wtorek, 30 lipca 2013

Color&Soin 5G na odrosty/moje dzisiejsze włosy

Włosy farbuję co 2-3 miesiące, ponieważ częściej nie potrzebuję. Włosy rosną bardzo wolno, odrosty nie są zbyt widoczne.Z jednej strony to dobrze - nie muszę się martwić częstą koloryzacją, ale z drugiej... w takim tempie to nigdy nie doczekam się długich włosów. Pozostałam wierna farbie Color&Soin, która mimo swoich wad okazała się dla mnie najlepsza. Mój idealny kolor to 5G - jasnozłocisty szatyn.
Po 2,5 miesiącach od farbowania moje włosy zaczęły wyglądać trochę niechlujnie - odrosty okropne! Poza tym od góry farba zaczęła się spierać. Końce były ciemniejsze niż reszta. Zaczęłam od nałożenia mieszanki na same odrosty, później pokryłam resztę włosów. Efekt? Całkiem niezły. :) Kolor się wyrównał, jest jednoloty na całej długości, odrosty ładnie chwyciły farbę. Dla większej ochrony farbowałam metodą "na olej". Na suche włosy nałożyłam sporo oleju musztardowego, opiero później farbę. Dzięki temu włosy pozostały miękkie i nawilżone. Nie znam delikatniejszej farby niż ta. Nawet henna bardziej wysuszała.
Dzisiejsze włosy w stanie naturalnym, czyli bez stylizacji. Bezpośrednio przed koloryzacją podcięłam je ok. 2 cm. Potrzebowały tego, końce były rozdwojone i sianowate. Kolor trochę przekłamany, moje włosy są ciemniejsze niż na zdjęciu. Ostatnio bardzo im służy częste mycie szamponem z SLS oraz z ekstraktem z czarnej rzepy. Mycie odżywką raczej się nie sprawdza - włosy są jednocześnie suche i obciążone.

Jak się mają Wasze włosy latem?

piątek, 26 lipca 2013

CEWE Fotoksiążka - pomysł na oryginalny prezent

Witajcie. :) Ostatnio zaniedbuję Was i bloga, ale mam ku temu powód. Bardzo konkretny: ma cztery łapy i pragnie miłości. Adoptowałam psa, któremu poświęcam wiele czasu, ponieważ chcę, by zaaklimatyzował się w nowym domu. Spajk jest malutkim, leniwym yorkiem biewerem, który nie umie się bawić, nie wie nawet do czego służy piłeczka.
Dzisiaj odejdę trochę od tematyki kosmetycznej. ;) Jakiś czas temu pani Ewelina z portalu urodaizdrowie poinformowała mnie, że zostałam wybrana do testu CEWE fotoksiążki. Bardzo się ucieszyłam, gdyż zgłoszeń było naprawdę sporo. Jeszcze nigdy nie miałam z czymś takim do czynienia, nie wiedziałam nawet jak się zabrać za tworzenie tego cuda. Na szczęście nie okazało się to zbyt trudne. :) Fotoksiążka praktycznie tworzy się sama.

Wczoraj do moich drzwi zapukał listonosz z czerwoną paczuszką. Byłam ogromnie ciekawa końcowego produktu. :) Koperta solidna, z grubego kartonu dobrze zabezpieczała mój nowy nabytek.
Sama fotoksiążka była dodatkowo zafoliowana, więc praktycznie nic jej się nie powinno przytrafić w transporcie. Bardzo fajnie, że firma o to zadbała, dzięki temu unikniemy startych rogów - jestem na tym punkcie przeczulona. Okładka zawiera tytuł, który musimy sobie wymyślić. :) Mój "Najpiękniejsze chwile" może nie jest najbardziej kreatywny, ale doskonale odsaje charakter gadżetu. Wielkość i rodzaj czcionki oraz jej kolor wybieramy oczywiście sami.
Poniżej tył - już po zdjęciu folii. Kolory są żywe i nasycone. Moja fotoksiążka jest w twardej oprawie o formacie A4 i ma 26 stron. Do wyboru jest oczywiście więcej opcji, np. oprawa miękka, płótno, zeszyt, format XL, panorama, możemy zamówić aż do 154 stron!
Jak się w ogóle zabrałam za tworzenie tego cuda?
Po pierwsze,  ze strony cewe-fotoksiazka.pl ściągnęłam darmowy, prosty w obsłudze program. Służy on do projektowania naszej fotoksiążki. Mamy dwie opcje: po wgraniu zdjęć, które chcemy zamieścić możemy pozwolić, aby program sam rozłożył je na kartach. Zdecydowanie ciekawsze jest jednak zrobić to samemu. Do wyboru są różne tła dla naszych zdjęć, myślę że każdy znajdzie takie, które najbardziej mu odpowiada. Ja zdecydowałam się na subletny motyw "kwiatu wiśni", który na każdej karcie układa się trochę inaczej - daje wrażenie naturalności.
Ułożenie oraz ilość i wielkość zdjęć na stronie możemy ustalić sobie sami. Ja zdecydowałam, że każda strona będzie pod tym względem nieco inna. Na 26 stronach udało mi się kreatywnie umieścić aż 54 zdjęcia. I nie są wcale malutkie i mało widoczne. Przeciwnie, wszystkie są dobrze wyeksponowane i ładnie wkomponowują się w całość. Program nam "podpowiada", więc nie musimy się martwić, że coś nie będzie pasować.
Środek fotoksiążki wykonay jest z grubych, solidnych, lekko matowych  kart - jest to papier fotograficzny. Nie sądze, żeby szybko się zniszczyły, czy podarły - nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do jakości. :) Myślę, że swoim nowoczesnym albumem będę się cieszyła długie lata. Grzbiet również możemy sobie sami zaprojektować. Mój jest koloru białego z tytułem fotoksiążki. Można powiedzieć, że klasyczny, "podpowiedziany" przez program.
Fotoksiążkę oceniam bardzo dobrze, jestem z niej szalenie zadowolona i niemal pewna, że zamówię kolejną. Uważam, że jest idealna na prezent, a także jako oryinalna pamiątka ze ślubu, komunii, rocznicy, czy też innych uroczystości. Jest o wiele ciekawsze niż tradycyjne zdjęcia w albumie. Szczerze polecam. :)

Dziękuję pani Ewelinie z portalu urodaizdrowie oraz firmie CEWE Color za możliwość przetestowania fotoksiążki. 
To, że otrzymałam ją za darmo w żadnym stopniu nie wpłynęło na moją ocenę.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Szampon Khadi amla - recenzja/trochę nowości

Jakiś czas temu zdecydowałam się na wypróbowanie szamponu Khadi z amlą. Przeczytałam masę opinii na jego temat, w większości pozytywnych. Jesteście ciekawe, czy warto go kupić? Zapraszam do przeczytania recenzji. :)

Cena: ok. 43 zł/210 ml
Dostępność: helfy, allegro, sklepy internetowe
OPIS:
Amla wzmacnia włosy i zwiększa ich objętość.Tulsi , Brhingraj, Brahmi wzmacniają mieszki włosowe. Olejek z drzewka Ylang Ylang stymuluje wzrost włosów. Migdał, Shikakai i Aloes, zmiękczają włosy i poprawiają ich ogólną kondycję. Neem zapobiega powstawaniu łupieżu.

SKŁAD:
Aqua • Coco Glucoside • Lauryl Glucoside • Glycerin • Sodium PCA • Emblica Officinalis (Amla ) • Ocimum Sanctum (Tulsi ) • Sodium Cocoyl Glutamate • Eclipta Alba (Bhringaraj) • Lawsonia Inermis • Bacopa Monniera (Brahmi ) • Sapindus Mukurossi • Acacia Concinna (Shikakai ) • Azadirachta Indica (Neem ) • Aloe Barbadensis Gel (Aloe Vera ) • Cananga Odorata Essential Oil (Ylang Ylang) • Coco Glucoside & Glyceryl Oleate • Citric Acid • Oryza Sativa Oil • Hydrolysed Sweet Almond Protein • Hydrolysed Wheat Protein • Xanthan Gum • Zinc PCA • Sodium Benzoate & Potassium Sorbate • Azadirachta Indica Seed Oil • Benzyl Alcohol *, Eugenol*, Iso Eugenol*, Benzyl Salicylate*, Geraniol*, Farnesol*, Linalool*, Benzyl Benzoate*  
Opakowanie:
Plastikowa butelka o pojemności 210 ml. Korek z dziurką i klapką, a to oznacza wygodne dozowanie.

Kolor i zapach:
Szampon jest brązowy, pachnie delikatnie i orientalnie. Lekko ziołowo. Ale nie jest to duszący i przytłaczający zapach. Spodobał mi się. Nie utrzymuje się na włosach, a szkoda.

Wydajność:
Bardzo słaba. Szampon prawie w ogóle się nie pieni, żeby dokładnie umyć włosy trzeba nałożyć sporą ilość. Dlatego też opakowanie wystarczyło mi jedynie na miesiąc codziennego mycia.

Działanie:
Niestety, ale nie mogę powiedzieć niczego dobrego o tym szamponie poza tym, że ma ładny skład - sporo naturalnych ekstraktów. Nie zmniejszył przetłuszczania mojego skalpu, przeciwnie, delikatnie nasilił ten problem. Włosy nie rosły szybciej, nie wpłynął też na wypadanie. Po jego użyciu kosmyki były dziwnie tępe w dotyku. Szorstkie i tępe. Potrzeba im było ciężkiej odżywki, żeby dobrze wyglądać. Nie wysusza włosów - przynajmniej tyle dobrego. To tyle, na moich włosach się nie sprawdził. Uważam, że nie jest wart swojej ceny. Nie kupięjuż żadnego szamponu Khadi, ponieważ wątpię, żeby któryś przypadł mi do gustu.

Moje kruche i połamane paznokcie proszą się o jakąś kurację. Rozpoczęłam 2-miesięczną terapię suplementem Revalid - zachwycona efektami koleżanki.
Skusiłam się też na zakupy w sklepie Skarby Syberii - obniżone ceny zrobiły swoje. ;) Kupiłam balsam tybetański, szampon z ekstraktem z jagód acai i proteinami pereł oraz niebieską glinkę Wałdańską. Szkoda, że sklep nie dba o estetykę opakowań i przysłał mi wszystko w kopercie bąbelkowej - kartonowe pudełko glinki było okropnie pogniecione.


Polecicie mi dobry szampon?
Kupiłyście coś ciekawego ostatnio?

wtorek, 9 lipca 2013

Włosy w lipcu/bad hair day/zakupy

Na przełomie czerwca i lipca moje włosy zaczęły kaprysić. Raz były suche i sztywne, a raz zbyt obciążone i jakby oblepione. Na moje ulubione, sprawdzone produkty reagowały fatalnie. Nie wiedziałam co się dzieje. W końcu umyłam je moją ulubioną Barwą tataro-chmielową. I wiecie co? Pomogło. :) Okazało się, że kłaczki potrzebowały solidnego oczyszczenia. Teraz myję je co ok. 4 dni szamponem z sls, inaczej są nie do zniesienia. Być może za długo używałam odżywki jako myjadła, sama nie wiem. Ilości silikonów nie zwiększyłam, więc teoretycznie nie powinno ich nic zbyt mocno oblepiać. A jednak.

Zdjęcie fatalnej jakości, ale innego z okresu "oblepione strączki" nie posiadam. Przy okazji możecie zobaczyć, że od góry farba już się zmyła. Są to włosy nigdy nie farbowane henną, w przeciwieństwie do dołu. Myślę, że jeszcze w lipcu położę farbę - Color&Soin 5G (taką, jak poprzednio) .Odrost niewielki, jakieś 2 cm, które przyrosły w ciągu dwóch miesięcy. Mizerny efekt. Tymbardziej, że w czerwcu podcięłam końce o 1 cm. Myślę, że jeszcze w lipcu położę farbę - Color&Soin 5G (taką, jak poprzednio).


Włosy mają swój zły okres - zaczęły wypadać. Mam pewne przypuszczenie co do przyczyny - odstawienie leku hormonalnego. Rozpoczęłam pewną kurację przeciw utracie włosów, ale na razie nie zdradzę szczegółów. ;) Wszystki opiszę, gdy tylko ją zakończę.


Drobne zakupy z Natury:
- maska Natur Vital,
- szampon morelowy Dulgon,
- pęseta Infinity (swoją drogą świetna jakość za niską cenę - ok. 8 zł)
- miękkie gumki bez metalowych elementów


Jak się mają Wasze włosy latem?

poniedziałek, 1 lipca 2013

Mrs. Potters - odżywka idealna

Balsam Mrs. Potters towarzyszi mi od samego początku włosomaniactwa. Należy to tego typu kosmetyków, który kupuję zaraz po skończeniu starego opakowania. Zużyłam tyle butelek, że teraz nie zliczę. :) Należy do moich ulubionych produktów za względu na działanie, cenę i dostępność.
Opakowanie: butelka 500 ml, zamknięcie wygodne, z klapkąi dziurką
Dostępność: sieci: Real, Tesco
Cena: 8 zł

Skład: aloes i jedwab dość daleko w składzie, mamy lekki silikon
Konsystencja: odżywka jest dość rzadka, ale z włosów nie spływa

Działanie: zacznę od tego, że balsam fenomenalnie sprawdził się w roli myjadła do włosów. Często myję włosy odżywką, ale rzadko który produkt odpowiada mi tak dobrze, jak ten. Świetnie oczyszcza pukle z brudu i kurzu, pozostawia je jedwabiście miękkie. Niesamowicie ułatwia rozczesywanie - praktycznie nie muszę sięgać po szczotkę - przejadę palcami i już. ;) Czasami używam kosmetyku po umyciu kudełków szamponem. W tym przypadku sprawdza się tak samo dobrze - trzymam z 5 minut i spłukuję. Idealnie dociąża moje włosy, a to rzadkość. :) Myślę, że ten silikon w składzie jest bardzo przyjazny dla moich kosmyków, które pięknie błyszczą i miękko falują. Mam wrażenie, że moje włosy szybko się do niej przyzwyczajają - tydzień stosowania i muszę sięgnąć po coś innego, inaczej włosy będą suche i niesforne. Mam tak praktycznie w przypadku każdej odżywki, więc to nie jest jej wada.


Miałyście? Co o niej myślicie?