- co robisz?
- nic
- jak to nic?
- nic nie robię, myślę.
- o czym myślisz?
- pozwalam myślom płynąć swobodnie
Patrzę na moją mamę, kiedy po obiedzie leży wygodnie na kanapie. nie śpi.
Po prostu leży. Nie ogląda tv. Nie czyta książki. Nie przegląda prasy. Nie słucha radia.
Co robi?
Jest sam na sam ze swoimi myślami.
Skonfrontowałam ten widok z moim spędzaniem wolnego czasu.
Nawet jeśli usiądę, to zaraz szukam wzrokiem gazety lub telefonu.
Kiedy się kładę, to tylko z myślą o spaniu. Jeśli spanie zwleka, to próbuję je
przywabić czytając bądź słuchając książki. Nawet rozmawiając przez telefon zezuję
w kierunki świeżej gazety lub pływam w jałowych wodach facebooka.
Oszaleliśmy czy tylko mi się wydaje?
Publiczne przyznanie się do posiadania wolnego czasu jest dziś równie naganne jak ogłoszenie,
że bije się dzieci.
Fuj! Znajomi zaczną cię unikać, bo a nuż mogą się zarazić. Jak to wolny czas!? Jak to nic nierobienie?!
Nie wypada, nie wolno.
To kiedy, przepraszam jest czas na marzenia?
Poganiając synka w drodze do przedszkola czy może omawiając kolejną strategię
zdobycia świata?
Wiecie co to są marzenia? Niektórzy pewnie rozglądają się teraz nerwowo.
Czy można je kupić na eBayu? Może rzucili ostatnio do Biedronki?
Otóż nie moi kochani. Marzenia to takie małe coś, co trzeba sobie wyhodować, pielęgnować, dokarmiać by wyrosły mężne i śmiałe. I by się spełniły.
Marzenia to nie coś, co możesz mieć na pstryknięcie palcami. Potrzebują czasu i naszej uwagi.
Nikt nas nie zastąpi w posiadaniu marzeń. Są nasze i tylko nasze.
Tylko cóż z tego jeśli my nie mamy czasu by się nad nimi pochylić. By nadać im kształt.
Tzw nic nierobienie to piękna okazja by pozwolić podkraść się do nas marzeniom.
Ten moment jest tylko wasz.
Połóżcie się wygodnie, przestańcie się zadręczać niewyprasowanym praniem i dziurą w budżecie.
I spróbujcie wyobrazić sobie swoje marzenie. Nie róbcie gwałtownych ruchów,
nie śpieszcie się. Po chwilowym zamęcie i myślowym bałaganie zza rozlewiska wczorajszego spalonego mleka wychynie nieśmiało to coś. I zobaczycie jakie jest piękne. Jak warte jest chwili wolnego czasu.
Nasze całodzienne obowiązki rzadko kiedy mają wymiar uniwersalny. Kto z czytających ten tekst wynalazł dziś lekarstwo na Parkinsona? A może ktoś wykrył czym wyleczyć w jeden dzień katar? Jakieś propozycje na zmniejszenie ilości worków foliowych w oceanach?
No właśnie.
Oprócz nieodłącznego cienia towarzyszą nam codziennie sprawy raczej przyziemne. To nie wstyd. Musimy jeść, pić, spać i zarabiać na czynsz. Nasze "umarzennienie" jest odwrotnie proporcjonalne do upływu czasu. Im jesteśmy młodsi tym marzeń więcej. Im starsi, tym marzenia bledsze, anemiczne bądź żadne.
Przypomnijcie sobie czasy, kiedy byliście władcami czasu. Nie było takich czasów? To teraz jest świetna okazja by nimi zostać.
Pada deszcz, obiad nie ugotowany, koty ryczą nad pustą miską.
10 minut. Tylko tyle wystarczy. 10 minut wolnego czasu. Otoczone zasiekami i zaminowane. Należą tylko do mnie. Niech reszta świata poczeka.
Moje marzenia nie są wcale mniej ważne.
Gnocchi z
palonym masłem, dynią i szpinakiem
2 szklanki pieczonej dyni (hokkaido lub
butternut)
2 szklanki umytego i wysuszonego szpinaku
4 łyżki masła
pół łyżeczki gałki muszkatołowej
parmezan
2 łyżki mozzarella di bufala
sól, pieprz
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Dynię obieramy i kroimy w kostkę na jeden
kęs. Posypujemy gałką muszkatołową, odrobiną soli i pieprzu i polewamy oliwą.
Wysypujemy na blaszkę i pieczemy aż dynia będzie miękka (około 20 minut)
W rondelku rozpuszczamy masło i na
malutkim ogniu gotujemy je aż zacznie pachnieć orzechowo.
Nie przeoczcie tego momentu, bo za chwilę
zamiast słodko orzechowego aromatu po kuchni
rozpełznie się smród spalenizny.
Pachnące palone masło odstawiamy na bok.
Gotujemy gnocchi.
Na patelnię wlewamy połowę palonego
masła, wrzucamy dynię i mieszamy. Po minucie dorzucamy liście szpinaku. Lekko
solimy. Teraz dodajemy gniocchi. Podrzucamy składniki na patelni by się
wymieszały.
Doprawiamy solą i pieprzem i wlewamy
resztę masła.
Przekładamy na talerze, kładąc na środku kulkę mozzarelli i posypujemy
startym parmezanem.
Można to danie zrobić wcześniej. Potem tylko włożyć na 10 minut do gorącego piekarnika.
Smacznego