Ich habe schon geschrieben, daß meine Schwiegermutter rote Angorasocken begehrte. Ich habe den Wunsch verwirklicht, obwohl nicht besonders gern (weil es reiner Unsinn ist!), vielleicht deswegen ist das Ergebnis so erbärmlich.
Właśnie do tego potrzebna mi była angora. Na skarpetki poszła ta "gorsza" partia, z króliczego brzuszka (żeby "gorsze" partie zawsze tak wyglądały!). Nie upadłam na głowę, żeby na skarpetki prząść angorę saute, dlatego wymieszałam: angora 45%, merynos superwash 30%, nylon 15%, mniej więcej.
Eben dazu brauchte ich Kaninchenwolle. Für die Socken habe ich das Fell aus dem Kaninchenbauch (auch sehr schön, nicht viel schlechter als das aus dem Rücken) genommen. Ich habe den Verstand noch nicht verloren und wollte die Angorawolle nicht allein verspinnen, ich habe sie (ca. 45%) mit Merino superwash (ca. 30%) und Nylon (ca. 15%) vermischt.
Powstał z tego udatny moteczek, aż za cienki, ale jak sie okazało - tylko miejscami. 382 m/85 g, navajo.
Ich habe daraus ein hübsches Strängchen gespinnt, sogar ein bißchen zu dünn, es hat sich dann erwiesen, daß es nur streckenweise zu dünn ist, und woanders zu dick, 382 m/85 g, 3-ply, navajo.
Tenże zafarbowałam, na czerwono - barwnikiem Jacquard w kolorze "fire red" (barwniki kupiłam lat temu kilka, użyłam raz, po użyciu przysięgłam sobie, że nigdy więcej tego g... nie użyję i dotychczas słowa dotrzymywałam, ale Ewa pisała, że ona swoje królicze włóczki tym farbuje, to sie przełamałam i sięgnęłam - to najgorsze barwniki, jakich kiedykolwiek używałam).
Das Strängchen habe ich mit den Farbstoff von Jacquard "fire red" gefärbt (die Farbstoffe habe ich vor einigen Jahren gekauft, ein (!) Mal gebraucht und dann geschwört, daß ich nie mehr die Sch... gebrauchen werde; mein Versprechen habe ich bis heute gehalten, da aber Ewa ihre Kaninschenwollen eben mit Jacquard färbt, habe ich entschieden, daß ich nochmal probiere - es ist der schlimmste Farbstoff, mit dem ich je gefärbt habe).
I zrobiłam te oto skarpetki, z których jedna wydaje się większa od drugiej - najwyraźniej nitka nie była równa od początku do końca, jak mi sie wydawało, kolor bynajmniej nie ognisty, za to straszliwie nierówny.
Und ich habe daraus die Socken gestrickt - eine Socke scheint größer zu sein als die andere - offensichtlich war der Faden nicht so gleichmäßig von Anfang an bis zum Ende, wie ich gedacht habe. Die Farbe ist auch scheckig und durchaus nicht Feuerrot.
Ufarbowałam więc jeszcze raz, i skarpetki, i resztkę włóczki przewiniętą w motek, w tym samym barwniku w dwustuprocentowym nasyceniu. Skutek: nie sposób wyprać barwnika z dzianiny i włóczki, będzie "puszczać" do końca świata, a utrwalić jej niczym nie idzie.
Ukręciłam więc kolejne dwie rolady takiej samej mieszanki angory.
Ich habe also nochmal gefärbt, sowohl die Socken, als auch den Rest der Wolle, in demselben Farbstoff, mit der zweihundertprozentigen Sättigung. Das Ergebniss: es gibt keine Methode, um den Farbstoff aus dem Garn und den Socken auszuwaschen oder zu fixieren; die Socken werden bis zum Weltuntergang "bluten".
Ich habe also zwei weiteren Rollen der Angoramischung mit der Trommelkarde gedreht.
A z nich sprzędłam moteczek 205 m/45 g.
Daraus habe ich wieder ein Strängchen gesponnen: 205 m/45 g.
A nastepnie wrzuciłam do tego samego barwnika (nie miałam innego wyjścia) w dwustuprocentowym nasyceniu. Oto obydwa motki - ten jaśniejszy dwukrotnie farbowany.
Und dann habe ich das Strängchen in die allzu gut gasättigte Färbeflotte mit demselben Jacquardfarbstoff gelegt (ich hatte keinen anderen Ausweg). Darunter beide Strängchen - das hellere ist zweimal gefärbt.
Może Amerykanie inaczej wyobrażają sobie zarówno kolor ognia, jak też standaryzację produktu? Nie miałam innego wyjścia niż zrobić skarpetki w paseczki.
Vielleicht haben die Amerikaner eine ganz andere Vorstellung sowohl vom Feuerrot, als auch von Normung als die Eueropäer?
Ich hatte keinen anderen Ausweg, als die Streifensocken zu stricken.
No i żeby w komplecie było cokolwiek, co ma sens, dorobiłam skarpetki z włóczki skarpetkowej.
Um meiner Schwiegermutter in dem Set auch etwas sinvolleres zu geben, habe ich noch die Rentiersocken aus SoWo dazu gestrickt.
A resztę przepieknego króliczego runka skręciłam z merynosem i jedwabiem (po 33,33%).
Den Rest des wunderschönes Kaninchenfells habe ich mit Merinowolle und Seide (je 33,33%) gemischt.
Na pewno nie na skarpetki!
Daraus werde ich bestimmt keine Socken stricken!