Showing posts with label Straight from the Cauldron. Show all posts
Showing posts with label Straight from the Cauldron. Show all posts

Thursday, June 03, 2010

Warzywa / Veggies

Marto, one i tak teraz są produkowane masowo w Chinach, tylko zmienia się nadruk nazwy "producenta" w środku buta! *^v^* Ja za moje zapłaciłam 20 zł (bez wysyłki, bo na straganie z ręki do ręki ^^).

Jagienko, wcale nie placki po węgiersku, bo podobno taka potrawa na Węgrzech nie istnieje! *^v^*

Jadwigo, dziękuję bardzo, a Rysiek też jedzie na wczasy, do znajomych w innej dzielnicy! *^v^*

Myriam, I love looking at those white shoes but I know that they will be dirty on the first day I'll wear them, they're made of cotton fabric so there's no way to avoid it. ~^^~ As for the veggies, I used them for different dishes, I bought even more on the next day, somehow I'm drawn to vegetables these days.

Gutillo, filcuje się tak: wrzucasz torbę do pralki, dokładasz parę starych jeansów, żeby było dodatkowe tarcie, dodajesz trochę płynu do prania, nastawiasz program na 40 stopni albo 60 stopni (w zależności od tego, jak bardzo chcesz sfilcować torbę) i włączasz pralkę. Tylko produkt to filcowania musi być z wełny, bo inaczej nic się nie wydarzy. ^^

***

Dzisiaj znowu warzywa, bo Lucy się suszy i blokuje. ~^^~

Today I'll talk about the veggies again because Lucy is wet-blocking. ~^^~

Kupowanie umytych mrożonych pokrojonych warzyw jest oczywiście bardzo wygodne i często to robię, szczególnie jesienią i zimą, ale jest coś magicznego w rytuale przetwarzania warzyw przyniesionych z bazaru. Najpierw mycie, potem osuszanie, obieranie i krojenie, jeden gatunek po drugim. Bakłażana trzeba rozkroić na nasolić, a potem opłukać z gorzkiego soku, koperek do lodówki, będzie na obiad do młodych kartofelków następnego dnia, szparagi podzielić na pół, część na kolację, reszta na jutrzejsze śniadanie.
Buying washed and chopped frozen vegetables is of course very convenient and I often do it especially in Autumn and Winter, but there is something magical in the ritual of the processing of fresh vegetables from the market. First you wash them, then dry them and peel the skins, then you cut them in pieces, one by one. You have to add salt to an aubergine to get rid of the bitter juices, dill goes to a fridge, it will be used the next day for lunch with baby potatoes, asparagus stems get divided into two piles, one for dinner and the other for the tomorrow's breakfast.


A potem te pokrojone warzywa można obsmażyć na patelni grillowej i wrzucić na domową pizzę, na krojone pomidory, z kawałkami mozarelli, sera pleśniowego i plasterkami salami. (zdjęcie przed zapieczeniem, bo potem to mało efektowne, za to pyszne! ^^) Mimo tego, że Robert trochę narzekał (woli pizzę na cieniutkim cieście z minimalną liczbą składników), ja chyba właśnie odkryłam jedną z moich ulubionych potraw! ~^^~
And then you can saute those veggies on the grill pan and put them on the homemade pizza, topped with some chopped tomatoes, add some mozarella and blue cheeses, and some salami slices. (photo taken before it went into the oven, because later it wasn't too photogenic, yummy though! ^^) Although Robert wasn't entirely happy (he prefers thin pizza with minimum number of ingredients), I believe I've just discovered one of my favourite meals ever! ~^^~


A wczoraj za oknem miałam taki widok:

And yesterday I had the following view from my balcony:


Śnieżyca? Nie, tylko pylą topole, a ponieważ mam ich wokół domu z milion, to tak wygląda ostatnio widok z moich okien. ^^

Snow storm? No, these are just poplars releasing their seeds and because there are a lot of them around my house, that's what I see these days from my windows. ^^

Monday, April 19, 2010

Smaki dzieciństwa / Childhood tastes

A dzisiaj kulinarnie - w niedzielę podałam na obiad danie, które robiła moja babcia Irena i ten smak zawsze będzie mi się kojarzył z beztroską szczęśliwego dzieciństwa. Składa się z dwóch elementów: pierwszy to zwyczajna zupa jarzynowa z przewagą ziemniaków, co nadaje jej specyficzny ziemniaczany smak. (pamiętam, jak wiosną i latem babcia przynosiła jarzyny na zupę z własnego ogródka, ach... ^^).
And today it's all about cooking - for dinner yesterday I served the dish my Grandma Irena used to make and the taste of it will always take me back to my happy childhood.
It consists of two elements: the first one is a simple vegetable soup with several potatoes which give it a special flavour. (I remember my Grandma picking up fresh vegetables from her garden while making this soup ^^).

Kartoflanka
Ugotować razem pokrojone: 2 marchewki, 1 pietruszkę, pora, 4 duże ziemniaki, pod koniec gotowania podsmażyć posiekaną cebulkę i połączyć z zupą, przed podaniem dodać posiekany koperek, sól pieprz do smaku.
Potato soup
Cook together chopped: 2 carrots, 1 parsley, 1 leek, 4 big potatoes, at the end of cooking add 1 chopped onion, fried, add some chopped dill just before serving, salt&pepeper.

Drugim elementem jest szeroki makaron wstążki, najlepiej domowego wyrobu, wymieszany z pokruszonym białym kwaśnym serem i skwarkami ze słoniny. Ser musi być kwaśny, bo np.: słodkawa granulkowa Piątnica nie da tego specyficznego smaku.
The second dish is a homemade pasta (it must be a wide ribbons variety), mixed with sour cottage cheese and chopped fried lard.

I teraz clou obiadu: należy przed sobą postawić talerz gorącej kartoflanki (była bez koperku, bo mi zdechł...) i drugi pełen gorącego makaronu z serem i okrasą, i pojadać łyżkę tego, łyżkę tego. *^v^*
And now the most important thing - you should place the plate with a soup and a plate with noodles in front of you and eat one spoonful of this and one of that simultaneously. *^v^*


Ciekawe, czy ktoś z Was zna taką obiadową konfigurację? A jakie są Wasze smaki dzieciństwa?
I wonder whether any of you ever ate dishes like that? And what are your tastes of childhood's?

***

W sobotę Robert obchodził imieniny, w związku z tym zaprosiliśmy kilkoro przyjaciół na kolację i mogłam się wyżyć kulinarnie w garmażerce. ~^^~ Przygotowałam m.in. pieczony schab w galarecie z brzoskwiniami,
On Saturday it was Robert's namesday and we invited some friends for dinner, so I prepared some cold buffet - baked pork in jelly with the apricots,

"nóżki" z kurczaka (w foremkach do muffinek, czyż to nie genialny pomysł?! *^v^*),
jellied chicken (in the muffin baking forms, isn't it a great idea or what?! *^v^*),

jajka faszerowane i domową napoleonkę (pożarte, zdjęć nie ma. ^^)
stuffed eggs and homemade cake called Napoleonka (no photos, all have been eaten up. ^^)

Na prezent kupiłam Robertowi kuchenny gadżet - ręczny ekspres do kawy!
As a gift I bought him a Handpresso, a hand coffee maker!


(Z tego miejsca chciałabym podziękować Yarn Ferret, która pokazała mi to cudo w sklepie Artisana! *^v^*)
(For which I'd like to thank Yarn Ferret, because she directed me to the shop and showed me the coffee maker! *^v^*)


A sobie kupiłam coś bardzo sprytnego - radełko do ciasta, które można ustawiać w różnych konfiguracjach - szerzej albo węziej, i dzięki temu można wycinać wąski makaron albo szerokie pasy, a z tych pasów kwadraty i przyrządzić np.: tortellini, zresztą sami zobaczcie (zdjęcia ze strony sklepu):
I also bought something for me - a dough cutter that can be adjusted in width so you can cut thinner or wider strips of dough, then cut them in squares and make tortellini, just look at the photos (from the shop's website):



Wednesday, March 24, 2010

Cydr domowy / Homemade cider

Z dwóch jednocześnie stron dostałam prośbę o umieszczenie na blogu przepisu na domowy cydr - Robert kazał pochwalić się, jaki mu dobry wyszedł *^v^*, a YarnFerret poprosiła o przepis (swoją drogą to ona jest niezłym producentem nalewek wszelakich! ^^). Tak więc, poniżej przepis na domowy cydr, spisany ręką Roberta:
Two people asked me to put on my blog the method for the homemade cider - Robert wanted me to praise his creation and YarnFerret asked for the recipe, since she makes different wines and other alcohols at home. So, here it is:

Składniki:
- 5kg jabłek winnych
- 1kg miodu
~10l wody

Ingredients:
- 5kg of apples
- 1 kg of honey
- about 10 l water


Z jabłek usunąć tylko ogonki, resztę ze skórką, gniazdami etc. tniemy na kawałki i zamieniamy na siekankę (można malakserem).
Cut the apples into pieces (with the cores and skins), mash them into a pulp with a mixer.


Posiekane na drobno jabłka wrzucamy do wiadra, dolewamy ~3l wody, mieszamy i przykrywamy gazą. Odstawiamy w temperaturę pokojową na tydzień. Mieszamy porządnie dwa razy dziennie.
Place the apple pulp into a bucket, add about 3 l water, stir well and cover with a gauze. Let it stay in the room temperature for a week, stir well twice a day.


U nas fermentacja burzliwa zaczęła się po około 3 dniach, od tego momentu zaczynają się wrażenia olfaktoryczne - najpierw dom pachnie szarlotką, potem skłania się w kierunku nuty taniego wina, pod koniec operacji odwiedzający nas goście gratulują nam libacji z poprzedniego dnia bo zapach jednoznacznie kojarzy się z przetrawionym alkoholem "następnego dnia".
The fermentation will soon start, it was after three days in this case, and the smell was changing - from the nice apples pie, through the cheap wine scent until the whole flat smelled like there was an alcoholic party there... ^^


Po tygodniu (u nas po 8-miu dniach) cedzimy zawartość wiadra przez gazę do drugiego wiadra (my przewaliliśmy najpierw całość do drugiego i cedziliśmy z powrotem w "fermentator" ). Tą metodą uzyskaliśmy ~6l płynu. Do płynu, który na tym etapie smakuje już lekka nutą cydru Strongbow, kitujemy ~7l wody (ale nam weszło ~5l i to chyba nawet lepiej) i ~1kg miodu, można powiedzieć "do smaku". Oczywiście pamiętać należy, że końcowy napój będzie mniej słodki niż to co mamy na tym etapie, bo drożdże wezmą się za miód w dalszym etapie. Po dodaniu miodu odstawiamy na 24h. Całość znowu nam zabuzuje.
After 7 days we strained out the liquid through the gauze into another bucket and we had about 6 l of it, then we added about 5 l of water and 1 kg of honey (to the taste, but remember that the final beverage will not be as sweet as at this stage). We put the mixture aside for 24 hours,, the fermentation will start again.

Po 24h butelkujemy, z tym, że my przelaliśmy wszystko do baniaków po wodzie użytej w procesie produkcji. Na tym etapie cydr miał już przyjemny jabłkowo-miodowo-cydrowo-musujący smak i dało się wyczuć alkohol. Do tego momentu dotarliśmy, teraz będziemy zanosić modły do Dionizosa coby nam baniaki nie eksplodowały. W planach jest kontrola codzienna i ew. odgazowywanie nadmiaru ciśnienia przez otwarcie butelek. Jak widać jak na razie proces banalny...
After 24 hours pour the liquid into the bottles, we used the 6 l plastic bottles that we bought the water in. At this point our cider had a nice apple-honey-lemony sparkling taste and you could taste the alcohol slightly.


Ode mnie: baniaki nie wybuchły, ale kolega, u którego cydr był produkowany, codziennie lekko odkręcał korki butelek i upuszczał nadamiar gazu. Cydr został spożyty po 2 tygodniach i miał lekko jabłkowy kwaskowaty musujący smak. Drugi nastaw już się robi, tym razem chłopaki użyli 4 kg słodszych jabłek i 1 kg gruszek (stąd gruszka w miseczce na pierwszym zdjęciu, bo dokumentowany fotograficznie był drugi nastaw). Fermentacja zaczęła się już następnego dnia.
My supplement: the bottles didn't burst out, although it was the main concern, because a friend who lives in a flat where the boys made the cider everyday unscrewed the bottle caps and let some of the gas go. The cider was drank after 2 weeks, when it had a delicate a bit sour apple taste. The next batch is already in production, this time they used the sweeter apples and 1 kg of pears, so the fermentation started faster, another day after they made the pulp.

***

I ponieważ Yarn Ferret już wystarczająco zilustrowała nasze wczorajsze spotkanie lalkowe, to ja tylko pokażę zdjęcie Kasi pod tytułem: "Chłopak z gitarą prowadzącą byłby dla mnie parą". *^v^*
And because Yarn Ferret already illustrated our last night's dollfie meeting, I'm going to show you a photo of Kasia's entitled: "The boy with a lead guitar would be a perfect match for me". *^v^*


EDIT: Herbatko, no właśnie, to jest bas, więc parą dla Kasi byłby chłopak z gitarą prowadzącą, bo bas to już ma! *^v^*

Friday, December 04, 2009

Różności / Varia

Znowu dostałam wyróżnienie, tym razem od Art-glass-ak, bardzo mi miło! *^v^*
I've been awarded again, this time by Art-glass-ak, it's very kind of you! *^v^*



Moja przyjaciółka Kasia powiedziała mi w piątek, że czeka na mój następny wpis na blogu. Tylko, że ja kompletnie nie mam o czym pisać...
My friend Kasia told me on Friday that she was waiting for my next post. But I have nothing interesting to write about...

No bo tak, na drutach mi nie przybyło. Na lalce mi wprawdzie przybyło, ale nie mam zdjęć, za to dziś dowiedziałam się, że przyszły pierwsze z zamówionych butów! *^v^* We wtorek je odbieram i jadę po lampę fotograficzną, i mam nadzieję na sesję zdjęciową po południu.
There is nothing new on the needles. There is something new on my doll but no photos yet because of the lack of shoes. Today I've been informed that my first shoes arrived and I'd collect them on Tuesday! *^v^* I'm also planning to buy the photo lamp on that day and take some pictures so stay tuned for that.

W przyszłą sobotę idę po raz pierwszy na warszawskie spotkanie lalkowe i uświadomiłam sobie, że Rori nie ma co na siebie włożyć!... No więc od rana szyję sukienkę na szybko, jaki będzie efekt końcowy, zobaczymy. ~^^~ Na razie jest nieźle, właśnie zabieram się do obszywania spódnicy koralikami.
Next Saturday I'm attending the Warsaw dollfie meeting for the first time and I've realized that Rori has nothing to wear for that occasion!... So since this morning I've been making a quick dress, as for the final effect, we'll see. ~^^~ It's not bad at this stage and now I'm starting to add millions of beads to the skirt part.

Poza tym upiekłam chleb - ciekawy, bo na maślance, takiego jeszcze nie piekłam. Ma wyraźny kwaskowaty smak, ale nie za mocny, smakowity.
I baked a bread, very interesting one, with the addition of a buttermilk, I haven't tried making it yet. I like the lightly sour taste of it.


Napiekłam też kruchych ciastek i niech ktoś mi powie, po kiego grzyba kierowałam się przepisem, w którym stało, że należy dodać łyżeczkę proszku do pieczenia?!... Ciastka spuchły w piecyku i zamiast płaskich kruchych ciasteczek ma pulchne półkruche poduszeczki... Nie powtarzać więcej tego błędu!
I also baked butter biscuits and please tell me why I followed the recipe that said to add a teaspoon of baking powder to the dough?!... The biscuits got swollen in the oven because of that and instead of flat crisp biscuits I got the soft small pillows... Don't do it at home!


Były jeszcze łosie, ale te zostały pożarte w pierwszej kolejności... *^v^*
There were also elks but these were eaten first. *^v^*


A jutro (wiem, znowu nie idę na Szarotkowo, ale nic na to nie poradzę!) mamy zaplanowaną wycieczkę do Muzeum Starożytnego Hutnictwa Mazowieckiego w Pruszkowie.
And for tomorrow we have planned a trip to the Ancient Steelmaking Museum close to Warsaw.

Wednesday, October 07, 2009

Dziwnie / Strange

Dziękuję serdecznie za Wasze komplementy dla Lukrecji, nieskromnie powiem, że jestem z niej bardzo dumna i już pracuję na d kolejną stylizacją. ~^^~
Thank you very much for the compliments on Licorice, I am really proud of how it all turned out and I'm already working on the next outfit. ~^^~

Fairy i YarnFerret, proszę bardzo, tylko musiałybyście u mnie zamieszkać na jakieś dwa tygodnie, bo na Rori cały czas robiłam przymiarki, o różnych porach dnia i nocy, kiedykolwiek miałam czas, żeby zabrać się za Lukrecję. ^^"

Amy, each white bead has been caught with a thread from the wrong side of the fabric and attached about 1 cm above. But if you ask about the plan of the beads on the skirt, it was a total effect of the moment, that's why I had some problems with it, I had to improvise the places where to put the beads.

***

A dzisiaj z zupełnie innej beczki.
Robert wrócił do pracy, w domu jakoś pusto, herbatę robię tylko jedną. Dziwnie. Szybko przyzwyczajam się do jego ciągłej obecności i potem nie mogę wyjść z zadziwienia, że coś się zmieniło.
And now for something different, Robert went back to work, house is somehow empty today, I'm making only one tea. Strange. I get used to his constant presence in the house very quickly and then I cannot adjust to a new situation easily.

A propos dziwnie, wczoraj wieczorem zjedliśmy coś dziwnego. No, nie dla Japończyków! *^v^* Udało mi się dostać jeden z podstawowych składników japońskiego szybkiego i taniego posiłku - fermentowaną soję natto. Czytaliśmy o niej u Bruczkowskiego, widzieliśmy na blogu Polaka, który mieszka w Japonii od lat, i czuliśmy się bardzo zaintrygowani jej smakiem.
Talking about strange, last night we ate something strange. Well, not for the Japanese! *^v^* I managed to buy one of the basic ingredients of the Japanese quick and cheap dish - the fermented natto soybeans. We read about it in the books by Bruczkowski and saw it on the blog written by the Polish boy living in Japan, and we felt really intrigued by its taste.

Wygląda to tak - ziarenka soji po fermentacji:
It looks like this - fermented soybeans:


następnie miesza się soję z sosem i musztardą, i zaczyna to wyglądać coraz bardziej apetycznie... ^^"
next you mix the soybeans with a sauce and mustard, and it starts to look more appetizing... ^^"


Ale przysięgam, że po połączeniu w jedno danie z ryżem, szczypiorkiem i sosem sojowym stanowi bardzo smaczny posiłek, o lekko kawowym zapachu i smaku. *^v^*
But I swear after you put it together with some rice, chopped green onion and soya sauce, you get a very nice dish with a slight coffee smell and taste. *^v^*



***

A z kompletnie innej beczki - obiecane zdjęcie Ireny - stan na dzień dzisiejszy, czyli skończona góra tricolor, reszta będzie już tylko ecru, teraz pracuję nad częścią od biustu do bioder ściągaczem 2px2l, a od bioder znowu będą szerokie pionowe pasy 6px6l. W talii planuję paseczek.
And now for something completely different - the photos of Irena's I promised - here is how it looks like today, I finished the tricolot top part and now I'm working on the middle part in 2x2 rib. From the hip downwards I'm going to go back to the 6x6 rib, all in ecru colour from now on.


Wednesday, September 02, 2009

Pomidorowa / Tomato soup

Ugotowałam pomidorową, ale nie klasyczną (mąż będzie kręcił nosem ^^).
W piekarniku w 180 stopniach piekłam przez 1,5 godziny kilo pomidorów, 4 marchewki i 4 ząbki czosnku, wszystko ponacinane i polane oliwą, posypane solą i pieprzem.
Potem wszystko zmiksowałam (z pomidorów trzeba najpierw zdjąć skórkę i wyciąć gniazda).
I made tomato soup, but not a classical version (my husband will not be happy ^^).
I baked in the oven 1 kilo of tomatos, 4 carrots and 4 cloves of garlic (375 F, 1,5 hr), carrots were cut in pieces, tomatos just slightly cut across the skin, covered in olive oil and salt and pepper.
Then I mixed everything (remove the tomato skin and the cores first).


Dodałam 1 opakowanie przecieru pomidorowego, garść suszonych oregano i kolendry, i mam jesienną, sycącą zupę. *^v^* Można przed podaniem polać oliwą z oliwek, śmietaną i dosypać czosnkowe grzanki (albo trochę ryżu lub makaronu, bo nie jest to bardzo gęsta zupa).
I added 1 pack of tomato passata, a handful of dried oregano and corriander, and I have a great Autumn soup. *^v^* You may add a splash of olive oil, some cream and a handful of garlic croutons (or some rice or pasta, because this soup is not very dense).

Korci mnie, żeby zrobić podobną zupę z dodatkiem pieczonej papryki, albo nawet innych warzyw, hm... *^v^*
I feel tempted to make the similar soup with addition of baked pepper, or even other vegetables, yum... *^v^*

Smacznego! ~^^~

***

Znowu sprzedaję trochę włóczek, tym razem mieszanki i tym razem na Allegro. Zapraszam!

Thursday, July 30, 2009

Upiekłam kraby / I baked crabs

No proszę, zainteresowanie moją rozdawajką trwa, co mnie cieszy, oczywiście osoby z poza Polski też mogą się zapisywać. ~^^~
Well, you are interested in my giveaway, I'm happy and of course people from outside Poland can join, too. ~^^~

***

Przedwczoraj w niesamowitym przypływie weny twórczej zrobiłam dwie rzeczy: po pierwsze, upiekłam kraby.
The day before yesterday, in some burst of inspiration I did two things: first, I baked crabs.


No dobra, to nie są prawdziwe kraby, tylko rogaliki, a w każdym ćwiartka jabłka obsypanego cukrem i cynamonem, ale tak wyglądały po wyjęciu z pieca. *^v^*
Przepis podawała Rene na swoim blogu.
Okay, these are not the real crabs, these are the cakes with a piece of an apple covered in sugar and cinnamon inside, but that's how they looked taken out from the oven. *^v^*
Rene gave us the recipe on her blog.


Po drugie, spontanicznie zaczęłam w poniedziałek, a skończyłam we wtorek nowy obraz. Robert twierdzi, że jest zbyt spokojny jak na moje prace, bo mało na nim dodatkowych elementów i faktur, ale chodziło mi raczej o uchwycenie inspiracji drzewem o krwistoczerwonych liściach, jakie mijam po drodze na bazarek. *^v^*
Second, I spontaneously started on Monday and finished on Tuesday a new painting. Robert said that it's too calm for my works because it lacks the textures but I rather wanted to express the inspiration with the blood-red leaves on the tree I pass everyday on my way to the market. *^v^*


Format 60 x 60 cm, płótno bawełniane, media mieszane, akryl, werniks.
It's 24x24 in, cotton canvas, mixed media, acrylics, varnished.


Nie potrafię Wam tego pokazać na zdjęciu, ale wygląda on naprawdę magicznie kiedy postawi się go na tle okna i słońce prześwieca go na wylot, wtedy po prostu płonie! ~^^~
I cannot show it here but it's really magical when placed against the window and the sun goes right through it from the back, it truly glows! ~^^~


Przypominam, że wszystkie moje prace możecie oglądać na stronie www.joannakostrzewa.com
Let me remind you that you can see all my works at www.joannakostrzewa.com

Friday, July 24, 2009

Hey, Mrs Postman!

No proszę, to ja myślałam, że jestem jedynym takim odludkiem, zawikłanym we własne lęki... Wszystkie słowa otuchy bardzo mi pomagają i podnoszą na duchu, także te komentarze, w których dzielicie się ze mną swoimi przeżyciami, to powoduje, że czuję się częścią większej grupy. Zresztą, nieszczęście komuś opowiedziane to już część ciężaru zdjęty z serca. ~^^~
Well, I thought I'm the only hermit hidden in my fears... I highly appreciate all your warm words, also the comments saying you feel the same, it makes me feel I belong to a bigger group. And the misery shared is already halved. ~^^~

Co do pierogów ze szpinakiem i fetą - nadzienie robię tak: świeży szpinak przesmażyłam na masełku z dwoma zmiażdżonymi ząbkami czosnku, solą i pieprzem, po zdjęciu z ognia dodałam pokruszoną fetę. Porządnie wymieszać i gotowe! ~^^~
A jak smakują? Hm... no tak, jakby wymieszać szpinak z fetą, trudno to opisać smakowo. *^v^* Moje były wyjątkowo smaczne, bo szpinak był z działki moich rodziców i miał bardzo intensywny smak.
As for the spinach and feta dumplings - I make the following stuffing: I fry two good handfuls of fresh spinach on some butter with two crushed cloves of garlic, salt and pepper, after I remove it from the stove I mix it with a handful of crumbled feta cheese. Stir well and ready! ~^^~

Samo ciasto pierogowe też jest proste, podaję przepis dla zainteresowanych:
3 szklanki mąki, 0,75 szklanki wrzątku, 0,25 szklanki zimnej wody
Mąkę zalać wrzątkiem i odstawić na 10 minut do wystygnięcia. Dolać zimnej wody, wymieszać i odstawić na kwadrans. Po tym czasie dobrze wyrobić. Rozwałkować cienko i wykrawać pierogi.

The dumplings dough is also very easy, here is my recipe:
3 cups flour, 3/4 cup boiling water, 1/4 cup cold water
Pour the boiling water over the flour, leave for 10 minutes, Add cold water, mix and let it rest for 15 minutes, after that knead well for a while. Then it's ready to be rolled thin and cut into dumplings.

Natomiast przepis na kanelbullary mam stąd.
Recipe for kanelbullars come from here.

***

Kath, będziesz miała ze mną Eldorado - ja w zasadzie nic nie prasuję! *^v^* Robert do pracy chodzi w t-shirtach, ja na codzień śmigam w bawełnianych bluzeczkach, pościel mam z mało gniotącej się bawełny. Prasowanie następuje dosłownie kilka razy w roku, jak trzeba założyć męską koszulę albo wyciągnę do wyprasowania moje cztery bluzki koszulowe. ~^^~
Dziękuję Ci za link, przeczytałam ale nie do końca zgodzę się z poglądami pana psychologa. Pisze on np.:
"Czym ja się różnię od człowieka powiedzmy z depresją? Przykro mi, ale tylko tym, że nie robię problemu z tego co czuję. Ponieważ mam cel, który leży na zewnątrz, nie robię takiej afery z tego, czy akurat czuję się przygnębiony czy nie." Gdyby to było takie proste, że wystarczy nie robić problemu z tego, co się czuje, to nie byłoby ludzi w depresji. Ten pan, mimo, że jest psychologiem, chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, co to oznacza...

Dajdo, zrób te pierogi! Przygotuj sobie miseczkę nadzienia szpinakowo-fetowego, a drugą - np.: mięsnego albo ruskiego, gotujesz to potem na dwa garnki, żeby się nie pomieszały, albo jedne po drugich. Ja tak robię, bo nie opłaca się przygotować małej ilości ciasta na pierogi, ja zawsze robię z 750 g mąki, i wtedy dobrze mieć dwa lub trzy nadzienia gotowe, nadwyżkę zawsze można zamrozić na później (zarówno surowe ciasto, nadzienie, jak i już gotowe pierogi).

Aniu, czy 74 to Twój rocznik? To jesteśmy równolatki! ^^ Nie mów "ja nie potrafię tworzyć", każdy może znaleźć jakąś gałąź sztuki, w której jest dobry, ja kompletnie nie umiem malować realistycznych widoków czy portretów, ale znalazłam sobie inną niszę i w niej się realizuję. *^v^*

Magii66
, nie będzie zdjęcia Daisy z kontrastową nitką, bo... nie będzie kontrastowej nitki! Wczoraj zrobiłam jeden rękawek na próbę i nie spodobało mi się, będzie tylko malachitowa zieleń. ^^

Michelle, do Poznania to może bym się nawet wybrała? Zastanowię się, kiedy i czy miałabym możliwość wyjazdu, chociaż na dzień lub dwa. Może zrobiłabym sobie objazd po Polsce i odwiedziła kilka osób jednym ciągiem? *^v^*

Jagienko, dziękuję za zaproszenie, mąż już się zastanawia, jak mnie wypchnąć do Ciebie chociaż na kilka dni, ale na razie chyba jednak zostanę przy nim, za dużo zostawiłabym na jego głowie.

Sprężyno, mogę upiec bułeczki i przyjechać do Ciebie do Wrocławia! ~^^~

Fanaberio, ja to wiem, tylko strasznie mnie wkurza ta ogarniająca mnie niemoc... Mam milion pomysłów na różne projekty, jeszcze wieczorem przed snem wyobrażam sobie, jak je zacznę od rana realizować, a rano... dopada mnie zniechęcenie i nie robię nic, albo ledwo uszczknę to czy tamto. Wiem, muszę dać sobie czas i próbować działać po troszeczku.

Krissie, dumplings are the best for Winter, you should try them. ^^

Lauro, przyjeżdżaj to Cię nakarmię! *^v^*

***

A dzisiaj przyszła pani listonosz. A co mi przyniosła?
And today my Mrs Postman came and brought me something.

Kyaaaaa! ~^^~

Zaptasiło się u mnie kompletnie! Dostałam niesamowitą przesyłkę od Michelle - ptaszarnia na całego: na obrazku, na makatce, na saszetce, na przywieszce, i niesamowity collage z tkaniny i innych elementów, z wkomponowaną czterolistną koniczyną. *^v^*
Many birds appeared in my home! I received a great parcel from Michelle - handmade birds on the picture, on the kelim, on a small bag, and on the incredible fabric collage, with the four leaf clover. *^v^*


Wszystko to pójdzie niebawem na ścianę pracowni, ponieważ zbliża się sierpień, a to oznacza zastrzyk gotówki i zakup kilku mebli do pracowni - regału i biurka, nad którym powieszę tablicę korkową i inne inspirujące różności.
I'll soon put everything on my studio wall, because August is coming and it means some cash for furniture - a bookcase and a desk, above which I'm going to hand my inspiration board and other inspiring items.

Kochana, strasznie dziękuję! Acha, patyczek dotarł w trzech częściach, ale znajdę sobie nowy. ^^ W poniedziałek leci do Ciebie paczuszka ode mnie. ~^^~

***

Dzisiaj drugie podejście do jagodzianek - tym razem są we właściwym rozmiarze ~^^~ i eksperymentalne - z nadzieniem z borówek amerykańskich i kostki mlecznej czekolady! *^v^*
Today my second attempt at making blueberry buns - this time they are the right size ~^^~ and the stuffing is experimental - with American berries and piece of milk chocolate in each bun.*^v^*


Yikes, skrajne bułeczki trochę się przypiekły... Nic to, polukruję! ~^^~
Yikes, the buns on the sides got burnt a bit... Well, I'll cover them with icing! ~^^~

Wednesday, July 22, 2009

Manufaktura

Coś ostatnio gotuję w ilościach hurtowych. *^v^*
W poniedziałek, zgodnie z zapowiedzią robiłam pierogi - na zdjęciu po lewej stronie są pierogi ze szpinakiem i fetą, a z prawej - z jagodami.
I've been cooking in wholesale numbers recently. *^v^*
On Monday, as I said earlier, I made dumplings - here are dumplings with spinach and feta cheese on the left and with blueberries on the right.


A dzisiaj miałam bojowe zadanie! ~^^~
U Roberta w pracy jest teraz taki zwyczaj, że w czwartki ktoś przynosi ciasto dla ich open space'u, przeważnie kupne. Robert zapisał się na przyniesienie na jutro i zrobiłam dzisiaj duuuużo szwedzkich cynamonowych kanelbullar'ów z autentycznym perłowym cukrem, ciekawe czy zostaną docenione? ^^
And today I had a special task! ~^^~
In Robert's workplace there is now a tradition that on Thursdays one person brings the cake for their open space employees, usually a bought one. Robert applied for the coming Thursday so I made a looooooot of Swedish cinnamon kanelbullars with the authentic pearl sugar. I wonder whether they like them? ^^


***

Niedzielne spotkanie z Justyną na mieście spowodowało, że zaczęłam nabierać rozpędu do życia. To było przemiłe doświadczenie, po pierwsze dlatego, że Justyna jest bardzo fajną osobą i gadało się nam świetnie, nie było niezręcznej ciszy, jak to bywa przy spotkaniu osób dopiero poznających się, raczej wpadałyśmy sobie w słowo, tematy się nie kończyły i nawet przez chwilę rozważałyśmy, czy nie mamy wspólnych znajomych ~^^~ (jednak nie).
Byłam tak zestresowana faktem, że wyszłam z domu sama na spotkanie z kimś mi nieznanym, że nawet zapomniałam o aparacie, który miałam w torbie, i nie zachowała się pamiątka naszego spotkania (oprócz kalorii w biodrach ^^).
Sunday meeting with Justyna gave me a kick for life. It was a great experience, first, because Justyna is a very nice person and we talked a lot, no strange silence between us, sometimes one even started talking when the other still didn't finish. The subjects were endless and for a moment we even thought we had some common friends ~^^~(but we didn't).
I was so stressedwith the fact that I was leaving home alone and meeting somebody I hadn't known before that I even forgot about the camera I had in my bag, so there is no keepsake of that meeting's (apart from the callories in the hips ^^).

Po drugie, siedząc w domu dziczeję i dziwaczeję. ("Siedząc w domu" - ulubione określenie mojej mamy na gospodynię domową, oczyma duszy widzę kobietę siedzącą na kanapie przez 8 godzin, od wyjścia męża do pracy aż do jego powrotu, kiedy znowu włącza się niczym robot, zaczyna się krzątać po kuchni i mówić. *^v^*)
Second, being at home I get wild and weird. (There is a nice saying in Polish about what a housewife do - she "sits at home", my mother's favourite description of me, whenever I hear it I imagine a women like a robot, sitting on a sofa for 8 hours when husband's at work and starting moving when he comes home in the evening. *^v^*)

Jakiś czas temu Robert powiedział do mnie: "Czy zdajesz sobie sprawę, że od kilku miesięcy rozmawiasz na żywo tylko ze mną, swoją matką i moją matką?" I to była prawda. Unikałam spotkań ze znajomymi (nie to, żebym miała ich wielu), na które on chodził, zostawałam w domu po to, żeby siedzieć jak ten kołek i zastanawiać się, co się ze mną dzieje, i dlaczego całe życie dzieje się obok mnie, a ja jestem poza wszystkim, za szybą.
Some time ago Ribert told me: "Do you realise that for the past few months you've been only talking to me, your mother and my mother?" And that was true. I avoided meeting friends (not that I have many of them)that Robert was meeting, I was staying home, sitting and thinking what's going on with me and why life happened everywhere around me, and I was behind the glass looking at it and not participating.

Tak więc, jak już wspominałam, siedząc w domu dziczeję i dziwaczeję. Zaczynam bać się życia. Owszem, utrzymuję kontakty mailowe z koleżankami-blogerkami, ale kontakt bezpośredni to zupełnie coś innego. Dlatego chciałabym to zmienić, małymi kroczkami, bo duże przedsięwzięcia na razie mi się nie udają. Spotkałam się z Justyną, w sobotę jadę do Rene na ploty i podcinanie włosów ~^^~, a jutro idę z grupą znajomych na piwo. Chcę jeszcze odnowić znajomość z jedną bardzo inspirującą koleżanką, która może mi pomóc w realizacji pomysłu na ciuchy dla dollfie (tak, mam pomysły, gorzej jest z realizacją, ale do tego też powolutku dojdziemy.)
So, as I said, being at home I get wild and weird. I'm starting to fear life. Okay, I am in email contact with my blogger friends but the face-to-face friendship is something different. I'd love to change my hermit life, with small steps because I am not able to make big steps yet. I met justyna last Sunday, this Saturday I'm meeting Rene for a chat and a haircut ~^^~, and tomorrow I'm going out for a beer with some friends. I also want to renew my friendship with a very inspiring and creative girl who can help me with my ideas for dollfie's clothes (yes, I have some ideas, it's more difficult for me to realize them, but we'll get there too one day.)

***

Dostałam dziś próbkę Camilli od Laury i to jest idealny kolor na mój Joy! *^v^* W oczekiwaniu na włóczkę będę kończyć Daisy, i tu chciałabym powiedzieć, że jak kto ślepy, to aż miło... Przeczytałam u Kath, że guziki w Daisy wypadają co drugi pas ryżowy, więc w mojej wersji dzielnie robię sobie dziurki... co każdy pas ryżowy!... To się nazywa czytanie bez zrozumienia. ^^ I mam naćkane, ale może dzięki temu sweterek nie będzie się rozchodził na biuście (za to będzie dużo przyszywania, ech...).
Zrobiłam pierwsze zdjęcia Daisy, ale kolor wyszedł mi kompletnie nie taki, jaka jest włóczka... Za to zdecydowałam chyba, jakim kolorem wykończyć brzegi - zostało mi trochę bawełny w kolorze starego złota, który ładnie się zgrywa z malachitem.
Today I received the sample of Camilla's yarn from Laura and this colour is perfect for my Joy! *^v^* While waiting for the yarn to come I'll be finishing Daisy, and I'd like to share my extraordinary skills of reading... I read on Kath's blog that on Daisy you place buttons every two moss rows, so in my version I'm proudly making buttonholes ... on each moss row!... It's called reading without understanding, I guess. ^^ I'm going to have a lot of buttons but maybe thanks to that the cardigan won't open on the bust.
I took some photos of Daisy's but the colour is totally different than in reality... And I think I decided on the contrasting colour - I still have some old gold cotton that matches the malachite nicely.

***

Kath, a jakby Cię ktoś karmił, to prasowałabyś? Bo ja tego nie znoszę, więc możemy się dogadać w kwestii tego związku. *^v^*

Friday, July 17, 2009

Haiku

Palce poplamione ciastem
Potem farbami
Tworzę

Fingers stained with a dough
Then with paints
I'm creating


Zaczęłam haiku, które wczoraj przyszło mi do głowy, kiedy myłam ręce po malowaniu, żeby nadać wyrośniętemu ciastu kształt bułeczek. W kompletnie zagraconej pracowni udało mi się rozłożyć połowę stołu i maluję. Na początek małe formaty ale duże płótna już czekają (i pomysły na nie ^^). Na razie przyznam się tylko, że jedna z prac będzie niespodzianką dla pewnej osoby, druga to inspiracja dla mnie samej, a trzecia - ha! To będzie rozdawajka, jak tylko ją skończę, to będzie można ją ode mnie dostać. *^v^* Ale o tym później, jak już będzie gotowa.
I started with a haiku that came to my mind yesterday when I was washing my hands after painting, because I wanted to form the dough into the bread rolls to bake them. In my totally overstuffed studio I managed to unfold one half of my working table and I'm painting. Small formats at the moment but bigger canvases are waiting (and the ideas for them ^^). For now I can only say that one is a gift for somebody, one is my inspiration and one - well, it's going to be a giveaway for you! *^v^* But I'll show it to your first when it's finished.


Żeby w ogóle coś zdziałać, zmuszam się do małych kroczków, więc rano rozłożyłam malowanie i tak trochę popaćkam farbą albo klejem, potem idę do komputera albo do kuchni, potem znowu na chwilę wracam do pracowni. Nie umiem pracować jednym ciągiem, ciągle coś mnie rozprasza, a tak jest łatwiej, szczególnie, kiedy mogę zostawić malowanie na stole i nie muszę się martwić, że trzeba wszystko posprzątać o jakiejś godzinie.
In order to achieve anything I make myself do small steps, one at a time, so in the morning I set up my working space in the studio, and I keep painting a bit, then I go to work on a computer or cook something, then go back to the studio. I ma not able to work at one long go, I got easily distracted and it's easier this way, especially when I can leave my working space untouched and don't have to clean the table at a specific time.


Jestem Wam winna update co do wyposażenia naszego mieszkania - przybyła nam wreszcie roleta na oknie w kuchni, dzięki czemu po 18:00 mogę nadal tam przebywać i przygotowywać nam kolację bez totalnego oślepienia. *^v^*
I owe you an update about my flat - we finally have a blind on the kitchen window, thanks to that I can work in the kitchen after 6 pm without being totally blinded. *^v^*


Pamiętacie może zioła, które kiedyś miałam na oknie w starym mieszkaniu? Trzy z czterech tego nie przeżyło..., ale szałwia się utrzymała i teraz ładnie odbiła (już się szykuję na chłodniejsze dni, na zupę cebulową z szałwią! ^^), obok niej dzielnie rośnie chudziutki rozmaryn, dalej mięta (Mojito! *^v^*) i bazylia.
Do you remember the herbs I kept in my old flat? Well, three out of four didn't make it for long... but the sage survived and now it's growing very well (I'm waiting for the chilly days of Autumn and the onion and sage soup! ^^), next to it there is a thin rosemary, then mentha (Mojito! *^v^*) and basil.

Mamy również szafki w łazience! Nasz łazienka jest jak widać tak malutka, że aż miałam nie lada kłopot, żeby zrobić sensowne zdjęcie... ^^
Poprzez Allegro znaleźliśmy firmę w Częstochowie, która zrobiła nam szafki na wymiar i wraz z umywalką i wysyłką kurierem zapłaciliśmy BARDZO rozsądną cenę. Może nie jest to Villeroy&Bosch, ale jakość jest przyzwoita.
We also have the bathroom cupboards! Our bathroom is so small that I had some problems with taking a good picture... ^^
We found an online company from another city, and they made the cupboards according to our measurements, which together with the washbasin and the shipment by a courier gave us a VERY reasonable price. It may not be a Villeroy&Bosch, but still it's quite a satisfying quality.


Kath namalowała właśnie obraz do swojego salonu, a ja jakiś czas temu wyjęłam z opakowania mój ostatni "Tajemniczy Ogród" i oparłam go na boku na kaloryferze w pokoju dziennym. Jest niebiesko-zielonkawy i byłam przekonana, że zupełnie nie będzie pasował w naszych czerwono-czarno-stalowych wnętrzach, ale jakoś stoi sobie już dwa tygodnie i wtopił się w otoczenie. ~^^~ Docelowo chciałabym go powiesić nad telewizorem.
Kath has just created a paiting for her living room and some time ago I unpacked my latest "Mysterious Garden" work and placed in on the side on the radiator in my living area. It's in blue and greenish shades so I thought it wouldn't fit in our red-black-steel interior but it's been there for over two weeks now and it somehow melted with the rest of the room. ~^^~ I'd like to have it above the tv one day.


***

A dzisiaj upiekłam drożdżowe jagodzianki, a raczej... Jagodziany - Pudziany! *^v^* W przepisie napisano: podzielić ciasto na 16 części, a co zrobiła mądra Joasia? Uznała, że jakieś małe będą, jak się podzieli na 16, więc podzieliła na 8, a one złośliwie urosły przed pieczeniem! ~^^~
And today I bake the supersized Blueberry Buns! The recipe said: divide the dough into 16 parts, and what did I do? I decided that the buns would be too small when I cut the dough into 16 parts, so I cut it into 8 parts, and they grew before I baked them, how rude of them! ~^^~


Przepis pochodzi z tej strony. Tuż po zrumienieniu (po ok. 5 minutach) przykryłam je folią aluminiową, żeby się nie spaliły, piekłam na ustawieniu górna i dolna grzałka.
Recipe comes from this site. I covered the buns with the alu foil just after they caught the brown colour (after about 5 minutes), so they wouldn't burn.

***

Dziękuję za komplementy do bolerka i zielonego koloru, właśnie chciałam napisać że chwilowo robię sobie przerwę z zielonym, ale spojrzałam na robótkę obok mnie na kanapie, i... jest zielona, ciemnozielona wprawdzie, ale jednak. ~^^~ W oczekiwaniu na próbkę rudej Camilli na Joy zaczęłam Daisy, z malachitowej Sonaty, chociaż nie dokładnie według wzoru, bo po swojemu, od góry. Jak wyjdzie, zobaczymy.
Thank you for the compliments on my bolero and green yarn, I wanted to write that I'm having a break from the greens but I looked at my current project nezt to me on the sofa and... it's green again, dark green, but still. ~^^~ While I'm waiting for the sample of orange cotton for Joy I've started Daisy from the malachite Sonata, not exactly according to the pattern because I'm knitting it top down.

Matyldo, rozważę Twoją propozycję, ale muszę przyznać, że jestem wyjątkowo niezdycyplinowana jeśli chodzi o robótki, czasami dziergam jak szalona, a czasami odkładam druty na dłuższy czas, więc nie wiem, czy byłabym dobrym wykonawcą na zamówienie. ^^

Antosiu, ja właśnie robię takie ciasto bez jajka, zaparzana wrzątkiem mąka, potem nieco zimnej wody i szczypta soli.

Thursday, July 16, 2009

Life goes on

Trudno mi wyrazić, jak cenne są dla mnie Wasze komentarze, za wszystkie bardzo dziękuję, czuję, że nie jestem sama na tym okropnym świecie. Chciałabym, żeby już była jesień, już mi się to lato przejadło, już mi wystarczająco dokopało.
It's difficult for me to express how much I apreciate all your comments, thank you very much, I can feel I'm not alone in this miserable world. I'd like Autumn to be here already, I'm fed up with Summer, it kicked my butt enough already.


Spróbujmy prowadzić tego bloga, jakby życie toczyło się dalej (bo przecież się toczy!) i powróćmy do spraw rzeczywistych i namacalnych - pierogi.
Let us try to keep the blog as if life goes on (because it does!) and let's go back to some down to the ground things, like - dumplings.

No proszę, z Waszych komentarzy wynika, że jadamy pierogi! *^v^*
Najchętniej z kapustą i grzybami, z mięsem, ruskie, także uszka z grzybami i całą gamę pierogów na słodko: z jagodami, wiśniami, truskawkami, tartymi jabłkami, jedzone ze śmietaną i cukrem oraz np.: z białym serem na słodko polane sosem jagodowym.
Intrygujące są pierogi bardziej egzotyczne: z łososiem, włoskie (z kurczakiem i pieczarkami, w sosie śmietanowym) lub włoskie z jajkiem na miękko (wielka ciekawostka).
Pojawiały się też w komentarzach pierogi litewskie z kaszą gryczaną i serem, ze szpinakiem i z soczewicą, bardzo smaczne, natomiast absolutnym hitem są dla mnie pierogi zaproponowane przez
Martmade - z kapustą kiszona duszoną z cebulą, bo obydwa te składniki bardzo lubię. I muszę spróbować ruskich ze śmietaną, bo do tej pory jadałam je ze zrumienioną cebulką lub skwarkami, nigdy polewane śmietanką. Przypomniały mi się też pierogi z kaszanką - kupną kaszankę podsmaża się z cebulką, doprawia nieco i zawija w ciasto.
From your comments I can see that you eat dumplings! *^v^*
The most popular are with sauerkraut and mushrooms, with minced meat, Russian ones - with potatoes and cottage cheese, also small dumplings with meat and many sweet variations - with blueberries, cherries, strawberries, shredded apples, eaten with sugar and cream, and with sweet cottage cheese, with blueberry sauce poured over them.
There were some intriguing dumplings: with salmon, Italian with chicken and mushrooms in cream sauce or Italian with boiled egg.
You also mentioned Lithuanian dumplings with buckwheat groats and cheese, with spinach and lentils, very tasty, but for me the best proposal was made by Martmade - dumplings with sauerkraut and onions stewed together first, because I love both ingredients separately. I must try the Russian dumplings with cream, because I only ate them with fried onion. And one more variation came to my mind - dumplings with black pudding, you buy the black pudding, fry it with chopped onion and stuff in the dumpligs.

Istnieje również cała gama pierogów pieczonych, ale to zupełnie inna opowieść. Na smaczek znalazłam dziś na blogu Liski pierogi pieczone z nadzieniem z ziemniaków, fety i rozmarynu! ~^^~
There is also a whole range of baked dumplings, but that's another story. I found today the recipe for baked dumplings with potatoes, feta chees and rosemary stuffing on Liska's blog! ~^

***

Skończyłam bolerko według wzoru Textured Circle Shrug (Stefanie Japel). Dość łatwa konstrukcja, chociaż poprawiałam kołnierz - sprułam zakończony już brzeg i chyba 5 okrążeń (na karku bolerko było zdecydowanie za wysokie i brzydko się rolowało), i zakończyłam robótkę elastycznie, dzięki temu brzeg się nie ściąga po wywinięciu. Rozważam, czy nie dodać ryżowej plisy również na końcach rękawów, bo brzegi mocno się zwijają.
I finished the Textured Circle Shrug (Stefanie Japel). It's quite an easy knit although I had to alter the collar - I frogged the bind off and 5 rounds, because the neck part was too high and it looked ugly curled, and I made an elastic bind off, now the trim stays flat when flipped over. I've been also thinking about adding some seed stitch trim to the sleeves because they curl.



Włóczka to Hippy Wool (Ice Yarns), 400 g, druty 4 mm.
Yarn I used was Hippy Wool (Ice Yarns), 400 g, 4 mm needles.



Co dalej? Mam nowy pomysł. Chciałam zrobić Joy'a z białego Kashmiru, ale u Laury go nie ma i na razie nie będzie, natomiast zobaczyłam ostatnio wersję idealną - wydzierganą przez Nasti, to zestawienie rudego sweterka z zieloną bluzką jest boskie, ja też mam taką bluzkę więc muszę mieć takiego rudego Joy'a! *^v^*
I tu mam pytanie, która bawełniana włóczka (albo w mieszance) ma taki odcień rudości? Lauro, pomóż! Czy masz taki ciemno pomarańczowy rudy? Tylko nie za jasny, nie za czerwony.
What next? I have a new idea. I wanted to knit Kim H.'s Joy from white Kashmir, but Laura doesn't have it in her shop and won't have for some time, but lately I've seen Nasti's version, in foxy orange, which is just perfect combined with the green blouse underneath. I have such green top so I must have the dark orange Joy, too! *^v^* I'll be looking for a prefect yarn now.


Dodatkowo mam ochotę na sweterek, który niedawno zobaczyłam w filmie - spodobała mi się nie tyle forma, bo mój robiony byłby od góry bezszwowo, a kombinacja kolorystyczna. Zdjęcia pochodzą ze szwedzkiego filmu "Let the right one in" (to screenshot z odtwarzacza, dlatego taka kiepska jakość).
Additionally, I'd like to knit a cardigan that I saw lately in a movie. I liked not the shape (mine would be a top down seamless one), but the colours combination. Photos come from the Swedish "Let the right one in" (it's a screenshot hence the poor quality, but you get the idea).

Potrzebowałabym turkusowy morski seledyn, różowego łososia i złamaną biel. Proste, prawda? *^v^* Chyba nie dobiorę tych kolorów na oko z ekranu, będę potrzebowała próbki, ech...
I'd need turquoise sea teal, pink salmon and off white, easy-peasy, right? *^v^* I think I need to see the samples of the yarn first, I cannot buy it from the computer screen.

***

Yennefer, moi teściowie mieszkają w Przejmie Wysokiej, a wcześniej przez wiele lat jeździli do rodziny w Rajgrodzie, więc w tamtych okolicach bywam na Suwalszczyźnie. *^v^* Dzyndzałki z hreczką i pierogi z soczewicą jadłam pierwszy raz właśnie w knajpie tuż za Rajgrodem. Niech będą maksymalnie niedietetyczne, pierogi muszą być przede wszystkim smaczne, uwielbiam podsmażoną cebulkę i śmietanę! ~^^~

Jagienko, no widzisz, a robot sam siedział przez tydzień, trzeba było wcześniej dać znać... *^v^* Co do nalewek, z działki przywiozłam ponad 3 kilo wiśni na wiśniówkę! ^^

Justyno, jestem do dyspozycji w każdy dzień powszedni, ale wtedy pewnie jesteś w pracy, a w najbliższy weekend też akurat jestem dostępna, bo mąż pracuje, więc siedziałabym sama w domu do popołudnia. Jeśli masz czas w sobotę lub niedzielę przed południem, to a chęcią wyskoczę dokądś na lody/ciacho i herbatę, skrobnij mi maila. ~^^~

Herbatko, Muminkami rozjaśniłaś mój dzień! Chociaż ja akurat uwielbiam tę najbardziej ponurą część - "Dolina Muminków w listopadzie"... I ani mi się waż wstydzić się własnym szczęściem! Ja muszę czytać o szczęśliwych ludziach, żeby mi już do reszty nie odbiło. Postuluję o więcej zdjęć Twoich kotów na blogu! ^^

PJ, you haven't missed anything, I think many things just piled up and burst out all at once in my life, I just need a real break from it all, I guess...

Matyldo, włosy zapuszczam z całych sił od listopada, czyli od niechlubnej wizyty u fryzjera. ^^

Lori, thank you for visiting my blog and your kind words, that's so true - the cats own us, not the other way around.

***

I na koniec - obserwuję sobie, jak mi się bułki pieką! *^v^*
Last but not least - I've been observing today how my bread rolls baked! *^v^*


Według przepisu Arabeski.
According to Arabeska's recipe.