Cześć dziewczyny!
Pamiętacie jak się zapierałam, że nigdy w życiu świec, zapachów u mnie w pokoju? Tak poległam. Poległam po całości i wciągnęłam się w kolejny nałóg, którym są świece. Dziś przedstawię Wam małe wersje zapachowe, które towarzyszą mi od miesiąca w moim pokoju.
Markę Party Lite Candles tak jak Wam mówiłam poznałam dopiero na spotkaniu blogerek w Lublinie. Przepadłam, totalnie przepadłam to jakiej jakości mają produkty z jaką starannością są one wykonane i jak pachną... Jej dziewczyny musicie sprawdzić co mają w swojej ofercie.
STRONA INTERNETOWA PRODUCENTA
________________________
FACEBOOK
________________________
W moje ręce trafiły trzy produkty tej marki i na pewno o każdym z nich tutaj przeczytacie, ale zacznę od mojej wisienki na torcie, która skradła moje serce przez zapach. Jaki zapach? A no męski. Taki który kocham najbardziej.
Zapach
________________________
Madera herbal
Nie jestem w stanie opisać go słowami, jest dość delikatny, ale cudownie otula pomieszczenie. Mi się strasznie podoba i cieszę się, że wpadł w moje dłonie.
Tealighty są bardzo dobrze wykonane, nie mają okropnego srebrnego opakowania, które wygląda tandetnie i nie może stać samotnie na komodzie bo szpeci wygląd pokoju. Tutaj mamy jakby szklaną, przezroczystą obudówkę, która faktycznie dodaje uroku i dzięki niej kontrolujecie z daleka wypalanie świecy.
Knoty są dobrze wykonane, ponieważ są prawidłowo zrobione i dzięki nim tealighty wypalają się równomiernie. Średni czas palenia to około trzy godzinki. Kiedy zapalicie świeczkę możecie nie poczuć na początku żadnego zapachu, ale wystarczy, że wyjdziecie z pomieszczenia w którym się znajdziecie, wejdźcie raz jeszcze i uwierzcie "kopara Wam opadnie".