pat&Rub.
Ostatnio jednak zdradziłam tą piankę z Phenome i muszę powiedzieć, że ta druga także spisuje się świetnie!


Płynom Lactacyd jestem wierna od lat. Jak dla mnie są najlepsze :)


Dużo uwagi przywiązuję do pielęgnacji stóp i dlatego zawsze mam w zapasie kilka kremów. Zarówno Balea, jak i Collistar spisały się na tyle dobrze, że powtórzyłam zakup.


Szampon dla dzieci Babylove z DMu służył mi bardzo dobrze do mycia pędzli do makijażu.


O słynnym Jantarze nie mogę powiedzieć niczego złego bądź dobrego.
Produkt ten tak szybko się skończył, że nawet nie zdążył zadziałać ;)
Nie zdecydowałam się na kolejny zakup.


Zmywacz do paznokci pozostanie zawsze zmywaczem, nawet gdy nosi nazwę Dior ;) Bardzo lubię kosmetyki Dior, ale Po zmywaczu nie ma co się spodziewać cudów. Owszem, przyjemnie pachniał, nie wysuszał zbytnio płytki paznokcia, ale to samo robi u mnie zmywacz z Biedronki. Dlatego nie warto wydawać tyle pieniędzy...


Te dwa produkty z pewnością dołączą do moich największych odkryć kosmetycznych roku. Serum Syper Aqua-Eye z Guerlaina oraz krem do twarzy na dzień Time to Smooth marki Ahava podbiły moje serce skutecznością oraz wydajnością. Obecnie używam już kolejnych opakowań.


Rewelacyjny lakier do włosów w dobrej cenie. Koniecznie ten z różową obwódką :) Świetnie nadaje się do moich cienkich włosów. Jak tylko zużyję zapasy, to ponownie go kupię :)


Wymienna szczoteczka Clarisonic. To była standardowa wersja, dostępna przy zakupie szczoteczki Mia2. Kolejną wersją, jaką kupiłam, jest szczoteczka do cery wrażliwej.


A oto moje największe odkrycie roku: tusz do rzęs Dior Iconic Overcurl. Dla mnie absolutnie najlepszy i niezastąpiony. Pierwszy i jedyny, który jet w stanie unieść moje sztywne rzęsy ;) A do tego jest mega wydajny - służył mi przez pól roku!


Krem na noc Guerlain z serii Super Aqua. Świetny krem, który niestety okropnie dużo kosztuje... Dlatego nie zdecydowałam się na kolejny zakup - po prostu szkoda mi pieniędzy, bo obecny krem na noc, którego używam, kosztuje ponad połowę mniej, a działa równie skutecznie. Poza tym wydajność na około 3 miesiące wydaje się być dosyć przeciętna...
Może jesli kiedyc trafię na jakąś niesamowitą promocję, zdecyduję się na powtórny zakup.


Kolejny produkt do czyszczenia pędzli - płyn MAC, który dodatkowo działa dezynfekująco. To już moje drugie opakowanie. Obecnie używam mydełka do pędzli Da Vinci, ale pewnie kiedyś ponownie kupię MACa.


Maska do włosów tłustych z Pat&Rub. Sama nie wiem, które to już opakowanie tej maski udało mi się zdenkować. Może ta maska nie robi cudów, nie zmniejszy przetłuszczania, ale za to bardzo fajnie oczyszcza skórę głowy oraz włosy. Ja bardzo lubię wsyzstko, co glinkowe, dlatego chętnie sięgam po ten specyfik.
Ostatnio jednak zamówiłam z ciekawości maskę oczyszczającą z Phenome, która czeka na mnie w Polsce. Mam nadzieję, że także się polubimy :)


Pasty do zębów Blanx - wersja klasyczna oraz zielona bez fluoru. Zieloną stosowałam rano, natomiast klasyczną na noc. Pasty są bardzo przyjemne w użyciu, bardzo dokładnie oczyszczają zęby, dlatego oczywiście dokonałam już kolejnego zakupu :)


Mydła w płynie Alverde - tanie, bez rewelacji. Zużyję jeszcze jedno, które mam zapasie, a później rozglądnę się za czymś nowym.

Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was moim denkiem ;) Jeśli znacie któryś z pokazanych produktów, koniecznie dajcie znać!

Trzymajcie się ciepło!

10 letnich ulubieńców oraz ROZDANIE

Kochani, dziś podzielę się z Wami moimi ulubionymi kosmetykami lata. Znajdują się tu tylko i wyłącznie produkty, które odkryłam w ciągu ostatnich 2 miesięcy i które podbiły moje serduch na tyle, iż zostanę im wierna na dłużej.



1. L'oreal Professional Tecni Art Volume Lift pianka do włosów w sprayu. 
Wszystko, co nadaje włosom objętość, jest u mnie na miarę złota. Od wielu lat nieustannie poszukuję kosmetyku, który choć trochę uniesie moje cienkie i oklapłe włosy u nasady. Sporo próbuję i eksperymentuję w tej dziedzinie, kiedy zobaczyłam ten spray w sklepie fryzjerskim, postanowiłam dać mu szansę. 
Jestem bardzo z niego zadowolona, ponieważ fantastycznie działa, rzeczywiście nadaje objętość, podnosi i utrwala włosy. Jest to dla mnie najlepszy produkt do stylizacji, z jakim się spotkałam! 



2. Lancaster Sun Beauty mleczko do opalania. 
Fantastyczny kosmetyk na kąpiele słoneczne, bezproblemowo się rozprowadza, szybko się wchłania, chroni, nie ma mowy o jakichkolwiek oparzeniach, zaczerwienieniach. Teraz wiem, że jeśli na słońce, to tylko z Lancasterem :) 


3. Szczoteczka do mycia twarzy Mia 2. 
Kiedy szczotki te stały się popularne, nie do końca rozumiałam cały ten szał na ich punkcie. Z czasem jednak moje zainteresowanie rosło coraz bardziej w siłę i kiedy nadarzyła się okazja do 20% rabatu w sklepie internetowym douglas.de, postanowiłam skorzystać. Udało mi się zdobyć śliczną różową wersję szczotki MIA 2 :) Od tego czasu szczotka towarzyszy mi codziennie podczas wieczornego mycia twarzy. Na pewno nie jest to produkt z kategorii must have, ale ja jestem z zakupu absolutnie zadowolona. Lubie to uczucie dobrze oczyszczonej, ale nie przesuszonej i podrażnionej skóry. Mia doskonale się spisuje, a ja zauważyłam, że zużywam teraz mniejszą ilość pianki do mycia twarzy. 




4. GlamGlow maska oczyszczająca (czarna) oraz nawilżająca (niebieska). 
Co tu dużo mówić, maski te działają! Czarna wspaniale wygładza oraz oczyszcza, a niebieska doskonale nawilża i odżywia. Po ich zastosowaniu skóra wygląda poprostu dobrze.




5. Chanel Le Vernis lakier do paznokci. 
Lakiery Chanel odkryłam dopiero w czerwcu. Uwielbiam je wszystkie, ale postanowiłam wybrać jeden najpiękniejszy i jest to różowy odcień o nazwie Pink Tonic.  Intensywna fuksja, lecz nie z tych neonowych. Niezwykle pięknie prezentuja się na paznokciach zarówno u rąk, jak i u stóp. Wspaniały blask i trwałość sprawiają, iż po ten lakier sięgam obecnie najczęściej.



6. Dior Diorskin Nude Tan puder brązyjący oraz Dior Rosy Glow róż. 
Mój brązer jest w odcieniu 001 Honey, nie jest to bardzo intensywny kolor, raczej deliktany, aczkolwiek widoczny :) Będzie się także doskonale nadawał na jesień oraz zimę. Nie tworzy plam, nie można sobie nim zrobic krzywdy. Bardzo lubię brązery, a Dior jest moim zdecydowanym ulubieńcem. 
Natomiast obok różu Rosy Glow przechodziłam w perfumerii tysiące razy, zanim wreszcie zdecydowałam się na zakup. Trochę bałam sie tego koloru. Niepotrzebnie, bowiem róż ten doskonale dopasowuje się do naturalnego odcienia karnacji. Wystarczy lekkie muśnięcie, a twarz nabiera świeżości oraz zdrowego wyglądu. Ten kosmetyk należy dawkować oszczędnie, jednak efekt jest świetny! 




7. Eisenberg Fond De Teint Correcteur Invisible podkład. 
Skuszona pozytywnymi opiniami o tych podkładach skusiłam się na zakup. Posiadam odcień 001 Natural oraz 002 Naturel Rose. W chwili obecnej używam tego drugiego, nieco ciemniejszego odcienia. Muszę powiedzieć, że wcale nie jest to taki ciemny odcień, jak czytałam u niektórych dziewczyn. Ja sama nie mam bardzo ciemnej karnacji,ale podkład ten doskonale dopasowuje się do naturalnego odcienia skóry. Poza tym jest to moim zdaniem lekki podkład, właściwie niewidoczny na skórze, czyli taki, jak lubię :)



8. Dior Bronze olejek samoopalający.
Bardzo lubię mieć lekko opaloną skórę, ale niestety często brakuje mi okazji bądź czasu, aby korzystać z kąpieli słonecznych. Od lat używam samoopalaczy, długo byłam wierna Ziaji oraz Pat&Rub, ale kilka tygodni temu buszując w perfumerii zwróciłam uwagę na samoopalacz z Diora. Skusiłam się głównie ze względu na to, iż jest to z założenia olejek. No właśnie, z założenia, gdyż w rzeczywistości kosmetyk okazał się mieć dosyć wodnistą konsystencję. Samoopalacz bezproblemowo się rozprowadza, bardzo szybko wchłania się. Najważniejsze jest jednak to, iż nie plami, skóra nabiera równomiernego odcienia, nie można sobie zrobić krzywdy. Warto wspomnieć, iż olejek ten zupełnie nie brudzi, nawet jasnych ubrań! Oczywiście pachnie dosyć charakterystycznie samoopalaczowo, ale zapach ten jest stosunkowo delikatny, w porównaniu do innych samoopalczy, których używałam. Dior Bronze to mój numer jeden w kategorii kosmetyków samoopalających.




9. Dior Addict Fluidstick. 
Mój pomadko-błyszczyk jest w pięknym różowym odcieniu o nazwie Kiss Me (nr 389). Obok błyszczyka Guerlain to właśnie po niego sięgam najchętniej w ostatnim czasie. Uwielbiam tego Diorka pod każdym względem. Bardzo dobra trwałość, lekkość i nawilżenie dla ust. Chętnie rozglądnę się jeszcze za kolejnym odcieniem.


Jeśli dobrnęliście do końca, to mam dla Was małą niespodziankę w postaci małego rozdania. Ciekawa jestem, czy Wam także udało się ostatnio odkryć coś, co stało się Waszym kosmetycznym hitem. Koniecznie napiszcie o tym w komentarzu i umieście dopisek - zgłaszam się do rozdania
A w nagrodę mam dla Was do rozlosowania dwa zestawy prosto z DMu:

Zestaw 1


Zestaw 2

Wystarczy być publicznym obserwatorem mojego bloga, a kto również obserwuje mój profil justynka_sbg na Instagramie, otrzyma dodatkowy los.
Macie czas na zgłoszenia do 23. sierpnia. 
Zapraszam i życzę szczęścia! 
A ja tymczasem zaczynam się pakować, bo pojutrze lecę do PL :)