Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marzenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marzenia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 kwietnia 2012

zmiana planów!

śledziba – stan zastany

po namyśle zmieniamy koncepcje remontowe!
nie robimy żadnego projektu! bez sensu zupełnie! za kasę na projekt zrobimy sobie elewację! jeszcze w tym roku zakryjemy ten okropny szachulec, na który nie możemy już patrzeć! do tego celu wykorzystamy to co najtańsze i najlepiej izoluje - styropian oczywiście, na nim bajeczny róż, co by nas było widać z daleka, nawet ze Śnieżki!
duże okna plastikowe - nie ma innej opcji!

śledziba - pierwszy etap remontu

w środku styropianowe kasetony na suficie, na ścianach nida-gips, wywalimy te obrzydliwe portale z piaskowca i podrapane drzwi - wstawimy zgrabne z castoramy.
w pokojach na podłodze wykładzina, meble bodzio na wysoki połysk (już złożyliśmy zamówienie) nie będzie żadnych starych, robaczywych gratów, o nie!
od strony ulicy się trochę odgrodzimy murkiem, co by nikt nas nie podglądał! a jak już goście będą przyjeżdżać, to może będzie nas stać na wybrukowanie podwórka. pomyślimy też o dodatkowej roślinności przy basenie. a na deser kupimy sobie towarzyskiego pieska.
i będzie przepięknie! (czyż nie?)

śledziba – wymarzony stan docelowy, jupiii!

(prima aprilis? - niekoniecznie ;P)

niedziela, 2 stycznia 2011

zapachniało chlebem

pracowity rok przed nami! biorąc pod uwagę prawie 1000 m2 do wyremontowania, leniuchowanie nie będzie naszą typową formą spędzania wolnego czasu w 2011! zresztą, obawiam się, że czasu wolnego w ogóle nie zaznamy! ehhh, jak to się wszystko zmieniło.. rok temu nie wiedziałam nawet o istnieniu domów przysłupowych, dziś przysłupowy stał się mój świat!
nie ma dnia, żebym nie myślała o domu, jego remoncie i przyszłym jego wykorzystaniu. ze względu na marzycielski charakter, zwłaszcza to ostatnie zajmuje mi głowę! powstrzymuję się jednak, bo wiem, że remont potrwa latami, ale wizja jest piękna ;-)
wszystko co robimy, świadomie lub nie, przybliża nas do śledziby i naszego życia w niej. dzisiaj, na ten przykład, kupiliśmy książkę "Chleb z własnego pieca", w której znaleźliśmy przepisy na tradycyjny chleb i mnóstwo ciekawostek o piecu chlebowym.

o piecu chyba jeszcze nie było.. śpieszę zatem nadrobić zaległości. śledziba ma piękny, choć zniszczony, piec chlebowy!
tak, tak, to ta przybudówka z piaskowca ukryta w chaszczach ;-)

(przed odchwaszczeniem)

(po odchwaszczeniu)

wielkość tego pieca jest zbliżona do rozmiaru przeciętnego domku letniskowego!
w takich piecach nie tylko wypiekano chleb, ale też suszono len i owoce.
chcielibyśmy, żeby dom służył nam tak, jak służył pierwotnym mieszkańcom, dlatego zamierzamy doprowadzić również piec do stanu używalności. może dzisiejszy nabytek nam w tym pomoże..

sobota, 9 października 2010

w poszukiwaniu natchnienia (Dziekanownice, Osiek)

marzy mi się dom-skansen..
jakimś cudem śledziba zachowała wiele autentycznych elementów, niezmienionych przez wojny, komunizm, cywilizację..
chcielibyśmy uratować co się da, zmienić jak najmniej, zachowując oryginalny charakter zabudowy łużyckiej.
niestety, życie - życiem, prąd, bieżąca woda, ogrzewanie, łazienki, muszą być, ale koncepcja domu-skansenu coraz bardziej mi się podoba.
w poszukiwaniu natchnienia wybraliśmy się niedawno do dwóch wielkopolskich skansenów. pierwszy, w Dziekanowicach (21 ha, 53 obiekty), gdzie zauroczyły mnie przede wszystkim wnętrza.







drugi, w Osieku nad Notecią (28 obiektów, 13 ha), który wśród obiektów ma także "domy w kratę".







skansenowe odwiedziny skłoniły mnie do refleksji.. zastanawiam się, czy nasz (w przyszłości) parahotelarski dom mógłby przybrać formę domu-skansenu.. czy znajdą się ludzie, którzy chcieliby mieszkać lub choć zanocować w pokoju-skansenie, spać w starym łóżku, wśród starych przedmiotów, zjeść domowy posiłek w starych naczyniach, starymi sztućcami, przy starym stole, móc nie tylko dotknąć wszystkie sprzęty, ale wręcz z nich korzystać..?
ja bym chciała, bardzo! już nie mogę się doczekać!

wtorek, 24 sierpnia 2010

okno na lepszy świat

budzić się z widokiem na góry..bezcenne!





okno (a raczej jego brak) na lepszy świat - nasz świat..

piątek, 7 maja 2010

poszukiwania..

zawsze marzyłam o domu... domu w górach.. takim ciepłym i spokojnym, z kominkiem, pachnącym drewnem i dobrym jedzeniem.. ale będąc córką skromnie zarabiających rodziców i jednocześnie osobą niezbijającą kokosów (pracuję w budżetówce), spełnienie tego marzenia uważałam za nierealne..
co czas jakiś, z dużą dozą nieśmiałości zaglądałam na strony internetowe południowych agencji nieruchomości marząc, marząc, marząc, przesiąknięta nadzieją, ze on gdzieś tam jest, że na mnie czeka, że na pewno jest wystarczająco tani, żebym go mogła kupić.. niestety każda następna wizyta na "nieruchomościowych" stronach internetowych uzmysławiała mi, że znalezienie chaty w okazyjnej cenie po wejściu Polski do Unii jest raczej niemożliwe.
pomysł kupna domu (lub działki) w górach powrócił przypadkowo w trakcie jednego z górskich wyjazdów w listopadzie 2009. wpadliśmy z G. na ruinę domu na sprzedaż, na którą ostatecznie się nie zdecydowaliśmy. od tamtego czasu oboje myśleliśmy o kupnie chałupki poważniej niż kiedykolwiek, więc poszukiwania się rozpoczęły. po odłożeniu skromnej sumki kupno wydawało się możliwe (przy wsparciu kredytu), choć to co odłożyłam pewnie lepiej byłoby zamienić na średniej klasy 10-letni samochód ;(
za sobą mamy już kilka wyjazdów turystyczno - poszukiwawczych, każdy z nich był większym rozczarowaniem. domy wyglądające w internecie dosyć interesująco i mieszczące się w naszej zdolności kredytowej albo mają popękane ściany, albo dziurawy jak sito dach, albo w ogóle tego dachu nie mają, a zdjęcia w internecie są sprzed dwóch, trzech a może i dziesięciu lat.
jutro wyjazd ostatniej szansy.. jeśli się nie uda, włożę moje utkane marzenie do starej szufladki, w której będzie czekało na lepszy czas..
wyjazd ostatniej szansy, to wyjazd pod Lwówek Śląski, nieopodal którego znajduje się on - dom który na nas czeka.. dom w opłakanym stanie.. dom który chce być uratowany.. tylko czy ten dom wybierze właśnie nas na swoich mieszkańców - opiekunów - restauratorów..?
jutro się okaże..
jestem bardzo, bardzo podekscytowania!