Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Po znajomości :-). Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Po znajomości :-). Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 czerwca 2009

A deszcz padał i padał...

...mam nadzieję, że nie przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy. Jest straszliwie, pogoda w Bielsku i okolicach nie pozwala z nadzieją patrzeć w przyszłość. Wczoraj przez chwilę było w miarę znośnie, więc zrobiłam pranie i wyszłam do miasta. Daleko nie doszłam, zawróciły mnie odgłosy burzy i pierwsze krople deszczu. Zdążyłam wrócić w ostatniej chwili - zaraz było oberwanie chmury. Pranie zatem nadal mokre, Ewka zresztą suszy swoje od soboty i nie widać szczególnej różnicy. Moja kołdra robi wrażenie nasiąkniętej wodą, ostatni raz spałam pod wilgotną pościelą podczas deszczowych dni na żaglówce, na Mazurach. Ale wtedy niejako godziłam się na mokry śpiwór, teraz jestem nieszczęśliwa. 

Ale załatwiłam prawie wszystko, co chciałam załatwić. Zdobyłam nawet w tym samym dniu dwa urzędowe papierki, chociaż panie zarzekały się, że tego nie można załatwić od ręki. Okazuje się jednak, że i z biurwokracją da się coś nawalczyć, a właściwie osiągnąć moim, ciotkowym sposobem. Usiąść bez zaproszenia w biurze i powiedzieć 'ależ w bez tego zawalają się wszystkie moje plany' i patrzeć martwym wzrokiem przed siebie. Nagle dokument, na który czeka się np. tydzień kierowniczka podpisuje na minutę przed 15.00 i wcale nie wysyła się podania do Warszawy, jak mówiła pani w okienku na dole. Phi. Muszę mieć w sobie coś strasznego, nie krzyczę, nie proszę, nie grożę. Po prostu jestem i nie wyglądam na kogoś, kto się ruszy w najbliższej pięciolatce...

U Ewki z nudów zaczęłam trochę dekupażyć, ale nie idzie mi - nie mam farb, kupiłam tylko jakieś podstawowe rzeczy, a poza tym ciągle ponuro na dworze i wychodzi kiepsko. I nie chce schnąć, oczywiście. Przemalowałam tylko młynek dla Ewki, znaczy 'to metalowe' jest obecnie miedziane i prezentuje się znacznie lepiej, niż w srebrnym kolorze:

Zdjęcie zrobione po deszczu, więc kolory wyszły takie se.

I jeszcze pokażę jeden z modeli, które kiedyś z pasją robił tata Ewy:

To Santa Maria, stateczek, na którym Kolumb płynął do Indii... No dobrze, model Santa Marii. Precyzja wykonania tego stateczku rzuca na kolana, tata poświęcił na niego dziesiątki godzin pracy. Tymczasem jest to jeden z kilkunastu modeli okrętów w tym domu, jak się uda, to nacykam więcej fotek. Piękne są te żaglowce!

Swoją drogą, rękodzieło to bardzo szerokie pojęcie...

czwartek, 11 czerwca 2009

Przesyłka od Ani :-)

Ania z jezior oprócz robienia pięknych zdjęć, tworzy także przepiękne, ceramiczne przedmioty. Ja tego nie potrafię, ale za to mam dar przekonywania - udało mi się nakłonić Anię do wymiany. W zamian za moje deku dostałam gliniane liście i serduszko z masy solnej.

Niestety, nie umiem robić tak ładnych zdjęć, więc zamieściłam linki do fotografii Ani, a tutaj wrzucam, co udało mi się wycisnąć z resztek światła wpadającego przez moje małe okno ze szprosami:Chciałam, aby szklane kaboszony wyglądały jak krople rosy... Cóż, każdy robi, co może ;-)
I jeszcze serduszko:Prawda, że fajne te liście i serduszko? Prawda? Dziękuję, Aniu i polecam się na przyszłość :-)

Chciałam jeszcze podziękować Eli za przyznanie mi wyróżnienia:Dziękuję Elu, to baaaardzo miłe :-) Chciałam jednocześnie zaznaczyć, że dla mnie wyróżnieniem jest każdy komentarz, który otrzymuję. Jeżeli ktoś, niezależnie od poglądów, zabiera u mnie głos - daje mi sygnał że to, co piszę, jest co najmniej zauważalne... Dlatego też nie przyznaję wyróżnienia konkretnym osobom. Czytam każdą notkę na blogach widocznych u mnie po prawej stronie, bo w każdym znajduję coś dla mnie istotnego...