12 maj 2013

Jak dbam o mojego mężczyznę? -Kremy do twarzy z serii Tołpa Men

Przy okazji testowania kosmetyków Tołpy, kilka z nich trafiło również do mojego lubego. Mimo, iż wcześniej nie stosował kremów do twarzy, a jedynie maści na punktowe niedoskonałości, to tym razem bardzo chętnie został testerem.
Chcecie poczytać o męskiej serii Tołpy? Zapraszam!


Na wstępie chcę zaznaczyć, że wszystkie tubki kremów są niemalże identyczne. Szare, aluminiowe, o pojemności 40 ml.
Ale nie dajcie się zwieść wyglądowi- zawartość jest po prostu rewelacyjna. Jak to się mówi:
Nie oceniaj książki po okładce.

S.O.S. ochronny krem sportowy


Przeznaczony do  skóry wrażliwej, narażonej na działanie ekstremalnych warunków pogodowych. Hypoalergiczny.


Mój chłopak niestety tego nie docenia, ale ja widzę, jak ogromny wpływ na jego cerę ma zawartość filtru SPF 20. Ogromny plus za producenta za tę cechę.

Konsystencja jest gęsta, niczym tłusty krem. Dobrze się rozsmarowuje i szybko wchłania, pozostawiając na twarzy ochronną powłokę, lekko tłustą warstewkę. Na szczęście buzia nie świeci się, a jest lekko rozświetlona.
Zapach jest średnio przyjemny, najmniej męski z wszystkich kremów, ale delikatny, więc nie powinien przeszkadzać w użytkowaniu.

Krem przede wszystkim doskonale chroni skórę przed działaniem czynników zewnętrznych, takich jak mróz, wiatr, słońce, woda. Doskonale odżywia, nawilża i regeneruje, szczególnie mikrouszkodzenia. Cera jest miękka, gładka i elastyczna. Produkt wodoodporny.

S.O.S balsam przeciw podrażnieniom


Przeznaczony do skóry wrażliwej, zaczerwienionej i podrażnionej. Hypoalergiczny.


Konsystencja jest lekka, odpowiednia. Dobrze się rozsmarowuje, szybko wchłania i nie pozostawia nieprzyjemnego filmu.
Zapach jest delikatny, raczej przyjemny, bardzo męski.

Mój tester ten kremik stosuje najczęściej po goleniu i sprawdza się znakomicie. Cera staje się gładka, elastyczna. Przynosi ulgę nadwrażliwej skórze, przywraca komfort, a także (jak obiecuje producent) zmniejsza uczucie ściągnięcia skóry.
Podrażnienia oraz zaczerwienienia zostają złagodzone.

Regularne stosowanie zapewnia nawilżoną i zdrową cerę, wolną od problemów skórnych. Może być stosowany przy skórze trądzikowej.

matujący krem-żel nawilżający


Przeznaczony do cery wrażliwej, normalnej i mieszanej, z nadmiarem sebum. Hypoalergiczny.


I przyszła pora na naszego niefotogenicznego ulubieńca! Przez intensywne zużycie naprostowanie tubki niemalże graniczyło z cudem.

Konsystencja jest naprawdę lekka, rzadka. Dzięki temu dobrze się rozsmarowuje i niemalże błyskawicznie wchłania. Nie pozostawia żadnej warstewki, ale maksymalnie wygładzoną cerę.
Zapach jest bardzo męski, świeży i długotrwały. Przywodzi mi na myśl trawę cytrynową.

Mój chłopak jest nieszczęśliwym posiadaczem cery tłustej, która na co dzień przywodzi mu wiele problemów. Błyszcząca cera i trądzik nie są mu obce. 
Na szczęście krem doskonale i długotrwale matuje skórę. Mało który kosmetyk potrafił tak dobrze absorbować nadmierne wydzielanie sebum. Ponadto dobrze nawilża i pielęgnuje cerę. Zapobiegł także powstawaniu niespodzianek; jest antybakteryjny.

Gwarantuje gładką i świeżą cerę przez cały dzień.



Żaden krem nie podrażnił, nie uczulił oraz nie zatkał porów skóry. Naprawdę wysoka jakość za niską cenę. O wydajności kosmetyków mogę powiedzieć tyle, że jest zdumiewająca.




Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.
Fakt ten nie miał wpływu na ocenę produktów.

11 maj 2013

Matujący krem BB, Eveline

Jakiś czas temu zastąpiłam standardowe podkłady tzw. kremami BB. Nie są to, co prawda oryginały, ale mimo to bardzo przypadły mi do gustu.
Dziś napiszę parę słów o jednym z moich ulubieńców- matującym BB od Eveline.


Bardzo podoba mi się opakowanie. Na kartoniku jest zawartych mnóstwo informacji, co jest dla mnie ogromnym plusem. Miękka tubka zawiera 40 ml kosmetyku, a dodatkowym ułatwieniem elastycznego opakowania jest to, że z łatwością możemy wydobyć oraz zużyć produkt do samego końca. Nie ma szansy, by cokolwiek się zmarnowało.

Krem ma doskonałą konsystencję: odpowiednio rzadką i aksamitną, dzięki temu naprawdę dobrze i równomiernie można do rozsmarować. Nie zasycha zbyt szybko, co również jest jego atutem.

Zapach jest lekki i delikatny. Z reguły nie zwracam na niego uwagi w tego typu produktach, ale ta woń naprawdę jest godna uwagi.



Posiadam opcję jasną i przyznam, że kolor idealnie dopasowuje się do odcienia cery, mimo iż jest jednak dla mnie zbyt jasny. Następnym razem zaopatrzę się w wersję ciemną, ale na zimę znów wrócę do jaśniejszej barwy.
Kosmetyk przede wszystkim perfekcyjnie wyrównuje koloryt. Przebarwienia i zaczerwienienia są sprytnie ukryte. Dobrze radzi sobie również z niedoskonałościami, a przy tym efekt pozostaje naprawdę naturalny. Krycie jest dla mnie satysfakcjonujące, a to nie lada wyczyn, gdyż posiadam cerę trądzikową. Można stopniować krycie.


Naprawdę nie ma opcji, by zrobić sobie tym produktem krzywdę. Trzeba się nieźle namęczyć, by stworzyć nieestetyczną maskę.

Bardzo ważnym dla mnie aspektem jest trwałość. W tym przypadku przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Utrzymuje się naprawdę długo, niczym podkład z prawdziwego zdarzenia! W ciągu dnia mogę być spokojna i to bez zaglądania w lusterko. Aha, warto dodać, że  nie utrwalam go żadnym pudrem.
Ponadto nie roluje się i nie ściera.



Zapewne dla wielu z Was ważny jest efekt matu. I tu się nie zawiodłam! Cera po użyciu jest matowa, świeża i delikatnie rozświetlona przez cały dzień. BB doskonale absorbuje sebum i zapobiega świeceniu się głównie w strefie T. Ponadto kosmetyk naprawdę dba o cery mieszane, lekko nawilżając skórę. Użycie kremu pielęgnującego przed aplikacją BB jest zbędne.

Krem nie wysusza, nie podrażnia i nie uczula. Podczas stosowania nie zauważyłam zatykania porów. Skóra z całą pewnością oddycha.



Podsumowując, cera po użyciu jest wygładzona i nieskazitelna, przy czym wygląda naprawdę naturalnie. Długotrwale utrzymuje się na twarzy, a przy tym doskonale matuje i nawilża. 
Jest to krem stworzony dla potrzeb mojej wrażliwej i naprawdę wymagającej cery, więc przyznaję, całkowicie zasłużoną 6. Na pewno będę do niego wracać i z całego serca polecam!




7 maj 2013

Dermo Face, Hydrativ, nawilżające serum odprężające, TOŁPA

W końcu udało mi się zrobić parę zdjęć i nareszcie mogę napisać jakąś recenzję. I to nie byle jaką! 
Produkty Tołpy bardzo przypadły mi do gustu (przynajmniej większość). Ten kosmetyk był dla mnie wyzwaniem- pierwszy raz w życiu miałam do czynienia z jakimkolwiek serum. Sama nazwa kojarzyła mi się z kobietami o cerze dojrzałej. 
A jednak specyfik okazał się naprawdę pomocny w pielęgnacji młodej, problematycznej cery.


Jest to jedyny kosmetyk z serii Hydrativ, który miałam przyjemność stosować. Serum używałam na dzień i na noc przed aplikacją kremów Sebio.

Buteleczka jest mała i poręczna oraz, co dla mnie ważne, przezroczysta. Dzięki temu z łatwością kontroluję zużycie produktu. Szata graficzna, jak wydać powyżej, minimalistyczna. Pojemność to 25 ml, a że kosmetyk jest niezwykle wydajny to wystarcza na bardzo długi okres stosowania.

Do produktu załączona jest praktyczna pipetka, która dozuje odpowiednią ilość produktu. 


Ku mojemu zaskoczeniu, specyfik nie okazał się bezwonny. Zapach jest delikatny, przyjemny, ale specyficzny. 

Konsystencja serum jest mętna, leista, bardzo gęsta. Dzięki temu aplikacja nie przysparza żadnych problemów, a naprawdę dobrze się rozsmarowuje. Kosmetyk szybko się wchłania, choć i tak staram się go delikatnie wklepywać w skórę twarzy. Pozostaje bardzo lekka, nawet przyjemna warstewka ochronna.

Cera po użyciu staje się idealnie wygładzona i bardziej promienna. Produkt gwarantuje świeży i rześki wygląd. Niweluje oznaki zmęczenia. Podoba mi się to działanie.

Serum przeważnie stosowałam na noc w formie bazy pod specjalistyczny krem przeznaczony do mojej cery, o którym pisałam TUTAJ. Rano cera była wypoczęta, rozjaśniona (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), maksymalnie zregenerowana i intensywnie nawilżona. Suche skórki zostały zniwelowane, znikł problem zaczerwienień na twarzy. Koloryt stał się dzięki temu bardziej równomierny. Wszelkie podrażnienia zostały złagodzone.

Jeśli chodzi o stosowanie wraz z kremem na dzień, działanie jest praktycznie takie samo. Ja stosowałam na noc, gdyż w ciągu dnia na twarz prócz kremu nakładam również makijaż. Dokładając do tego serum, byłoby tego po prostu zbyt wiele.


Podsumowując, serum spełniło swoje zadanie, a także przerosło moje oczekiwania. Nie zauważyłam żadnych skutków ubocznych. Brak uczulenia, podrażnienia, uczucia ściągnięcia skóry czy zatkania porów.
Kosmetyk ma na cerę zbawienny wpływ i moja skóra naprawdę go pokochała.
W skali szkolnej oceniam na mocną 5 i z przyjemnością jeszcze nie raz sięgnę po produkty Tołpa.


Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.

3 maj 2013

Projekt Denko II- kwiecień

No i majówka dobiega końca niestety. Spędziłam ją bardzo owocnie, jednak z dala od Internetu. Teraz, gdy znalazłam chwilę wolnego, mam w planach denko.
Zużycie kosmetyków jak zwykle niesie za sobą kosmetyki, do których wrócę, jak i te, do których nie mam zamiar u.
Chcecie przeczytać więcej? Zapraszam.

 KOLORYZACJA 


1. L'Oreal Paris, Recital Preference, L 7.1 Islande
Farbę użyłam wiele tygodni temu, jednak dopiero teraz znalazłam opakowanie i postanowiłam dołączyć do tego denka. Kolor wyszedł bardzo ładnie, aplikacja należy do prostych i przyjemnych. Odcień bardzo zbliżony do koloru włosów modelki, utrzymał się przez długi czas. Specyfik nie zniszczył włosów. Wrócę do niej, jednak w jaśniejszym odcieniu.

2. Schwarzkopf, Color Mask, odcień 1010 
Miało być pięknie, a wyszło tragicznie. Odrosty w odcieniu średniego blondu wyszły żółte, a jasne końce zostały zniszczone, mimo trzymania według zaleceń. Jedynym plusem jest wygodny (i praktyczny) słoiczek i konsystencja maski. Farbę nakłada się z zadziwiającą łatwością. Zawiodłam się i nie kupię więcej.

MAKIJAŻ


3. Max Factor, Facefinity All Day Flawless 3 in 1, #Sand 60
Uwielbiam ten podkład za wszystko: aplikację, naturalny wygląd na twarzy, doskonałe krycie, trwałość, genialny efekt matu. Ponadto nie zapchał porów, nie uczulił, nie podrażnił. Podkład idealny? Na zimę jak najbardziej. Teraz wybieram kremy BB. Jednak po wakacjach na pewno do niego wrócę. Chcesz poczytać więcej? Recenzja TUTAJ.

4. Rimmel, Wake Me Up, #203 True Beige
Bardzo polubiłam ten podkład za idealne dopasowanie do twarzy, dobre krycie i piękne, acz naturalne rozświetlenie. Byłby idealny, gdyby jego trwałość wyniosła ponad 5h, ale mimo wszystko sprawdził się po prostu świetnie i z przyjemnością jeszcze kiedyś kupię go. Kolejną wadą jest cena, mimo wszystko, bez promocji chyba bym go nigdy nie kupiła.


5. Catrice, Matt Mousse Make Up, #050 Sand Beige
To mój pierwszy podkład w musie, więc konsystencja naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Rozprowadza się świetnie, pozostawiając równomierny, naprawdę ładny makijaż. Nie tworzy efektu maski, całkiem dobrze kryje i jest długotrwały. Jednak efekt nie zadowolił mnie maksymalnie, więc nie wiem, czy do niego kiedyś wrócę.

WŁOSY


6. L'biotica, Biovax, intensywnie regenerujący szampon do włosów blond
Nie polubiliśmy się. Szampon słabo się pieni, konsystencja jest nijaka, słabo oczyszcza włosy i, co najważniejsze, nie ma żadnego wpływu na blond włosy- nie nadaje złocistych refleksów. Nie zauważyłam żadnego dobrego wpływu na włosy, także w życiu do niego nie wrócę.

7. Schauma, Świeżość Bawełny, szampon przeciw przetłuszczaniu się włosów
Dość dobrze się pieni, ale to chyba na tyle. Powiedziałabym, że nie hamuje przetłuszczania się włosów, a naprawdę je wzmaga. Kosmyki są po nim obciążone, szampon naprawdę kiepsko je oczyszcza. Nie kupię go ponownie.


8. L'biotica, Biovax, Serum wzmacniające A+E
Naprawdę uwielbiam to serum absolutnie za wszystko. Doskonale nawilżyło włosy, a co za tym idzie zahamował łamanie i rozdwajanie się końcówek. Dzięki temu włosy stały się zdrowsze i bardziej lśniące. Nie obciąża i nie przyspiesza przetłuszczania włosów, a przy tym jest bardzo wydajne. Jest to połączenie jedwabiu z właściwościami pielęgnującymi. Ideał. Na pewno kupię ponownie.

9. Marion, Mleczko prostujące włosy
Kosmetyk świetnie sprawdził się jako termoochrona, a przy tym naprawdę ujarzmił moje niesforne kosmyki. Przedłużył trwałość prostowanych włosów. Nie obciążył włosów. Naprawdę fajne mleczko, do którego pewnie kiedyś wrócę.

10. Biosilk, Silk, jedwab do włosów
Bardzo popularny kosmetyk, jednak u mnie się nie sprawdził. Wysuszył moje zniszczone rozjaśnianiem włosy, zamiast poprawić ich kondycję. Faktycznie ujarzmia i nadaje lekkiego blasku, ale obciąża włosy. Nie kupię więcej.


11. Tołpa, Planet of Nature, regenerująca odżywka-maska odbudowująca
Głównym atutem odżywki jest zapach i konsystencja. Jednak działanie ma jak zwykła, przeciętna odżywka. Nie ma praktycznie żadnego pozytywnego wpływu na włosy, nie spełniła obietnic producenta. Cena w stosunku do wydajności jest zbyt wysoka. Nie wrócę do niej.

12. Alterra, olejek do ciała, limonka i oliwka
Jest to wszechstronny kosmetyk. Dobrze sprawdził się w przypadku olejowania włosów, zregenerował i dodał blasku włosom. Świetnie nawilża także cerę i ciało. Wielofunkcyjny, naturalny i naprawdę dobry kosmetyk, do którego z przyjemnością wrócę.

OCZY


13. L'biotica, regenerujący krem do rzęs
Naprawdę wzmocnił rzęsy, ale tylko na czas stosowania. Ponadto zbita konsystencja zapobiegała przedostaniu się produktu do oczu. Aplikacja jest naprawdę łatwa. Nie wiem, czy do niego wrócę.

14. B-Lens, płyn do soczewek kontaktowych
Całkiem dobry, naprawdę dobrze oczyszcza soczewki z wszelkich zanieczyszczeń, moje wrażliwe oczy naprawdę do tolerują. Wydajność jest ogromna, ale nie jestem pewna, czy kupię ponownie. Cena jest stosunkowo niska, dostępny wyłącznie w Rossmannie.


Mam jeszcze parę kosmetyków na wykończeniu, więc niedługo część 2-ga!



28 kwi 2013

Kilka porad pomocnych w zapuszczaniu i regeneracji paznokci

Oczywiście tylko gdy paznokcie są zdrowe mogą nam urosnąć. Kruche, łamliwe, rozdwajające się paznokcie nie wchodzą w grę.
Więc jak poradzić sobie z tymi problemami? Zregenerować płytkę!


1.  Odżywki do paznokci
 Osobiście polecam Micro Cell Colour Repair, o której pisałam TUTAJ. Bardzo lubię także Eveline 8 w 1, którą można kochać albo nienawidzić. Ja stosuję jako cienką bazę pod lakier (paznokcie maluję raz na kilka dni) i jestem bardzo zadowolona.

2. Suplementy diety- uzupełnianie w niezbędne witaminy
Oczywiście nie są przymusem. Jednak polecam serdecznie Mega Krzem, o którym możecie poczytać klikając w link, który podawałam wyżej. Jak najbardziej ziołowe, naturalne kapsułki. Warto uzupełniać dietę w niezbędne dla prawidłowego wzrostu czynniki. Polecam także wywary np. ze skrzypu polnego.

3. Odpowiednie piłowanie
Tak! To też jest ważne. Najgorsze są pilniki papierowe, te zdecydowanie odradzam. Zatem jakie najlepsze? Oczywiście szklane. Powinno się piłować płytkę krótkimi, lekkimi ruchami w jedną stronę, do czego potrzebna jest nie lada cierpliwość. Ale Wasze pazurki Wam za to podziękują. Właśnie tak zapobiegamy rozdwajaniu i łamaniu się przy końcach paznokci.


4. Oliwa z oliwek oraz olejki
Bardzo dobrym i naturalnym sposobem jest moczenie paznokci w lekko podgrzanej oliwie z oliwek z kilkoma kroplami soku z cytryny (który przy okazji usuwa odbarwienia od lakieru). Ważne jest, aby wcierać oliwę w paznokcie i skórki. Warto poddawać pazurki takiemu zabiegowi rano i wieczorem. 
Do tego zadania doskonale spiszą się oleje z Rossmana, powszechnie stosowane do olejowania włosów. Należy pamiętać o tym, że wcierka musi mieć naturalny skład. Nie może być to np. olej spożywczy.

5. Dobry krem do rąk
Krem to podstawa w pielęgnacji dłoni, ale i paznokci! Odpowiedni krem może wspomóc odbudowę płytki paznokcia. Musi być przede wszystkim nawilżający, może, ale nie musi być regenerujący. Oczywiście znów zwracamy uwagę na skład.
Polecam kremy do rąk Planet Od Nature, Tołpa lub kilkakrotnie tańszego zamiennika z Biedronki, BeBeauty, Green Nature.

6. Zmywacz do paznokci
Warto zwrócić uwagę, jak zmywacz radzi sobie z lakierem (wyjątek-> mocno brokatowe emalie, z nimi prawie żaden zmywacz nie może sobie poradzić ;-). Jeżeli musimy mocno ścierać i przyciskać płytkę... to chyba oczywiste, że nasze pazurki tego nie lubią. Dlatego dobry, ale niezbyt intensywny zmywacz jest istotny.
Kwestia acetonu jest zależna od upodobań. Mnie na przykład nie robią krzywdy. Ba! Tylko zmywacze z acetonem są w stanie poradzić sobie z niektórymi lakierami.

To by było na tyle.
Jakie Wy macie sprawdzone sposoby na wzmocnienie i odbudowę płytki? Koniecznie piszcie!


24 kwi 2013

UWAGA!!!

Dziewczyny! Potrzebuję pomocy. 
Miałam w planach zrobić na dniach rozdanie, ale niestety po zmianie wyglądu bloga (szablonu z btemplaes.com), zniknęła możliwość komentowania. 
Szukałam informacji w FAQ na stronie, wklejałam, modyfikowałam różne kody HTML, ale niestety, nie mogę sobie z tym poradzić.
I tu rodzi się pytanie:

Czy któraś z Was miała kiedyś taki problem?
Jeśli tak, proszę o kontakt stylowakosmetyczka@gmail.com
Będę naprawdę wdzięczna!!!

Z góry dziękuję.

22 kwi 2013

Kilka przepisów na domowe maseczki do włosów cz. 1

Jakiś czas temu postanowiłam spróbować kilku sprawdzonych przepisów na domowe maseczki do włosów. Niektóre z nich okazały się dla moich słabych kosmyków wybawieniem. Przygotowanie oraz efekty są świetne, więc raz na jakiś czas pozwalam sobie na taki zabieg w domu.
Dziś chciałabym podzielić się z Wami kilkoma przepisami.


Tradycyjna odżywcza maseczka do zniszczonych włosów
Proteinowa, dobrze nabłyszcza i wygładza końce.

Składniki:
*1 żółtko,
* 4 łyżki oliwy z oliwek,
* sok z 1/4 cytryny. 

Należy pamiętać o soku z cytryny, inaczej żółtko może pozostawiać nieprzyjemny zapach.

Czas trzymania: 30 minut-1 godzina

Odżywcza maseczka do włosów suchych
Na porost włosów.

Składniki:
* 3 łyżki oliwy z oliwek,
* 1 łyżka oleju słonecznikowego,
* 1 łyżka olejku rycynowego,
* sok z 1/2 (połówki) cytryny
* 1 łyżka płynnego miodu

Czas trzymania: 30 minut-1 godzina



Odżywcza maseczka do włosów suchych
Majonezowa

Składniki:
* 4 łyżki oleju rzepakowego,
* 1 żółtko,
* kilka kropli cytryny,

Całość miksujemy, aż do uzyskania majonezu. Nie zalega się majonezu sklepowego, gdyż wszystkie z nich zawierają ocet, zamiast cytryny. Nawet te bez konserwantów.

Czas trzymania: 1 godzina

Proteinowa maseczka do włosów łamliwych
Jogurtowa, dla włosów, które lubią proteiny mleczne. Wygładza i nawilża.

Składniki:
* 3 łyżki jogurtu naturalnego,
* 1 łyżka żelu lnianego,
* 1 łyżka miodu.

Żel lniany otrzymujemy poprzez ugotowanie w pół szklanki wody ziaren lnu. Gotujemy je na średnim ogniu, mieszając przez pół godziny. Przecedzamy. Studzimy przed użyciem. Można przechowywać do 2 tygodni w lodówce.

Czas trzymania: 1 godzina


Maseczka nadająca połysk do włosów zniszczonych
Bananowa.

Składniki:
* 1 bardzo dojrzały banan,
* 1 łyżeczka jogurtu naturalnego lub mleka pełnotłustego.

Czas trzymania: 20-30 minut

Maseczka odżywczo-wygładzająca
Nadaje jedwabistość i blask włosom.

Składniki:
* 1 łyżeczka octu,
* 1 łyżeczka gliceryny.

Mieszamy, aż otrzymamy gładką masę. Następnie dodajemy:
* ubitą masę jajeczną,
* 2 łyżki olejku rycynowego.

Dokładnie mieszamy, nakładamy na całą długość włosów. Maseczka termoaktywna (zaleca się czepek/folia + ręcznik/stara czapka).

Czas trzymania: 2 godziny


I to by było na tyle, jeśli chodzi o część pierwszą. Jeśli spodobało się Wam, dajcie znać. Poszukam nowych przepisów i wypróbuję i stworzę kolejne części.

Podobają Wam się tego typu notki z poradami? Dajcie znać!



19 kwi 2013

Maribell Perfect, szampon ultra mocny do włosów rozjaśnionych, siwych i blond od Marion

Z natury jestem blondynką, odcień moich włosów niestety jest ciemny, co niezupełnie mi odpowiadało. Aktualnie mam rozjaśniane, niemalże platynowe kosmyki.
Do ich pielęgnacji potrzebuję więc dobrze znanego blondynkom fioletowego szamponu. Przedtem swoje włosy powierzyłam Joannie i nie pożałowałam tego wyboru.
Do zakupu tego produktu zachęciła mnie obietnica producenta, że szampon likwiduje żółty odcień włosów już po pierwszym użyciu.
Czy warto w to wierzyć? Przekonajcie się sami!


Opakowanie jest raczej standardowe, o pojemności 250 ml. Szata graficzna nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia- jest po prostu zwykła. Plusem jest sprawna nakrętka, dzięki której każde otwieranie czy zamykanie nie sprawia żadnego problemu.

Cena waha się w granicach 6-8 zł, czyli normalna dla takich szamponów. Jednak w tym przypadku dużym minusem jest dostępność. Widziałam go tylko w drobnej, osiedlowej drogerii. W sieciówkach nie ma szans na znalezienie tego produktu.
Mam nadzieję, że niebawem się to zmieni, gdyż Marion, nasza polska firma, ma naprawdę ciekawy asortyment.

Kolor oczywiście jest intensywny, ale nie na tyle mocny, by zabarwić włosy na fiolet przy jednorazowym użyciu. Nie brudzi skóry czy wanny.

Przyjrzyjmy się składowi:


Kosmetyk bardzo dobrze się pieni, przez co jest niezwykle wydajny. Mimo stosunkowo niskiej pojemności starcza na długi okres użytkowania. Czas przetrzymania szamponu na głowie to ok. 5 minut. Łatwy do spłukiwania. 

Niestety nie zgadzam się z obietnicą producenta. Produkt nie eliminuje żółtych refleksów po pierwszym użyciu, drugim, a nawet trzecim. Jedynie odbarwia włosy na fioletowo.
Próbowałam wielokrotnie stosować go na różne sposoby i najlepiej sprawdza się używany raz w tygodniu, nie częściej. Nie ma co oczekiwać od niego intensywnego działania.

Dużym atutem jest to, że włosy po użyciu są gładkie i łatwe do rozczesania. Niestety to tyle, a nawet to  nie ratuje go w moich oczach.


Podsumowując, nie oczekiwałam od tego szamponu wiele, a i tak nie sprostał moim oczekiwaniom. Dałam mu wiele szans i za każdą niestety to samo rozczarowanie. Nie należy do najgorszych, ale do dobrych również. Jest po prostu przeciętny. Oceniam go na 2 i na pewno więcej do niego nie wrócę.
Pozostaję wierna Joannie.

Lubicie produkty Marion? Jakie możecie polecić?

15 kwi 2013

Krem i serum do rąk z Biedronki- hit czy kit?

O kremach do rąk z serii Green Nature czytałam bardzo wiele. Wiadomo, że mają świetne składy, a ich dystrybutorem jest Torf Corporation (patrz: Tołpa). 
Cena wynosi 2,99 zł, więc dlaczego by nie wypróbować?



Na spróbowanie wzięłam odżywczy krem do rąk, z którego jestem niesamowicie zadowolona, niedawno wzbogaciłam moją kolekcję o wygładzające serum do rąk.

Krem zamknięty jest w przyjemnej tubce, o pojemności 75 ml. Szata graficzna, przyjemna dla oka, przywodzi na myśl produkty ekologiczne, a zarazem ładnie się prezentuje.
Tubkę stawiamy do góry nogami, dzięki czemu wydobycie kremu jest łatwe.


Konsystencja jest gęsta, jedwabista, typowo kremowa. Kosmetyk dobrze się rozsmarowuje, szybko wchłania i pozostawia lekką, niezwykle przyjemną warstewkę. Nie jest to tłusty film.

Zapach w każdym kremie znacznie się różni, lecz w obu przypadkach jest równie przyjemny. Delikatny, nienachalny, świeży. Według mnie tak właśnie powinien pachnieć krem do rąk- ma umilać pielęgnację dłoni.

Kosmetyk jest bardzo wydajny. Przy regularnym, naprawdę maniakalnym stosowaniu, wystarczył mi na ponad miesiąc kremowania.

A teraz przyjrzyjmy się zachwalanym składom:


Jak dla mnie naprawdę rewelacja. Jestem zadowolona z zawartych w kremach składników/ substancji.

Dzięki temu skóra dłoni zaraz po użyciu staje się gładka, miękka i jedwabista. Regularne stosowanie zapewnia spektakularne efekty, wiem z autopsji.

Gdy miałam wysuszone, zniszczone dłonie, nic tak doskonale nie zregenerowało mojej skóry jak owy krem. Skóra stała się wygładzona i odżywiona. Zdecydowanie polecam dla suchych, zniszczonych, a przy tym wrażliwych rąk. Skóra jest także doskonale chroniona przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych. Doskonale sprawdził się na mrozy, gdy nie nosiłam rękawiczek.
Ponadto nie zawiera alergenów i sztucznych barwników.

Teraz, gdy moje dłonie są już w naprawdę niezłej kondycji, przyszedł czas na serum, które poprawia elastyczność i gładkość skóry. Producent obiecuje także opóźnienie procesu starzenia się. Muszę przyznać, że kosmetyk doskonale nawilża i koi podrażnienia. Ponadto naskórek jest dobrze chroniony i odżywiony.
Regularne stosowanie powoduje, że dłonie samoistnie (bez używania kosmetyków) stają się gładkie i miękkie.

Parę słów od producenta:


Z mojej recenzji wywnioskowałyście już chyba, że w moim mniemaniu otrzymują etykietkę HIT. Uwielbiam powyższy krem oraz serum i mam zamiar naprzemiennie do nich wracać. Sprawdziły się u mnie rewelacyjnie.
Mam nadzieję, że te dziewczyny, które nie próbowały jeszcze tych produktów zaintrygowałam i kosmetyki znajdą się na Waszej wishliście, bo za tą cenę- grzech nie spróbować?

Lubicie kremy do rąk Biedronki? A może macie innych biedronkowych ulubieńców?
Podzielcie się ze mną!

10 kwi 2013

Kallos Vanilla, nabłyszczająca maska do włosów suchych i matowych

Maski firmy Kallos należą do moich ulubionych i lubię często do nich wracać. Mają dużą pojemność, są niezwykle wydajne i mają wspaniały wpływ na moje włosy.
Maska Kallos Vanilla była na mojej wishliście od długiego czasu, przez pozytywne opinie blogerek. Postanowiłam ją wypróbować i... nie zawiodłam się.


Oczywiście maska zamknięta jest w ogromnym słoju (1000 ml), szata graficzna widoczna na zdjęciu. Wizualnie prezentuje się ciekawie.
Cena (drogeria Hebe) wynosi ok. 10 zł, więc jest to groszowa sprawa.
Wydajność jest przeogromna, używam jej od kilku miesięcy 2-3 razy w tygodniu i nadal mam ponad połowę opakowania. Nie ukrywam, że nie oszczędzam jej za bardzo.

Konsystencja jest gęsta, do złudzenia przypomina budyń. Nie spływa z włosów, a jest to bardzo wygodne. Zapach jest intrygujący, choć dla niektórych może być zbyt ciężki, duszący. Dla mnie jest to piękna woń wanilii, którą czuję jeszcze kilka godzin po umyciu włosów.


Kosmetyk świetnie radzi sobie z suchymi, zniszczonymi i łatwo plączącymi się włosami. Potrafi je doskonale ujarzmić i zdyscyplinować. Nie puszą się i nie elektryzują.
Włosy po zastosowaniu są gładkie, śliskie, jedwabiste i lśniące naturalnym blaskiem. Wyglądają na zdrowsze i gęstsze.
Oczywiście produkt sprawia, że kosmyki są fantastycznie odżywione i sprawiają wrażenie lepiej nawilżonych.
Nie przyspieszyła przetłuszczania włosów, nie obciąża, nie powoduje łupieżu.


Podsumowując, w tej kategorii cenowej jest absolutnym hitem. Rzecz jasna, nie radzi sobie z regeneracją i całkowitym odżywieniem włosów suchych, ale wpływa na to, że problem ten staje się mniej widoczny. No, ale, kto by oczekiwał rewelacyjnych rezultatów od maski za niecałe 10 zł?
Generalnie uważam, że maska jest godna polecenia. U mnie spisała się bardzo dobrze, być może dlatego, że nie oczekiwałam od niej wiele. Moim upragnionym efektem był brak problemów z rozczesywaniem, odżywienie i lekkie  nabłyszczenie.
Suma summarum, tę odżywkę oceniam na mocną 4. Spisała się całkiem nieźle, ale nie wiem, czy do niej wrócę.

Lubicie kosmetyki Kallosa? Jeśli tak, jakie?

3 kwi 2013

Ulubieńcy marca

Wpisy tego typu spodobały mi się na tyle, że postanowiłam podkraść pomysł i napisać pierwszy post z serii "Ulubieńcy...". Idea jest dla mnie o wiele wygodniejsza, niż Projekt Denko, gdyż nie muszę kolekcjonować pustych opakowań zbieranych przez cały miesiąc (często nawet dłużej). Mogę napisać o produktach, których używam do tej pory, ale zachwyciły mnie już chwilę wcześniej.
Chociaż, nie ukrywam, że wpis z wykończonymi opakowaniami także pojawi się już niedługo.

Makijaż


1. AA Make Up, krem BB O tym kremie mogłyście przeczytać TUTAJ, jednak dopiero niedawno zaczęłam używać go naprawdę regularnie. Musiałam zrezygnować z podkładów, a ten BB okazał się idealnym zamiennikiem. Pięknie zakrył wszelkie skazy na mojej twarzy, nie zapychał, rozświetlił... Mogłabym tak zachwalać go godzinami, ale wszystko możecie przeczytać w powyższej recenzji. 
Mam zamiar wypróbować jeszcze kilka drogeryjnych BB, ale chętnie do niego wrócę.

2. Lovely, korektor Magic Pen Już dawno powinnam kupić jakikolwiek korektor do twarzy, a zwlekałam z tym naprawdę długo. Ten zachwycił mnie swoją niską ceną i wygodnym sposobem aplikacji (pędzelek). Ponadto ma idealną konsystencję, pięknie dopasowuje się do naturalnego odcienia skóry, maskuje drobne niedoskonałości i zaczerwienienia. Utrzymuje się na skórze cały dzień. Stosowany miejscowo nie zapycha porów. Nie wiem, jak sprawdza się na większych partiach twarzy.


3. Lilliputz, wiśniowa pomadka do ust Produkt generalnie przeznaczony jest dla małych dziewczynek, ale idealnie sprawdził się w moim przypadku. Sztyft kosztuje ok. 3 zł w Rossmannie. Nadaje piękny, lekko perłowy kolor, przecudownie pachnie i faktycznie pielęgnuje usta. Śmiało mogę powiedzieć, że to najlepsza pomadka ochronna, z jaką miałam do czynienia. Jest po prostu rewelacyjna.


4. Becca, puder sypki Dostałam go jakiś czas temu od koleżanki, jednak wcześniej nie używałam z prostej przyczyny- pudry sypkie mnie po prostu przerażały. Nie miałam bladego pojęcia, jak się z nimi posługiwać. Jak się okazało nie taki diabeł straszny(...), a efekt jest dla mnie po prostu genialny. Lekko, ale trwale matowi, utrzymuje się cały dzień na twarzy i przedłuża trwałość makijażu. Nadaje skórze piękny wygląd bez zapychania, uczulania, podrażniania. Jak dla mnie rewelacja.

5. Paese, rozświetlający róż do policzków Parę słów o nim możecie przeczytać TUTAJ.  Lubię za piękny, świeży wygląd na twarzy. Rozświetla i lekko modeluje kości policzkowe. Idealnie stapia się z odcieniem skóry, dobrze współgra z podkładem i/lub pudrem. Duży plus za ładny wygląd, cudowny kolor i łatwą aplikację.

Pielęgnacja twarzy 


6. BeBeauty, Green Nature, odżywczy krem do rąk Mój hit prosto z Biedronki za 2,99 zł. Dobrze się rozsmarowuje, szybko wchłania i pozostawia lekką, przyjemną warstewkę na dłoniach. Zapach jest delikatny, bardzo ładny. Bardzo pomógł mi w regeneracji moich suchych rąk, zniwelował suchość i szorstkość. Ponadto jest bardzo wydajny. Jak dla mnie po prostu ideał z z przyjemnością będę do niego wracać. Mam jeszcze w zanadrzu wypróbowanie wygładzającego serum do rąk z tej samej serii.

7. Tołpa, regenerujący krem korygujący na noc O tym kremie pisałam ostatnio TUTAJ. Jest po prostu genialny. Pomaga w redukcji trądziku, nadmiernego wydzielania sebum, regeneruje, wygładza, łagodzi podrażnienia. Jest hypoalergiczny, nie uczulił i nie zapchał mojej skłonnej cery. Jak dla mnie absolutny must have i mam zamiar już zawsze rozpieszczać nim moją cerę. Bardzo się polubiliśmy.

Oczyszczanie twarzy


8.  L'Oreal Pure Zone, 30s Chrono-Clear, żel dogłębnie oczyszczający + szczoteczka CleanPod Ten kosmetyk kupiłam całkowicie przez przypadek, zachęcona promocyjną ceną i zaufaniem do marki. Po kilku tygodniach mogę stwierdzić, że naprawdę idealnie oczyszcza z wszelkich zanieczyszczeń. Zapobiega powstawaniu zaskórników i eliminuje wągry. Trzeba jednak trochę uważać, gdyż może wysuszać, ale ja mam na to receptę. Wieczorem, gdy potrzebuję dokładnego oczyszczenia stosuję tego żelu, a rano sięgam po nawilżający specyfik. Szczoteczka pozwala na dokładniejsze umycie twarzy, sprawia, że żel doskonale się pieni. Z pewnością będę z niej korzystać nawet, gdy produkt już się skończy. Praktyczne i pożyteczne.

9. BeBeauty, płyn micelarny Rzadko sięgam po nowe płyny micelarne, gdyż mam już swojego ulubieńca, ale ten jest równie genialny. Idealnie oczyszcza skórę twarzy z makijażu, doskonale radzi sobie nawet z tuszem do rzęs. Nie podrażnia cery, a nawet wrażliwych oczu, nie uczula. Ma przyjemny zapach i jest bardzo wydajny. Naprawdę perfekcja w każdym calu za jedyne 4,99 zł.

Pielęgnacja włosów



10. Kallos, Silk, maska do włosów suchych i martwych z jedwabiem Maseczkom Kallosa jestem wierna od bardzo dawna ze względu na działanie, pojemność (1 litr) oraz cenę (ok. 10 zł). Nie wyobrażam sobie tego, że nie wypróbowałabym tej nowości. Włosy po użyciu są gładkie i jedwabiste, dobrze odżywione. Zauważyłam nawilżenie i wzmocnienie. Końce są zdyscyplinowane, układają się o wiele lepiej, nie puszą się, nie elektryzują, rozczesują się o wiele łatwiej. Ponadto kosmyki nie są obciążone. Maska nie powoduje szybszego przetłuszczania się skóry głowy. Kremowa konsystencja zapobiega spływaniu z włosów, a kosmetyk staje się bardziej wydajny. Jak dla mnie naprawdę świetna maska. Już zaopatrzyłam się w jej siostrę- Keratin (maski Kallosa uzależniają)!

Podsumowując, zeszły miesiąc sprzyjał poznawaniu nowych, rewelacyjnych kosmetyków. Wielu z nich będę wierna na zawsze, do innych będę wracać nieco rzadziej, ale tylko ze względu na wypróbowanie innych produktów z tej kategorii.
Tymczasem zabieram się na testowanie nowych produktów, by za miesiąc o tej porze móc stworzyć kolejny post tego typu!

1 kwi 2013

Mooya, bioorganiczny zabieg, witaminy młodości

Jak pewnie większość z Was częściej sięgam po zwykłe, saszetkowe maseczki. Są tanie i bardzo dobre. Pierwszy raz miałam styczność z profesjonalnym zabiegiem na twarz, który można wykonać w domowym zaciszu.
Do wypróbowania otrzymałam witaminy młodości- ogórek.


Opakowanie jest spore i bardzo praktyczne, zamykane na magnesik. Po zużyciu możemy wykorzystać w celu przechowywania drobnych skarbów. W środku znajdziemy dużą saszetkę, która schowana jest w równie praktyczny woreczek. Posłużył mi do przechowywania kabli.

Maska przypomina intensywnie nawilżoną mokrą chusteczkę, przypominającą kształt twarzy. Mimo, iż wydaje się lekka i delikatna, w rzeczywistości wcale nie tak łatwo ją rozerwać. Zabieg idealnie dopasowuje się do twarzy i szyi.


Przy stosowaniu korzystałam z powyższej instrukcji. Aplikacja jest prosta, wnet banalna. Nie sprawia żadnego problemu. Mokra maska daje przyjemne uczucie orzeźwienia i ukojenia. Bardzo relaksuje. Dodatkowo zabieg umila piękny, rześki zapach ogórka.
Czas trzymania wynosił 45 minut.

Skóra po zdjęciu jest idealnie oczyszczona i odświeżona. Koloryt jest wyrównany, wszelkie przebarwienia czy zaczerwienienia stają się niewidoczna. Cera promienieje, jest lekko rozjaśniona. Nigdy wcześniej nie widziałam mojej cery w tak cudownym stanie.

Kolejnym etapem zabiegu jest wklepanie serum, które konsystencją przypomina zwykłą, niezasychającą maseczkę. Ma kremową konsystencję, wchłania się bardzo opornie. Idealnie uzupełnia się z maską.


Podsumowując, zabieg jest stworzony dla mieszanych i tłustych cer. Pozostawia przyjemnie oczyszczoną i odświeżoną cerę bez niedoskonałości (wyrównany koloryt). Cera jest promienna, świeża i piękna. Idealnie nadaje się dla młodych osób. Zabieg oceniam na mocną, nienaciąganą 5 i z przyjemnością wrócę do niej w przyszłości.


Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt. Fakt ten nie ma żadnego wpływu na moją ocenę.


Jakie stosujecie maseczki? Miałyście kiedyś do czynienia z Beauty Face?

Labels

Powered by Blogger. Blogger Template by Intikali.org. Supported by Iskael and BlogSpot Design.