Historia tego stworzonego przeze mnie melanżu jest długa:)
Najpierw, dobre kilka lat temu, o tu i tu ;)
zachciało mi się bawełnianej bluzeczki.
Ponieważ nie miałam bawełny w wystarczającej ilości z jednego koloru-
postawiłam na melanż, oraz stopniowe wyrabianie zapasów.
Zaczęłam mieszać....i zmieniłam koncepcję.
Ja - kobieta o figurze bałwanka;)...nie, krótka bluzka
(czyli tradycyjnie do bioder) odpada;(
Lepsza tunika, pomyślałam...i tak powstała prawie sukienka- Venus z Milo.
Przymierzyłam, popadłam w głębsze kompleksy, schowałam do szafy na samo dno.
Zajęta innymi pracami nie wracałam do niej, mimo,
iż kilka razy Venus się z szafy wysypała;)
Ostatnio, od roku staram się pozbywać włóczek, bo jest ich zdecydowanie za dużo. Wyrobiłam kilogram tęczowej bawełny w szydełkowym płaszczyku, (o nim niebawem)... i natychmiast musiałam mieć na drutach następny kilogram;)
Venus znów się wysypała...przymierzyłam, o nie!
Wyprałam, sprułam natychmiast i tak, w czerwcu powstał Mohito;)
Jeszcze w trakcie pracy spodobał się smukłej Ani,
rękawy więc nieco dłuższe.
Po raz pierwszy w życiu robiłam kaptur na drutach
i tylko tu użyłam igły do zszycia.
Cały płaszczyk robiony w jednym kawałku;)
Zdjęć na "ludziu" brak, może dostanę od Anny;)
Dane techniczne;
włóczka; bawełna, len, jedwab, nieco akrylu w mieszankach
druty; 6 mm
waga; 90 dkg
rozmiar; L-XL
w biodrach; 120 cm
długość; 96 cm
projekt; autorski