Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wcierki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wcierki. Pokaż wszystkie posty

piątek, 21 lutego 2014

Serum na porost włosów babuszki Agafii-czy się sprawdziło?

W poprzednim poście możecie znaleźć krótką relacje z pierwszego miesiąca zapuszczania włosów. Wspomniałam, że jedynie dwa produkty stosowałam regularnie i to im zawdzięczam dodatkowy centymetr włosów. (Bez wspomagaczy 1 cm, ostatnio 2 cm przyrostu.) Wewnętrznie stosowałam drożdże - piłam codziennie pół kostki zalanej wrzątkiem. Zewnętrznie wspomagałam się serum na porost włosów babuszki (uwielbiam to słowo :D) Agafii. Zapraszam do przeczytania mojej opinii na temat kosmetyku. :)

Opis:
Aktywne serum ziołowe na porost włosów zawiera w swoim składzie kompleks ekstraktów i olei z roślin stymulujących pobudzenie wzrostu - prawoślaz, cytryniec chiński, żeń-szeń, melisa, korzeń łopianu, pokrzywa, kotki brzozowe oraz prowitaminę B5, kompleks drożdży piwnych, papryczkę chili i Climabazol®

Prowitamina B5 – stymuluje przemianę materii, aktywizuje regenerację komórek skóry. Kompleks drożdży piwnych –zawiera proteiny(źródło energii), witaminy grupy B, wszystkie podstawowe aminokwasy. Zapewnia kompleksowe działanie odżywcze. Papryka - aktywizuje mikrokrążenie, co poprawia transport odżywczych substancji bezpośrednio do korzeni włosów.

Produkt przeszedł badania w laboratoriach Ministerstwa Zdrowia Rosji.


Skład:
Składniki INCI: Althaea Officinalis Extract (prawoślaz), Shizandra Chinensis Officinalis Oil (olej z cytryńca chińskiego), Panax Ginseng Extract (żeń-szeń), Mellissa Officinalis Leaf Oil (olej z melisy), Arctium Lappa Root Extract (łopian), Urtica Dioica Extract (pokrzywa), Betula Alba Extract (kotki brzozy), Yeast Extract (drożdże piwne), Capsicum Anuum Fruit Extract (papryka ostra), Climbazole (konserwant grzybobójczy), Allantoin (alantoina), Pantothenic Acid (kwas pantetonowy), Neolone (konserwant).

Prawie same naturalne ekstrakty. Wcierka nie zawiera alkoholu, przez co jest bardzo łagodna dla skalpu, nadaje się dla wrażliwców.

Cena: ok 16zł/150 ml


Działanie:
Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć, że kosmetyk ma taki brązowawy kolor, przez co po kilku użyciach brudzi butelkę. Samo opakowanie jest wygodne, atomizer sprawdza się tutaj znakomicie, nie lubię takich "lanych" wcierek. Produkt jest całkiem wydajny, wystarczył mi na 1,5 miesiąca stosowania (nie jestem zbyt oszczędna). Co do samego działania kosmetyk sprawdził się bardzo dobrze. Po miesiącu zauważyłam wysyp baby hair, z czego bardzo się ucieszyłam. :) Serum przyczyniło się do delikatnie szybszego wzrostu włosów, ale efektu "wow" nie było. Nie wzmaga przetłuszczania włosów, wręcz przeciwnie - odrobinkę je ogranicza. Zauważyłam też minimalnie większe odbicie włosów od nasady. Produkt nie podrażnia, jest bardzo łagodny. Mogę go Wam polecić z czystym sumieniem. :) 



Miałyście?
Zamierzacie wypróbować?
Jaką wcierkę obecnie stosujecie? Napiszcze koniecznie. :)


sobota, 16 listopada 2013

Floresan - koncentrat przeciw wypadaniu włosów

Gdy tylko zobaczyłam łopianową serię Floresan, wiedziałam że któryś z produktów wyląduje na mojej głowie. Zdecydowałam się na kupno aktywnego koncentratu bez spłukiwania. Wtedy miałam ogromny problem z wypadaniem - pukle leciały garściami. Szukałam dla nich jakiegoś ratunku. Czy okazał się nim Floresan? Przeczytajcie :)
Niestety, gdy dzisiaj chciałabym kupić ten produkt ponownie spotkałabym się z rozczarowaniem. Wsiąknął jak kamfora. Nie ma go zarówno w sklepie, gdzie go kupiłam (bioarp), jak i w żadym innym. Nie zdążyłam też spisać składu kosmetyku ze strony, a na opakowaniu podany jest cyrylicą. Moje umiejętności w zakresie języka rosyjskiego kształtują się na poziomie zerowym, więc musicie mi wybaczyć ten brak. Pamiętam, że skład był bardzo prosty naturalny - głównie wyciągi wodne z łopianu, papryczki chili oraz pokrzywy. Zero alkoholu.


Plastikowa buteleczka mieści w sobie 100 ml płynu. Przy oszczędnym stosowaniu wystarcza na miesiąc. Produkt ma kolor zielone, pachnie delikatnie i przyjemnie. Aplikator wąski i wygodny, chociaż przy nieuwadze może wylać się za dużo kosmetyku.


Działanie:
Kosmetyk stosowało się przyjemnie, ponieważ nie wzmagał przetłuszczania skalpu, włosy były po nim delikatnie odbite od nasady. Ładnie pachniał, masaż przy jego użyciu był relaksujący. Niestety, to już wszystkie jego zalety. W kwestii wypadania nie zrobił zupełnie nic. W tym czasie pukle leciały jak szalone, zadowoliła bym mnie chociaż mała redukcja, ale nic takiego się nie stało. Swojej regularności nie mogę nic zarzucić, więc to koncentrat okazał się nieskuteczny. Zawiodłam się na nim, liczyłam na jakąkolwiek poprawę. Bez sensu wydawać pieniądze na kosmetyki, które nie robią nic z włosami. Na całe szczęście są też takie, które działają całkiem nieźle. ;)

Muszę się czymś pochwalić. :) Od wczoraj jestem "aparatką", czyli  posiadaczką stałego aparatu ortodontycznego. Mimo tego, że dziś wyję z bólu i jest mi wyjątkowo niewygodnie z ciałem obcym w paszczy (uwięzionym tam na dwa lata) to czuję się szczęśliwa. Minie wyznaczony czas, a ja pozbędę się ważnego kompleksu, jakim są moje cofnięte zęby i ogólnie wada zgryzu. To dopiero za dwa lata, ale przecież czas i tak upłynie, z aparatem, czy bez. Mój uśmiech wygląda mniej więcej tak:


Na razie mam założony tylko górny łuk. Za ok. trzy miesiące będzie też dolny.


Co myślicie o takim pozbywaniu się kompleksów?
Miłego weekendu. :)