tym razem dawno nie widziana Uleńka - w nowej sukienusi -
a przede wszystkim w ciepłej pelerynie - troszkę dla zdrowia,
troszkę dla urody - do tej dość chłodnej palety kolorystycznej
zdecydowałam się dodać odrobinę lekkiego karmelu
zdecydowałam się dodać odrobinę lekkiego karmelu
w postaci satynowych wstążek we włosy i jako wiązanie :)
niestety - napis "Józefów" rozmyty w deszczu :(((
pierwsze co - koniecznie musiałam zaprowadzić Ulę
pod cudnie ozdobiony tył budyneczku - oważ dekoracja
imitując okna zapewnia mi wewnętrzny uśmiech
następnie udałyśmy się w stronę ciekawej rzeźby -
którą Pan opiekujący się budynkiem OSP pozwolił
mi pofocić - jako i tablice zawieszone obok :)
gdy wędrowałam w kierunku altanek -
miejscowi degustatorzy win tanich
zagadnęli "barbi z Florianem?"
- ja na to : "no pewnie, przy takim mężczyźnie
każda barbi czuje się bezpieczna!"
mój zachwyt rzeźbionymi tablicami ogłoszeniowymi
wyraził się w mnóstwie fotek - jednak litościwie
ograniczyłam je do niezbędnych trzech -
ale jakby co - kolumny i ażur musi być :)
nie byłoby tej sesji, gdyby nie drzewa - to właśnie przede
wszystkich ten ich pęk koniecznie chciałam mieć :D
... ponadto - KOŁO jakże uroczo wkomponowane
w mur z kamieni - baaardzo lubię takie klimaty -
jak zresztą i budynek, który za tym murem stoi -
calusieńki drewniany, trochę kojarzy mi się
z rosyjskimi dworkami - ale na to musimy poczekać,
aż domek-restauracja zostanie otwarty dla gości -
zabiorę wtedy do środka jakąś panienkę...
Uleńkę wystraszyły ścięte gałęzie tarasujące wejście ;P
to już posesja prywatna - również i tu
Właściciel udzielił zgody na fotkę Uli z
Jego bajkowym ogrodzeniem ;DDD
to zdobienie przywiodło mi na myśl orientalne klimaty -
niczym morski potwór wydobywający się z głębin
czy wręcz napis stylizowany na azjatyckie znaki
dotąd było nawet miło - jednak przyszedł czas
na nieco mroczniejszy klimat - opuszczony
biały dworek, zamieszkany nie wiadomo
przez kogo - zaniedbany i zdewastowany
jako i to nadal dość solidne ogrodzenie...
wracając do stolicy - natknęłyśmy się na rzeźbę
Łączniczek z AK - lubię rzeźby okrutnie wręcz -
a postaci kobiecych w dwójnasób - ta dziewczyna
nie tylko uosobia liczne przymioty ówczesnych
cichych bojowniczek - ale i delikatny szyk -
prostota kroju, klasyka nakrycia głowy -
me ulubione berety - z antenką - szok :)))
w tle - mój nieoceniony pomocnik sesyjny - ślubny Jędrek ♥
... no i okazało się, że Jędrek też mnie focił -
dzięki czemu macie lepszą fotkę pomnika :)))
rzeka Świder, przepływająca przez Józefów -
będzie tematem innego postu -:)