Gród Krosno - Muzeum Podkarpackie
Zwykle
jest noc muzeów, ale w moim przypadku był to dzień muzeów. Dzień muzeów Krosna. Wstyd powiedzieć, ale mieszkając ponad 10 lat
w okolicach Krosna, a i jakiś czas w samym Krośnie w żadnym muzeum nie byłam,
choć wielokrotnie sobie obiecywałam. Inna sprawa, że nie jestem zwolenniczką
chodzenia po muzeach. Bardziej interesuje mnie oglądanie ciekawych obiektów,
budowli, pomników przyrody i wystaw tematycznych. Tak się złożyło, że moja
koleżanka wraz z siostrą przebywały w sanatorium w Iwoniczu, a że są fankami
zwiedzania i podróży chciały oczywiście zobaczyć Krosno i jego zabytki. Podjęłam
się roli przewodnika i w ten sposób powstał dzień muzeów. Zaczęłyśmy od Muzeum
Rzemiosła, które mieści się w budynku, gdzie w 1890 r. znalazła swoją siedzibę
Pierwsza Krajowa Fabryka Zegarów Wieżowych założona i prowadzona przez Michała
Mięsowicza.
Zegar na froncie budynku
i mechanizm
zegara, który już wewnątrz budynku jest opuszczany celem ustawienia i
konserwacji.
Można podziwiać kunszt wykonania dawnych przedmiotów i często zastanawiać się do czego też one mogły służyć. Pan przewodnik pokazał nam np. nożyczki z pojemniczkiem, które służyły do obcinania świecom knotów.
Wózek ze skrytką szczególnie przypadł mi do gustu.
Następnym punktem zwiedzania było MuzeumPodkarpackie znajdujące się tuż obok, w jednym z najokazalszych budynków na terenie
starego miasta – Pałacu Biskupim.
Muzeum, nie
bez racji, bo z okolic Krosna pochodził Ignacy Łukasiewicz, chemik, farmaceuta,
przedsiębiorca i wynalazca lampy naftowej posiada największą w Europie kolekcją lamp naftowych.
Kolekcja jest naprawdę imponująca, a nie obejmuje wszystkich eksponatów. Około
500 lamp jest prezentowanych na wystawach w innych muzeach jako wystawy
czasowe. Muzeum może się również poszczycić pokaźną galerią obrazów, gdzie
podziwiać można obrazy uczniów Jana
Matejki – Bergmana, Bieszczada, Daniszewskiego oraz malarzy powojennych Truskolaskiego, Olszewskiego i Ekierta. Na terenie muzeum znajduje się fragment
oryginalnego muru warownego z XIV wieku.
Z
ciekawostek w muzeum znajduje się Fortepian Pleyela z 1862 r. Na fortepianach
tej manufaktury grywał Fryderyk Chopin. Instrument jest w pełni sprawny i w
sali gdzie stoi odbywają się kameralne koncerty.
Inną ciekawostką jest obraz pędzla Stanisława Bergmana pt. „Stanisław Oświęcim przy zwłokach Anny
Oświęcimówny", znajdujący się zresztą w tej samej sali co słynny fortepian. Z
obrazem wiąże się legenda o miłości Stanisława i Anny. Łączyła ich miłość, ale
i więzy krwi. Anna była przyrodnią siostrą Stanisława. Stanisław wystąpił do Papieża o zgodę na ślub i ją otrzymał.
Serce Anny nie wytrzymało jednak tej radości i Anna zmarła. Zrozpaczony
Stanisław wybudował dla niej kaplicę. Wkrótce sam zmarł. Obraz przedstawiający
opłakującego zmarłą siostrę i niedoszłą żonę Stanisława jest niezwykły jeszcze
pod innym względem. Obchodząc go po linii półkola widzimy jak trumna z Anną od
bardzo długiej zmienia się zupełnie krótką, jakby dziecięcą. Robi to
niesamowite wrażenie. Pewnie da się to jakoś wytłumaczyć, zastosowaną techniką
malarską, perspektywą, ale w tej dziedzinie jestem absolutnym laikiem więc nie będę snuć domysłów. Wrażenie
pozostaje jednak na długo.
Muzeum
organizuje też wystawy czasowe. Niedawno można było oglądać replikę słynnego
Wojska terakotowego z Chin.
Do
Muzeum Podkarpackiego należy również skansen Karpacka Troja znajdujący się w Trzcinicy niedaleko Jasła.
Można tam podziwiać stare grodziska, wały obronne, rekonstrukcje wioski
otomańskiej z początku epoki brązu i słowiańskiej z wczesnego średniowiecza.
Zmęczeni zwiedzaniem mogą się posilić w restauracji serwującej posiłki wg
receptur naszych pradziadów.
Na
terenie skansenu znajduje się wieża widokowa z kilkoma platformami widokowymi z których można podziwiać okolice. Najwyższa usytuowana jest na wysokości 33 m. Nie byłam w Karpackiej Troi, ale jak nadarzy się okazja na pewno pojadę. Lubię takie klimaty.
Kolejnym punktem zwiedzania było Centrum Dziedzictwa Szkła, a że zwiedza
się go grupowo i do wejścia kolejnej grupy do której się zapisałyśmy pozostało
nam około godziny spędziłyśmy czas na lodach, pogaduszkach i spacerze po
Krośnieńskim rynku.
Centrum
Dziedzictwa Szkła powstało niedawno. Jest naprawdę imponujące. Szkoda tylko,
że wyroby wielu Krośnieńskich hut szkła można już zobaczyć tylko tu. Wiele hut
nie istnieje, a wyroby ich były naprawdę niepowtarzalne i piękne.
Niepowtarzalne bo w większości wykonywane ręcznie. Zbiory wyrobów ze szkła są
naprawdę imponujące. Zwiedzanie rozpoczyna się od miejsca gdzie wytapia się
szkło. Na naszych oczach gorąca masa szklana gnie się za
sprawą zręcznych dłoni można powiedzieć artystów, nie hutników i przekształca się w przepiękne wyroby.
Byłyśmy
świadkiem wykonanie takiej oto szklanej róży
I inne eksponaty, a właściwie tylko namiastka tego co można zobaczyć.
Następnie
zobaczyłyśmy techniki malowania szkła, szlifowania i robienia witraży. Był
również film o historii hutnictwa szkła na terenie Krosna i okolic. Niewątpliwą
atrakcją jest obraz 3D, wykonany przez Ryszarda Paprockiego, umieszczony na podłodze klatki schodowej skąd
ruchome schody prowadzą na krośnieński rynek. Miejsce jet ogólnie dostępne. Nie trzeba kupować biletu, żeby go zobaczyć. Jest to jedyne takie malowidło
umieszczone pod dachem. Tutaj można
zobaczyć etapy pracy nad malowidłem.
Moja koleżanka balansuje na linie :)
Na pewno warte zobaczenia są obrazy wyświetlane na parze
wodnej. Technologia nazywa się LDS. W
obraz można „integrować” wkładając w niego rękę, przechodząc przez niego itp. Niestety będące w grupie dzieci miały zabawę
integrując w pojawiające się obrazy zbyt intensywnie. Uwieńczeniem zwiedzania może być zakup szklanej pamiątki w sklepie usytuowanym przy
muzeum. My uwieńczyłyśmy zwiedzanie obiadem we włoskiej restauracji Ambrozja. Polecam. Smacznie, niezbyt drogo, miła
obsługa, chociaż przydałoby się trochę zainwestować
w wystrój.
Przejeżdżając przez Krosno warto się zatrzymać, żeby chociaż rzucić okiem na stare miasto, które za sprawą renesansowych sukiennic nazywane bywa "Małym Krakowem" i zrobić sobie zdjęcie na obrazie 3D, a może to zachęci do dalszego zwiedzania :).
PS. Dziękuję siostrze mojej koleżanki, Marysi, za udostępnienie niektórych zamieszczonych na blogu zdjęć. Mnie niestety po zrobieniu paru zdjęć z lampą padła bateria :(.