piątek, 31 października 2014

Miesiąc kończę stosikiem!

Na czytnik otrzymałam do recenzji najnowszą powieść jednej z moich ulubionych pisarek, czytałam już recenzję i cóż jestem bardzo ciekawa tej książki.
A w papierze dotarły do mnie :
Christine Watkins " Historie cudownych uzdrowień i nawróceń" od Wydawnictwa Promic
Ewa Winnicka "Angole" od Lubimy Czytać - to patronat medialny
Magdalena Kawka " W zakątku cmentarza czyli koniec wieczności" od MG
Katarzyna Michalak "Przystań Julii" od Autorki i Znaku, tekst będzie też oficjalną recenzją LC
Artur Orzech "Wiza do Iranu" od LC - też patronat medialny tegoż portalu
Beata Szlezyngier-Jagielska , Tomasz Jagielski " Ameryka Środkowa" od LC 
Coś Was kusi wyjątkowo?

środa, 29 października 2014

Katarzyna T. Nowak, Ewa Zuberek "Sposób na singielkę"


Wydawnictwo Pascal
data wydania 2014
stron 360
ISBN 978-83-7642-403-3

O tych, co lubią nie w parze

Nie będę ukrywać, że lektura tej książki miała służyć pewnemu celowi. Miała być antidotum, lekarstwem na jesienną chandrę, która mnie dopada, gdy mija ta przyjemniejsza część jesieni. Planowałam, że dwa, trzy wieczory, czas tuż przed snem spędzę z babskim czytadłem, które poprawi humor i zapewni pogodne sny. Liczyłam, że książka będzie lekka i zabawna. Czy moje oczekiwania się spełniły. Niestety nie! I już mi się zrobiło smutno, ale szanując moich czytelników muszę napisać rzetelnie o moich odczuciach po tej lekturze. 
Sam pomysł na fabułę okazał się niczego sobie. Jest to bowiem opowieść o dwóch przyjaciółkach, które są sobie bardzo bliskie. Na tyle bliskie, że ze sobą mieszkają na jednym z krakowskich poddaszy. Znają się dobrze, bo razem studiowały. Obecnie wiodą życie singielek, choć to nie jest do końca tak, że chcą być same sobie sterem i żaglem. Dziewczyny nie stronią od romansów, szukają nowych znajomości i chętnie umawiają się na randki. Wiodą szalone nieco życie, pomimo wyższego wykształcenia nie mają stałego źródła dochodu i biorą przeróżne zlecenia, by związać koniec z końcem. Wydaje się, że powinnam polubić Lilkę i Baśkę. Cóż niestety nie! Obie bohaterki wprowadzały mnie często w zdumienie i konsternację swoim bezmyślnym zachowaniem, nieprzewidywanymi decyzjami, napiszę może dobitniej swoją głupotą. Trudno mi było zrozumieć kreację tych postaci. W końcu mając około 30-stki, w ręku dyplom prestiżowej uczelni, skończone dziennikarstwo, biorąc się za pisanie artykułów trzeba mieć coś więcej pod sufitem niż sianko. A nasze dziewczyny zachowywały się jak typowe nastolatki intelektem oscylując gdzieś w wiek ostatniej klasy gimnazjum. Ich codzienność obracała się wokół pójścia na piwo, nieprzemyślanych zakupów, beztroskiej zabawy i wodzenia facetów za nos. 
Co jeszcze krytycznego nasuwa mi się na myśl? Otóż w książce nie znalazłam krakowskich klimatów, no chyba, że Kraków to tylko knajpy i sklepy. Na szczęście znalazłam tu coś fajnego w zamian - klimacik górski z Tatrami w tle i to już zaliczam in plus. Podobał mi się język, dość błyskotliwe dialogi. 
Książka miała zapewne na celu opisać życie współczesnych singielek, beztroskich o dziś i jutro, które życie postrzegają jako jedną wielką zabawę. Niestety efekt autorek wyszedł nieco mdły, przesłodzony i przerysowany. Zbyt nowoczesny, zbyt pusty. Wiało nudą w trakcie czytania, a ogólną ocenę książki znacznie podniosło zakończenie w którym wreszcie coś się podziało, wreszcie odczułam jakieś emocje i zainteresowanie co dalej się stanie. 
Z ciężkim sercem to robię, ale nie potrafię pozytywnie ocenić tej książki. Jest przeciętna, interesująca tylko chwilami, gdy akcja rozgrywa się w górach. Nie polubiłam bohaterek, nie zżyłam się z nimi, nie stały mi się bliskie. Nie jest to książka, która zapadnie mi w pamięć, raczej szybko o niej zapomnę. 
Moja ocena 4/10.

środa, 22 października 2014

Agnieszka Lingas-Łoniewska "Szukaj mnie wśród lawendy"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 25 październik 2014
stron 228
ISBN 978-83-7942-234-0

Podróż po szczęście
Jak każdy czytelnik mam swoje grono ulubionych autorów których kolejnych książek wypatruję z zapowiedziach wydawniczych i których daty premiery nie mogę się doczekać. Czasem los okazuje się łaskawy i lektura trafia w moje ręce nieco wcześniej. Tak stało się w przypadku tej powieści, która rozpoczyna  jak mówi o niej sama autorka sagę chorwacką. I tom nosi podtytuł Zuzanna. 
Znając talent i kunszt Agnieszki Lingas-Łoniewskiej spodziewałam się książki o której mogę powiedzieć przed przeczytaniem, że idealnie trafi w mój gust. Czy trafiła? Ależ tak, choć jedna rzecz przyprawiła mnie o zawód. Szkoda, że ta książka nie jest przynajmniej dwa razy grubsza, bo przeczytała mi się zbyt szybko. Z tak uroczych miejsc jak opisała pisarka nie chce się bowiem szybko wracać do realnej rzeczywistości, z tak fajnymi bohaterkami  trudno zbyt prędko się rozstać. Pozostaje czekać na kolejny tom i dręczyć się co wydarzy się dalej.
Akcja książki w sporej mierze toczy się w pięknych chorwackich zakątkach, które są chętnie odwiedzane przez turystów. 
W Chorwacji bowiem mieszka jedna z trzech głównych bohaterek sióstr Skotnickich. Gabrysia jest najmłodsza. Po rozstaniu z ojcem jej synka wychowuje go sama przy pomocy teściowej. Świetnie zaaklimatyzowała się na obczyźnie, gdzie pracuje, ma przyjaciół i gdzie odnalazła swoje miejsce. Tęskni nieco za starszymi od niej bliźniaczkami, które mieszkają w Polsce. Zuzia i Zofia wiodą odmienny tryb życia. Ta pierwsza poświęciła się bez reszty życiu zawodowemu. Robi karierę w korporacji i nie ma czasu na życie prywatne. Po zawodzie miłosnym jaki przeżyła w młodości boi się uczuć. Stać ją tylko na przelotne miłostki. Zosia to żona, matka i kura domowa. Nie pracuje, zajmuje się domem, a w wolnych chwilach rękodziełem, które często służy wspomaganiem celów charytatywnych. W 100 procentach poświęciła się rodzinie. Siostry mają ze sobą znakomite relacje, mimo, że każda mieszka gdzie indziej. Często do siebie dzwonią, rozmawiają za pomocą komunikatorów internetowych. Nasze bohaterki mają także okazje się spotykać. Jedno z takich spotkań ma  miejsce w Chorwacji w związku z jubileuszem firmy męża Zofii. Ten wyjazd choć trwa kilka dni znacząco zmienia życie przede wszystkim Zuzanny. Dla niej czas cofa się wstecz i spotyka kogoś dla kogo kiedyś mocno biło jej serce...
Powieść rozpoczynająca trylogię chorwacką jest dokładnie taka jakiej oczekiwałam, jest taka jak się spodziewałam. Autorka nie rozczarowała mnie, a spod jej pióra wyszła doskonała lektura obyczajowa, książka pełna emocji. Napisana jest lekko i traktuje o tym, co w życiu ważne. O miłości, uczuciach i osobistych relacjach. Każda z sióstr jest inna, każda ma swoje problemy, wzloty i upadki, każda chce kochać i być kochaną, ale życie często pisze mocno zawirowane scenariusze i to o czym marzymy nie jest takie proste do spełnienia. 
Postać Zuzanny to doskonale nakreślona sylwetka współczesnej kobiety. Osoby, które wiedzie spełnione życie zawodowe, które wysysa z niej prawie całą energię. W zamian daje stabilizację finansową, niezależność i ... pustkę w sercu. W pewnej mierze Zuzie to pasuje, bo przeżyta kiedyś miłość i zdrada powoduje, że nasza bohaterka boi się kolejnego rozczarowania. Ale i tęskni podświadomie za kimś, kto wiele lat temu zawiódł i ranił. Czy da się żyć bez miłości? Czy można kochać bez ryzyka bólu i cierpienia? Czy warto wybaczać? Czy można oszukać serce? Na te pytania odpowiedzi znalazłam właśnie w tej książce. Jeśli i Was one nurtują musicie zatem ją przeczytać. 
Agnieszce Lingas-Łoniewskiej świetnie udało się oddać klimat miejsc, które po lekturze z chęcią bym odwiedziła. Czytając miałam wrażenie, że to ja czuję zapach lawendy, że to ja mam przed oczyma piękną Dalmację, że to mnie ogrzewa swymi promieniami i pieści chorwackie słońce. 
Minusem tej książki, jedynym jakiego się dopatrzyłam jest zbyt mała liczba jej stron. To książka, którą powinnam czytać z tydzień, a nie jeden wieczór. Niemniej jednak był to wieczór wyjątkowy, pełen emocji i wzruszeń,  w trakcie którego wręcz pokochałam główne bohaterki i się z nimi zaprzyjaźniłam. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejne spotkanie z siostrami Skotnicki, bo to że sięgnę po kolejny tom chorwackiej sagi jest pewniakiem. Dlaczego? Bo lubię świetne książki o miłości, bo kocham odkrywać romantyczne ale i pełne realizmu życiowego historie, bo cenię dobrą literaturę dla kobiet.

Elżbieta Lomnic "Leśny przyjaciel"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2014
stron 28 
ISBN 978-83-7942-357-6

Niesamowita przyjaźń!

Książeczka "Leśny przyjaciel" skierowana jest do najmłodszych odbiorców. Śmiało można ją czytać już trzylatkom. Jest niewielka objętościowo, ale zawiera bardzo dużo w swojej treści. Opowiada pewną historią, która może przydarzyć się każdemu dziecku. Rodzicom i opiekunom pozwala wprowadzić maluchy w niesamowity świat przyrody, w świat zwierząt. Głównym bohaterem książeczki jest kilkuletni Tomek. Chłopczyk niepełnosprawny poruszający się na wózku inwalidzkim. Pewnego lata spędza on wakacje w ośrodku wczasowym położonym w sąsiedztwie lasu. Do odpoczywającego dziecka pewnego dnia przybiega ruda wiewiórka. Ta chwila rozpoczyna wyjątkową relację między małym człowiekiem a zwierzęciem. Chłopiec i gryzoń zaprzyjaźniają się, ruda wiewiórka oswaja się i pozwala Tomkowi jak nikomu innemu częstować się orzeszkami. 
Te dwa stworzenia jakże inne od siebie - człowieka i dość płochliwe żyjące dziko zwierzątko zaczyna łączyć bliska więź. Czy to możliwe poza bajką? Oczywiście, taka sytuacja może przydarzyć się każdemu dziecku. Niekoniecznie musi to być relacja ze zwinną wiewiórką, ale z innym zwierzątkiem także domowym. Bajka spełnia podwójną rolę edukacyjną. Z jednej strony pokazuje, że niepełnosprawność nie jest przeszkodą do cieszenia się urokami życia, nie jest przeszkodą do zawierania przyjaźni, z drugiej pokazuje, iż relacje ludzi ze zwierzętami mogą wnieść wiele pozytywów do naszego życia. 
Ta książeczka jest niezwykle ciepła, sympatyczna i mądra. Jest historyjką w której nie ma przemocy, nie ma brutalnych scen. Uwrażliwia i poucza. 
Sporym atutem jest prosta, łatwa do zrozumienia dla przedszkolaków treść i niezwykle piękne, kolorowe ilustracje. Twarda oprawa sprawi, że książeczka będzie mogła dłużej posłużyć. Wspaniała propozycja dla chłopca i dziewczynki wprowadzająca w niesamowity świat zwierzątek.

wtorek, 21 października 2014

Joanna Keszka "Grzeczna to ja już byłam" - recenzja dla dorosłych


Wydawnictwo Pascal
data wydania 22 październik 2014
stron 336
ISBN 978-83-7642-424-8
Odkryj w sobie boginię seksu!

Seks przez wiele lat był w Polsce tematem tabu. Po prostu nie wypadało o nim rozmawiać, mówić głośno w towarzystwie. Polkom i Polakom od lat wpajano, że sfera intymna dozwolona jest wyłącznie po ślubie, bo bez niego to wielki grzech. Sceny erotyczne nie gościły na ekranach telewizorów poza wyjątkami w sobotnim kinie nocnym. Prasy erotycznej w kioskach nie było. W prywatnym obiegu pojawiały się jedynie czasopisma przemycane z Zachodu zwane "świerszczykami". Pojęcie erotyzmu nie było bliskie ludziom, a seks miał być "po bożemu", w zaciszu sypialni. Na szczęście wraz z transformacją ustrojowo-społeczną wiele się zmieniło. Śmiało można stwierdzić, że w Polsce miała miejsce mała rewolucja seksualna. Dziś prasa erotyczna jest w powszechnej sprzedaży, funkcjonują tzw. sexshopy, dostępna jest elegancka i seksowna bielizna dla pań. Tylko często jeszcze żyją pewne stereotypy, które sprawiają, że życie seksualne par jest ubogie niczym gleba na pustyni. Czas powalczyć z tymi mitami, czas odkryć piękno seksu. By miało to miejsce została napisana pewna książka. Poradnik dla kobiet, o którym jego Autorka mówi - Kobiecy przewodnik po seksie. 
Jego twórczynią jest Joanna Keszka związana z portalem Barbarella.pl, której przyświeca jeden cel - by życie erotyczne Pań stało się wyjątkowe, urozmaicone i dawało im wiele przyjemności miast kompleksów. W klimat książki wprowadza już okładka, o której osoby mocno konserwatywne mogą powiedzieć, że jest wulgarna i wyzywająca. Czy taka jest? Moim zdaniem nie! A sama książka o seksie traktuje w sposób subtelny, rzetelny, konkretny. Aż ciśnie mi się na usta słowo normalny. Bo to nie czasy, gdy kobiety palono za uwodzenie na stosach. 
Joanna Keszka zachęca kobiety, bez względu na wiek, by odkryły swoją seksualność, by nauczyły cieszyć się seksem i zacząć go traktować jak świetną zabawę, która wprawdzie jest przeznaczona dla dorosłych, ale dzięki niej można się poczuć beztrosko jak dziecko. My Panie mamy prawo do własnej przyjemności. Seks to nie obowiązek małżeński jak traktowały go przeważnie nasze babcie i mamy. Seks to coś naturalnego, wpisanego w naszą osobowość i może dać wiele satysfakcji. I nie ma jednego konkretnego przepisu na sukces w tej dziedzinie. Wszystkie chwyty są dozwolone, a gusta przeróżne. 
Przede wszystkim Autorka zachęca by zacząć o seksie mówić, by rozmawiać o nim z partnerem jak o innych rzeczach o których mówimy sobie przy kolacji czy śniadaniu. Pora by Panie śmiało mówiły o swoich gustach, potrzebach, marzeniach i fantazjach. Czas by przestać udawać dal świętego spokoju że jest dobrze. Autorka - z czym się zgodzę - podkreśla, że Panowie wbrew pozorom wcale się nie obrażą, ba w większości będą bardzo ciekawi takich rozmów. Nie poczują się gorsi czy niedoskonali. 
Seks zdaniem Joanny Keszki jest po to, by się nim cieszyć. I koniecznie trzeba go urozmaicać, wprowadzać do sypialni nowości, sięgać po gadżety. Autorka proponuję konkretne scenariusze seksualnych igraszek. Obala także mity na temat intymnej sfery życia. Podaje recepty jak wygnać nudę z długotrwałego związku, jak znaleźć dobrego i wartościowego partnera i jak z nim rozmawiać o seksie. Poradnik zawiera też zasady budowania związku. 
Czy warto sięgnąć po tę książkę? Tak, piszę to z punktu widzenia długoletniej mężatki i osoby, która nie jest omotana wizją religii czy grzechu. W końcu moim zdaniem to nie Bóg krytykuje seksualność a sam człowiek. Przede wszystkim ta lektura uświadamia po co jest seks. Ano po to by się wyluzować, spędzić miło czas, zaspokoić swoje potrzeby. Swoje i partnera. O ile bajki mają morał, to ta książka również go ma. Brzmi on "Ciesz się seksem". Ciesz się także życiem, byciem partnerką, ciesz się swoim ciałem, choć ono nie jest idealne. Bo w każdej z nas drzemie mnóstwo zalet, a doskonała kochanka nie musi mieć 20 lat i figury czołowej topmodelki. 
Autorka napisała moim zdaniem wyczerpująco i ciekawie, nie przekroczyła granic dobrego smaku. Nie napisała też książki typowo feministycznej za co zebrała u mnie spore brawa. 
To książka dla kobiet, ale mogą sięgnąć po nią też mężczyźni. Po co? Ano po to by poznać nasz babski punkt widzenia. 
Czytając stale polemizowałam z poglądami Pani Joanny, stale porównywałam je do tego co ja myślę na określone tematy. Podsumowując rozbieżności między nami jest bardzo mało. A zatem - Niech seks doda nam skrzydeł!

sobota, 18 października 2014

Stosik po prostu

 Stosik powstał nie wiadomo kiedy. Ot sypnęło książkami do recenzji i jak mam się nie cieszyć. Zapasy na jesień i zimę cudowne. 
A zatem przedstawiam:
- Iwona Menzel "W poszukiwaniu zapachu snów" od MG
- Mikołaj Grynberg "Oskarżam Auschwitz" od Lubimy Czytać
- Joanna Marat "Monogram" od Autorki
- Martin Olczak "Morderstwo w Akademii" od Pascala
- Katarzyna T. Nowak, Ewa Zuberek "Sposób na singielkę" j.w.
Elżbieta Lomnic " Leśny przyjaciel" od Novae Res
Aleksander Ławski " Rzeź wołyńska" j.w.
Włodzimierz Kalicki "Zdarzyło się" od Lubimy Czytać

A na czytnik otrzymałam:

  oraz 


piątek, 17 października 2014

Karol Wojtyła, Jan Paweł II "Jestem bardzo w rękach Bożych"


Wydawnictwo Znak
data wydania 2014
stron 640
ISBN 978-83-2402-290-7

Zapiski Jana Pawła II

O tej publikacji zaczęło być bardzo głośno, gdy tylko pojawiła się w zapowiedziach na stronie wydawcy. Decyzję o opublikowaniu osobistych notatek polskiego Papieża podjął kardynał Dziwisz. Uczynił to wbrew zapisowi testamentu, jaki pozostawił po sobie Karol Wojtyła. Ufając bezgranicznie swojemu długoletniemu przyjacielowi, Ojciec Święty zażyczył sobie, by dwa skromne zeszyty zapisywane przez czterdzieści lat po prostu spalić.

Stanisław Dziwisz uczynił inaczej. Swoją decyzję tłumaczył: Nie spaliłem notatek Jana Pawła II, gdyż są one kluczem do zrozumienia jego duchowości, czyli tego, co jest najbardziej wewnętrzne w człowieku: jego relacji do Boga, do drugiego człowieka i do siebie.
Natychmiast pojawiły się głosy, że jednak nie miał prawa dopuścić do wydania tejże książki. Według mentalności większości Polaków testament to rzecz święta. Wola testatora winna być niepodważalna. W mediach i Internecie rozgorzały gorące dyskusje. Wielu od razu zaczęło krytykować działania kardynała. Osobiście nie śmiałam opowiedzieć się po którejkolwiek ze stron, dopóki nie sięgnęłam po tę książkę - grubą i bardzo starannie wydaną przez Wydawnictwo Znak.

Zapiski papieskie obejmują lata 1962-2003. Rozczarują się Ci, którzy sięgną po nie, szukając sensacji, czegoś dotąd nieznanego, czegoś na miarę tabloidowych plotek. Te zapiski to dość krótkie myśli, refleksje, cytaty z Biblii, które są typowymi skrótami myślowymi. Czy są, jak wypowiada się ksiądz Dziwisz, kluczem do zrozumienia duchowości, relacji do Boga i drugiego człowieka? Po lekturze miałabym raczej co do tego spore wątpliwości. Karol Wojtyła to dla mnie postać niezwykła. To wielki autorytet. Do jego nauczania sięgam bardzo często. Po lekturze tejże pozycji wcale nie odczułam, że znam Papieża bardziej niż przed nią, że poznałam jeszcze wyraźniej jego wnętrze. Owszem, bardzo doceniam każde papieskie słowo, każdą myśl, sentencję. W trakcie lektury wielokrotnie zadawałam sobie pytanie: czy autor chciałby, bym tę książkę czytała? Czy byłby zadowolony, że sięgam po jego najbardziej intymne zapiski? Mam mieszane uczucia. I bardzo chciałabym szanować czyjąś prywatność. Czytanie tej książki jest dość trudne. Wymaga więcej czasu, bo ogarnięcie wzrokiem tekstu nie wystarczy. Jeśli czyta się czyjeś notatki z rekolekcji, doskonale się wie, że tu tekst jest tylko jakimś skrótem tego, co się dzieje w duszy. Jeśli ktoś chce zgłębić duchowość Karola Wojtyły, sens jego nauczania, zdecydowanie bardziej polecę zapoznanie się z kazaniami, encyklikami, adhortacjami czy listami niż przeczytanie tylko tych zapisków. To, co czuję, najkrócej określa stwierdzenie, że lepiej poznać smak chleba, jedząc jego kromkę niż okruchy. Czy to dobrze, że papieskie zapiski ujrzały światło dzienne? Myślę, że raczej nie. Ich publikacja to sprawa sumienia wykonawcy testamentu. Książka zawiera wiele myśli z rekolekcji i dni skupienia przeżywanych m.in. w Kalwarii Zebrzydowskiej, Zakopanem, Krakowie, Gnieźnie i na Jasnej Górze. Niektóre zapiski są po łacinie (od razu tłumaczone). Tekst uzupełniają faksymile zapisywanych przez Ojca Świętego zeszytów, jego portrety oraz wykaz użytych skrótów. Przed jej lekturą warto zaznajomić się z sposobem odmawiania modlitwy brewiarzowej. Publikacja, o której piszę, to raczej dzieło do studiowania niż zwyczajnego czytania. Wymaga to z pewnością cierpliwości i pokory oraz czasu. Nie będę oczywiście oceniać tejże książki. Ona po prostu jest i budzi kontrowersje. Jestem jednak pewna, że sprowokuje do sięgania po inne dzieła pochodzącego z Wadowic Piotra naszych czasów.
Recenzja napisana dla portalu Lubimy Czytać. 

czwartek, 16 października 2014

Jerzy Niemczuk "Bat na koty"


Wydawnictwo Literackie
data wydania 2014
stron 444
ISBN 978-83-0805-389-8
Warto obudzić się do życia!

Polscy pisarze od kilku lat bardzo chętnie piszą o prowincji. Prekursorką tego nurtu była moim zdaniem Małgorzata Kalicińska, która w „Trylogii mazurskiej” opisała prowincję jako miejsce doskonałe do życia. Tam jest spokojnie, bez zgiełku i szumu wielkiego miasta, czas płynie wolniej, co sprzyja idealnej egzystencji, a wokół otaczają przyjaźni i pogodni ludzie, zadowoleni ze swojego losu. Taki sielankowy obraz niestety odbiega od rzeczywistości. Tak naprawdę prowincja jest nieco inna, bardziej podobna tej opisywanej w reportażach i nielicznych książkach, które oddają jej prawdziwy, nieco szaro-bury koloryt.
Do takich powieści śmiało można zaliczyć lekturę Jerzego Niemczuka „Bat na koty”. Sam tytuł książki jest dość dziwny i wręcz prowokuje wyobraźnię do pracy. Akcja rozgrywa się na Mazurach w niewielkiej wsi, gdzie w nędznej chacie zamieszkuje główna bohaterka. Jest nią młoda, niewykształcona kobieta, matka trzyletniej córeczki, którą życie już zdążyło boleśnie doświadczyć. Asia ma za sobą małżeństwo z pijakiem i brutalem, który nie raz podniósł na nią rękę. Do rozwodu skłoniła ją przemoc męża wobec córki. Były znika z horyzontu i zostawia dziecko z matką bez środków do życia i z długami. Mama Mai zmuszona jest zamieszkać blisko teściów, w domu bez żadnych wygód. Do przeżycia musi wystarczyć jej zasiłek i płacone przez dziadków dziecka skromne alimenty. Życie Asi staje się walką o przeżycie. Bez szans na lepsze jutro, bez perspektyw odmiany. A jednak los, który, jak sądzi wielu ludzi, nie ma sumienia, zsyła młodej Mazurce pewien promyk nadziei...
Dzieło współtwórcy serialu „Ranczo” to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Zdecydowanie inna niż wspomniany wyżej serial. Jej główna bohaterka w niczym nie przypomina Lucy. Jest zwyczajną dziewczyną z prowincji, taką jakich wiele. Jej jedyną radością jest córka, którą kocha nad życie. Chciałaby jej nieba uchylić, ale trudno spełniać marzenia dziecka, gdy nie ma się pracy i bieda aż piszczy. Właściwie to Asia mogłaby się załamać i zatopić w marazmie choćby przez to, jak traktują ją byli teściowie. Ale gdzieś na dnie duszy tej młodej mamy tkwi mały ognik, tkwi wola walki o lepsze jutro. Czy uda się jej wykorzystać szansę? To już zagadka do rozwiązania w trakcie czytania.
Książka jest przyjemna w odbiorze i szybko wzbudza ciekawość czytelnika. Autorowi idealnie udało się moim zdaniem przedstawić realia życia na tzw. ścianie wschodniej - w części Polski, gdzie panuje bieda, bezrobocie i stagnacja. W Małym z opisywanej powieści nie ma przyjaznych warunków do życia. Brak perspektyw przepędził wielu jego mieszkańców do innych krajów bądź dużych miast. Po zlikwidowaniu pegeeru ciężko zapracować tu uczciwie na kawałek chleba, a już dla kobiet perspektywy są wyjątkowo ubogie. Realia mazurskiej wsi przeciwstawiają się pięknu przyrody, malowniczym krajobrazom, jakie cechują ten zakątek. Takie miejsce okazuje się jednak przyjazne dla osób związanych z ciemnymi interesami, z handlem narkotykami czy produkcją nielegalnych używek.
Wielkim atutem tej powieści są świetnie wykreowani bohaterowie, doskonałe oddanie natury ludzi takich jak Tutejko czy Działyga, których na polskich wsiach nie brakuje. Bardzo zaintrygowała mnie postać Faryny, sędziwej Mazurki, która, nie mając wykształcenia, ma w sobie wiele życiowej mądrości i ciepła.
„Bat na koty” to ciekawa, wielowątkowa historia godna polecenia. Z pewnością warto polecić ją kobietom takim jak Asia, by mogły uwierzyć w odmianę losu, w to, iż mogą w swoim życiu wiele zmienić na lepsze. Lekturą powieści Niemczuka nie znudzą się też fani powieści obyczajowych, którzy doceniają nietuzinkowe, niesztampowe opowieści o zwyczajnych ludziach. A zatem zapraszam na Mazury.
Książka pod patronatem portalu Lubimy Czytać zrecenzowana dla tegoż portalu.

wtorek, 14 października 2014

"Każdego dnia" zbiór opowiadań pod redakcją Gabrieli Gargaś

Wydawnictwo Salwator
data wydania 2014
stron 164
ISBN 978-83-7580-397-6

Każdego dnia dostajesz niepowtarzalny prezent!

Czy wiesz, że każdego dnia dostajesz niepowtarzalny prezent? Tak, każdego dnia los daruje Ci coś wyjątkowego! Nowy dzień, który możesz przeżyć jak tylko chcesz. Możesz wykorzystać go w przeróżny sposób. Tylko czasem Ty tego prezentu nie dostrzegasz. Dzieje się tak, bo użalasz się nad swoim losem, bo wciąż nie zadowala Cię to co masz, chcesz więcej i więcej i gnasz przez to swoje życie roniąc po drodze dni, miesiące a nawet lata. Skup się na dziś. Wykorzystaj to co tu i teraz. To doskonały przepis na to jak lepiej, ciekawiej, intensywniej żyć. Takie myśli przychodzą mi do głowy po lekturze wyjątkowej książki, którą właśnie przeczytałam. Tak, kilka minut temu zamknęłam ją, zrobiłam sobie filiżankę kawy, otworzyłam laptop i teraz podzielę się wrażeniami. A jest ich wiele. 

Ta lektura powstała w szczytnym celu. By pomóc innym, którzy tej pomocy potrzebują. Pomysł zbioru opowiadań z którego wydania dochód zasila Fundację Marka Kamińskiego narodził się w głowie Gabrieli Gargaś, jednej z moich ulubionych pisarek. W projekcie wzięło udział 16 autorów, z których każdy napisał krótkie opowiadanie. Łączy je taki sam początek. Każde zaczyna się od słów " Każdego dnia..." O czym one są? Po prostu o życiu, a ich lektura ma służyć temu by lepiej smakować każdy dzień, który daje nam Opatrzność do przeżycia. Warto żyć, warto przeć do przodu mimo przeciwności losu, mimo kłopotów, kłód spadających nam pod nogi, mimo tego, że coś nas boli czy trapi. Takie jest życie. Ono nie m idealnego smaku. Jest powiedzmy słodko-gorzkie, ale nie warto się nad sobą użalać. 
Wśród autorów znaleźli się m.in. Marek Kamiński, Natalia Karcz, Katarzyna Michalak, Marta Fox czy Magdalena Witkiewicz. Ich utwory są wyjątkowe, bo głoszą bez wyjątku apoteozę życia. Podkreślają jego wartość i przedstawiają to, co wyjątkowego możemy w nim doświadczyć. Nie ma tematów tabu. Padają słowa intymne, szczere: o chorobie, traumie czy katastrofie z której cudem udało się przeżyć. Ale nie brak i opisów chwil radości, szczęścia, doświadczenia czegoś co wywołuje uśmiech na twarzy. Cóż da biadolenie nad swym losem? Drobny krok może zaś odmienić nas i nasze życie w sposób diametralny. 
Dla kogo jest ta książka? Dokładnie dla każdego, kto potrafi czytać. I dla tego co ma lat naście i dla sędziwego staruszka. Bo każdy żyje i może w ciągu jednego dnia swego życia przeżyć coś wyjątkowego. 
Ta lektura robi wrażenie, niesie w sobie niesamowitą dawkę energii, pozytywnej energii, która czyni cuda. Gorąco polecam przeczytanie wszystkim bez wyjątku. Warto tym bardziej, że wspomożecie szczytny cel. 

niedziela, 12 października 2014

Katarzyna T. Nowak "Owca w krzaku dzikiej róży"

 
 
Wydawnictwo Szara Godzina
data wydania 2014
stron 160
ISBN 978-83-6431-225-0
 
Idealność nie bywa perfekcyjna
 
Powieść Katarzyny T. Nowak na pierwszy rzut oka kusi by ją przeczytać, by po nią sięgnąć i się w niej zagłębić. Ma to miejsce za sprawą naprawdę ślicznej okładki, która mnie niezwykle przypadła do gustu. Patrząc na nią wydaje się, iż ta książka będzie romantyczna. Tak nie jest, niemniej jednak po chwili zastanowienia stwierdzam, że szata graficzna pasuje do bardzo oryginalnej treści, która niesamowicie przykuwa uwagę. Od pierwszej strony poczułam się omotana fabułą tej niezbyt obszernej książki, która niesamowicie mnie wciągnęła. Chciałam ją jak najszybciej pochłonąć, by rozwiązać zagadkę zaginięcia pewnego mężczyzny. 
Osada to położone blisko morza gdzieś w okolicy Kołobrzegu luksusowe osiedle. Tu mieszkają ludzie bogaci, którzy jakby się dobrze przypatrzyć są niesamowicie do siebie podobni. Mają spore pieniądze, wiodą modny tryb życia, cenią to, co na topie, są ekologiczni i wydają się wręcz perfekcyjni. Żyją sobie spokojnie w swojej luksusowej enklawie. Wśród mieszkańców Osady jest pewna para. Małżeństwo z kilkuletnim stażem. On pracuje, ona zajmuje się domem. Nie mają dzieci, nie mają zwierząt, a w utrzymaniu perfekcyjnego porządku pomaga im gosposia. On znika na całe dnie w pracy, ona przesiaduje w domu. Na pozór pasują do siebie, nie kłócą się, ale czy są szczęśliwi? 
Pewnego dnia Michał wychodzi do pracy i nie wraca do domu. Znika, zapada się pod ziemię, nie ma po nim żadnego śladu. Jego telefon nie odpowiada. Anna po pewnym czasie zawiadamia policję o zaginięciu małżonka. Rozpoczynają się poszukiwania. Żona Michała też na własną rękę szuka. Ale nie męża, a raczej prawdy o nim.
 
Ta powieść jest niesamowicie zagadkowa i trzyma w napięciu niczym książka sensacyjna. Czyta się ją jednym tchem, bo czytelnik chce odkryć prawdę. I ją odkrywa, obala z każdą przeczytaną stroną pewne pozory i zasłony, która niczym mgła okrywają życie Anny i Michała. Na pozór są do siebie dopasowani, zgrani, mają podobne zainteresowania, nie ma między nimi konfliktów, ostrej wymiany zdań, ale to tylko pozory. Tak naprawdę oboje duszą się w tym "perfekcyjnym" związku. Ona czuje się przytłoczona osobą męża. Zniewolona bez kajdanek, która są niewidoczne, ale są! Robi wszystko pod dyktando Michała, rezygnuje z tego, czego pragnie ( choćby posiadania kota). Żyje w świecie pastelowych barw. W świecie idealnym aczkolwiek bardzo nudnym. On też nie jest spełniony. Przytłoczony stresującą pracą, zmęczony potulnością żony, zniesmaczony jej  bezwolnością i podporządkowaniem. Zniknięcie Michała wyzwala w Annie pewną przemianę. Chcąc nie chcąc kobieta musi sama robić pewne rzeczy, podejmować decyzje. Musi wyjść z cienia. Do innego życia wkracza dzięki osobie z którą powinna być w ostrym konflikcie, z którą nie powinna się spoufalać, zaprzyjaźnić. A jednak znajduje w niej oparcie i coś na kształt koła ratunkowego. Książka obala mity o idealnym życiu ludzi bogatych, młodych którzy często w swoim perfekcyjnym świecie czują się jak za kratami więzienia. 
Dużo dialogów, mało opisów, specyficzny klimat to atuty tej książki, której najsłabszym punktem jest według mnie zakończenie. 
Powieść oryginalna, specyficzna i zaskakująca. Ciekawy obraz pewnej pary, która potwierdza prawdziwość stwierdzenia, że pozory potrafią bardzo, ale to bardzo mylić.

sobota, 11 października 2014

Zaproszenie na spotkanie autorskie



Wydawnictwo Psychoskok ma zaszczyt zaprosić na kolejne spotkanie autorskie z wrocławską pisarką Jolantą Marią Kaletą. Tym razem odbędzie się ono w Empiku RENOMA we Wrocławiu 18 października o godzinie 18:00 (EMPIK, Dom Handlowy Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40). Towarzyszyć mu będzie premiera najnowszej powieści „Strażnik Bursztynowej Komnaty”.

Czy autorce w swej najnowszej powieści uda się odkryć tajemnicę jednej z największych zagadek drugiej wojny światowej – gdzie ukryto Bursztynową Komnatę? Znalezione zwłoki Pawła Rylskiego, poszukiwacza Bursztynowej Komnaty rzucają podejrzenie na dokonanie tej zbrodni na żonę Ewę, historyka z zawodu. Sprawę komplikuje zaginięcie dokumentacji zebranej przez zamordowanego oraz kolejna ofiara śmiertelna. Rylska bierze sprawy w swoje ręce, kiedy widzi niechęć policji i prokuratury do rozwiązania tej zagadki, nie wiedząc jednak, że w ślad za nią podąża major kontrwywiadu MSW, który kiedyś też poszukiwał zaginionej komnaty. Wątek kryminalny i sensacyjny, fakty historyczne oraz uknuta intryga i gwałtowne zwroty akcji sprawiają, że powieść czyta się z ogromną przyjemnością, aż do zakończenia wręcz zaskakującego.

Jolanta Maria Kaleta – rodowita wrocławianka, z wykształcenia historyk i politolog. Jest autorką następujących powieści: Obcy w antykwariacie, Lawina, Operacja Kustosz, Wrocławska Madonna, Kolekcja Hankego, W cieniu Olbrzyma, Złoto Wrocławia, Duchy Inków oraz ta najnowsza Strażnik Bursztynowej Komnaty. W każdej swojej książce Autorka odwołuje się do autentycznych i historycznych zdarzeń mających miejsce w przeszłości. Wydarzenia często rozgrywają się we Wrocławiu lub w którymś z uroczych miasteczek na Dolnym Śląsku, choć czasami bohaterowie, by zrealizować jakiś cel, muszą wyjechać poza granice kraju.

Dla zainteresowanych twórczością autorki zapraszamy na jej stronę autorską

piątek, 10 października 2014

Adam Mickiewicz "Pan Tadeusz"


Wydawnictwo MG 
data wydania 2014
stron 496
ISBN 978-83-7779-212-4

Epos narodowy - trzecie podejście

Dziś Kochani napiszę o nowym wydaniu książki o której wielu uczniów powie - "stara jak świat, nudna, gniot". Z tego co pamiętam, to w czasie gdy byłam uczennicą  mało kto z moich rówieśników przeczytał ją do końca i z ciekawością. Raczej była to kula u nogi, przeszkoda, którą należało pokonać, zakuć, zaliczyć i zapomnieć. 
Dzieło Mickiewicza przyszło mi czytać dwukrotnie w okresie edukacji. Gdy miałam 14 i 18 lat. Oba podejścia były - no cóż- delikatnie mówiąc nieudane. Ta lektura wywoływała u mnie grymas twarzy, czytałam pod przymusem, oby do końca. Oby nie dostać oceny negatywnej. Jej piękna nie pojęłam. Ba, przychodziły myśli " i czym tu się zachwycać?!". Minęło sporo lat. Czytam książki jak całe życie nałogowo, ale myślę, że mój gust czytelniczy dojrzał. Zmienił się i to w znaczący sposób. Wydawnictwo MG wydało kolejne wydanie dzieła Pana Adama, a ja pomyślałam, że to okazja, by jeszcze raz podejść do "tej góry". Spróbować "ją zdobyć" i przekonać się czy należy się tej książce taka "sława i honor, taka cześć". 
Zaczęłam czytać. I ... tak, tym razem lampka zabłysła. Dałam się urzec melodii słów, rymom, opisom świata, który już przeszedł do historii. Nie będę - wyjątkowo! - w tej recenzji pisać o czym jest ta książka, bo dość o jej treści napisali się twórcy bryków i opracowań. Skupię się na tym, że nareszcie dojrzałam do tej lektury. Cieszę się z tego faktu niezmiernie, bo jakoś tak wstyd mi było. Język polski zawsze lubiłam, na maturze dostałam nawet celujący, a do "Pana Tadeusza" płonęłam niechęcią. Dodam w tym miejscu, że "Chłopów" czy "Nad Niemnem" pokochałam od razu. W czym zatem rzecz? Chyba w tym, że język nieco inny i oczywiście to dzieło nie napisane prozą. 
Wypada teraz wspomnieć nieco o samym wydaniu tej książki. Tu wielkie brawa dla Wydawcy. Wygodny format, twarda oprawa, świetnie dobrana czcionka. I wspaniałe ilustracje autorstwa Michała Elwiro Andriollego. To wydanie jest oparte - jak głosi Wydawca na okładce - na wydaniu przygotowanym wg rękopisu i pierwszych dwóch wydaniach poematu. 
A oto kilka zdjęć tej książki : 

A Wy Kochani jak uważacie? Czy aby nie za szybko serwuje się młodzieży tę książkę? Zapraszam do dyskusji w komentarzach!

czwartek, 9 października 2014

Pożegnanie Ani

(zdjęcie pochodzi z portalu zeberka.pl)

Dziś dzień smutny, w którym do oczu płyną łzy. Żegnamy Anię Przybylską, wspaniałą kobietę, mamę, partnerkę, aktorkę, modelkę. Cudowną osobę pełną ciepła i piękna, mądrości, która udowodniła, że można być sławną, ale i normalną osobą, że są celebrytki, którym woda sodowa nie uderza do głowy. Wielki żal, że paskudny rak wygrał, że nie udało się uratować Ani. Trudno znaleźć mi słowa by napisać co czuję. I trudno pisać, bo obraz ekranu laptopa przesłaniają łzy. Śpij w spokoju! 
Niech Bóg otoczy opieką bliskich Anny i ma ich w opiece. 
Boże czemu zabrałaś po raz kolejny mamę dzieciom? Jaki sens ma cierpienie?

poniedziałek, 6 października 2014

niedziela, 5 października 2014

Stanisław Zakościelny "Po drugiej stronie muru"



Wydawnictwo Novae Res 
data wydania 2014
stron 342
ISBN 978-83-7942-300-2

Smak emigracji

Emigracja - to zjawisko od wieków obecne jest w historii Polaków. Ciągle wyjeżdżamy, tułamy się po świecie jakbyśmy nie mieli własnego terytorium. Ile to już fal emigracji było! I te po powstaniach, i zsyłki na Wschód, i tułaczki wojenne, i ucieczki zza Żelaznej Kurtyny, a i dziś w kraju niby wolnym tłumy uciekają za chlebem. Jak jest na emigracji? Dobrze czy nie? Lepiej czy lepiej nie mówić? O tym mówią też i książki. Jedną z takich lektur jest trzecia w dorobku powieść autora czytanej przeze mnie "Julii" Stanisława Zakościelnego. Jej akcja rozgrywa się na przestrzeni kilkunastu lat i opowiada emigracyjne losy pewnego małżeństwa. Lena i Stefan chcą żyć lepiej, chcą porzucić komunistyczną ojczyznę i pewnym szczęśliwym trafem zamieszkują w Berlinie Zachodnim. Lena najpierw pracuje fizycznie i uczy się języka. Zdaje z powodzeniem egzaminy i pracuje w swoim zawodzie jako lekarz. Jej mąż zarabia mniej, ale to co mają pozwala im na lepszą egzystencję. Stefan z żoną nie mają dzieci, ale w ich domu zamieszkuje pewne wyjątkowo miłe stworzonko. Suczka jamnika zwana Sunią. 

O czym jest ta książka? Właściwie o dwóch rzeczach. Po pierwsze to opis emigracyjnej rzeczywistości, po drugie to relacja z życia ludzi, którzy zdecydowali się na posiadanie zwierzaczka, na sprawowanie opieki nad pieskiem, który diametralnie zmienił ich życie. Od razu dodam, że na lepsze. 
"Po drugiej stronie muru" to powieść obyczajowa z historią w tle. Wydarzeniami, które cały świat obserwował ze zdziwieniem, bo wielu ludziom wydawało się, że porządek ustalony po II wojnie światowej będzie nie do zmiany, a jeśli już to czeka rozlew krwi o ile nie kolejny konflikt zbrojny. A jednak Niemcom udało się pokojowo zmienić status swego kraju. Jak traktowani są w kraju zza Odrą Polacy? No cóż, owszem pomagano nam, co widać na przykładzie Leny  w czasie komuny, wyciągano pomocną dłoń, ale mimo to byliśmy dla rodaków Bacha kimś gorszym. Na emigracji Lenie nie raz zdarzyło się przełknąć gorzką pigułę, poczuć się kimś drugiego sortu. Wszelkie porażki łagodziła obecność pieska, która była niczym balsam. Ktoś, kto nie miał psa może pomyśleć, że opisane w książce historyjki z udziałem Suni to literacka fikcja czy bajki. Jako właścicielka niejednego czworonoga potwierdzam, że posiadanie zwierzaczka to czasem świetny plaster na bolącą rzeczywistość. W powieści odnośnie tego padają świetne moim zdaniem słowa, które pozwolę sobie zacytować:" ... fizyczny kontakt człowieka z jego zwierzątkiem przyczynia się do specyficznych zmian neurochemicznych i hormonalnych. Ewidentnie obserwuje się spadek ciśnienia tętniczego krwi oraz wzrost stężenia betaendorfin i dopaminy w osoczu zarówno ludzi, jak i psów. ... Wspomniane związki redukują stres i skutkują odprężeniem. Tłumią również agresję." (str 152).
Reasumując ta lektura to powieść dość trudna w odbiorze, nieco chaotyczna, w której autor skąpi dialogów, a często wstawia obszerne przemyślenia narratora, którym uczynił Stefana. Ta książka z pewnością będzie idealną lekturą dla miłośników przyjaciół na czterech łapach. Warto ją przeczytać i polecam jej lekturę zwłaszcza tym, którzy planują wyjazd emigracyjny. 
Moja ocena 5/10.

sobota, 4 października 2014

Maciej Jastrzębski " Klątwa gruzińskiego tortu"


Wydawnictwo Helion
data premiery 8 października 2014
stron 352
ISBN 978-83-246-7504-3

Sakartwelo znaczy Gruzja

Moje wrażenia z tej lektury zacznę od przedstawienia jej autora. Pan Maciej Jastrzębski pochodzi z Wrocławia i jest związany z Polskim Radiem. Dziennikarz i reporter od wielu lat jest zagranicznym korespondentem Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia. Pracował na Białorusi, mieszka w stolicy Rosji, a na swojej drodze zawodowej zawędrował też do Gruzji. Kraju pięknego, leżącego na Kaukazie o którym Polacy wiedzą niezbyt wiele, a którego obywatele darzą nasz naród wielką sympatią. 
Gruzja to według legendy kraina, którą sam Bóg zostawił sobie po podziale ziemi pośród wszystkie ludy. Gruzini dostali ją, ponieważ Bogu zrobiło się żal, że dla nich nic już nie zostało. Przez wiele lat Gruzja była jedną z republik Związku Radzieckiego. Dziś to wolne i niepodległe państwo, choć spokojnie w nim nie jest. Rosja nie może pogodzić się z utratą wpływów w tym rejonie i podburza mieszkańców Osetii Południowej, by odłączyli się od Gruzji. Jak ten konflikt przebiegał na bieżąco informowały media dzięki relacjom takich osób jak autor tej książki. Pan Maciej pierwszy raz trafił do Gruzji by relacjonować wybory, potem przywiodła go tu wojna z 2008 roku. W Gruzji się zakochał i poznał tu wielu ciekawych ludzi. Zobaczył wyjątkowe miejsca, przeżył wiele przygód, wysłuchał zwierzeń wielu Gruzinów, poznał ich bolączki, smutki i radości. Uczestniczył w wielu biesiadach, wysłuchał wielu toastów, a i sam je wznosił. Poznał Gruzję od podszewki, spotkał jej zwyczajnych mieszkańców, ale i rozmawiał z jej najwyższymi dostojnikami. Swoimi wrażeniami dzieli się z czytelnikami w książce, która jest porywająca i niezwykle ciekawa. Sporo w niej polityki, mnóstwo najnowszej, jakże burzliwej historii, ale i nie brak legend, historycznych ciekawostek, relacji rozmów z napotkanymi ludźmi. 
Gruzja jest niesamowita. Niepowtarzalna i potrafi oczarować niczym syreni śpiew. Idzie się nią zauroczyć i mieć ochotę stale ją poznawać, odkrywać. Gruzja to kraj ludzi i wilków, państwo nieco azjatyckie i dość europejskie, którego dzieje są w pewnym stopniu podobne do dziejów Polski. 
Książka oddaje doskonale klimat tego kraju. Pozwala go poznać maksymalnie na tyle, na ile tylko może pozwolić książka. Publikacja jest świetnie napisana. Barwnie oddaje koloryt Gruzji, jej różne oblicza. Owszem dużo w niej polityki, ale chyba inaczej nie sposób wytłumaczyć jej współczesnego oblicza i problemów. 
Przeczytanie tej książki gorąco polecam zainteresowanym współczesną historią i politologią. Dzięki jej lekturze dokładniej zrozumiałam rozgrywającą się na moich oczach historię świata oraz zamierzenia Putina.

piątek, 3 października 2014

Deborah McKinlay "Cała nadzieja w Paryżu"


Wydawnictwo Feeria
data wydania wrzesień 2014
stron 272
ISBN 978-83-7229-387-9

Paryż lekarstwem na samotność

Planując przeczytanie książki Deborah McKinlay liczyłam, że zagłębię się w bardzo romantyczną i przyjemną historię romansu, który ma miejsce w stolicy Francji. Paryż to przecież miasto wyjątkowe, idealne na randkę, przyjazne zakochanym, gdzie w ślicznej scenerii można przeżyć wspaniałe chwile z ukochaną osobą. Lektura okazała się diametralnie inna. To bowiem nie jest publikacja z serii lekka, łatwa i przyjemna. To mądra książka, która skłania do refleksji nad sensem bycia z drugą osobą. To powieść, która ukazuje oblicza ludzkiej samotności, ale i przestrzega przed zawieraniem przypadkowych znajomości, które na dłuższą metę mogą się nie sprawdzić i mocno nas rozczarować. Wreszcie autorka doskonale przekonuje o tym, jak trudne jest zbudowanie szczęśliwego związku na odległość i jak wiele wysiłku wymaga.

Bohaterowie książki to dojrzała para. Kobieta po przejściach i mężczyzna z przeszłością. Ona ma za sobą nieudane małżeństwo, dorosłą córkę, która planuje ślub i pękate konto. Eve jest Angielką, która uwielbia gotować i pracuje charytatywnie. Niedawno zmarła jej matka, z którą łączyły ją niezbyt bliskie więzy. Rodzicielka bowiem wobec córki była niezwykle apodyktyczna i oschła. Eve czuje się bardzo samotna, zalękniona. Zamiast towarzystwa ludzi woli pobyt w czterech ścianach domu, ale i marzy o związku z mężczyzną, który pokocha ją mocniej i trwalej niż były mąż, który ją porzucił.

Jackson jest znanym pisarzem mieszkającym w Stanach. Na swoim koncie ma sześć znakomicie sprzedających się książek i ich trzy ekranizacje. Jest popularnym i lubianym autorem, ale jego życie prywatne już nie jest pasmem sukcesów. Czeka go drugi rozwód. Jackson też czuje się samotny i marzy o towarzyszce na kolejne lata po pięćdziesiątce, bo właśnie ją przekroczył. Jak ta para się poznaje? Dość romantyczne – dzięki listom. Ona pisze do niego jako pisarza książek, które podbiły jej serce, a ich korespondencja szybko przechodzi na tematy bardziej osobiste, dotyczące życia, spraw rodzinnych i kulinarnych. Eva i Jackson wymieniają się przepisami. W pewnym liście mężczyzna jest tak oczarowany Angielką, że proponuje jej spotkanie w stolicy nad Sekwaną...Książka nie ma w sobie nic z taniego sentymentalizmu. Jej akcja toczy się wolno, a bohaterowie są wykreowani w sposób bardzo realny. Mają wady, kompleksy i kłopoty. Zmagają się z masą uczuć i emocji. Eve i Jackson są dojrzali, mają swoje lata i nieudane związki. Mimo to, gdzieś w głębi duszy marzą o odnalezieniu kogoś, dla kogo mocniej zabije ich serce. Nie śpieszą się, nie działają pod wpływem emocji, nie szukają miłości na siłę. Ba, niosąc życiowy bagaż są ostrożni, bo już się w życiu sparzyli. Doskwiera im samotność, brakuje kogoś, do kogo można się przytulić, z kim można zjeść posiłek czy po prostu podyskutować o zwyczajnych życiowych rozterkach. Czy uda im się stworzyć udany związek? To już sekret, który rozwiąże lektura książki i do niej Was odsyłam. Czego możecie się spodziewać? Książki, która traktuje o szukaniu swojego miejsca i szczęścia. Lektury, której akcja toczy się powoli, leniwie, ale niesie w sobie wiele ważnych tematów nad którymi warto się zadumać i zastanowić. Powieść świetnie podkreśla jak bardzo każdemu bez względu na płeć czy miejsce zamieszkania potrzebna jest uczuciowa stabilizacja, ciepło płynące od bliskich osób i miłość. Bez miłości bowiem człowiek nie żyje, a egzystuje. Miłość potrzebna jest na każdym etapie życia, a jej brak odczuwamy bardzo boleśnie. Jeśli miłość otrzymujemy potem łatwo ją odwzajemniać. Jeśli nam się jej w dzieciństwie skąpi, czego doświadczyła Eve, nie potrafimy nią obdarzyć własnych dzieci. Warto kochać, bo tylko wtedy możemy być szczęśliwi, warto kochać, choć miłość wiele od nas wymaga. Te właśnie refleksje zakiełkowały w moim umyśle po skończeniu lektury „Całej nadziei w Paryżu”.

Książkę tę polecam nie tylko tym, którzy przepadają za powieściami o porywach serca. Ta historia idealnie pasuje do jesiennych klimatów i świetnie umili długie wieczory.
Tekst napisany dla portalu Lubimy Czytać.
Książka pod patronatem medialnym Lubimy Czytać.


czwartek, 2 października 2014

Stosik na długie jesienne wieczory!

Witajcie!
Na powyższym zdjęciu to, co będę czytać w długie, jesienne wieczory. Zapowiada się masa ciekawych historii i mam nadzieję, że miło spędzę czas, że te książki będą doskonałym antidotum na jesienną chandrę, lekarstwem na szybko zapadający mrok i coraz krótsze chwile ze słońcem.
A zatem :
Katarzyna T. Nowak " Owca w krzaku dzikiej róży" od Wydawnictwa Szara Godziną z którą nawiązałam ostatnio współpracę
Stanisław Zakościelny " Po drugiej stronie muru" od Novae Res
Monika A. Oleksa " Samotność ma twoje imię" od Zysku
Ewa Bauer " Kurhanek Maryli" od Szarej Godziny - o lekturze tej książki marzyam od wiosny
Tomasz Sakiewicz  "Testament I Rzeczypospolitej " od Wydawnictwa M - czytam i dodam, że to mocna, odważna książka
Ryszard Szafirski " Przeżyłem więc wiem" od Lubimy Czytać i Wydawnictwa Annapurna - to książka o górach, perełka piękna znakomitych zdjęć - już się cieszę na jej lekturę
Alain Fournier "Mój przyjaciel Meaulnes " od Zysku
Virginia Woolf "Pokrewne dusze" od Wydawnictwa MG - to będzie świetna podróż w czasie i w duszę Pani Woolf
Maciej Jastrzębski " Klątwa gruzińskiego tortu" od Księgarni Matras - czytam i jestem zachwycona
Catherine de la Gletais " Selena Gomez. Księżycowa dziewczyna" od Feeria - książka już zrecenzowana UWAGA MOŻECIE JĄ WYGRAĆ NA MOIM BLOGU W KONKURSIE DO 5 PAŹDZIERNIKA
Anna J. Szepielak " Wspomnienia w kolorze sepii" od Lubimy Czytać - po lekturze "Młynu nad Czarnym Potokiem" nie mogę jej ominąć
Katarzyna Puzyńska " Więcej czerwieni" od Wydawnictwa Prószyński i S-ka 
Czy macie ochotę na którąś z tych pozycji? Piszcie ! Jestem ciekawa!

środa, 1 października 2014

Gorąco polecam - ciekawa premiera!!!

Autor: Gabriela Gargaś (red.)
Wydawnictwo Salwator
format: 140x205
stron: 160
ISBN :978-83-7580-397-6

Każdego dnia to zbiór opowiadań wyjątkowych autorów, których połączył szczytny cel: wspieranie dzieci i młodzieży dotkniętych ciężkimi, często nieuleczalnymi chorobami.


Marek Kamiński, Olga Bończyk, Anna Pawłowska-Pojawa, Magdalena Witkiewicz, Marta Fox, Ewa Foley, Jolanta Radomska, Ewelina Skarżyńska, Przemek Kowalik, Magdalena Steczkowska, Tomasz Żółtko, Małgorzata Warda, Natalia Karcz, Katarzyna Michalak i Gabriela Gargaś – każdy z autorów tej niezwykłej książki pisze o swoim życiu, pasjach, marzeniach, cieniach i blaskach, upadkach i wzlotach…

Życie jest jedno. Życie jest na miarę naszych potrzeb i tylko my wiemy, co jest dla nas najlepsze.

Łatwo jest siedzieć i narzekać, że nie takie to nasze życie, że mogłoby być lepsze, wspanialsze, bardziej ekscytujące, zabawniejsze, pełniejsze.
Być może historie opisane w książce pozwolą wam docenić to, jak wiele w życiu posiadacie, a czasem nie potraficie tego docenić.

Życie zaprasza nas do działania. Czasami jest zwyczajne, innym razem podniosłe.
Daje nam kopa, by po chwili pogłaskać po głowie. Czyż nie jest wspaniałe?

Kupując książkę, wspierasz Fundację Marka Kamińskiego, która pomaga chorym i niepełnosprawnym dzieciom! ( info ze strony Wydawcy).

Korzystając z okazji zamieszczam także informację o Fundacji Pana Marka Kamińskiego pochodzące z jej strony internetowej :
Fundacja Marka Kamińskiego od 1996 roku pomaga chorym dzieciom i młodzieży w pokonywaniu barier i realizacji ich marzeń. Poprzez nasze działania kształtujemy lepszą przyszłość człowieka w harmonii z naturą, otoczeniem i światem. Prowadzimy projekty charytatywne, ekologiczne i edukacyjne.
 
Misja Fundacji Marka Kamińskiego:
Inspirujemy ludzi, aby niemożliwe stało się możliwe. Uwierz w siebie i działaj!
 
Realizujemy nasze cele statutowe poprzez różnego rodzaju działania. Organizujemy m.in. warsztaty, obozy i wyprawy dla dotkniętych przez los dzieci w celu dostarczenia im wsparcia psychologicznego i pokazanie szeregu możliwości, które przed nimi stoją. Zbieramy fundusze na rehabilitację, sprzęt rehabilitacyjny i protezy, jak również udzielamy wsparcia organizacyjnego, technicznego i instruktażowego dla uczestników wypraw oraz organizujemy ogólnopolskie  projekty edukacyjne i ekologiczne.
Projekty charytatywne mają na celu wspieranie rozwoju dzieci niepełnosprawnych i cierpiących na szczególnie uciążliwe i nieuleczalne choroby oraz spełnienie ich marzeń o normalnym życiu. Staramy się za wszelką cenę pomóc im uwierzyć w siebie. Uwierzyć, że to co pozornie jest niemożliwie dzięki pracy i wierze w sukces stanie się możliwe!
 
Wśród zrealizowanych i realizowanych projektów Fundacji Marka Kamińskiego są: 
wyprawa "Razem na biegun", która była bezprecedensową podróżą trzech doświadczonych polarników z niepełnosprawnym 15-letnim Jaśkiem Melą na oba Bieguny Ziemi. Dzięki tej wyprawie, Jaś Mela stał się pierwszym, najmłodszym i do tego pierwszym niepełnosprawnym polarnikiem, który
  • w jednym roku zdobył oba bieguny wpisując się tym samym do historii wypraw polarnych.
    W trakcie trwania pierwszej wyprawy “Razem na biegun” udało się nam zebrać 733 227 złotych na zakup protez dla osób niepełnosprawnych. Zebrana kwota została przeznaczona na dofinansowanie zakupu protez dla 65 osób z całej Polski;

  •  Klub Odkrywcy Dobra - program stałej pomocy osobom niepełnosprawnym. Głównym celem Klubu Odkrywcy Dobra jest finansowanie rehabilitacji osób niepełnosprawnych lub cierpiących na choroby wymagające rehabilitacji, a także zakup przyrządów do ćwiczeń rehabilitacyjnych i innych działań wspierających naszych podopiecznych;
  •  Nadzieja dla serc - warsztaty i obozy motywujące dla dzieci z problemami kardiochirurgicznymi i kardiologicznymi oraz ich rodziców. Celem warsztatów jest wsparcie psychologiczne poprzez przeprowadzenie warsztatów motywujących wykorzystując dostępne, nie zawsze powszechnie znane metody wsparcia, motywacji, relaksacji, radzenia sobie ze stresem, spędzania wolnego czasu w sposobów interesujący i atrakcyjny dla adresata warsztatów;
  •  Wisła XXI wieku - kilkuletni projekt edukacyjno-społeczny. Jego celem jest dyskusja na temat możliwości wykorzystania potencjału tkwiącego w lokalnych społecznościach, połączenia idei wzbogacania się na turystyce i innych gałęziach przemysłu w oparciu o wodę i Wisłę z poszanowaniem natury i naszych wzajemnych potrzeb. Pierwszymi etapami realizacji tego projektu była letnia i zimowa Ekspedycja Wisła, podczas których powstał film dokumentalny poświęcony Wiśle oraz znaczeniu natury dla człowieka. Z doświadczeń, które Fundacja uzyskała podczas realizacji tych dwóch projektów, zrodził się przewodnik „Wisła – 1047 tajemnic oraz zorganizowana została konferencja „Wisła XXIw. Szanse i zagrożenia 2010-2015”. 13-14 listopada odbędzie się kolejna konferencja - "Wisła w zrównoważonej energetyce i turystyce".
  •  programy edukacyjne nabiegun.pl,  Szkoła pod biegunem, Szkoła nad Wisłą skierowane do uczniów szkół podstawowych oraz gimnazjów;
  • organizacja europejskiej premiery baśni muzycznej “Wielka Podróż Lulie w Filharmonii Bałtyckiej:
  • wydanie książek: "Razem na biegun", "Moje Bieguny. Dzienniki z wypraw 1990-1998", "Razem na Bieguny" i "Together to the Poless" oraz audiobooki dwóch ostatnich książek;
  •  współorganizacja HiFlyer Polar Ice Expedition - pierwsza polska wyprawa na najwyższy szczyt Arktyki Gunnbjorns Fjeld. Celem wyprawy było zdobycie najwyższego szczytu Arktyki bez wsparcia z zewnątrz, eksploracja nieznanego do tej pory terenu, wykonanie zdjęć, nakręcenie filmu i zebranie materiałów na temat lodowców, nunataków i przyrody we wschodniej części największej wyspy świata;
  • pomoc dla Oddziału Chemioterapii Dziecięcej przy Akademii Medycznej w Gdańsku;
     
  • organizacja wyjazdu dzieci z domów dziecka do bazy Patriot Hills na Antarktydzie w czasie Świąt Bożego Narodzenia;

  • Światowy Dzień Chorego – Fundacja była współorganizatorem akcji. Wydanych zostało 10.000 egzemplarzy baśni “Wielka podróż Lulie".Książki wręczono wszystkim dzieciom które tego dnia przebywają w szpitalach na terenie całej Polski;

  • Szkoła Przekraczania Granic – projekt polegający na organizacji obozów integracyjnych dla dzieci pełnosprawnych i niepełnosprawnych;

  • organizacja wyprawy Pontonem dookoła Bałtyku. Wraz z Markiem Kamińskim udział w niej wzięli Mirosław Kukułka, specjalista ratownictwa oraz Wojciech Ostrowski, operator filmowy i fotograf. Podróżnicy opłynęli Bałtyk w ciągu 6 dni, przybijając w tym czasie do czterech portów;

  • zbiórka darów na rzecz ofiar poszkodowanych w trzęsieniu ziemi w Pakistanie. W czasie zbiórki prowadzonej przez Fundację udało się zebrać około 1 tony darów: kocy, śpiworów, namiotów, kurtek, swetrów;

  • prowadzenie subkont dla podopiecznych Fundacji;
  • realizowanie 10000000 innych mniejszych i większych akcji pomocowych i wspierających osoby w trudnych sytuacjach, promujących pozytywne podejście do życia, realizowania najśmielszych marzeń.

    ...i jeszcze wiele innych ważnych działań, pomoc w zakupie protez, warsztaty wsparcia psychologicznego, patronaty i wsparcie wypraw w najdalsze zakątki świata....