Witam Was serdecznie!
Naszło mnie dzisiaj na przemyślenia. Dosyć głębokie przemyślenia.Wydaję mi się, że niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo wymagającym zawodem jest zawód Projektanta. Ja sama również kiedyś tak myślałam, stąd nazwa mojego bloga - Shallow Empty Love - Fashion (Płytka, Pusta Miłość - Moda). Przez długi czas miałam nawet wyrzuty sumienia, że inni otrzymują talenty i powołania do bycia lekarzami, strażakami, ludźmi, którzy pomagają drugiemu człowiekowi, a ja mam zajmować się ciuchami. Jakie wydawało mi się to wtedy niesprawiedliwe!
Walczyłam z tym długo. W liceum chodziłam do klasy o profilu matematyczno-fizycznym, w planach na przyszłość upatrywałam Politechnikę i zostanie Inżynierem, a szycie spychałam do rangi hobby. W mojej rodzinie nigdy nie było artystów. Wszyscy twardo stąpali po ziemi i zostanie tymże "artystą" było dla mnie pojęciem abstrakcyjnym. Z szyciem coś wspólnego miał jedynie mój Dziadek, jednak nigdy nie dane mi było go poznać. Nikt nie brał na poważnie tego, że chce być projektantem. Kiedy pytałam o radę, w którą stronę mam pójść, prawie zawsze słyszałam: Politechnika, Ekonomia, studia, po których będziesz mieć pracę. Wybierając kierunek z pomocą przyszła Politechnika Łódzka. Okazało się, że mogę połączyć moje 'hobby', które i tak już było całym moim życiem z 'realnymi planami na przyszłość'. Nie byłam jednak przekonana do Łodzi, strasznie chciałam mieszkać we Wrocławiu i niebardzo przyłożyłam się do egzaminów wstępnych na Wzornictwo, które zawaliłam. Początkowo się cieszyłam, bo problem sam się rozwiązał. Poszłam na Ekonomię do Wrocławia. Myślałam wtedy, że nauczę się, jak funkcjonuje rynek i jak prowadzić własną działalność. Byłam również przekonana, że po co mi studia artystyczne, przecież umiałam już szyć i projektować. W jakże wielkim byłam błędzie! Studia ekonomiczne okazały się wielką klapą. To był totalnie nie mój świat, a ja czułam się tam jakbym była z innej bajki. Postawiłam więc wszystko na jedną kartę, ponownie podeszłam do egzaminów wstępnych i dostałam się na Wzornictwo na PŁ.
Teraz, kiedy kończę już te studia, jestem bardzo zadowolona z mojego wyboru. Jestem rok do tyłu, ale co to jest rok w życiu młodego człowieka? I przede wszystkim, czym jest rok w porównaniu do lat, które straciłabym na Ekonomii.
Wracając jednak do głównego tematu moich przemyśleń. Zawód Projektanta, albo może raczej droga do zostania Projektantem to straszna harówa! Boli mnie przekonanie, że to taki lekki i przyjemny zawód, w którym się nie narobisz, a zarobisz. Może i tak jest, w niektórych, pojedynczych przypadkach, ale jeżeli człowiek dochodzi do tego sam, od podstaw, to jest to bardzo mylne i krzywdzące myślenie. Jestem teraz na etapie, w którym sama dopiero przekonuję się na własnej skórze, jaką trudną drogę sobie wybrałam. I nie mam na myśli tego, że to wąski rynek i ciężko się przebić. Nie, Mam na myśli na prawdę ciężką fizyczną i psychiczną pracę. Projektowanie ubioru to nie tylko proste rysowanie laleczek na papierze. To ogromna wiedza na temat materiałów, technologii, anatomii, psychologii, kompozycji. Dodatkowo, początkujący projektant, żeby stworzyć kolekcję musi SAM wykonać pracę kilku osób, które każde osobno zajmuje się tym zawodowo. Musi być projektantem, konstruktorem, krojczym, szwaczką i prasowaczką w jednym. Kiedy masz już swoją firmę, zatrudniasz do tego ludzi, ale żeby mieć tę firmę, najpierw trzeba na to zapracować.
Bardzo cieszę się, że doszłam do takiego momentu. Uczę się pokory i jednocześnie ginie we mnie przekonanie, że moja życiowa droga jest zbyt łatwa. Obecnie tworzę nową kolekcję. Nie śpię po nocach, pracuję 24h/dobę, a jak akurat nie jestem krawcową czy konstruktorem, to w myślach znowu jestem projektantem. Wybrałam zawód, którego nie da się odłożyć na bok. Jest on integralnie związany z moim codziennym życiem. Nie jest on prosty i banalny, ale wymagający i bardzo złożony, a ja jestem przeszczęśliwa, że taki właśnie okazał się być! :)
Autor: Maksym Vozniuk
A Wy co sądzicie o zawodzie Projektanta?
Całuję gorąco, M ;*