Witajcie, drogie (i drodzy?) Czytające :) Jak znosicie ostatnie upały? U mnie... wegetacja. Gdy słupek rtęci przekracza 25 kresek, moja życiowa energia najpierw topnieje, po czym paruje ;) Wraca dopiero, gdy poczuje orzeźwiający powiew. Ostatni tydzień był więc dla mnie wyzwaniem. A najgorszy moment w ciągu dnia, to powrót komunikacją z pracy do domu - nasłonecznione przystanki, duszne powietrze, ścisk w środkach lokomocji, drastyczne zmiany temperatury między "zewnętrzem", a klimatyzowanym wnętrzem. Po takiej godzinnej podróży padam mniej lub bardziej malowniczo na łóżko, by oddać się drzemce i budzę się na chwilę do życia dopiero koło 21-ej. Jest jednak pewna czynność, na którą zawsze siły się znajdą ;) To oglądanie ogrodniczych lub wnętrzarskich pism, książek, zdjęć. Natomiast, gdy nadchodzi wyczekiwany weekend, ulubione lektury zamieniam na naturę i sama... robię zdjęcia ;) Dlatego dziś kolejna porcja skąpanego w upalnych promieniach ogródka. Wczorajszy skwar nie pozostawił mi dużego wyboru - było głównie leżakowanie! A w przerwach spacerki, oglądanie, wąchanie, podziwianie. Czułam się jak na wakacjach i miałam wrażenie, że dzielą mnie tysiące mil i całe epoki od biurowca, który opuściłam raptem w piątek. Uwielbiam takie letnie dni, gdy siedząc w cieniu, mogę się rozkoszować południową ciszą, kolorami nieco rozmytymi w drgającym od ciepła powietrzu, zapachami lilii i floksów otulającymi ogród. Pamięć podsuwa wówczas różne obrazy przeszłości, miłe wspomnienia wywołujące ciepło w sercu.
Zacznijmy od róż, wszak królowym należy się pierwszeństwo. To już drugi miesiąc ich niemal ciągłego kwitnienia. Nie spodziewałam się, że tak bardzo odwdzięczą się za pracę włożoną przy ich sadzeniu, zadbanie o odpowiednie miejsce i podłoże. Uważam to za mój osobisty, ogrodniczy sukces :)
O ile w przypadku tulipanów uwielbiam zaglądać do środka kwiatu, to róże najchętniej podziwiam z profilu. Różnorodność ułożenia ich płatków, wywinięcia brzegu, kształt całej główki są urzekające.
Powyżej Ascot i Mazowsze (?) po prawej - ze znakiem zapytania, bo w niczym nie przypomina róży z drugiego i trzeciego zdjęcia, a obie były tak samo opisane na etykiecie. Nic nie szkodzi, nie bądźmy drobiazgowi, skoro obie są piękne :)
Zapach i trwałość powyższej lilii trąbkowej były dla mnie zaskakujące. Ścięłam ją, gdy kwiaty były w pełni rozwinięte, mimo to stała w wazonie cały tydzień w gorącym pokoju, a jej zapach roznosił się po całym mieszkaniu. Na pewno warto posadzić ich więcej (niestety, nie pamiętam nazwy odmiany) lub liczyć, że się rozmnożą :)
Funkie darzę szczególną sympatią i sentymentem. Podobają mi się w każdej fazie rozwoju, od młodziutkich kiełków wychodzących z ziemi wiosną, przez ich kwitnienie, po żółto zabarwione liście jesienią.
Powojnik Błękitny Anioł wspiął się po pęcherznicy Diabolo. Sadziłam je obok siebie ze względu na zestawienie kolorystyczne, a wyszło... jak w życiu.
Nastał motyli czas. We wczorajszym rozgrzanym słońcem ogrodzie podziwiałam ich różne gatunki. Momentami czułam się, jak w motylarni :) Udało mi się jednego złapać na gorącym uczynku, gdy posilał się nektarem pachnącego powojnika. Liczne pokrzywy w różnych zakątkach i odmiany ulubionych przez te owady kwiatów robią swoje - z roku na rok w CzuBAJKOWYM motyli przybywa :)
Zbliżające się ku zachodowi słońce daje znać, że pora się pakować i wracać do codzienności. Miły jest powrót z bagażem ulubionych widoków pod powieką :)
Spokojne, przyjazne wieczorne światło słoneczne, ozłaca wszystkie rośliny przydając im jeszcze więcej uroku. Za takimi chwilami tęsknię całą zimę :)
Dzisiaj od rana nad Warszawą deszczowo, przechodzą burze. Temperatura przynajmniej o dziesięć stopni niższa, niż zapowiadana. To dobrze, bo deszcz był ziemi potrzebny, a ja ożyłam i mogłam podziałać w kuchni przy przetwarzaniu licznych darów lata.
Dziękuję wszystkim cierpliwym ogrodomaniakom za odwiedziny i słowa pozostawiane w komentarzach. Sprawia mi ogromną przyjemność świadomość, że zaglądacie :) Wraz z poniższą różą pozostawiam życzenia, aby poniedziałek zaskoczył każdego z nas czymś naprawdę miłym. Do następnego razu!
Doranma