Bawiliśmy się ostatnio u pewnego sześciolatka na urodzinach. Było głośno, kolorowo i bardzo wesoło, chociaż końcówka tak jak zawsze skończyła się na wyrywaniu sobie zabawek ;) Dzieci już tak mają, zwłaszcza chłopcy, że potrzeba posiadania cudzej zabawki jest silniejsza od dobrej maniery.
Ale powracając do tematu chciałabym Wam pokazać jaki owy sześciolatek dostał ode mnie lizakowy bukiet. Kupiłam w hipermarkecie lizaki pakowane po 10 szt., może nie są najlepszej marki ale kosztowały tylko 3 zł. Do środka kupiłam jeden większy i lepszy (niestety na zdjęciu się ukrył). Wszystkie lizaki owinęłam papierem kolorowym i jakąś folią znalezioną w szufladzie no i wyszedł śliczny, bardzo słodki bukiet.
Oczywiście oprócz bukietu musiał być fajny i o wiele droższy prezent. Nawet nie wiedziałam, że sześciolatki mają tak duże pojęcie o dostępnych na rynku zabawkach, a co więcej że niestety uczestniczą już w tym wyścigu pt.: kto ma więcej, kto ma lepsze, kto ma droższe. Abstrahując już od tego uważam, że taki lizakowy bukiet to ciekawy dodatek do prezentu. Nie jest to jednak mój pomysł. Właśnie podczas kupowanie prezentu głównego, zauważyłam przy kasie (w znanym sklepie dla dzieci) takie lizakowe bukiety za 10zl. Jako że należę to tych, co to wolą wszystko robić same, nie mogłam go nie zrobić.
P.S. To jest bukiet lizakowy ale myślę, że może być też z innych cukierków, a może jakiś resorak w środku Fantazja ludzka nie zna granic;)