Ciemno, zimno do domu daleko brrr. A teraz jak mróż złapał no to trzyma, normę musi wyrobić i to co, mogłoby być na całą porę roku zwanej zimą , klimacik przyłożył nam w dwa tygodnie.
No nic, trzeba przetrzymać i wszystko byłoby ok! gdyby nie historie w stylu akumulator się wyładował! w piecu palnik się przytkał i to w najzimniejszą noc:-( dobrze,że z samego rana i tylko na chwilę, bo szybko zaskoczyłam ,że coś mi za zimno się zrobiło pod kołderką. A akumulatory się ładują, bo żeby było ciekawiej moje auteczko ma ich na stanie, znaczy pod maską....dwa, i dwa poszły!
Rano, wcześnie rano odwiozłam panaM. na lotnisko (ten to dobrze wymyślił, całą zimę w ciepłych krajach) a wieczorem już nie dojechałam na plotki, bo samochód odmówił współpracy...........zamarzł.
Dlatego sobie rekompensuję te ubytki ciepła, siedząc na ciepłej i dziś nasłonecznionej werandzie i naklejam kwiatki :-) Najpierw zrobiłam jajo, a co ? może odczyni zimę, ale widocznie dla tegorocznej zimy jajo to za cieniutko, nawet takie duże jajo hehehe plastikowe ale takie wielkości strusiowej.
No to z kąta wyciągnęłam wiadereczka ocynkowe z ikea, stare już i parokrotnie malowane, oklejane i znowu lądowały w ciemnej dziurze, bo "coś" mi nie pasowało. Tym razem dostały złote ubranko, takie do kompletu z jajem i zobaczymy, może to ich ostatnie, albo choć na dłużej :-)))
Parę dni temu robiąc zakupy w Kreateri znalazłam taki papier z Calambura z wiązaneczkami kwiatków, jak znalazł na wiosnę!
JAJO