Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kubuś. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kubuś. Pokaż wszystkie posty

piątek, 6 sierpnia 2010

Z łazienką w tle...

No właśnie, niestety w tle...nadal...kończę bidulkę ( a może męczę ? ) już dwa lata i wybitnie mi nie idzie. Za mało precyzyjna jestem, a jak dochodzi maskowanie rur wentylacyjnych, wylotów tychże i innych instalacyjnych ustrojstw przydatnych w życiu ale koszmarnie nieestetycznych - to wymiękam po prostu, kapituluję... szczególnie jak słyszę, że to nic takiego i  widok rury spiro nikogo jeszcze nie zabił. Hmm, chyba faktycznie będzie dyndać na kamiennej ścianie...
Póki zamaszystym krokiem wejdziemy do łazienki, zobaczmy czyje to uszka wystają zza krzaczka...

Niech pomyślę... aaa, to Kubuś:) 
Imię dla królika wytrzasnęło się jak z kapelusza, zresztą on sam również...Byliśmy na urodzinach, były klatki a w niej króliczki, była pomroczność umysłu wywołana dużą ilością tzw mózgotrzepaczy i wróciłam do domu z królikiem, zbyt rozgarnięta widać nie jestem, albo zbyt zaślepiona miłością do długouchych. W dwa tygodnie z królika zrobiłam psa:) Wygląda nadal jak wyglądał wcześniej ( ! ) ale przyłazi na zawołanie, głaskanie uwielbia,  jak widzi zbliżającego się człowieka to leciiii - przywitać się. Nie merda  jedynie ogonem:)  Uczciwie rzecz biorąc jest to najbardziej urocze zwierzę na naszej wiejskiej ziemii - całymi dniami gania po podwórku wyjadając chwaściory, a w deszczowe dni po domu, o dziwo na siku leci do klatki! Nieśmiały raczej nie jest, ze zrobieniem zdjęć miałam problem, bo oczywiście za każdym razem do mnie podbiegał :)



Wyższość królika nad kotem jest porażająca:
- nie w głowie mu głupoty, więc nie niszczy kwiatów
- je trawkę i chwasty, nie trzeba pamiętać o mleku i wodzie
- wydala eko -bobki, nie zasmradza...
Przez kocie dzieci ogród przeżywa lekką żałobę, połamane groszki, gałęzie cyprysów, hibiskus, cosmosy i ostróżki... z tych ostatnich zostały strzępy. Próbowałam pocwaniaczyć i je przekarmiać w myśl obserwacji na chłopie - jak przejedzony to nieruchawy, ale co tam! Kot z brzuchalem szurającym po trawie skacze z taką samą energią i nic mu się nie ulewa! 
Niech nikogo nie zwiedzie ta niewinna minka Ete:


Łazienka w migawkach... marzy mi się odnalezienie zdjęć z jakiego pomieszczenia powstała, bo Feniks z popiołów to raczej słabe porównanie... a najbardziej marzy mi się jej skończenie tak, żebym mogła dumnie do niej wejść - w końcu całkowicie mojego zamysłu i wykonania oprócz hydraulicznych spraw, które zrobił mąż. Skończyłam już kleić trawertyn, jeszcze fugowanie, kupiłam szafkę, cudny pomocnik ( brak jeszcze koszyków i wieszaka ), kończę kleić kamień i zrobiłam wieszak na ręczniki za zero zł. Stary front meblowy wyszlifowałam, a za wieszaki robią końcówki do trzymania rury z Ikeowskiego karnisza obcięte gumówką. Deska wklejona na ścianę klejem polimerowym - patent od Ity, ale faktycznie klej rewelacja:)





Łazienka jest dość duża i na dodatek z łóżkiem do opalania,  poniosło mnie, ot co:)  Miała być surowa i taka grecka a wychodzi mi kolejny salon hehe:)
SPA?
Tak, spadam:)


lambi