Showing posts with label cats. Show all posts
Showing posts with label cats. Show all posts

Thursday, February 17, 2022

Tylko spokój może mnie uratować!

Idzie wiosna! *^O^*

Skąd wiem? Popatrzcie na zdjęcie poniżej: zimą nie zobaczylibyście Akiego! Fuki bardzo chętnie spędza jakiś czas na balkonie obserwując świat przez cały rok, ale Rudy zimą tylko nos wysuwał i wyraźnie było dla niego za zimno. Ale 9-go lutego chyba poczuł, że idzie ocieplenie spędził na szafce całe 20 minut! *^v^*

 


 

Nowy chlebek - od tygodnia co kilka dni nastawiam na noc chleb i rano piekę.

 

 

Nie mam jeszcze siły na kilkugodzinne zajmowanie się chlebem na zakwasie, przebijanie, itd, a taki całonocny sam się sobą zajmuje i jest pyszny! 



Powiem Wam, że jogowanie w tym domu nie jest łatwe. Nie dość, że miejsca mam w zasadzie tylko na matę, ale już nie na rozłożenie rąk na boki czy machanie nogami..., to dodatkowo jak tylko zaczynam ćwiczyć Aki się budzi i biegnie, żeby się przyłączyć! *^w^* Jak zaczynam w siadzie po turecku, to zwija się na moich kolanach, gorzej, jak zaczynam się ruszać i zmieniać pozycje - wtedy łazi i mruczy, ociera się, wali z byka w moje czoło, pokłada się na środku maty!......  Tylko spokój jogina może mnie wtedy uratować, hehe... ^^*~~


 

Przeczytałam książkę o której w komentarzu wspominała Ange76, mianowicie  - "Moja lewa joga" Pauliny Młynarskiej i jestem bardzo zaskoczona jej treścią, bo, hm... nie do końca rozumiem czy jest to książka o jodze czy rozliczenie się pani Młynarskiej z traumami z dzieciństwa/telewizją (prorządowa i antyrządową)/polską sceną polityczną/mężczyznami/innymi nauczycielami jogi/resztą świata... Owszem, pisze o rzeczach trudnych i ważnych, i w wielu punktach popieram jej poglądy, ale jestem zaskoczona, jak wiele jest w tej kobiecie agresji i złości, mam wrażenie, że gdyby mogła to złapałaby za kij i waliła na oślep... Za to w bardzo ciekawy sposób tłumaczy jamy i nijamy, czyli filozoficzne podstawy jogi. Polecam Wam też książkę o jodze Natalii Knopek - nauczycielki Jogi w Domu pt.: "Dlaczego joga. Stań ze mną na macie".




Polecajki!

Nie pamiętam, czy to już pokazywałam, więc pokazuję teraz - miód akacjowy mieszany z herbatą matcha. Kupiłam na próbę i to jest bardzo smaczne! Czasami z przyjemnością piję zieloną herbatę słodzoną więc dodatek miodu jest tu jak najbardziej na miejscu!



A tu coś praktycznego - używałam wielu ekologicznych płynów do naczyń ale żaden nie zadowalał mnie w stu procentach. Nie zgadzam się na używanie płynu, którym muszę myć talerze dwa, trzy razy, bo pierwsze mycie niewiele daje... Aż trafiłam na płyny do naczyń marki Yope

 


 

Znałam już ich mydła w płynie (świetne) i kremy do rąk (paskudne zapachy...), więc miałam jakiś obraz ich produktów. Najpierw kupiłam płyn ogórkowy, potem bergamotkę. Niedawno kupiłam trzylitrowy zapas i dolewam do butelki na zlewie. Bardzo podobają mi się zapachy, ale co ważniejsze - bardziej podoba mi się ich działanie - porządnie rozpuszczają tłuszcz i nie muszę myć naczyń kilkakrotnie! *^V^*

 


 

A na koniec coś słodkiego. Dosłownie! *^v^* Poszliśmy z wizytą do cioci, a ciocia po obiedzie podała ciasto i herbatę, a do herbaty - płatki róży w syropie!!! Ojacie, jakie to jest pyszne!!! *^O^*~~~~

 



 

Producent to Mazurskie Słoiki i kupicie je online (polecam sklep W Szuwarach, błyskawiczna wysyłka!), kilka łyżeczek różanego syropu i plasterek cytryny robią ze zwyczajnej herbaty bajkę! *^-^*~~~


Tyle na dzisiaj, następnym razem jest szansa na rękodzieło! Kupiłam bowiem kilka notesów Midori i chciałam do nich dokupić okładkę. Wybrałam sobie jedną całkiem piękną z sklepie Midori w Japonii i nawet wysyłają do Polski, ale Fedexem, i wysyłka wyniosłaby więcej niż cena tej okładki!..... >< Poza tym, ja mam dwa grube notesy i jeden cienki, taka autorska kombinacja która mogłaby się nie zmieścić w standardową okładkę. No to postanowiłam spróbować samemu uszyć sobie coś takiego - pierwsze próby zakończyły się porażką, bo pracowałam z softshellem - za cienki na jedną warstwę, za gruby na ładne równe podkładanie brzegów... Ale wpadło mi do głowy, że mogę użyć grubego filcu, zamelduję o rezultatach! *^v^*

 


Friday, September 11, 2020

Koniec melancholii


 
Okazuje się, że jak się człowiek weźmie do pracy to już nie ma czasu na melancholie! (Nie dotyczy to kotów, bo koty rzadko biorą się do jakiejkolwiek pracy. Ale z drugiej strony rzadko też popadają w melancholię, a jak już się tak zdarzy, to wystarczy zawołać je na chrupacze albo porzucać korek od wina albo orzech włoski, zaraz im melancholia mija! *^w^*)
It turns out when you start doing some work there's no time for any melancholies anymore! (It doesn't concern cats because cats rarely do any work. And when they get melancholic, they're easily disorientated by the call for some snacks or a wine cork or a walnut to play with! *^w^*)


 
W zeszłą niedzielę po przerwie usiadłam do maszyny do szycia i najpierw naprawiłam spodnie Roberta, które mu się przetarły, a potem zszyłam dawno już wyciętą sukienkę. Zaczynam rozważać, żeby z tych pięknych kwiatowych jerseyów i dresówek zacząć szyć nie tylko sukienki, ale też portki i bluzy, bo po nie częściej się sięga w zimne miesiące. Przyszedł też materiał na nowy płaszcz (a przynajmniej na jego część, bo będę łączyć wełnę z pikówką).
Last Sunday after a few days I sat down to the sewing machine and first I mended Robert's trousers because he got a hole in them, and then I stitched the dress I had already cut  for some time. I started to think about using those beautiful jerseys thin and thick to sew not only dresses but trousers and sweatshirts too. I wear them often during the cold months. I also received the fabric for the new coat (part of it, I'm going to join wool and quilted fabric).



W poniedziałek zamówiłam włóczkę na nowy sweter  - będzie Watayuki. *^v^* Już raz się za niego zabrałam, i nawet prawie go skończyłam, ale... Wybrałam za cienką włóczkę, dzięki czemu sweter wyszedł mi kusy, dodatkowo nie trafiłam z kolorem - muszę pamiętać, że zimne fiolety nie są dla mnie! I na koniec, ponieważ odłożyłam niedokończoną robótkę do pudełka gdzieś w czeluściach regału to do swetra dobrały się mole!!! I tak skończyła się krótka kariera fioletowego Watayuki, ale właśnie zaczyna się żywot jasnonugatowego (Drops Alpaca), który to kolor wzbogacę dodatkiem nitek Drops Brushed Silk Alpaca w jasnym i ciemnym beżu, będzie melanżowo. Oczywiście jak przyszła włóczka to się okazało, że zgubiłam gdzieś w domu druty 5mm i musiałam je dopiero zamówić... Bez komentarza! *^W^*
On Monday I ordered the yarn for the new sweater - it will be Watayuki. *^v^* I started to knit this one before and I even almost finished it, but... I chose the yarn that was way too thin so it turned out too fitted. Also, cold shades of violet are so not for me! And the third point - I left it for a few months in a box somewhere on the shelf and it was eaten by the moths!!!  So that was short life of my first Watayuki that was ended even before it began. But I bought Drops Alpaca in light nougat and I'm going to combine it with Drops Brushed Silk Alpaca in light and dark beige, it'll be mixed. Of course just when the yarn came it turned out that I lost my 5mm knitting needles in the house and had to order a new pair... No comments! *^W^*



Co więcej, chodził mi po głowie pomysł wydziergania chusty, kupiłam wzór (który miałam w koszyku na Ravelry od dawna, Lin-Lin) znalazłam sobie nawet na to włóczkę i zanim zdecydowałam się ją kupić... zniknęła ze sklepu!!! Jaki z tego morał? Jeśli chcesz ręcznie farbowaną włóczkę robioną w małych ilościach, to kupuj od razu, bo potem nie będzie. *^w^* Na szczęście wybrałam inną włóczkę i mój szal będzie w Makunkowych kolorach wina i Więcej Wina!
What's more, for a long time now I've been thinking about knitting a shawl. I bought the pattern I've had in my Ravelry shopping basket for a while - Lin-Lin, I found the yarn I wanted to use and just when I decided to buy it... it was gone from the shop!!! Lesson learned? If you want to get the hand-dyed yarn made in small batches and you chose the exact skeins, just buy them before somebody else does. *^w^* Good I found another yarn and my shawl will be in the colour of wine and More Wine!

 

Przy okazji dostałam w prezencie najsłodsze nożyczki jakie wymyślono - maciupkie i w kształcie kota!!! *^0^*~~~

I also received the sweetest gift - the smallest cat-shaped scissors!!! *^0^*~~~


 
We wtorek kupiłam trzy kilo węgierek na powidła! Wypestkowane śliwki smażyły się przez trzy kolejne dni, powolutku, lekko pyrkając na najmniejszym ogniu, często mieszane. Na koniec przełożyłam gęstą odparowaną masę do słoików, pozakręcałam i wstawiłam na 20 minut do piekarnika nagrzanego do 120 stopni, zawsze w ten sposób pasteryzuję przetwory, które tego wymagają.
On Tuesday I bought 3 kilos of plums for jam! I removed the pits and slowly fried them for a few hours over the next three days, on the smallest fire, stirring often. In the end I poured the hot jam into jars, closed them and put into the oven to make sure they'll close (20 minutes in 120 C).


Przypomniałam sobie też, że chciałam zrobić fasolkę szparagową na zimę, więc kupiłam kilo żółtej fasolki, umyłam ją, poobcinałam obydwie końcówki, zblanszowałam 5 minut i zalałam w słoikach ciepłą zalewą: 1 l wody, 1 ł cukru, 1 ł soli, 1 ł octu. Pasteryzowałam tak samo jak powidła (widzicie, jak na drugim zdjęciu pokrywki się pięknie zassały? ^^*~~). Kilogram fasolki mieści się do czterech półlitrowych słoików. Mam jeszcze cztery takie słoiki, może dokupię zielonej fasolki?
I remembered that I wanted to make pickled beans for Winter, so I bought 1 kilo of beans, washed them, cut both ends and blanched them for 5 minutes, and then put them into jars and added the marinade: 1 l water, 1 tsp sugar, 1 tsp salt, 1 tsp vinegar (boiled, then cooled down). I pasteurised the jars in the oven as with the jams. One kilo filled four half-litre jars. I still have four such jars left, maybe I should buy more green beans?


 
I kupiłam papryki na pierwszą partię leczo - pójdzie do słoików i późną jesienią i zimą będzie jak znalazł! Robię właśnie takie - papryki, pomidory, cebula, bez wypełniaczy w postaci cukinii czy kabaczków.
And I bought the peppers for the first batch of lecso - it will go into the jars and in the late Autumn and Winter it will be very nice to find them in the pantry! I cook it like that - peppers, tomatoes, onions, spices, no space fillers like zucchini or Summer squash.

 



We wtorek mieliśmy gości, to znaczy Lena i Wojtek wpadli na knucie spraw wakacyjnych. Ponieważ gości fajnie jest nakarmić, zrobiłam koreańskie japchae a na deser brownie z solonym karmelem. Obydwa dania są super, ale to brownie jest niesamowite!!! Trzeba sobie uprzyjemniać ten rok 2020 ile się da! *^0^*
On Tuesday we had guests - Lena and Wojtek came to talk about our potential holiday trip. Because it's polite to feed the guests, I made Korean japchae and a brownie with salted caramel for dessert. On should make the best of this crazy 2020 year! *^0^*




Zrobiłam też pierwszą jesienną zupę-krem z dyni (muszkatołowej). (podsmażona cebula, dynia, 2 szkl. wody, 2 ł pasty miso, sól, pieprz)

I also made the first Autumn pumpkin soup. (fried onion, pumpkin, 2 cups of water, 2 Tbsp miso paste, salt, pepper)

 



No i często jadamy po japońsku, na śniadanie i na lunch, bo w rześkie poranki cóż może być lepszego od miski ciepłej słonawej zupy miso pełnej warzyw! ^^*~~ Zaczynam wprowadzać jesienne smaki, na przykład dynię do zupy miso. Kończy nam się zapas natto, lada dzień trzeba będzie zapuścić nową fermentację, suche fasolki soi mam w zapasie. 

We often eat Japanese food for breakfast or lunch because nothing can beat a bowl of warm salty miso soup full of veggies! ^^*~~ I started to introduce Autumn flavours, pumpkin for example. We are running out of natto so I'll be making a new batch soon, good I have the supply of dried soya beans.

 



Tak więc, jak widać u mnie się dzieje! *^o^* Pogodziłam się z nadejściem jesieni, zaczynam nosić swetry i myślę nad zmianą kołdry na grubą ciepłą. W sobotę idziemy na ślub więc mam nadzieję, że uda się przy okazji pstryknąć kilka zdjęć mojej nowe sukienki uszytej kilka tygodni temu, jest jednocześnie letnia jak i trochę jesienna, kwiatowa i w sam raz na taką okazję! 
So, as you can see a lot is going on here! *^o^* I somehow came to terms with Autumn already coming, I've started to wear sweaters and have been thinking about changing the duvet to the thick warm one. On Saturday we are going to friends' wedding and I may be able to shoot some quick photos of the dress I made a few weeks ago, it's both a bit for Summer and for Autumn as well, and just perfect for such occasion!


Friday, November 29, 2019

Podróż do Wietnamu


 

Miałam zostawić ten przepis do kolejnego wejścia "Z zupą jej do twarzy" ale potem pomyślałam, że to po prostu krupnik z dynią! *^v^* Niesamowicie smaczny krupnik z dynią, więc zdecydowanie polecam ugotowanie go, potrawa idealna na czas skradającej się zimy!
I wanted to keep this recipe for the next post with soups but it's just a barley and veggies soup with pieces of pumpkin! *^v^* But, it's a very delicious barley and veggies soup, so I highly recommend to try it out!

 


Niedawno powróciliśmy do regularnych dalekich spacerów. I mówiąc "dalekie" mam na myśli, że przechodzimy około 8 i więcej kilometrów! Po takim spacerze jakże przyjemnie jest zasiąść w kawiarni nad kubkiem gorącej kawy i łykiem pysznej torfowej whisky! Ostatnio bywamy częstymi gośćmi Fortu Whisky niedaleko naszego domu.
Recently we went back to long walks. And by "long" I mean 8 and more kilometres! After such a walk it's best to sit down in a cafe with a cup of hot coffee and a glass of good whisky! We've become regulars to the Fort Whisky bar in the past month and we're happy it's so close to our home. 

 


Niedawno poczęstowano nas czymś cudownym na jesień i zimę - gorącą czekoladą z Taliskerem! *^V^*
Recently we've been served something perfect for Autumn and Winter - hot chocolate with Talisker! *^V^*




Podczas jednego z naszych spacerów zawędrowaliśmy do Wietnamu. *^o^*
A raczej na warszawską ulicę Bakalarską. Kiedyś znane miejsce giełdy kwiatowej, od jakiegoś czasu również centrum handlu Wietnamczyków, co oznacza nie tylko stoiska z ubraniami, ale też bary i sklepy z jedzeniem!!!
During one of our walks we went to Vietnam! *^o^*
Or rather, to the Bakalarska street in Warsaw, the place of the flower wholesalers and also the Vietnamese shopping centre, the place with clothes, and also bars and food shops!!!
 





Zaczęliśmy od kanapek w barze Banh Mi 3T co było wyjątkowo smacznym i niedrogim doświadczeniem! Wypiliśmy też po kubku wietnamskiej herbaty z mlekiem i galaretkami, słodkie szaleństwo. ^^*~~
We started with sandwiches at the Banh Mi 3T bar and it was a very delicious and cheap experience! We drank a cup of Vietnamese teas with milk and some sweet jelly beans. ^^*~~
 



A potem wybraliśmy się na przeszpiegi do sklepów z jedzeniem i tam poczułam się jak w Wietnamie...
Mniej więcej połowa towarów była opisana tylko po wietnamsku a wygląd zawartości nie mówił nam nic konstruktywnego... *^w^* Nawet niektóre warzywa i owoce były bardzo egzotyczne! No bo można tam kupić np: taro (japońskie satoimo):
And then we went to some food shopping in the three markets there and at that time I felt as if I was in Vietnam...
Half of the merchandise had only Vietnamese writing all over them, and the contents of the packages were very mysterious... *^w^* Even some fruits and vegetables were totally exotic! For example, you can buy there taro (Japanese satoimo): 




Albo yam (do zrobienia tororo! ^^*~~)
Albo owoc o nazwie cherimoya.
Or yam (to make tororo! ^^*~~).
Or the cherimoya fruit.



My kupiliśmy coś fajnego - suszone skórki z tofu, które namaczamy przed przyrządzeniem a potem można je dusić z warzywami czy mięsem, dorzucić do zupy, grillować posmarowane sosem, co nam przyjdzie do głowy.
We bought something funky - dried tofu skins that you soak in warm water before adding it to some dish, you can make a stew with meat and veggies, add them to some soup, grill smeared with an aromatic sauce, whatever we like.
 



Kupiliśmy też coś, co polecił nam kolega: bánh chưng i banh gai
We also bought something our friend recommended:  bánh chưng i banh gai




Bánh chưng to zawiniątko w liściach bananowca składające się z kleistego ryżu, fasoli mung i duszonej wieprzowiny, które gotuje się na parze. Kupuje się taką paczkę już gotową do jedzenia, a w domu można ją pokroić na kawałki i zjeść na zimno albo obsmażyć i posypać cukrem (tak! cukrem właśnie! smakuje to trochę jak nasze placki ziemniaczane).
Bánh chưng is a sticky rice wrapped around some cooked pork and mung beans, covered in banana leaves. It's been steamed and it's sold ready to eat. You can eat it cold or cut into slices, fry and eat with some sauce or sugar! (and it tastes good! ^^).



A banh gai to też zawijas z mąki ryżowej z aromatycznymi liśćmi gai i melasą, tym razem na słodko bo w nadzieniu jest fasola, wiórki kokosowe, nasiona lotosa. Jak dla mnie mało słodkie i w ogóle mało w tym smaku jakiegokolwiek, ale Robertowi smakowało.
And banh gai is a wrap made of rice flour with aromatic gai leaves and melasa, it's a dessert with some beans, coconut flakes, lotus seeds inside. For me it doesn't have much flavour but Robert quite liked it.



***

Z innych wiadomości - urządziliśmy spotkanie produkcyjne z Leną i Wojtkiem nad garnkiem japońskiego nabe i ustaliliśmy, że w przyszłym roku jedziemy razem do Japonii w maju! *^V^* To jaka wstępna informacja dla tych, którzy śledzą nasze wakacje na Fumach Turystycznych.
Other news - we arranged a meeting with Lena and Wojtek, our friends who accompanied us to Japan in 2018 and we decided on the next Japanese adventure in May 2020! *^V^* That's important for the ones who follow our holiday adventures on Fumy Turystyczne blog. 




To teraz zostawiam Was z kotami, pyszną kawą i kieliszkiem proseco, a sama idę ratować nową sukienkę... Nie pytajcie, opowiem niebawem!
Do następnego razu i wspaniałego weekendu! ^^*~~
So now I'm going to leave you with cats, a cup of great coffee and a glass of proseco, and I'll go and try to save my newest dress I've been making... Don't ask, I'll tell you everything next time!
See you soon and have a great weekend! ^^*~~




Monday, July 29, 2019

Tylko hula wiatr...

Cisza na blogu, tylko wiatr hula... Nie to, żebym siedziała na rękach, robię całkiem sporo, ale nie mam na razie nic do pokazania, więc może... koty pokażę, o! *^v^*
It's been quiet on the blog, only the wind hauls... Not that I keep sitting on my hands, I've been making a lot of different things but nothing to share yet, so maybe... I'll show you the cats! *^v^*





Jeszcze tydzień i wylatujemy. Załatwiliśmy już prawie wszystko, mamy bilety lotnicze i hotele, mamy JR Passy do podróżowania, mamy Internet mobilny, zostało nam wykupienie ubezpieczenia wakacyjnego (co jak się okazało w 2018 roku można zrobić na 10 minut przed przybyciem taksówki, która zawozi nas na lotnisko, he, he...... *^w^*). Walizki jeszcze nie spakowane, ale w mojej głowie już tak! Pójdę jeszcze tylko do dentysty, ufarbuję włosy i lecimy! ^^*~~
One more week and we're off. We took care of almost everything at this point, we have plane tickets and hotels rooms booked, we have JR Passes for travelling, we have mobile Internet, we need to buy travel insurance yet (which can be done 10 minutes before the arrival of the taxi to airport, as 2018 experience shown... *^w^*). Suitcases haven't been packed yet but they already are in my head! I'll visit the dentist this week, dye my hair and  I'll be ready! ^^*~~

Nastąpiły drobne zmiany w kwestii mojego bloga wakacyjnego - przeniosłam dotychczasową zawartość na własny serwer, kupiłam domenę i zmienił się adres, pod którym go znajdziecie, na fumyturystyczne.asia 
Tak! *^V^* Końcówka adresu ma podwójne znaczenie, raz, że piszę na blogu tylko o podróżach do Azji, a dwa - to przecież moje imię! *^O^* Zapraszam od 7 sierpnia na nowe wpisy albo wcześniej dla odświeżenia sobie wspomnień.

There's been a small change about my holiday blog - I transferred everything to my own server, bought a domain and changed the blog ulr -  fumyturystyczne.asia Yes, the last part has a double meaning - I write about our visits to Asia and also - it's my name! *^O^* Please visit if you want to check our holiday adventures but I must remind you that I only write there in Polish. 

Saturday, January 26, 2019

Koty, ślimaki, konie i grapefruity

Może faworka?
Faworek cookie anyone?




Aki jest już kompletnie bezczelny!... Nauczył się włazić mi na kark i tam sobie siedzi!
Aki is totally cheeky!... He learnt how to climb through my hand onto my nape, and sits there!
 




Ale!... Żeby siedział! On się wierci, kręci, liże mi odzież, dziabie mnie w kucyk i mamle włosy... *^w^*
But!... If only he sat there! He wiggles, moves, licks my blouse, bites my ponytail and munches on my hair... *^w^*
 




Długo tak się nie da wytrzymać, a ruda małpa dodatkowo próbuje sięgać włochatą łapą do śniadaniowych smakołyków, dzisiaj wytrącił mi kromkę chleba z ręki! I jak tu żyć?... *^u^*
You cannot go on for long like that, and what's more he tries to reach out to my breakfast, he almost grabbed a piece of bread from my hand! *^u^*




***

Usiadłam niedawno z farbami bo dostałam zamówienie na dyplom okolicznościowy. *^v^* Nie jest w żadnym konkretnym średniowiecznym stylu, najpierw wypisałam tekst a potem ozdobiłam go literami i rysunkami. Jak teraz patrzę na te zdjęcia to widzę, że nieco wyszłam z wprawy, kiedyś malowałam sporo takich kart kiedy jeszcze jeździłam na imprezy historyczne. Przy okazji okazało się, że moje farby akrylowe zaschły na kamień... Na szczęście mam spory wybór akwareli! ^^*~~
I've recently sat down with paints to make a commission for a diploma. *^v^* It's not done in any specific Medieval style, I first wrote the text and then drew and painted the lettering and pictures. When I look at the photos now I can see that I lost my skills a bit, I haven't worked on manuscripts for a long time since I stopped going to Medieval events a few years ago. Btw, I found out that all my acrylic paints are stone dry... Lucky me I have a lot of watercolours to choose from! ^^*~~




W tekstach źródłowych znalazłam ślimaka!... Nie mogłam go nie umieścić na moim manuskrypcie! *^0^*
In the original manuscripts I found a cute snail and I just had to include him here! *^0^*




A to ukłon w stronę osoby, która dostanie ten dyplom, bo jest to właściciel stajni. ^^ Styl jest celowo taki "prymitywny", uproszczony, kopiowałam oryginalne średniowieczne ryciny.
Here is the gesture towards the person who received this diploma because he is the owner of the stable Robert is riding horses in. ^^ The style here is simple and "primitive" on purpose, I copied the existing Medieval pictures. 



***

Na koniec prośba o kciuki - zaczęłam proces ratowania grapefruita! Jak wiecie, mój mąż jak coś zje i to coś ma pestkę, to potem wtyka owe pestki do doniczek. Tak wyhodował grapefruita, który przez kilka lat był mikry i chorowity, często wyglądał jak Quasimodo ale wciąż się jakoś trzymał, a w zeszłym sezonie wiosenno-letnim oszalał i urósł do imponujących rozmiarów! Ale... niestety pobyt zimą w domu mu nie służy, nie mam miejsca gdzie byłoby w miarę chłodno ale też jasno (piwnica jest ogrzewana nie gorzej niż mieszkania!), i zauważyłam, że roślince psują się liście!... Poczytałam porady w Sieci i wygląda na to, że jest mu za sucho, więc rozpoczęłam akcję "Nawilż Grapefruita!" - co kilka godzin psikam na niego wodą a dodatkowo postawiłam mu nawilżacz, może uda się go uratować! (Czerwony ręcznik na doniczce nie ma z tym nic wspólnego, to środek prewencyjny przeciwko jednemu takiemu rudo-białemu kotu, który pcha łapska do doniczek i wygrzebuje dziury w ziemi!...)
Last but not least, please keep your fingers crossed  for the grapefruit tree! As you know when my husband eats something with a pip or stone he puts this pip into the soil in the flower pots around the house. That's how he grew this grapefruit. It was small and sickly for years, usually looking like Quasimodo but it kept on going somehow. Last Spring-Summer season it went mad and grew! Alas... it doesn't like being at home during Winter time, and I have no other place where there would be cool and bright enough for the plant (even our basement is heated), and I noticed the leaved started to curl and dry out!... I read a bit about it on the Web and it seems the air is too dry for grapefruit so I started the "Moisten The Grapefruit Tree!" action - every few hours I keep sprinkling a mist of water all over the plant and also I placed the humidifier next to it, and I hope to revive it! (Red towel has nothing to do with it, it's the protective measurement against one orange-and-white cat sticking his paws into the flower pots and digging holes!...)