2 lipca - Zachełmie
W zeszłym roku Antek stwierdził, że chciałby zobaczyć Sudety. Tak więc zakres poszukiwań miejsca na wakacje został wyznaczony.
Problemem jak zwykle okazało się znalezienie miejsca noclegowego nie na piętrze. Jednak po kilkunastu telefonach udało się znaleźć takie lokum. Trzy schodki to nie problem :).
Domek stoi na terenie gospodarstwa agroturystycznego Sarnak, które to już w latach trzydziestych przyjmowało gości. Później wypoczywali tam m. in. p. Ciosek, Rakowski...
3 lipca - Jelenia Góra
Ponieważ padało, po kościele zwiedzaliśmy muzeum mineralogiczne i piliśmy ciepłą czekoladę.
4 lipca - Piechowice, Jelenie Góra
Pogoda dalej niepewna, więc zaczęliśmy od zwiedzania huty szkła.
Fajnie patrzeć jak rozkwitają kwiaty na szkle.
Nie wszystko się udaje... Zagadka: kto znajdzie jeszcze ciepłego ptaszka?
Potem postanowiliśmy zobaczyć wodospad Szklarki. Za wejście na teren Karkonoskiego Parku Narodowego trzeba było uiścić opłatę.
Na myśl się cisną słowa klasyka:
"I jeden oficer też wrzucał,
Wysoki - wysoki,
Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał"
Przy okazji muszę nadmienić, że system łączności sprawdził się w górach (nawet do 5km).
W objęciach Ducha Gór, natomiast tego co wyczynia mój mąż nie będę komentować ;).
Potem poszliśmy trochę w deszczu na spacer Doliną Bobru do schroniska Perła Zachodu (ale brzmi!).
5 lipca - Świeradów Zdrój, Czechy: Frydland
Pogoda na dwoje wróżyła, ale pojechaliśmy do Świeradowa przez Zakręt Śmierci ;).
Sobiesław Zasada rulez!
I... poszli!
Kto powiedział, że jak się wejdzie na górkę, to będzie więcej widać? :)
Szachy plenerowe
Dom Zdrojowy
Hala spacerowa
W hali spacerowej najfajniejsze były okna.
Pod zamkiem Frydland
Czechy przywitały nad krajobrazem po ulewach i świętem narodowym obchodzonym przez Czechów głównie na rowerach i rolkach.
Po powrocie dla kierowcy zasłużona nagroda ;).
I jeszcze wieczorny spacer we dwoje.
6 lipca - Kowary, Karpacz
Można i tak.
Jeśli komuś Kowary kojarzą się z dywanami, to było dawno...
Park Miniatur - w pomniejszeniu oglądamy nasze ambitne plany: Śnieżka i Chojnik.
Sztolnie w Kowarach
W kaskach od razu wszyscy zyskali... ;)
Upieczony ametyst wygląda jak sernik.
Laboratorium walońskie
Genialny przewodnik (pierwszy, ale nie ostatni taki w te wakacje).
A Śnieżka wciąż nad nami kusi swoim urokiem. Cały dzień towarzyszy nam myśl, że może jednak trzeba było dziś spróbować ją "zaatakować". W ramach przygotowań zwiedzamy świątynię Wang i jedziemy zasięgnąć języka jak wygląda wjazd na Kopę z niepełnosprawnym. Pan zapewnia "no problem".
Po drodze jeszcze podziwiam wodospad Dziki.
7 lipca - Śnieżka
To dziś jest TEN dzień. Wybieramy się na Śnieżkę! Nic w tym aż tak niezwykłego nie byłoby, gdyby nie pomysł wybrania się na szczyt z wózkiem inwalidzkim. Wszak od wyciągu na Kopę do Domu Śląskiego mamy zbudowaną ścieżkę wysokogórską przystosowaną dla osób niepełnosprawnych. A dalej zobaczymy...
Pierwszy sukces! Przemiła obsługa fachowo montuje wózek na krzesełku wyciągu (kurczę, a co zrobimy, jak po drodze stracimy ten wózek?) i pozwala mężowi wziąć Antka na kolana.
Ciekawie tez przedstawił się cennik biletów.
Bilet 2-przejazdowy:
normalny - 29zł
ulgowy - 24zł
i uwaga!
inwalidzki - 6zł !!!
A zajęte dodatkowe krzesełko wózkiem. Można?
No to jedziemy.
Ambitny plan, nie? Mam wątpliwości czy damy radę...
No najwyżej dojdziemy tylko do Domu Śląskiego.
Śnieżka próbowała się z nami bawić w chowanego :).
Ale decydujemy się spod Dom Śląskiego ruszyć dalej. Cel: "do pierwszego zakrętu".
Potem było: "do kolejnego zakrętu". Po drodze zbieramy gratulacje i zachwyty, że coś pięknego robimy dla Antka :).
Myślę, ze przy okazji robiliśmy dobre uczynki, bo pewnie każdemu kto na nas patrzył od razu łatwiej się szło ;).
Moje najpiękniejsze zdjęcie z wakacji. Jak ja to kocham! Mogłabym tak iść i iść!
Zwycięstwo! Daliśmy radę! Tu muszę podziękować mojemu mężowi i starszemu synowi za trud jaki włożyli w zrealizowanie mojego szalonego pomysłu. Bez nich nie byłoby to mozliwe.
Nie ma jak z tatą!
Cieszę się, że nasz niepełnosprawny syn miał możliwość podziwiać takie widoki.
A że zaraziłam go pasją do gór niech świadczy fakt, że pyta nie "Gdzie pojedziemy na wakacje?" tylko "W jakie góry pojedziemy w przyszłym roku?"
8 lipca - Szklarska Poręba
Dziś odpoczywamy po Śnieżce. Tylko krótki wypad do Szklarskiej Poręby, bo w miejscu przecież nie usiedzimy.
Wspominamy wczorajszą wędrówkę w niedocenianym Karkonoskim Centrum Edukacji Ekologicznej. Polecam to miejsce!
Skwer Radiowej Trójki
Wracamy przez kamienny tunel w Michałowicach.
9 lipca - Jiczyn, Czeski Raj
Jiczyn - miasto rozbójnika Rumcajsa
Potwierdzam, ze Jiczynie klocki leżą na ulicy.
Jest zakład szewski Rumcajsa, w którym pracował zanim wszedł w konflikt z księciem panem.
Kino ze scenami łóżkowymi wciąga...
Zamek księcia pana.
A takie tam skojarzenie...
Czeski Raj - cudny, ale trzeba mieć sporo czasu.
To się nazywa zbudować dom na skale.
Wieczorem byliśmy na koncercie miejscowego zespołu Szyszak. Niesamowita akmosfera. W przerwach między piosenkami wiersze recytowała miejscowa poetka. No gdzie tak jeszcze jest???
10 lipca - Jelenia Góra
Tym razem w słońcu. Dużo ładnych domów, lody i leniwe snucie się jeleniogórskim traktem miejskim. Zbieramy siły na Pragę.
Pomysł z przejściem na drugą stronę mostkiem był świetny... Tylko potem nie było jak wrócić. Trzebabyło zdjęć buty :).
Wodospad Podgórnej.
11 lipca - Praga
Powiem tak: Praga mnie zmęczyła i nie zachwyciła. Wszystko za duże, wszystkiego za dużo. Jak mam się zachwycać 100letnimi budynkami, jak na co dzień chodzę po ponad sześćsetletnim mieście?
Tu rozwiązano Układ Warszawski (jak ktoś pamięta, że coś takiego było).
To moje ulubione zdjęcie z Pragi :).
To zdjęcie obowiązkowe z Pragi.
O ta studzienka mi sie nawet podobała.
Na moście Karola.
Knedliczki smakowały :).
12 lipca - Rudawy Janowickie: Kolorowe Jeziorka
Piękne miejsce, polecam.
Pierwsze jeziorko miało być purpurowe... No piękne to ono nie było, a tym bardziej czerwone.
Ale kilkunastominutowa wędrówka w górę wynagrodziła wszystko. Niebieskie, Szmaragdowe Jeziorko. W moim plebiscycie na najładniejsze miejsce w te wakacje, zdecydowanie prowadzi!
I jeszcze wieczorny spacer.
13 lipca - Jagniątków, Szklarska Poręba, Harrachov
Dom Hauptmanna
Kolejka grawitacyjna.
14 lipca - Chojnik
Oczywiście znów opłata.
Okazało sie trudniej niż na Śnieżke i prawie nas Chojnik pokonał.
Zasłużony odpoczynek.
Panowie musieli popróbowac swych sił.
Raz na górze, raz na dole.
"Tylko go trzymaj!"
Niezrównany "opowiadacz". Polecam na YT poszukac "Jędrzej z Chojnika" - wiele ciekawych gawęd na temat historii.
I jeszcze ostatnie spojrzenie. Nie tak wysoko, ale dało się we znaki.
15 lipca - Przesieka, Borowice
Codziennie patrzyliśmy na kaplicę św. Anny. Teraz w końcu z bliska :).
Dobre źródło. Trzeba nabrać w usta wody z tego źródła i zrobić 7 okrążeń wokół kaplicy, to spełni się miłosne życzenie. Uznaliśmy z mężem, że nam się już pospełniały i nie będziemy się wygłupiać ;). Ale krążących wokół kaplicy trochę było, w różnym wieku :).
Na zakończenie pojechaliśmy do Borowic na koncert "Gitarą i...". Potem autograf i z nowa płyta do domu.
Jeśli ktoś wytrwał do tego momentu, to szacun. Wieczorami haftowałam filiżanki, ale o tym to kiedy indziej.