Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą balkon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą balkon. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 maja 2016

Wyszło jak wyszło, czyli widełki - lekcja 1

Czołem Kochani!

Długo mnie nie było, ale kolejny tydzień kiedy się uczę, negocjuję, walczę, padam na twarz... cóż, taka praca.
A na przyjemności czasu brak... kompletnie nie wiem co się podziało na blogach. Ale za posty mi jeszcze nie płacą, więc poświęcam się pracy ;-)

******
Wracając jednak na chwilę do przyjemności to zacznę tak:
Za dużo kartek jak na mnie, stanowczo za dużo... jeszcze chwilka i zapomniałabym, że można by tak coś innego...
Krytycznym wzrokiem ogarnęłam powstały rozgardiasz i doszłam do wniosku, że papier rządzi światem, przydasie rządzą, nożyczki... a ja się temu poddaję... tfu... na psa urok! Zatem zmiana!

******


Zanim Renia z Justynką ogłosiły kolejny pomysł na wspólną naukę, mnie dopadły wspomnienia z dzieciństwa i próbowałam się dowiedzieć od mamy gdzie jest takie ustrojstwo, znaczy wygięty pręt, na którym robiłyśmy coś z włóczki. Mama stwierdziła, że na pewno u mnie, bo wszystkie szydełka, druty, tamborki i inne szpargały zabrałam dawno temu gdy się wyprowadzałam. Dowiedziałam się tylko, że robiło się "normalnie na szydełku" - kurcze, nic nie pamiętam!
Dziewczyny mnie uratowały, bo gdy pojawiła się pierwsza lekcja szydełkowa, to pokazały widełki. Hurra, przynajmniej już wiedziałam jak się to nazywa ;-). Swoich niestety nie znalazłam i wcale nie zamierzałam kupować ani konstruować innych. Ale...
Właśnie, u mnie zawsze jest to ale...
Miałam druty, malutkie kłębki włóczki, szydełek pod dostatkiem... to przynajmniej spróbuję tych widełek ... jak pomyślałam tak zrobiłam.

Najpierw skonstruowałam takie urządzenie :-)


A to szydełko ma wartość przeogromną ;-). Jest chyba starsze ode mnie. Owinięte przez mojego tatę taśmą scotch, która już się zsuwa bo jakiekolwiek jej wartości klejące skończyły się w ubiegłym wieku :-). To moje pierwsze szydełko, na którym dziecięciem będąc uczyłam się robić swoje pierwsze oczka łańcuszka :-)


Potem zrobiłam kilka pasków, w ramach ćwiczeń w jednych półsłupki, w drugich słupki.



Doczytałam, żeby zaliczyć pierwszą lekcję, to trzeba zrobić szal lub podkładki... trochę mało tej włóczki, kolory takie sobie, więc... prawie odpuściłam.
Jednak przemyślałam sprawę, połączyłam paski, wykończyłam dookoła dodatkowym rządkiem i powstała taka sobie serwetko-podkładka. Łączenia pasów mają nieregularne odstępy, a wynika to tylko z tego że chciałam sprawdzić jak będzie ciekawiej. I wyszło jak wyszło... Serwetka raczej nie zajmie szczególnego miejsca i dość szybko pozostanie po niej tylko wspomnienie w postaci tego posta...


Tak, to wcale nie jest ładne.

Dlatego podjęłam się kolejnej próby.
I powstała taka podkładka, Wygląda jak obsypana drobnymi kwiatami. 




Książkę szczerze polecam (ja przeczytałam ją trzy razy)
- mamy tu przyjaźń, namiętności i kawę...

I jeszcze zbliżenie na przód i tył:



Włóczka: Alize Maxi Flower (70% akryl, 25% wełna, 5% poliamid), 100g/80m, pranie ręczne
zalecane druty 7-10/ szydełko 6-7
Tu już w ruch poszły widełki dziewiarskie Prym - nie wytrzymałam i kupiłam...


Jeśli ktoś ma ochotę na stworzenie czegoś w ekspresowym tempie, to z czystym sumieniem polecam widełki dziewiarskie. Pracy przybywa w mgnieniu oka.

Ja mam tylko zasadniczy problem - praktycznie zero zapasów włóczek, a w dodatku nie potrafię ich kupować i odpowiednio dobierać. Ogromny wybór na rynku sprawia, że czuję się przytłoczona. Z kordonkami jakoś mi łatwiej...
Mam zatem serdeczną prośbę, abyście w miarę możliwości podawały jakiego rodzaju włóczek używacie przy swoich pracach. 


******

Trochę czasu zajęło mi też urządzanie balkonu. Oto parę fotek - kto zgadnie co to za cudne kwiatki?








******
Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz.
Ściskam Was mocno!

piątek, 7 sierpnia 2015

Pokażesz nam swój balkon? No pewnie, że pokażę :-)

 
Czołem Kochani!

W ostatnim czasie przybyło mi nowych obserwatorek, co niezmiernie mnie cieszy - witam serdecznie i pozostańcie na dłużej :-)
 
Ewcia ma głowę pełną pomysłów i dobę składającą się z 48 godzin :-)
Powiedz Kochana, że to prawda, bo będzie mi lżej, że ogarniasz wszystko mając do dyspozycji dwa razy więcej czasu ;-)
Jednym z kolejnych pomysłów Ewy jest zabawa w:

Pokażesz nam swój balkon/taras?

 
oto banerek:

Gdy zobaczyłam ten banerek to miałam banana od ucha do ucha - jakbym "swój" obrazek zobaczyła :-)
Otóż w 2012 roku sprawiłam sobie podobny obrazek - wówczas była to jakaś akcja Kujawskiego typu "pomagamy pszczołom". Tak dobierałam roślinki, by pszczołom było jak najlepiej.
 
To moje ówczesne marzenie:
 
Mój prawdziwy balkon jest trochę inny, ale uwielbiam go!
Dlaczego? Bo dopiero od kilku lat mam swój własny i to duży!!!
Kiedyś już pisałam posta o swoim balkonie nazywając go "6 metrów szczęścia" :-)
Tak, 6 m długi, 1,15 cm szeroki. Żyć nie umierać.

W ubiegłym roku balkon został wyremontowany, teraz szukam dobrych pomysłów na jego urządzenie. Liczę, że ta nasza wspólna zabawa podrzuci mi kilka inspiracji.




Widzicie te wszystkie osłonki oraz pomalowane kobiałki po truskawkach? Jeszcze nie przedstawiałam ich bliżej, ale wszystkie zmalowane i zdekupażowane przeze mnie.

W żeliwnym kwietniku truskawki, znaczy same liście zostały ;-)
Na parapecie roślinki, którym niekoniecznie jest dobrze na moim balkonie, ale daję im szansę.
Ozdoba w kształcie klatki zimuje. Teraz wisi na niej cudny wianek od Ewci - wianek początkowo ściągałam przy gorszej pogodzie, ale zauważyłam, że jest dobrze osłonięty i bardzo odporny więc wisi cały czas - niech mi sąsiadki zazdroszczą!
 

 Nie chcę balkonu "zagracać" wieloma przedmiotami, by nie mieć problemu z chowaniem wszystkiego na zimę, bo nie bardzo mam gdzie, mimo dużej piwnicy. Większość rzeczy jednak sobie zimuje bez żadnej szkody. Stolik i krzesła w ubiegłym roku wyszlifowałam i pomalowałam bejcą. Zimują.W kąciku stoi karton (przydałby się ładny pojemnik lub szafka) z ziemią, doniczkami i podstawkami plus drobne narzędzia ogrodnicze - też zimują.
W czterech dużych skrzynkach pelargonie, euphorbia, bakopa i komarzyca.

jak widać wybieg jest całkiem długi:


Konewka i bukłak na wodę też deku, podlewają od ubiegłego roku :-)
 
Lampion i klatka (te się lubią przemieszczać) służą nam światłem świec przy wieczornym rysowaniu i podjadaniu. Lubimy "piknikować na balkonie" z Pawełkiem.
Drewniane sowy są podstawkami do książek, ale nie mieszczą się na półce, więc gniazdują cały rok na parapecie - mam do nich szczególny sentyment, bo były jedną z nagród które otrzymałam za 3 miejsce w ogólnopolskim konkursie literackim.


 
Lubię robić fotki kwiatom i różnym stworzeniom.
Dzisiaj przedstawiam kilku znajomych z FB, czyli z mojego Fajnego Balkonu :-)









Post był trochę z innej bajki, ale może komuś się spodoba :-)
Wszelkie uwagi do zagospodarowania wybiegu mile widziane!
 
Dzięki Ewciu za fajny pomysł!
Dziękuję za Waszą obecność mimo upałów i urlopów.
Buziole dla wszystkich!

sobota, 21 czerwca 2014

Matejko i Szał dla plastyków...

Moje nowe biżuteryjne dziełka czekają na sesje fotograficzne, a ja tymczasem chciałam opowiedzieć o dwóch cudownych miejscach, do których boję się zaglądać ;-)
Dlaczego się boję? Bo nie mogę się powstrzymać i zostawiam tam więcej pieniędzy niż bym chciała, nie jest to porównywalne z zakupami około koralikowymi (całe szczęście!), ale i tak później miewam odczucie, że chyba przesadziłam...
Nie jest to też reklama tych sklepów, raczej chęć podzielenia się swoimi odczuciami, że czasem potrzebuję odskoczni, że bywam potwornie zmęczona, że czuję się nie tak jakbym chciała... że są miejsca, które dodają mi wówczas energii...
Każde hobby może dać chwile szczęścia, każde niestety kosztuje, ale wolę być tą wariatką co wydaje krocie na książki, koraliki, kwiatki, filmy, muzykę, fotografię i Bóg wie co tam jeszcze, niż siedzieć z pilotem przed telewizorem lub godzinami sterczeć przed blokiem i plotkować...

Stosy tkanin już są, następne w drodze - tym razem to mój mąż zaszalał - ale jak zwykle okazuje się, że zawsze czegoś w domu brakuje. Zrobiliśmy sobie rundkę po pasmanteriach, marne zaopatrzenie i drogo... ok, czyli będą zakupy przez internet. Ale po kalkę techniczną postanowiliśmy się udać do sklepu dla plastyków... w Katowicach polecamy Matejko (mają też sklep internetowy)  - gdy tam wchodzimy cała nasza trójka dostaje oczopląsu i każdy chce coś dla siebie :-)
Mąż wyszedł z brystolem i kalką, dziecko z zestawami do wydrapywania i szkicownikiem, ja z farbami i kolejnymi pędzlami...
W Szał-Art przy okazji innych poszukiwań natknęłam się na niesamowite farby Pebeo Prisme Fantasy - praca z nimi jest fascynująca, zaskakująca i trochę nieprzewidywalna :-).

Aby już nie przynudzać, pokażę małe co nieco...
Konkrety będą niebawem - trochę rzeczy powstało dla szczególnych osób :-)

A to bardzo krótka zapowiedź pewnej serii - starałam się aby wzór choć trochę ułożył się tak jak ja chcę. Biorąc pod uwagę wcześniejsze próby, mogę śmiało powiedzieć, że trochę się udało ;-). Kto pracował z tymi farbami, wie o czym mówię (chętnie też posłucham rad) ;-)
W obu przypadkach użyłam po dwa kolory... i co sądzicie na temat efektu? Mam jeszcze dylemat czy akurat te medaliony zawiesić na zwykłych łańcuszkach czy zrobić naszyjniki z koralików...




Sezon truskawkowy można zamknąć dżemem w słoiku. Można też idąc wzorem wielu wykorzystać mało uroczy koszyczek. Niektórzy oddają sprzedawcy, inni wyrzucają, a ja pomalowałam i okleiłam.
To była wybitnie brzydka kobiałka, dałam jej jednak szansę ;-). Najpierw pomalowałam na biało, potem na jasny żółty, gdzieniegdzie dodałam pomarańczowego, brązu użyłam do postarzenia, serwetki były akurat w idealnym wzorze i kolorze. W koszyczku póki co zadomowiły się szczypiorek i pietruszka.



i jeszcze kolejna odsłona zmian na balkonie:






niedziela, 25 maja 2014

Mandarynkowy deser + 6 m szczęścia ;-)

Po arbuzowym sorbecie, zwanym również Agatą w różowej sukience przyszła pora na... mandarynki.

W moim rodzinnym domu kolor pomarańczowy miał zakaz wstępu, moja Mama nie tolerowała niczego co było w tym kolorze - taki uraz z dzieciństwa ;-). Ja z kolei, nadrabiam te zaległości we wszystkich dodatkach  - uważam, że pomarańczowy ma mnóstwo energii i ciepła słonecznego, a przede wszystkim rozwesela!

Nie będę się dzisiaj rozpisywać, powiem tylko, że góra wykonanych prac czeka na swoją prezentację, a może wreszcie będzie mi łatwiej robić zdjęcia (bo jest gdzie!) - mój balkonik doczekał się remontu, już zamieszkały na nim kwiaty i zioła, jeszcze jest sporo miejsca na następne i to mnie najbardziej cieszy :-). Jutro zabieram się za szlifowanie stolika i krzesełek, a potem pora na ich malowanie :-)

A zatem t a d a a m! Prezentacja mariażu kumihimo i makramy!
Z tycjanowego sznurka do sutaszu zrobiłam plecioną bransoletkę przy pomocy dysku kumihimo, aby nie było nudno, dorobiłam kawałek shamballi  z cyrkoniami. Końcówki i zapięcie z serduchami.






A teraz moje sześć metrów szczęścia w pierwszej odsłonie :-). Jeszcze czeka mnie trochę pracy, ale już jestem szczęśliwa- balkon to też czego mi brakowało, taka namiastka własnego ogródka.
Pelargonie z kocanką i euphorbią, stokrotka afrykańska z pięknymi rozwijającymi się w słońcu kwiatkami, których nazwy nie pamiętam.... bluszcz, gipsówka, truskawki, mięta, bazylia, szczypiorek, pietruszka, rozmaryn, fasolka...


Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...