Mój HIT - Zielona glinka od Fitomedu

data wpisu 12 stycznia 2014 | 67 komentarzy

Witajcie!

Dzisiaj kilka słów o prawdziwym cudotwórcy, a mianowicie naturalnej zielonej glince od Fitomedu ;) To pierwsza czysta glinka z jaką miałam do czynienia, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania i już teraz wiem, że długo się z nią nie rozstanę!



Kilka słów o zielonej glince:

Pochodzi ze skał krzemionkowo-aluminiowych. Zawiera około 20 soli mineralnych (krzem, magnez, wapń, fosfor, sód, potas itd) oraz szereg mikroelementów i pierwiastków śladowych (selen, molibden, cynk i kobalt). Glinka zielona ma właściwości dezynfekujące i gojące. Ze względu na wybitne właściwości absorbcyjne stosowana jest w maseczkach oczyszczających do cery tłustej, zanieczyszczonej i trądzikowej.


Opakowanie w przypadku tego produktu jak dla mnie jest zupełnie nie ważne, liczy się jedynie jego zawartość. W skrócie to proste, półprzezroczyste, plastikowe pudełeczko, które mieści ok 42g glinki. Ma ona postać zielonego, drobno zmielonego proszku bez żadnego zapachu. Pudełeczko tej wielkości wystarcza mi na kilkanaście zastosować, więc cenowo to bardzo opłacalny interes. Kosztuje ok 13zł. Dostępność mogłaby być lepsza jednak ja znalazłam ją w sklepie zielarskim oraz dostępna jest oczywiście w sklepie internetowym Fitomedu: KLIK!

Nie przedłużając przejdę do najważniejszego, czyli działania. Zielona glinka ma wiele zastosowań, jednak ja jak na razie używam jej na dwa sposoby:


Maseczka do twarzy

Glinkę mieszam z płynem oczarowym Fitomedu w proporcji 1:1. Na pokrycie całej twarzy wystarcza mi łyżeczka glinki w połączeniu z łyżeczką płynu. Otrzymujemy średnio gęstą, błotnisto-zieloną mieszankę, którą bardzo łatwo się nakłada ;) Maseczkę trzymam na skórze ok 10-15 minut, spryskując ją co jakiś czas płynem oczarowym, aby nie doprowadzić do jej zaschnięcia. Po tym czasie spłukuję ją letnią wodą. Nie ma z tym najmniejszego problemu, zmywanie jej jest wręcz przyjemnością ;) Po pierwszym użyciu nie mogłam uwierzyć w wygląd mojej cery. Jeszcze nigdy po żadnym kosmetyku moja skóra nie była tak idealnie gładka! Wszelkie niedoskonałości jakby od razu zniknęły. Przy kolejnych użyciach przyzwyczaiłam się już do tego efektu, choć za każdym razem jest on taki sam. Pory są zwężone, a skóra idealnie matowa i wygładzona. Działanie oczyszczające trudno porównywać do gotowych maseczek, tutaj czuć, że nasza skóra jest idealnie czysta i zdecydowanie wolniej się przetłuszcza. Glinka nie spowodowała u mnie żadnych podrażnień. Zawsze po jej użyciu nakładam dobrze nawilżający krem ;)


Maseczka do skóry głowy

Moja skóra głowy w ostatnim czasie jest w nie najlepszej, dlatego w pewnym momencie postanowiłam nałożyć glinkę również na nią i to był strzał w 10! W tym przypadku glinkę mieszam z wodą mineralną w stosunku 1:2. Standardowo są to 2 łyżeczki glinki w połączeniu z 4 łyżeczkami wody mineralnej. W wyniku tego otrzymujemy nieco rzadszą konsystencję od maseczki do twarzy, dzięki czemu łatwiej jest nam ją nałożyć na skórę głowy. Tak jak w przypadku poprzedniego zastosowania nakładam ją na ok 15 minut od czasu do czasu spryskując ją wodą. Z początku obawiałam się, że będę mieć problemy z jej spłukaniem, jednak bez obaw. Bardzo łatwo zmyć ją samą wodą. Ja zazwyczaj taką maseczkę robię wieczorem, a rano myję dodatkowo włosy szamponem. Tak jak w przypadku maseczki do twarzy efekty są natychmiastowe, widoczne już po pierwszym użyciu. Po zastosowaniu glinki skóra głowy jest idealnie oczyszczona i uspokojona. Zdecydowanie wolniej się przetłuszcza, dzięki czemu włosy na dłużej pozostają świeże. Ja dzięki niej zyskuje jeden dodatkowy dzień bez mycia. Doskonale radzi sobie również z ewentualnymi oznakami łupieżu, które likwiduje praktycznie przy pierwszym użyciu ;) Po umyciu szamponem włosy wydają się być pogrubione i uniesione od nasady. Nabierają naprawdę zauważalnej objętości! W takiej formie glinkę stosuję 1-2 razy w tygodniu.


Podsumowując: Działanie zielonej glinki na moją skórę jest niesamowite. Doskonale sprawdza się na twarzy oraz co ciekawe na skórze głowy, która od razu staje się idealnie oczyszczona. Pierwsze opakowanie powoli dobiega końca, dlatego już wyposażyłam się w kolejne w pobliskim sklepie zielarskim ;) Nie wiem jak spisują się glinki z innych firm, ale na razie nie mam ochoty na eksperymenty. Zostaje przy sprawdzonej glince Fitomedu ;)

67 komentarze

  1. Teraz żałuję, że nie wybrałam jej sobie do testów ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie miałam żadnej z glinek. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. fitomed jest rewelacyjną firmą, uwielbiam ich produkty, szampon, tonik czy glinki <3 rewelacja, tylko szkoda, że z dostępnością takie problemy są : (

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo, jak do tej pory polubiłam każdy kosmetyk z tej firmy ;)

      Usuń
  4. Zielona glinka jest bardzo chwalona,od dłuższego czasu zamierzam ją kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę spróbować! każda dodatkowa pomoc przy zwężaniu porów się przyda :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kusisz :) sama nie wiem czenu cały czas odkładam w czasie jej zakup

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie stosowałam zielonej glinki na włosy. A w sumie mogłabym spróbować, bo moja skóra głowy jest ostatnio podrażniona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszelkie dolegliwości skóry głowy będzie idealna ;)

      Usuń
    2. Mam co prawda z innej firmy, ale wypróbuję. Jeszcze jak mi uniesie włosy będzie podwójny zysk :)

      Usuń
  8. Nie wiedziałam, że Fitomed ma takie ciekawe produkty! Chętnie się przyjrzę tej marce

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam kiedyś maseczkę z zieloną glinką i też byłam z niej zadowolona, ale zaraz potem była niedostępna w sprzedaży. Nie wpadłam na to żeby zrobić ją sama ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że taka maseczka domowej roboty mogłaby sprawdzić się jeszcze lepiej ;)

      Usuń
  10. Uwielbiam glinki naturalne i używam różnych kolorów z zależności od potrzeb (białą, błękitną, czerwoną). Mam jednak delikatną skórę i zielonej trochę się obawiam. Natomiast z powodzeniem używam gotowych maseczek drogeryjnych zawierających tę glinkę i jeszcze nic złego mi się nie przydarzyło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja skóra jest akurat mało wrażliwa, więc bez wahania zdecydowałam się właśnie na zieloną, ale na inne kolory na pewno też przyjdzie pora ;)

      Usuń
  11. Brzmi zachęcająco, chciałabym ją kiedyś wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie używałam jeszcze tego typu kosmetyków. Co najwyżej jakichś 'gotowych' produktów z glinką. Nie wiem czemu wydawało mi się zawsze, że to za dużo 'paprania'. A jak widać, wcale to nie takie trudne, a chyba warto ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto, wystarczy połączyć ją z wodą i gotowe, a efekt jest nieporównywalny do gotowców ;)

      Usuń
  13. Jeśli faktycznie widocznie zwęża pory to chętnie wypróbuję. Przyznam, że z glinkami długo zwlekam (chyba z lenistwa). Niedawno kupiłam jedną na próbę, zobaczymy co z tego wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo długo zwlekałam z ich wypróbowaniem, zdecydowanie za długo :)

      Usuń
  14. jeszcze nie mialam zadnej glinki , chyba musze to zmienic :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam glinki, zwłaszcza tą zieloną.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zielona glinka to hit w blogosferze ;) Sama chętnie ją wypróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. uwielbiam glinki, kiedys mialam zielona teraz mam ghassoul :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam już wiele glinek, zielona zawsze spisywała się najsłabiej, ale nigdy nie miałam jej w czystej postaci. Błotka z Morza Martwego są najlepsze na moją skóre, ale Twój post podsunął mi świetny pomysł na zużycie glinki brązowej, która niby jest super, ale aplikacja zbyt skomplikowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przyszłości na pewno będę eksperymentować z kolejnymi glinkami, mam nadzieję, że okażą się równie dobre ;)

      Usuń
  19. Ja używałam glinek z Lagenko :) spisały się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam tylko białą glinkę, ale właśnie w wolnej chwili będę próbować jak u mnie się sprawdzi w innych zastosowaniach aniżeli tylko na twarz ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastosowań jest naprawdę wiele, wystarczy poeksperymentować ;)

      Usuń
  21. na skórę głowy nigdy glinki nie stosowałam, chyba poeksperymentuję! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz problem z przetłuszczającymi włosami, to polecam ;)

      Usuń
  22. ja lubię glinkę zieloną z Ziaji ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja także uwielbiam glinki a najbardziej czarną i niebieską ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja zużyję moje glinki rosyjskie chętnie sięgnę po tą :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo lubię maseczki z zieloną glinką, ale czystej jeszcze nie miałam. Koniecznie muszę ją zakupić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stosując gotowe maseczki z zieloną glinką wydawało mi się, że działają świetnie, ale w porównaniu do tej były po prostu słabe ;)

      Usuń
  26. O zielonej glince czytałam wiele dobrego! Czystej glinki nigdy nie używałam, zazwyczaj sięgałam po gotowe maseczki z dodatkiem glinki. Koniecznie muszę spróbować! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. nie miałam jeszcze glinki domowej roboty :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Na temat zielonej glinki rożnych firm czytałam sporo dobrego, ta bardzo mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  29. mam ją i bardzo lubię ;) jak wszystkie glinki od Fitomed :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja koniecznie muszę uzupełnić swoją kolekcję o inne kolory ;)

      Usuń
  30. Wszyscy o tych glinkach piszą, a to wszystko jeszcze przede mną.. muszę spróbować! :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Lubię działanie glinek, ale aplikacji i całej reszty nie znoszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie lubię czasem się popaprać w takich miksturach ;)

      Usuń
  32. Też tak miałam że zachwycona byłam działaniem glinek. Jedyna ich wada to taka że trzeba samemu sobie przygotować maskę, ale działanie wszystko wynagradza :) Obecnie mam niebieską tybetańską :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w zupełności nie przeszkadza ich przygotowanie, więc dla mnie są bez wad ;)

      Usuń
  33. Mam zieloną, ale innej firmy. Do włosów miałam zamiar spróbować białej, ale skoro nie jest aż taka silna to może się odważę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy włosach przetłuszczających na pewno nie będzie za silna, ale przy suchych polecałabym wybrać delikatniejszą wersję ;)

      Usuń
  34. Wiem, że coś z glinką miałam z ziaji o ile się nie mylę ;) A tak poza tym nic więcej.

    Pozdrawiam, dzeejlo

    OdpowiedzUsuń
  35. Lubię zieloną glinkę i glinki ogółem, niestety z lenistwa nie dbam o regularność w ich stosowaniu ;) Nie przepadam za tą całą papraniną ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Szczerze nie wiedziałam, że takie coś w ogóle istnieje.
    Jak będzie okazja użyje. Jednak mam wrazliwą skórę i mam obawy.
    Pozdrawiam Cie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla wrażliwej skóry polecam wybrać delikatniejszą wersję glinki np. glinkę białą ;)

      Usuń
  37. koniecznie wypróbuj czarnej :) to mój hit, a przetestowałam już chyba wszystkie kolory glinek :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Uwielbiam glinki, tej nie miałam ale chyba czas to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  39. muszę się porządnie zabrać za glinki, bo ostatnio mocno je zaniedbałam :( zielonej jeszcze nie miałam okazji używać - ostatnio najlepiej sprawdza się u mnie biała zmieszana ze spiruliną :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  40. Po raz tysieczny powiem, ze uwielbiam glinki!

    OdpowiedzUsuń
  41. Zieloną glinkę lubię - jedna z moich ulubionych :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy pozostawiony komentarz :) Sprawia mi on ogromną radość i motywuje do dalszego działania. Jeśli mój blog przypadł Ci do gustu, zapraszam do obserwacji :) Pozdrawiam :*