Do napisanie nowej notki natchnął mnie ostatni post EKOcentryczki o kubeczku menstruacyjnym [
KLIK]. Nie wiem ile z Was wie co to właściwie jest, ale oprócz postu EKOcentryczki, może dowiedziecie się o nim ze strony EkoKobieta [
KLIK]- portalu, którego celem jest promowanie ekologicznych alternatyw
dla konwencjonalnych podpasek i tamponów, ze szczególnym naciskiem na kubeczki
menstruacyjne Mooncup. Ja o kubeczku dowiedziałam się wieki temu, gdzieś kiedyś w jakiejś kobiecej gazecie przeczytałam artykuł, który przedstawiał ekorodzinę, która postanowiła zamieszkać w lesie, myć się w deszczówce i ogólnie prowadzić życie w zgodzie z naturą. Matka tamtej rodziny używała właśnie kubeczka jako alternatywną wersję dla mniej ekologicznych środków. Wtedy zaciekawiłam się tematem, ale decyzję o zakupie odłożyłam na później. Teraz temat wrócił, a wątpliwości dalej są. Owszem jest wiele plusów m.in. oszczędność pieniędzy, wymiar ekologiczny, podobno też wygoda użytkowania, ale jakoś nie mogę się przekonać. Do tej pory nie jestem eko w tym temacie (owszem używam tylko
bawełnianych podpasek bez zbędnych siateczek, a te zużyte zawijam w
papier jednocześnie plastikowe folie wyrzucając do segregacji, ale to
ciągle wydaje się mało). Dlatego też chciałam się Was poradzić. Co myślicie o kubeczku menstruacyjnym? Warto skorzystać z promocji, o której pisze Ekocentryczka i zakupić czy raczej odpuścić? Może Wy macie jakieś doświadczenia?
10 mitów na temat kubeczka [
KLIK]
kubeczek można zamówić tutaj [
KLIK]