Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WYDARZENIA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WYDARZENIA. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 listopada 2014

Rogale...


Historia rogala
Tradycja ta wywodzi się z czasów pogańskich, gdy podczas jesiennego święta składano bogom ofiary z wołów lub w zastępstwie – z ciasta zwijanego w wole rogi. Kościół przejął ten zwyczaj, łącząc go z postacią św. Marcina. Kształt ciasta interpretowano jako nawiązanie do podkowy, którą miał zgubić koń świętego.
W Poznaniu tradycja wypieku rogali świętomarcińskich na 11 listopada istniała już na pewno w 1860, kiedy to opublikowano w Dzienniku Poznańskim najstarszą dziś znaną reklamę rogala świętomarcińskiego. Popularna jest jednak legenda, że tradycja w obecnym kształcie narodziła się w listopadzie 1891. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina, proboszcz parafii św. Marcina, ks. Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, aby wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na mszy cukiernik Józef Melzer, który pracował w pobliskiej cukierni, namówił swojego szefa, aby wskrzesić starą tradycję. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Zwyczaj wypieku w 1901 przejęło Stowarzyszenie Cukierników. Po I wojnie światowej do tradycji obdarowywania ubogich powrócił Franciszek Rączyński, zaś przed zapomnieniem tuż po II wojnie światowej uratował rogala Zygmunt Wasiński.

Rzemieślnicy zrzeszeni w Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu sprzedają w dniu św. Marcina średnio 250 ton tego wyrobu, natomiast w skali rocznej sprzedaż wynosi 500 ton, co stanowi 2,5 miliona sztuk rogali.

Aby cukiernia mogła używać nazwy „rogale świętomarcińskie” lub „rogale marcińskie”, musi uzyskać certyfikat Kapituły Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego, która powstała z inicjatywy Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu, Izby Rzemieślniczej i Urzędu Miasta Poznania.
Specyfika produktu
ciasto półfrancuskie
nadzienie wyrabiane z białego maku, z dodatkiem takich produktów, jak: cukier, okruchy ciasta biszkoptowego, masa jajowa, margaryna, orzechy, rodzynki, owoce w syropie lub kandyzowane (czereśnia, gruszka, skórka pomarańczowa) oraz aromat migdałowy
sposób zawijania ciasta (na kształt podkowy) i nakładania masy makowej (pomiędzy poszczególnymi warstwami ciasta oraz dekorowanie pomadą i rozdrobnionymi orzechami

Ja nie wiem jak my w tej pyrlandji dajemy rade to zjeść ..;)
 ale nie ukrywam że lubię ,lubimy...
Tych którzy jeszcze nie próbowali zapraszam do degustacji
Moim zdaniem warto
Smacznego...

środa, 29 października 2014

Halloween


Halloween
Temat do rozmowy......

Halloween – zwyczaj związany z maskaradą i odnoszący się do święta zmarłych, obchodzony w wielu krajach w wieczór 31 października, czyli przed dniem Wszystkich Świętych. Odniesienia do Halloween są często widoczne w kulturze popularnej, głównie amerykańskiej.
Halloween najhuczniej jest obchodzony w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Mimo że dzień nie jest świętem urzędowym, cieszy się po święcie Bożego Narodzenia największą popularnością. Święto Halloween w Polsce pojawiło się w latach 90.
Głównym symbolem święta jest wydrążona i podświetlona od środka dynia z wyszczerbionymi zębami.
Inne popularne motywy to duchy, demony, zombie, wampiry, czarownice, trupie czaszki itp.
Dokładna geneza Halloween nie jest znana. Może nią być rzymskie święto na cześć bóstwa owoców i nasion (Pomony) albo z celtyckiego święta na powitanie zimy.
Według tej drugiej teorii Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. 
Ponad 2 tys. lat temu w Anglii, Irlandii, Szkocji, Walii i północnej Francji w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych.
Druidzi (kapłani celtyccy) wierzyli, iż w dzień Samhain zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących, zaś duchom, zarówno złym, jak i dobrym, łatwiej było się przedostać do świata żywych. Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. Ważnym elementem obchodów Samhain było również palenie ognisk. Na ołtarzach poświęcano bogowi resztki plonów, zwierzęta i ludzi. Paląc chciano dodawać słońcu sił do walki z ciemnością i chłodem. Wokół ognisk odbywały się tańce śmierci. Symbolem święta Halloween były noszone przez druidów czarne stroje oraz duże rzepy, ponacinane na podobieństwo demonów. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ów dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek. Czarownice w towarzystwie czarnych kotów przepowiadały przyszłość.
Po 835 roku pod wpływem chrześcijaństwa zwyczaj zaczął zanikać, gdy uroczystość
Wszystkich Świętych została przeniesiona z maja na 1 listopada. Kościoły chrześcijańskie przeciwstawiły się obchodzeniu Halloween wprowadzając Dzień Zaduszny.
Święto w 998 roku wprowadził św. Odylon, francuski benedyktyn  przełożony opactwa .
W XIV wieku wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych 
zostało wprowadzone do liturgii rzymskiej i upowszechnione w całym Kościele.
Irlandzcy imigranci sprowadzili tradycję do Ameryki Północnej w latach 40 XIX wieku
31 października 1920 roku w mieście Anoka w stanie Minnesota odbyła się pierwsza w Stanach Zjednoczonych parada z okazji Halloween. Uczestnikami parady byli mieszkańcy, przebrani w kolorowe stroje popularnych postaci. W kolejnych latach pochód organizowano corocznie 31 października.W roku 1937 Anokę ogłoszono światową stolicą Halloween.W drugiej połowie XX wieku święto trafiło do zachodniej Europy.

Komisja Episkopatu Polski zaapelowała do katechetów, by przed uroczystościami Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym ostrzegali uczniów przed zagrożeniami związanymi z Halloween. 
Zdaniem duszpasterza młodzieży archidiecezji częstochowskiej, świętowanie Halloween może prowadzić do satanizmu.
Jak wyjaśnił 24 października na antenie katolickiego radia ks. Adam Polak, duszpasterz młodzieży diecezji częstochowskiej, "na pewnym etapie do naszej kultury, która jest kulturą Zachodu, weszły akcenty pogańskie, wszystko, co było związane z kultem przodków w kulturach celtyckich".
I to zdaniem ks. Polaka jest największym zagrożeniem dla chrześcijańskich wartości i Kościoła, a obchodzenie Halloween może nieść konsekwencje duchowe.
- Często to nie są dziecięce igraszki, zabawy, tylko są to pogańskie ryty na pograniczu satanizmu, kultur celtyckich, czy pogańskich - mówił na antenie radia ks. Polak, dowodząc, że świętowanie Halloween może być "otwarciem furtki Złemu".
Na Facebooku katolicy utworzyli fanpage "Jestem chrześcijaninem - nie obchodzę Halloween". Radio FIAT zachęca do uczestnictwa w proteście przeciw kultywowaniu tej tradycji.

Co ja o tym myślę…
Ludzie nie dajmy się zwariować… Lubię dynie od zawsze...
Zanim usłyszałem o Halloween ,w ogrodzie Babci Wisi, zawsze rosły dorodne okazy … a gdy nadchodził ich czas zamieniały się:
w kompot z dyni z dodatkiem octu( kiedyś nie lubiłem, dziś nie wiem czemu …;))
I w zupkę z kluseczkami z dodatkiem mleka na słodko- pycha.
Dziś potraw na naszych stołach dużo więcej pasta z dyni, zupa na ostro, ciasto itp.
zainteresowanych odsyłam do kącika kulinarnego

                        
                                                        (kliknij na obrazek)
                I co ja mam z taką dynią zrobić po wykorzystaniu miąższu wyrzucić?
                                                          A nie wyrzucę…!!
                        Będzie sobie Dyniek straszył i już…. 





BUUUUU!!!

sobota, 25 października 2014

SYFON…




SYFON…
Kto  z was jeszcze pamięta..?
Dzień pełen wrażeń…
Byłem dziś w związku z pracą w kilku miejscach .
Dotarłem między innymi do Grodziska Wielkopolskiego, ale do sedna…;)
Wchodzę do małego śmiesznego sklepu w poszukiwaniu jakiegoś „żarła”.
Sklep przypomina „Kolonialkę”(sklep spożywczo przemysłowy) z czasów PRL-u ,skarpety, gacie, ciastka, piwo jak to się kiedyś mawiało…
Mydło i powidło ;)
Przeglądam półki w poszukiwaniu jakiegoś smakołyku , patrzę stoi na ladzie Syfon w niebieskiej butelce, jak z dzieciństwa …
Myślę sobie fajny gadżet .. ale widnieje na nim cena 1,80PLN,  hmm, myślę sobie o co tu biega?
Uśmiechnięta Pani informuje mnie, że produkt jest dostępny u nich już od roku ..
Koszt kaucji za butelkę 5 PLN woda w nim 1,80PLN
 Syfon można po spożyciu wody wymienić na pełny ..
Ludzie zwariowałem … nie mogłem się oprzeć … Nabyłem …. Działa … Cieszę się jak dziecko..
Zresztą dziecko też się ucieszyło…. Tata opowiedział historię z dzieciństwa jak to chodził do sklepu po syfon z wodą mineralną…
Chyba będę częściej wpadał do Grodziska ;)


Idzie zima…?


Idzie zima…?
Dziś rano na „teremetrze”  0 stopni znaczy zbliża się nieuchronnie ta biała cholera…
Zadzwonił kolega maszyna do łupania podpałki się S….. pomożesz?
A co mi tam, praca jest pracą.. wszystko mi jedno co naprawiam…;)
Przy okazji poznałem bliżej branże drzewno-leśną …
Oj …. Zmieniło się moje patrzenie na drewno kominkowe… rąbane siekierą
Dziś można taki produkt nabyć koncesjonowany , opakowany przebrany i wysuszony
Zapakowany elegancko zostanie dostarczony pod sam kominek „pańci” nie będzie bałaganu ,kurzu i śmieci… Nie ma odpadów …
Oj … pozmieniało się na tym świecie troszkę ….
Mała foto relacja od zaplecza firmy zajmującej się drewnem opalowym i kominkowym…










Maszyna uruchomiona w bagażniku podpałka do kominka …
70 worków na godzinę robi wrażenie ...










środa, 15 października 2014

Recenzja:


Brak postów na blogu nie skutkował bynajmniej nic nie robieniem…
Troszkę działo się w koło
Od Leszek R. książkę drugą wydał …
Mieliście okazje na blogu poczytać fragmenty..
Polecam bo moim zdaniem opowiadania są dobre nawet bardzo..
Oczywiście o ilustracjach do książki oczywiście wspomnieć należ..
Wykonanych ręką młodej Kopanieckiej artystki … Kaliny 

Recenzja:

Czy w Kopańcu straszy?

W ostatnich latach w Kopańcu ujawniła się artystyczna arystokracja regionu Kotliny Jeleniogórskiej. Teatr, fotografia, muzyka, teraz znów literatura z ambicją. „Opowieści ostateczne” to zbór opowiadań, których akcja ma miejsce w długiej historii Kopańca, gdzie ogniskują się przeróżne treści epok. Tytuł każdego opowiadania autor opatruje rokiem, kiedy rzecz miała miejsce.

Ale to nie są zwyczajne historyczne opowiadania. Historycznie są one osadzone, natomiast dzieją się poza zwyczajną realnością, w sferze ducha, i to najbardziej dosłownie. Magia, czary, zabobon, asceza, fanatyczna wiara, demony, obłęd, alchemia, mord, szaleństwo, pakt z diabłem, strach odbierający rozum, lęki, klątwa, apokaliptyczne wydarzenia, emanacja tajemniczej energii – to amalgamat treści tej książki.

Tę ponurą atmosferę autor przerywana jednak fantastycznym poczuciem humoru. Czytelnik dostrzega jak robi do niego oko w momencie najbardziej zawiesistej grozy. A są i opowiadania z gruntu w charakterze makabreski. Temu samemu służą śliczne ilustracje Kaliny Jaśko w formie quasi dziecięcych rysunków.

Dodatkowym walorem opowiadań jest ich lakoniczność. Historie są właściwie opowiedziane szkicowo, jakby autor wykreślił z nich każde zbędne słowo, jest tylko to, co musi być, nic więcej. W ten sposób powstały poetyckie perełki, do których chce się powracać, by przeżyć to jeszcze raz lub znaleźć nowe znaczenie.

Osobnym walorem, istotnym dla mieszkańców regionu jest osadzenie w realiach im znanych. Jest więc o namiętnym poszukiwaniu nowej technologii szklarskiej w szklarskim zagłębiu, jest o okrucieństwach wojny 30-letniej, tak dojmującej na Śląsku, jest o prześladowaniach ewangelików przez katolickich Habsburgów, jest opowiadanie z zielarstwem, które było do XIX wieku wielką specjalnością Karkonoszy, jest o tajemniczych kamiennych wałach w Górach Izerskich, do dziś fascynujących, jest o straszliwych skutkach nawałnicy i powodzi w górskiej wsi, jakże tu typowych, jest wreszcie nawet o Wierzcholcach, dość niedawno odkrytych…

Integralną częścią książki są teksty piosenek, syntetycznie ujmujące treści opowiadań. Napisał je Piotr Syposz. Czytelnik może ich wysłuchać w artystycznym wykonaniu kopanieckiej grupy, ponieważ do książki dołączone została płyta CD.

ROMUALD WITCZAK
Leszek Różański: Opowieści ostateczne. Ad Rem, Jelenia Góra 2013, ss. 132 + płyta CD


piątek, 16 listopada 2012

Kopaniec zapomnieć o sobie nie daje.


Nigdy niż zapomnę tego pierwszego razu, gdy rankiem by nie budzić domowników zaparzywszy nektaru życia(kawy) stanąłem przed okienkiem w domu Agaty i Leszka .
Zaniemówiłem ,zatkało mnie ,zakochałem się ,widok który rozpościera się z okien ich domu na kotlinę jeleniogórską przyprawić może o zawrót głowy .
Zrozumiałem dla czego Oni tam są i bardzo zapragnąłem też tam być…
Mineło sporo czasu od tamtej pierwszej wizyty, ale pragnienie pozostaje niezmienne ,chce tam wrócić…
A może któregoś dnia po prostu zostać….
I gdy zmienne koleje losu oraz szara codzienność życia mieszczucha przytłacza i zaciera się obraz tamtego poranka, zawsze dzieje się coś co przypomina to niezwykłe miejsce.
A może to miejsce samo przypomina mi o sobie…?
Agata odwiedziła Wielkopolskę ,przywiozła podarunek , Leszek wydał książkę

„Z pasji do poznania przeszłości "małej ojczyzny" zrodziła się książka, jakiej dotychczas nie było; "Kopaniec - Kalendarium czyli niekompletny spis wydarzeń ważnych i zupełnie nie. Zebranych i opracowanych przez Leszka Różańskiego tu zamieszkałego". Powstawała przez wiele lat, właściwie przez całe śląskie życie Leszka Różańskiego. Kopanieckie Kalendarium jest miejscem szczególnym, z którego czytelnik czerpać może wiedzę o dziejach gór naszych izerskich. I to nie tylko o faktach wielkich, które notują podręczniki historii, ale i innych, drobnych sprawach codziennych - równie ciekawych, choć nieco mniej znanych. W Kalendarium odbijają się, niczym w zwierciadle, historyczne przemiany Dolnego Śląska, tak dobrze widoczne z łąki pod Kamienieckim Grzbietem. Uważny Czytelnik znajdzie tutaj również miejsce na refleksję nad zmiennością dziejów naszego regionu.
A Leszek Różański z Kopańca jest Dolnoślązakiem. I to pełną gębą.
sąsiad zza góry - Przemysław Wiater „

Załączona nalewka Agaty stanowiła idealne uzupełnienie lektury –przeczytałem jednym tchem sącząc napój ze śliwek przyrządzony .
Dziękuje ;) Agacie i Leszkowi, Państwa zachęcam do lektury – Kopaniec nie daje o sobie zapomnieć ;)