Na nizinach jeszcze zielona ruń przebija się przez nikłą warstwę śnieżną, a już sama droga do nas to lustrzana gładź, zajeżdżony zmrożony śnieg.
U nas dalsze przygotowania do zimy.
Rozkopaliśmy kamienny fundament chatki z zewnątrz i od środka, żeby dostać się do rurki z wodą, która w wielkie mrozy zamarzała. No tak, jak nie miała zamarzać, kiedy nie miała żadnej otuliny, do tego przylegała do kamieni. Oprócz tego między podwaliną a kamieniami ziały dziury, przez które ciągnęło do chatki zimne powietrze, owiewając mrozem dodatkowo ową rurkę. Dobrze, że rozkopaliśmy i zobaczyliśmy te niedoróbki. Wełna mineralna i opianowanie prześwitów powinno wystarczyć.
Przypomniała mi się rada Wkraja o przewodzie grzewczym, który montuje się na rurce. Wyczytaliśmy, że są takowe w castoramie, do tego z promocją:-) Niestety, nie każdy market posiada je w zasobach magazynowych, o czym przekonaliśmy się wyjeżdżając do Przemyśla.
Nie było ich również w innych hurtowniach elektrycznych czy o podobnej branży, tylko na zamówienie.
Dobrze zatem, że mamy łączność ze światem, bo zaraz po powrocie zamówiliśmy sobie sami ów kabel i dziś ma dotrzeć przesyłka.
Po południu trzeba było zabezpieczyć obkopany fundament, żeby mróz nie przedostał się do chatki.
Taki zachód słońca i czyste jak łza niebo wieszczy tylko jedno ... w nocy będzie tęgi mróz.
A i był, wykręciło prawie -15 stopni. Dobrze, że przygotowałam sobie opał, przyniosłam do chatki rozpałkę i polana, więc nie trzeba było od razu wychodzić w ten mróz.
Nie trzeba było, tak się nie da ... a po miski psie ... a Paździoch przyszedł na przekąskę, no i po raz pierwszy zarzuciłam ptakom ziaren słonecznika do karmnika.
W szarości poranka za płotem przeszły sarenki, pewnie na jabłka leżące jeszcze pod jabłoniami. Nie zauważyłabym ich, gdyby nie ciche mruczenie Mimi.
Ponieważ w takie mroźne poranki wstaje różowy świt, wyskoczyłam jeszcze na kilka zdjęć.
Pod Kopystańką i na Kanasinie piękna szadź:-)
Teraz przez okno świeci słońce, ogień buzuje w piecu /jak to mówi Maciej: smog produkuję:-)/, ptactwo kręci się koło karmnika, a ja patrzę na świat i czekam na jakieś ocieplenie. Podobno ma przyjść po niedzieli.
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pozostawione słowo, bywajcie w zdrowiu, pa!