Showing posts with label Wielkanoc. Show all posts
Showing posts with label Wielkanoc. Show all posts

30 March, 2013

WESOŁEGO ALLELUJA


Kochani, życzę Wam głównie zdrowia, bo sama w tym roku wyjątkowo doceniam jego wartość, próbując wydostać siebie i rodzinę z objęć różnych chorób. Życzę też oczywiście, aby te Święta były jak najsmaczniejsze, najpiękniejsze i najspokojniejsze. A na końcu, choć równie mocno, życzę Wam i sobie aby Wiosna przyszła szybko, bardzo szybko;)

25 April, 2011

Babka zwana babunią, zapowiedź sernika i kwietniowe popołudnie


Wyjątkowo udane święta. Pogoda piękna, idealna wręcz. Większość dnia spędzamy pod jabłonią, słuchając pracowitych pszczół. Nie przeszkadzają nam, gdy po obiedzie, do kawy, jemy maślankowo-cytrynową babkę. W tym są lepsze od os. Dla tych drugich na szczęście jeszcze za zimno. Dla nas w sam raz. Między gałęziami przebijają promienie słońca. Kwitnąca czereśnia pachnie przyjemnie (już myślę o clafoutis). Taką wiosnę kocham. I takie popołudnia. Siadamy z Lu na schodkach. Obserwujemy ogród. Tulipany, hiacynty, które wabią motyle. Na tamaryszku przysiadają ptaki. Nie chcę wracać do miasta. Ale muszę. Na chwilę. A potem do lasu:)



Maślankowo-cytrynowa babka była pyszna. Z migdałowym lukrem i rodzynkami w rumie. Mieszanka aromatów, która bardzo nam odpowiada. Babkę nazwałyśmy babunią, ze względu na niezbyt imponujące gabaryty (zrobiłyśmy z mniejszej ilości ciasta niż w przepisie). Bo był jeszcze sernik. Pyszny sernik teściowej. Z jabłkami. Zjedzony pod jabłonią. Przepis już wkrótce.

23 April, 2011

Chłodnik i życzenia


Co roku czekam niecierpliwie na botwinkę. Robię z niej lekką zupkę z młodymi ziemniakami, albo chłodnik. Chłodnik jest u mnie obowiązkowy. Robiła go Mama, teraz robię go ja. I sama go zjadam, bo w domu jestem jedynym jego miłośnikiem. Wrzucam do niego różne dodatki. Dużo zieleniny, kefir, czasem rzodkiewkę, zawsze ogórek. Jestem miłośniczką zup na zimno. W porze letniej robię chłodniki z arbuza, ogórków. Albo gazpacho. Ale pierwszy zawsze jest ten z botwinki. Wyczekany. Najulubieńszy, chociaż najprostszy. 


To bardzo prosty przepis, minimum pracy, a maksimum smaku:) Na słoneczne dni idealny, można go zrobić rano w kilkanaście minut, wstawić do lodówki i po powrocie z pracy w gorące dni zjeść na lekki obiad.

Chłodnik z botwinki z ogórkiem
Składniki:
  • pęczek botwinki
  • pół pęczka szczypiorku
  • pół pęczka koperku
  • 400 g kefiru (duży kubek)
  • 500 ml wody
  • świeży ogórek
  • 2 łyżki soku z cytryny (lub łyżka octu)
  • mały ząbek czosnku, obrany i starty na tarce o najmniejszych oczkach (opcja)
  • sól i pieprz
Zieleninę dokładnie myjemy pod bieżącą wodą, korzonki botwinki delikatnie obieramy (najlepiej je oskrobać). Botwinkę drobno siekamy, zalewamy wodą i od momentu zagotowania się wody gotujemy nie dłużej jak 7 min.Zdejmujemy z ognia, zakwaszamy cytryną, dodajemy czosnek i studzimy (nie odcedzamy). Ogórka obieramy (zawsze od jasnej strony;)) i kroimy w drobną kostkę, szczypiorek i koperek siekamy drobno.

Do wystudzonej botwinki wlewamy kefir, dodajemy ogórka i zieleninę, doprawiamy wg uznania solą i pieprzem. Wstawiamy do lodówki na min. godzinę (można wcześniej rozlać do szklaneczek). Podajemy bardzo chłodny. Ja lubię go z jajkiem na twardo. Smacznego:)



Życzę Wam kochani przede wszystkim Świąt spokojnych i słonecznych. Pysznych* i relaksujących. W gronie bliskich, bez trosk i bez pośpiechu. 

*My w tym roku na święta u rodzinki więc nie narobiłam się mazurków i żurków:) Ale jutro, trochę spóźnione, cytrynowa baba i sernik (Teściowej!). Uściski!