niedziela, 21 sierpnia 2011

Sailor Moon & Tuxedo Kamen - Bandai (1993)

Dzisiaj będzie coś trochę innego, bo bynajmniej nie z dzieciństwa. W zabawki opisane tutaj zaopatrzyłam się dopiero w wieku późnonastoletnim, w dodatku trochę... przypadkowo ;)

Jako wieloletnia miłośniczka anime "Sailor Moon" (znanego u nas jako "Czarodziejka z Księżyca") z zainteresowaniem oglądam w Internecie wszelkie rodzaje gadżetów wyprodukowanych w związku z tą serią. Powiem wam jedno. Japońce mają rozmach. Jeśli macie dość kasy i cierpliwości (na sprowadzanie czegoś wprost z Kraju Kwitnącej Wiśni), to możecie dostać dosłownie wszystko, co sobie sailorkowego wymarzycie. Jak nie w oficjalnych produktach, to wśród bootlegów. Czasem jakiś minimalny ułamek tego stuffu można znaleźć na Allegro. Dlatego pomyślałam, że jak trafię coś ładnego w rozsądnej cenie, to wezmę. I wzięłam.

Zaczęło się od figurki Sailor Moon, kupionej chyba za 12 złotych w 2007 roku, zdaje się. Ta sama osoba wystawiła także Sailor Mars i Sailor Venus w podobnych cenach i nawet mi proponowała, czy bym nie wzięła, ale ja - głupia! - nie wiedzieć czemu nie chciałam. Pewnie dlatego, że wtedy jeszcze nie planowałam zbierania. A gdy potem zostały po raz drugi wystawione, a ja się opamiętałam i chciałam je wylicytować, jakaś szalona baba podbiła cenę do prawie stu złotych (czujecie to? Sto i to za jedną, a zaczynało się od dwunastu. Chore), tak więc musiałam dać sobie spokój. Wprawdzie po roku znalazłam figurkę Tuxedo Kamen w zbliżonej cenie, ale tamtej okazji nie mogę sobie darować. Zwłaszcza, że od tamtego czasu nie udało mi się znaleźć żadnej figurki z tej serii na Allegro. Co najwyżej w zestawie z zamkiem, który osiąga jeszcze bardziej horrendalne ceny (niekiedy i po 3 stówy schodzi).

Była historia, teraz trochę teorii. Posiadane przeze mnie figurki pochodzą z serii wyprodukowanej przez japońską firmę Bandai w roku 1993. Mają około 6 centymetrów wysokości i reprezentują postacie w wersji Super Deformed: małe, drobne ciała oraz duże główki i oczka. Oprócz Sailor Moon, Sailor Mars, Sailor Venus i Tuxedo Kamen dostępne były figurki Usagi w cywilnej formie, Księżniczki Serenity, Księcia Endymiona, Sailor Jupiter, Sailor Mercury, Naru (przyjaciółki Usagi), Chibiusy oraz dwóch kotów - Luny i Artemisa.
Warto wspomnieć, że niemal identyczne figurki rozprowadzała w Ameryce na oficjalnej licencji firma Irvin Toys. Różnice zdaje się tkwią w kolorach, np. amerykański Tuxedo ma czarny strój, podczas gdy japoński - ciemnoniebieski. I jakby mordki jakieś brzydsze mają te irvinowskie...Ponadto mam wrażenie, że są wykonane z gorszego materiału, ale pewności nie mam.


 Wersja Bandai (zdjęcia stąd)


Wersja Irvin Toys (zdjęcie stąd)

Podobne figurki (a także oparte na tych samych formach breloczki) sprzedawane były także w innych państwach, m.in. we Włoszech, niestety nie jestem w stanie przytoczyć bliższych szczegółów.

Moje, jak mniemam, są oryginalne. Obie mają z tyłu sygnaturę: znak copyright, "T.K.T.T B." i "China". Nie wiem, co to znaczy, ale może jakiś znawca tu trafi i mi wytłumaczy, więc na wszelki wypadek piszę :D

I wreszcie to, co tygryski lubią najbardziej: fotki ;)


  
Dotychczas myślałam, że sailorka ma niedomalowane spinki we włosach (oryginalne miały białą obwódkę), ale teraz widzę, że to zamierzone posunięcie, a nie wpadka producentów ;)


Na zdjęciach tego nie widać, ale niestety lewy kucyk Sailorki wygląda na oderwany i ponownie przyklejony. Po jakości łączenia mniemam, że to błąd fabryczny. Co nie umniejsza wartości tej figurce, oczywiście. Jak łatwo zauważyć, Bandai zadbało o detale - broszka ma nadrukowany wzór gwiazdki identyczny jak u pierwowzoru, a u szczytów butów maleńkie półksiężyce. Tuxedo, chociaż lekko poplamiony, wcale nie jest gorszy. Ma dokładnie odwzorowane wszystkie guziczki na marynarce i muszkę przy kołnierzyku koszuli.

Eeeech. Aż zajrzę na Allegro, bo a nuż widelec ktoś rzucił na sprzedaż następne.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Zagadka dnia

Dzisiaj nie będzie zabawek. Za to będzie zagadka.
Ostatnio przy porządkowaniu szafy znalazłam swoje stare pudełeczko na skarby. Ot, tekturowe opakowanie po filiżance, oklejone kolorowymi nalepkami. W tym jedna podarowana mi wraz z samym pudełkiem przez moją ówczesną przyjaciółkę (sobie zrobiła identyczne - no wiecie, nastoletnie babskie sekrety itp. ;)). A na naklejce... Barbie, oczywiście.

 

Niestety nie mam pojęcia, jaka, chociaż ten konik wydaje mi się znajomy. Także... proszę uprzejmie o identyfikację :)

P.S. Nalepka oczywiście pochodzi najprawdopodobniej z jakiegoś albumu, chociaż także nie mam pojęcia, którego. Tyle tego było...