Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2011. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2011. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 28 listopada 2011

Lifting TV-zorni…

IMG_5173

 

Nie ukrywam, że jest to wybitnie post subiektywny. Po prostu czasami tak bywa, że nasze serce “rozpęka” się z dumy a większości to nie rusza, nie zachwyca, nie ujmuje, nawet żadnej różnicy nie widzą. Niestety punkt widzenia zależy od punktu siedzenia… A wieczorne, rodzinne siedzenie koncentruje się od jesieni do wiosny właśnie tam – w najpierw nazwanym “strychowym grajdole” a teraz “telewizorni”. Jakby nie zwał tego pomieszczenia to i tak to składowisko odpadów meblowych w otoczeniu odrapanych ścian z niemieckim rodowodem połączonych z genialną płytą OSB na podłodze… niestety to bach! Zderzenie kruszejącego muru z nowoczesnością jakoś w to wnętrze nie wniosło najmniejszego powiewu świeżości, nadal buro, brudno, buro a pomiędzy tym gdzieś my…

 

IMG_5116

 

IMG_5115

 

img_0005

My, ale tylko od jesieni do wiosny i zazwyczaj wieczorami. Tam skoncentrowała się rozpusta:) Jedyne miejsce w domu gdzie można obejrzeć bajkę na dobranoc, zrzucić materiały budowlane, opalić drzwi z farby, wyszlifować, pomalować, no i popalić sobie fajkę:) Na dodatek nie wierzę, że brzmi to abstrakcyjnie, bo w każdym domu są takie miejsca, niewykończone, zawalone stertą rzeczy z którymi nie wiemy co począć i dokazujemy w nich do woli oswajając się z ich wizualnym bajzlem… przecież i kiedyś przyjdzie na te pomieszczenia kolej:) Mnie to myślenie zawsze uspokaja:) Ale nie do końca.

Właśnie. Większość z Was jest już na etapie ozdób świątecznych.  Też miałam taki plan:) Tylko w moim wydaniu to mało realne, bo jak mam w planie zrobić A i B to zawsze robię C. A jak mam w planie maximum to wyjdzie mi ledwo minimum. Tak mi się wiedzie od ponad półtora miesiąca, ściślej od 13 października. Przez dwa tygodnie tyknąć nic nie mogłam na życzenie pana chirurga. Jak tylko szwy ściągnął rozejrzałam się po TV-zorni i ze stwierdzeniem, że na prowizorkę nawet czasu mi nie szkoda – zadziałałam. Do następnego wypadku zdążyłam położyć tynk na szuchulcowym murze, wcześniej dosłownie zalewając go Unigruntem, e tam… na zdrowie:)  Lałam, tynkowałam oczywiście klejem do marmuru – piękny, plastyczny i niesamowity kolorystycznie efekt – mimo zżartych od cementu opuszków palców efekt jest taki jaki sobie wyobrażałam.

Nie zdążyłam się rozpędzić z dokończeniem TV, za to zdążyłam się nieźle poobijać. Ani ręką ani nogą. Mąż akurat przyjechał, by za moment wyjechać i zastanawiał się, czy dla mojego dobra nie przywiązać mnie do grzejnika. Nie rozumiem jak można nie wierzyć komuś, że nie będzie chodził po drabinie skoro ma problemy ze wstaniem z łóżka?

Faktycznie nie mogłam, no to kurczowo trzymałam się podłogi… położyłam chodniki i już!

 

IMG_5119

 

IMG_5123

 

IMG_5128

 

IMG_5174

 

IMG_5176

 

IMG_5177

 

IMG_5181

 

IMG_5182

 

IMG_5167

 

P.S. Sorry za ten klocek jako podkładka:)

Ale liczydło fajowe udało mi się wyrwać:)

Dziękuję i pozdrawiam

Lambi

środa, 9 listopada 2011

Kominek i żarcik ogrodowy…

 

IMG_5081

 

Oj, tam, oj… kominek już był, ale w zeszłym roku w grudniu i na dodatek w wersji “ co stolarz wystrugał zawiesili na ścianie i git” :)  Przez pewien czas cieszył ten “git” – lepsze to niż patrzenie na wkład kominkowy otoczony podziurawioną od wkrętów płytą GK.

 

IMG_5048

 

Jak na dłoni widać, że wystarczyłoby trochę kolorku i kamienia i sprawa kominka nie tyle przeszłaby do historii co przede wszystkim cieszyłaby oczy. Niestety moje wątłe ciało posiada widać taki sam wdzięk osobisty i z dwóch na dwóch kamieniarzy w okolicy nie miało zamiaru odrywać się od “pilnych” zamówień celem ucięcia czterech maluśkich kawałków granitu… Nic to, że obudowa już lekko się przykurzyła… jak mam wybrać kolor drewna skoro nie wybrałam kamienia? Tak naprawdę już temat powoli odpuszczałam, okrutnie męczą mnie takie rozwleczone projekty_nie_do_dokończenia i albo o nich zapominam, albo ukręcam im łeb idąc na skróty jakąś prowizorką. Gdyby nie fakt, że w październiku dużo się działo w Strasznym Dworze, to pewnie historia kominka miałaby zupełnie inny finał…

A tak, przy okazji nowych drzwi do kotłowni przyszło mi na myśl, że przecież skoro zamawiałam u nich też kamienne parapety, to mogę zamówić kolejne, tylko w dziwacznych rozmiarach:) I tak po 5 dniach w słuchawce usłyszałam : kamień jest!

 

IMG_5037

Urokliwy granit Kashmir White w szarościach – zdjęcie pomyłka:)

 

IMG_5083

 

IMG_5082

 

IMG_5088

 

IMG_5084

 

I poszło już jak po maśle:) Wieczorem przykleiliśmy kamień na klej do marmuru – miałam obiekcje, ciężar tych kamyków nie przemawiał do mnie, że utrzymają się grzecznie w pionie:)) Następnego dnia pomaziałam obudowę Sadolinem HP w kolorze wiśni, ale tylko raz. Dosyć ryzykownie, ale tylko wtedy ten kolor to żadna wiśnia! Bardziej przypomina naturalny kolor starego, wysłużonego drewna, na dodatek trochę osmolonego. Na elementach płaskich, jak proste deski tego nie widać, ale na wszelkich toczeniach, kiedy rysunek słojów jest sam w sobie nieregularny wygląda to rewelacyjnie. Obudowa płaska, raptem 14,5 cm a reszta pudła zabudowy wkładu kominkowego to płyta GK i kratki dolne i górne.

W świetle sztucznym kolorek zupełnie nie ten…

 

IMG_5066

 

IMG_5067

 

Powoli mam nadzieję nadrabiać październikowe zaległości, tymczasem na koniec obiecany żarcik ogrodowy:

 

IMG_5071

 

Barry jej nie podlał, na zimę wszystkie były okryte i mają się świetnie, a ta bidulka uschła. Ale ożyła;)

 

IMG_5080

 

Pozdrawiam serdecznie,

Lambi

poniedziałek, 19 września 2011

Post pokojowo-kuchenny…

 

IMG_4951

 

Dokończenie pokoju Lula chwilowo odłożyłam. W tym tygodniu wchodzi tam Benek z przeróbką rur od ogrzewania i wolałabym uniknąć konfrontacji jego osoby z dużą ilością tkaniny… jak wiadomo “fachowcom” wystarczy pół godziny pracy, żebym ja miała prania na tydzień:)

Dokończyłam jedynie malowanie stoliczka-eklektyczka, którego wykonanie wymusiłam na stolarzu – koniecznie pasował mi taki i przy okazji wymiary idealne dla przedszkolaka, chociaż… przydałyby się jeszcze dwa takie dla mnie do telewizorni i pracowni na nitki, szpulki, koronki…

 

IMG_4876

 

IMG_4886

 

Do mrocznej, niewykończonej telewizornio-pracowni przytargałam deskę – pozostałość po drzwiach, z których zrobiliśmy tarasowy stół. Póki co, wtapia się w tło nadgryzionych 140-letnim zębem ścian, czego nie można powiedzieć o lnianym kloszu na lampkę, ta biel w tym pomieszczeniu aż kłuje w oczy:)  Ale pomysł Alizzee tak mi się spodobał, że rozprułam stare klosze i spróbowałam swoich sił w uszyciu nowego…

 

IMG_4894

 

IMG_4911

 

IMG_4912

 

Udało mi się też zepsuć dwie poszewki na poduszki:) W pierwszej zapomniałam dać lustrzanego odbicia i stąd wyszła dodatkowa “naszywka” a w drugiej tak nakombinowałam z wielkością napisu, że żelazko nie nadążyło nagrzać papieru transferowego i nadruk wyszedł w jednej części świecący a w drugiej matowy…

 

IMG_4918

 

Przekornie – im bardziej Panowie fachowcy robią swoje, czyli brudzą i kurzą, tym większą ochotę mam na zmiany na biel:) Tym sposobem wyprodukowałam nowe koszulki na krzesła do kuchni:

 

IMG_4923

 

Przy okazji, jak znowu wszystko lata po całym domu ( rozszerzanie instalacji CO o nowe grzejniki i zmiana pieca ) to wrócił do mnie mój kochany fotelik-hybryda:) Dobrze mu tu w kuchni i zastanawiam się, czy nie powinien dołączyć do pary bliźniaków;) Może uszyję mu kieckę i przy stole zostawię trojaczki:))

 

IMG_4948

 

IMG_4950

 

IMG_4952

 

Na koniec, chociaż nigdy nie udzielałam się w sprawach kuchennych na blogu a jestem gotującą codziennie osobą, przypominam, że czas na paprykowe gołąbki! My tak wykorzystujemy naszą paprykę prosto z ogródka, a zbiory jak na pierwszy, eksperymentalny rok mamy bardzo dobre. Zdziwiona jestem, że moja papryka, bez nawozu, bez chemii ma zupełnie inny smak i jest o wiele bardziej soczysta, niż te kupne.

 

IMG_4938

 

A kiedy moje warzywa znikną z pola przesiadam się na witaminy z kiełkownicy:) Chyba do walorów kiełków nikogo nie trzeba przekonywać a nasionka dostępne wszędzie. U mnie na tapecie Lucerna, w zeszłym tygodniu była fasola Mungo i rzodkiewka.

 

IMG_4942

 

IMG_4944

 

Zaczynam pisać posty używając innego programu i jeśli coś się rozjechało, nie ma zdjęć albo dzieją się inne historie to dajcie, proszę znać, bo jestem cała przerażona:)

Dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny i życzę udanego tygodnia:)

 

Lambi

środa, 31 sierpnia 2011

Faza przejściowa…

 

IMG_4835

 

Zeszyty i książki kupione? Jutro ważny dzień dla tak wielu z nas… Pierwszy dzień w przedszkolu, albo w zerówce, albo w pierwszej klasie czy to podstawowej czy gimnazjum, liceum… ach ten 1 września:) Nie wiem jak u Was, ale MY – mimo usilnych starań zawsze robimy wszystko na ostatnią chwilę:)) 1 września zaskakuje nas jak drogowców zima… dzisiaj również nie obyło się bez wyjazdu po zeszyty, po duplikat legitymacji co by jakoś bilet miesięczny kupić z ulgą, przy okazji zobaczyłam się w lustrze i chciałam dostać się do fryzjera, ale to w tym dniu pobożne życzenie. Lulu ma dwoje rodziców, dwoje zmotoryzowanych, a jednak nikt z papciami do przedszkola do domu się nie stawił, zapomnieli! Paznokcie też przecież mogłam obciąć mu wczoraj, ale jakoś nie wyszło, wyszło dziecko za to z kąpieli później niż zwykle, a ja w międzyczasie w popłochu szukałam na jutro jakiś zdatnych do użycia ubrań… Wcześniej się nie dało?

Hmm…

Odkąd wróciliśmy z wakacji mieliśmy u siebie taką Dominikanę, że właściwie jedynie rumu nie było. Żar lał się z nieba i większość tygodnia spędziliśmy w basenie. Rekord Lulu to w dwie godziny nauczyć się pływać pod wodą i skakać na główkę:) Raczej nikt nie myślał, że wakacje się w końcu przecież skończą, wróci racjonalność, poukładany schemat dnia a do tego potrzeba jeszcze poukładanego domu, bo zarośliśmy sakramencko:)) Przy okazji remont pokoju Lulu zrobił swoje… poginęło to i owo, dużo jeszcze rzeczy nie wróciło na swoje miejsce, a wcale się nie obijałam, po prostu nie zdążyłam i już!

Drewniany kufer na zabawki przerobiłam w stylu całego pokoju, na zdjęciu brak jeszcze okuć, odkręconych do malowania. Wewnątrz płycin przyklejony wydruk misia na tkaninie z lamówką w kratkę. Tkanina klejona na klej polimerowy. W tej samej stylistyce na ścianach zaczynają pojawiać się ramki z misiami i literkami zawieszane na kokardy z tkaniny.

IMG_4825 

Boazeria chociaż zamontowana inaczej, niż w zamierzeniu i bez górnego gzymsu wyszła super -  obroniła się sama, dzięki wklejeniu w ramki tapety…

Listwy przypodłogowe, przerobiona szafa i stolik eklektyczny zrobiony przez stolarza nadały wnętrzu zupełnie inny klimat. Jest jasno, przestronie, świeżo a jak skończę, mam nadzieję, że całość będzie poetycko bajeczna! :))

 

 

Pozostało jeszcze sporo elementów do uszycia i wykończenia, ale czując na plecach coraz zimniejsze wieczory wyganiające nas z tarasu do domu, przysiąść do maszyny to dobra perspektywa:)

 

 

Dziękując za pamięć i miłe słowa pozdrawiam serdecznie,

Lambi

środa, 10 sierpnia 2011

Nie narzekam, ale...








...to nie mial być remont okupiony krwicą i wielodniowym, detalicznym dlubaniem a jedynie "lifting" ku radości malego chlopca... Jakby nie bylo pokój, choć początkowe przeznaczenie mial na pralnio-szuszarnię byl zupelnie wykończony i ... jak się okazalo nie byl. W swojej naiwności myślalam, że na zerwaniu tapet, przyklejeniu sztukaterio-boazerii, wybraniu tapety na szafę i pomalowaniu ściany w paski się skończy; do tego pólki i obrazki, suto pościelone tkaniny, szafa przerobiona przez stolarza i jestem w bajce - niestety - obecnie w kupie gówna!
To nieszczęsne pomieszczenie, jest jedynym w domu do którego prawie nie mialam dostępu, kiedy bylo "remontowane". Będąc w zagrożonej ciąży zdarzalo mi się objechać mineralnym tynkiem ścianę w kuchni ale po schodach nie lazilam, skutki? Oplakane... Po zdarciu tapety zalamalam się kompletnie... Żadna ściana nie ma pionu, plyty lączone z kawalków odchyl na 1 m wysokości mają ponad 2 cm! Drakońskie partactwo!
W tym wszystkim JA - nie mam czasu na demolkę większą niż zakladalam, w końcu mój Lulu kiedyś musi wrócić z wakacji:) Mimo wkurzenia uśmiech być musial, bo moje kochanie nawet dzisiaj nie mialo czasu ze mną pogadać przez telefon:)) Akurat chyba roznosil mamie domek z Mateuszem i Alą;)
A ja?
Roznioslabym caly ten pokój, tak najchętniej, a muszę pokornie zmieniać plany i robić to na cito...czas mnie ostatnio nie lubi...
Tak "ku pamięci" wklejam zdjęcie pokoju przed... byl pokazany niedawno w poście, ale ostatnio bardziej mnie nie ma, niż jestem, to pewnie zapomniany dinozaur jestem:)







Tu już bajzel kompletny, bo szafa wyleciala do nas na dól do sypialni, a wklad niestety jeszcze nie zdążyl... ale jak sobie wspomnę ukladanie tego "wsadu" do mnie trzepie, taka szafa i jej zawartość może doprowadzić czlowieka do rozpaczy! Wspólczuję tym, co się przeprowadzają, brrr...





Przyklad jak papier wszystko przyjmie, hehe, normalnie nie mogę przeżyć tej fuszery... Dobra moja wiara, stolarz, który każdy element dociąl pod kątem i co z tego? Musialabym wyrwać tą ścianę i postawić nową, żeby wszystko wyszlo jak należy.
Takie male nic... niby, a zależność jak cholera!
Jak coś robię zawsze lazi za mną muzyka albo coś...coś w temacie. I w temacie jak znalazl

Julian Tuwim

"Wszyscy dla wszystkich"

Murarz domy buduje,
Krawiec szyje ubrania,
Ale gdzieżby co uszył,
Gdyby nie miał mieszkania?

A i murarz by przecie
Na robotę nie ruszył,
Gdyby krawiec mu spodni
I fartucha nie uszył.

Piekarz musi mieć buty,
Więc do szewca iść trzeba,
No , a gdyby nie piekarz,
Toby szewc nie miał chleba.

Tak dla wspólnej korzyści
I dla dobra wspólnego
Wszyscy muszą pracować,
Mój maleńki kolego.




Póki co - ja się ratuję, koncepcji nie odpuszczam, ale boazeria wisi sobie wyżej, niestety...
Mam jedynie nadzieję, że korygowanie projektu nie zamieni się w koszmar i uda się przy tych krzywych ścianach zamontować listwy przypodlogowe wysokie na 15 cm!







Nic, absolutnie nic nie jest latwe, choć pozornie takim się wydaje... Przecież my się tak naprawdę tylko tu chwalimy, ale wiele osób uznaje to za atak na ich nudne i pozbawione kolorów życie. Anonimowo kąsają jak te durne osy mając nadzieję na spokojny sen, że komuś dokopali.
Czemu o tym piszę skoro mnie to nie rusza?
Faktycznie nie mam żadnych odczuć do ludzi chorych na internet i wyżywających się na kablu, ale żaluję, że nie zadają sobie trudu myślenia... nieludzkie takie...
A tobie losie - dziękuję, dziękuję, że ocalileś mi męża w wypadku, że mogliśmy razem spędzić 15 rocznicę ślubu...dziękuję!



Lambi