Po zimowych czerwieniach zdecydowanie mam ochotę na pastele. Dalej jestem w temacie turkusu i różu. To się nazywa terapia kolorem. To co dzieje się za oknem jakoś mnie nie bawi :( W przeciągu tygodnia potrafi kilka razy napadać śniegu i wszystko stopnieć... Teraz aktualnie od dwóch dni przeżywamy ogromne śnieżyce i zamiecie śnieżne :((( dookoła jest biało i na minusie. Tak sobie patrzyłam na mojego drugiego bloga "Zaklinaczkę wnętrz" i na to co było w marcu o tej porze roku, dziś mamy 25 marca. 26 marca pisałam ten post - klik :((( to nie sprawiedliwe!!! :/
Ależ marudzę ;P Pamiętam mojego Małżonka jak przyjeżdżał do Polski na Wielkanoc i mówił: "Ależ tu zielono i ciepło!" teraz dopiero rozumiem jego zachwyt tamtejszy ;) W Norwegii mówi się, że są dwie zimy - jedna biała, druga zielona, tylko niestety w tą drugą nie ogrzewa się mieszkania... Ogólnie słyszałam też, że często tutaj ludzie popadają w depresję, odnotowuje się dużo samobójstw. Nie brzmi to zachęcająco - prawda? Dlatego też zalecane jest łykanie omega 3 (co też czynimy) bo zawiera też witaminę D, która jest w naszej skórze wytwarzana przy styczności ze słońcem.
Kontynuując terapię kolorem, nabyłam piękną turkusową pościel w białe groszki (lub na odwrocie kołdry jak kto woli - białą w turkusowe groszki ;) Tak rzadko co kiedy natrafiam na pościel, która mi się podoba, że nie odpuściłam sobie. Jaśkom nałożyłam (już pokazywane na tym blogu) patchworkowe poszewki i można teraz bujać w obłokach :) choć jeśli chodzi o łóżko, to szykują się zmiany, ale to za jakiś czas...
Piżamkę też mam turkusową w białe groszki ;)
Przypominam o moim candy - jeśli ktoś ma ochotę :) i przy okazji dziękuję za wszystkie miłe komentarze! :* bardzo mnie cieszy to, że podoba się Wam mój blog! :)))
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu!
Dagmara :)