Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Burda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Burda. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 lutego 2016

Kto chce książkę o szyciu???



Dzisiaj dostałam bezpłatny egzemplarz książki Co za szycie 
Jestem w trakcie czytania - kiedy skończę, 
podzielę się opinią na blogu chociaż już wiem, 
że przyda się nie tylko kompletnym laikom szyciowym... 
Tymczasem mam dla Was trzy egzemplarze całkowicie za darmo.
Wystarczy tylko zameldować się pod tym postem 
i opisać jakąś ciekawą historię  
dotyczącą przygody z szyciem 
( na pewno takie macie, a jeśli nie - 
przyjmuję te z ,,drugiej reki" czyli zasłyszane ).
Wybiorę te najciekawsze, może najzabawniejsze, 
może najbardziej hardkorowe 
a Wydawnictwo Helion prześle w nagrodę wspomnianą wyżej książkę.
Więc kto ma ochotę???

Ogłoszenie wyników w Walentynki, a co!


sobota, 2 maja 2015

Przepis na winko ryżowe:))



Rozwijam się. 
Już nie tylko projektuję i szyję, piekę i gotuję, ale do tego winko robię! 
W Sylwestra piłam najlepsze na świecie wino - ryżowe domowej roboty, sześcioletnie. I moim postanowieniem noworocznym stało się zrobienie własnego.

Oto przepis:
2 kilogramy ryżu ( ja kupowałam w Biedronce ) wypłukać kilkakrotnie w ciepłej wodzie. Wsypać do szklanego gąsiora ( mój o pojemności 20 litrów - musi być większy, bo w trakcie burzliwej fermentacji winko zwiększa swoją objętość). Dorzucić sparzone i odsączone rodzynki - 1/2 kg ( moim zdaniem im ciemniejsze - tym ładniejszy kolor). Do gąsiora dodać 5 litrów wody mineralnej. 
Do garnka wlać kolejne 3 litry wody i wsypać 3 kg cukru. Podgrzewać aż do rozpuszczenia cukru. Następnie należy ostudzić i dolać do gąsiora. 
Osobno uszykować drożdże. 
Ja miałam drożdże aktywne do białego wina, wysokoalkoholowe - według tego co pisało na opakowaniu - 19 proc. Według mojej mamy po degustacji- spirytusowe...
Wymieszać w 1/2 szkl cieplej wody drożdże i zostawić aż zaczną pracować. Jeśli są dobre, już po pół godzinie będzie widać efekty. Dosypać do gasiora pożywkę, dolać drożdże, wymieszac dobrze gąsiorem. Zatkać korkiem, wsadzić rurkę fermentacyjną, zalać ją wodą. Odstawić w ciepłe ciemne miejsce.Przynajmniej raz dziennie poruszać energicznie gąsiorem. 

Ja swoje winko nastawiłam 21 stycznia, pracowało niesamowicie intensywnie, bulgotało jak szalone, pachniało drożdżami w całym pomieszczeniu. 
Zakryłam je jeszcze kocem.
Ale już po tygodniu bulgotanie zwolniło. 27 stycznia dodałam więc 2 kg cukru rozpuszczone w 2,5 litrach wody i znów zaczęło pracować 
i przerabiać cukier w alkohol.
5 lutego ściągnełam za pomocą specjalnego wężyka winko znad osadu i dolałam jeszcze 5 litrów wody mineralnej. Tym samym mój gąsior wypełnił się po brzegi. Zatkałam korkiem i rurką fermentacyjną, zalałam ją wodą i odstawiłam do spokojnej fermentacji. 

Dzisiaj, to jest 2 maja ściągnełam znów znad osadu 
i spróbowałam po raz pierwszy...
Idealnie klarowne, jasne i mocne jak cholera!
A to dopiero 3 miesiące, najlepsze podobno jest po roku. 
Tylko czy do tego czasu coś się ostanie...

środa, 26 lutego 2014

Blog pełen inspiracji

Jest ich dużo w internecie, 
ale ten jest jednym z ciekawszych dla wszystkich tych, którzy szyją sobie ciuszki.
Mam już kilka wybranych tunik do uszycia, ale jak widzę kolejne,
 to nie mogę się zdecydować. 
W tym przypadku od przybytku naprawdę może głowa rozboleć!

Poniżej macie kilka przykładów prostszych bluzek,sukienek i tunik do uszycia. 
A to zaledwie ułamek tego, co można tam znaleźć.


























A tutaj te bardziej skomplikowane, ale za to jakie ciekawe!


















Wszystkie zdjęcia pochodzą z bloga http://moldesedicasmoda.blogspot.com/


wtorek, 1 października 2013

Szara, ale wcale nie banalna.

Mam nadzieję, że nie macie dość sukienek, 
które przez ostatnie dwa miesiące goszczą na moim blogu. 
Bo dzisiaj...kolejna....



Opowiem Wam historię, jak powstała.
Zamarzyłam sobie uszyć sukienkę dwukolorową, z boczkami z innej tkaniny. Postanowiłam więc najpierw zrobić próbny wykrój z papieru lub z jakiejś tkaniny zalegającej w półce. 
Szukałam i szukałam po czeluściach moich segregatorów z wykrojami i zauważyłam ten z Burdy 1/2007, model nr 106 zrobiony chyba kilka lat temu. 
Uszyłam według niego sukienkę dla Ani poszerzając ją, 
ale dla siebie nie szyłam z tego wykroju jeszcze nic. Wziełam więc taką stalową tkaninę, którą kiedyś wygrałam jako Candy na blogu i postanowiłam zrobić taki wykrój na próbę. 
Ale jak już wykroiłam, zszyłam i przymierzyłam, 
to nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to fajna sukienka może być! 
A że fason jest wyszczuplający i wydłużający mocno dzięki doszywanym boczkom - co akurat przy moich 180 cm jest całkowicie niepotrzebne - więc w pasie naszyłam wstążki ( bo łatwo się je przyszywa ) żeby skrócic optycznie i jeszcze dekolt ozdobiłam kokardą. Teraz jak widzę zdjęcia, to się zastanawiam, czy nie przyszyłam jej za wysoko. 
Sukienka wykończona czarną lamówką ze skosa.
Z tyłu ma czarny gruby zamek, przyszywany też na wierzchu i rozporek.
Co prawda, troszkę za mało dodałam na wszycie i lekko jest opięta zwłaszcza na biuście ( spłaszcza mi cycki!) i dolnej częsci pupy - tkanina nic a nic się nie uciąga - 
ale i tak mi się podoba:))

No i tak niby przypadkiem powstała jedna z najładniejszych sukienek 
( razem z kropkową )jakie w życiu uszyłam!!!


Na zdjęciu niżej widać kolor, jaki sukienka ma naprawdę.



Teraz tak myślę, co tu zrobić,żeby jednak na biuście nie była tak opięta.
Może jakieś wstawki z czarnego w szwach bocznych biegnące od pach od pasa?

niedziela, 8 września 2013

Sukienka na wesele kuzyna



Miała być zupełnie inna, miętowa, też szyta przeze mnie, ale kuzynka kupiła sobie w tym samym kolorze, wiec szybko pobiegłam do sklepu po materiał i na kilka dni przed weselem uszyłam tę, chabrową. Wykrój na górę z Burdy 2/2012, sukienka nr 101, chyba jedna z częściej szytych sukienek nie tylko przez blogerki. 
I nie dziwię się, bo leży idealnie!!!!!!!!!!!!!!
Kolor głęboki chaber, tkanina grubszy atłas ( nie specjalnie lubię ten gatunek, ale nie było nic innego w tym kolorze ).
Dla rozjaśnienia kupiłam różę i uszyłam pasek do przewiązania w pasie, też ecru.
Całość prezentuje się tak, jak widać na zdjęciach.






poniedziałek, 2 września 2013

Wrzesień sukienkami stoi.



Tak, spodziewajcie się kolejnych sukienek na blogu. 
Podobnie jak to miało miejsce w sierpnu. 
Mam Wam do pokazania jeszcze cztery uszyte tego lata. Jedna w czerwcu na wesele, jedna w lipcu a dwie uszyte pod koniec sierpnia, 
nawet jedna jeszcze nie noszona...
A dzisiaj prawie skończyłam kolejną. Jednym słowem: ogarnął mnie znów amok sukienkowy...Niestety miałam jakąś okropną blokadę co do robienia zdjęć do bloga 
( a wiadomo, bez zdjęć to ja sobie mogę..) więc zamiast pokazywać je kiedy lato było w pełni, robię to w sezonie już praktycznie jesiennym.

Dzisiaj przedstawiam Wam sukienkę uszytą w lipcu i noszoną w upalne dni, 
bo po to była uszyta. 
Kupiłam czekoladową cienką bawełnę z dodatkiem lycry, 
więc moją ulubioną tkaninę do noszenia. 
Góra powstała z wykroju z Burdy 1/2012, sukienka nr 114 z amerykańskimi pachami, czyli dla niewtajemniczonych mocno wyciętymi. Do góry doszyta spódniczka krojona w kształcie litery A. Chcialam aby dół nie był obcisły, tylko dawał poczucie luzu i swobody. I tak jest dzięki temu fasonowi. 
Ponieważ miałam wrażenie, że w tym kolorze moja cera wygląda nieciekawie, więc dekolt i pachy obszyłam pomarańczową wypustką z tkaniny, której użyłam kiedyś do szycia eko torby. Wypustka ożywiła całą sukienkę, więc dodałam ją jeszcze w pasie i na kieszeniach. Z tyłu sukienka ma wycięcie w kształcie łezki, też obszyte wypustką izapinane na haftkę. 
Szkoda tylko, że nie pomyślałam wcześniej, aby przyszywając górę z dołem sukienki naprasować paski flizeliny, bo tkanina się lekko porozciągała, co widać na zdjęciach. No ale mądry Polak po szkodzie. 
Aha, i strasznie się gniecie...





A szyjąc sukienkę, przypomnialam sobie, że kiedy byłam nastolatką, 
baaaardzo chcialam zrobić sobie tatuaż. I teraz to marzenie wrócilo, a przyznacie sami, że do tego wykroju malutki napis po łacinie Dum Spiro, Spero 
na lewym ramieniu wyglądałby całkiem całkiem...
Ewentualnie Omnia Possum....

piątek, 27 lipca 2012

Monia w Burdzie

Miałam nie kupować najnowszego numeru Burdy, 
ale skoro w nim jestem, to jednak warto...
Jakiś czas temu wysłałam zdjęcie miętowej sukienki krojonej według Burdy 
i kompletnie o tym zapomniałam.
Przypomniały mi Czytelniczki bloga, zostawiając komentarze pod poprzednim postem i gratulacje na forum krawieckim.
Więc się chwalę.



Oprócz mnie zamieszczono jeszcze informację o innej blogerce, LoliJoo
która przeraża mnie swą pracowitością! 
Wstaję rano, wchodzę na bloga Joli - jest nowy post. 
Jem obiad, wchodzę na blog Joli - jest nowy post.
Przed spaniem zaglądam na bloga Joli - jest nowy post.
A że Jola nie tylko szyje, ale też robi słodkości - co taki łasuch jak ja uwielbia - więc i Jolę uwielbiam! 
Nawet gdyby Jola została górnikiem w Rumunii, to by sobie radę dała!



Co do zawartości tego numeru Burdy, to mam mieszane uczucia. Wydaje się być dość mało zaskakująca, ale kiedy zobaczyłam sukienki i baskinkę, to się ucieszyłam.








Sukienki w rozmiarze XXL
 - jak widać większe kobietki też mogą wyglądać elegancko





Sukienka z baskinką - nie dziwię się, że to hit tego sezonu



A tu sama bluzka z asymetryczną baskinką i przepiękny kołnierzyk!!!



Coś do zarzucenia na chłodniejsze dni.
Płaszcz


Pelerynki w różnych długościach





Jest też coś dla dzieci w stylu retro. 
Kiedy patrzę na poniższe zdjęcie, to adoptowałabym jakąś dziewczynkę, żeby móc ją tak ubierać!!!


niedziela, 15 lipca 2012

Sukienka w stylu safari



Prawie zupełnie o niej zapomniałam.
Uszyłam ją dwa lata temu.
Inspirowałam się dwiema sukienkami: z katalogu Bon Prix i z Burdy.

Zdjęcie ze strony Bon Prix

Zdjęcie ze strony Osinka.ru


W rezultacie uszyłam podobną jak Bon Prix, ale korzystając z wykroju Burdy. Nie, nie na tę sukienkę, którą widzicie na drugim zdjęciu. Obawiałam się, że jeśli dół sukienki będzie rozpinany, to może się ,,rozchodzić" przy siadaniu.
Kupiłam bawełnę z dodatkiem lycry w kolorze hmm zbliżonym do carmelowego, chociaż wtedy jeszcze nikt go tak nie nazywał.
I sobie uszyłam. 
Górę zrobiłam korzystając z wykroju na bluzkę z Burdy 5/2007 o której pisałam szeroooko dwa posty temu. Model 116, zwykła bluzka, z kołnierzykiem na stójce, krótki rękawek. Ja dodałam dwie kieszonki na piersiach zapinane na metalowe guziki, na dole rękawków mankiety, dla ozdoby naszyte pagony, też zapinane na guziki. Dół to dopasowana spódniczka - wykrój mój własny. Na spódnicy zrezygnowałam z naszywania kieszeni, wydają mi się trochę ,,toporne". Zszyłam gotową bluzkę z gotową spódniczką, doszyłam po bokach dwie szlufki, uszyłam sobie pasek z tego samego materiału ( chociaż i tak lepiej wygląda z innym ). 
I tak powstała sukienka. Dzięki temu, że materiał się uciąga po rozpięciu spokojnie mogę ją wciągnąć górą. 
Na zdjęciach jest lekko opięta, ale troszku mi się przytyło ostatnimi czasy...







Pasek, który sobie uszyłam z tego samego materiału, chociaż przeważnie zakładam ten ciemnobrązowy.





Tak wygląda sukienka bez paska: widać miejsce zszycia bluzki ze spódniczką.



I jak wam się podoba?