Producent zapewnia, że regularne stosowanie wzmacnia stopień uwodnienia skóry, staje się ona jedwabista i jędrna, a także optymalizuje metabolizm komórkowy, i przywraca ciału młody wygląd.
Opakowanie bardzo eleganckie z pompką , która dobrze dozuje. W zasadzie nie jest to balsam, a lotion do ciała, o delikatnej lekko lejącej się konsystencji, bardzo łatwo można go wmasować w ciało i tak samo łatwo się wchłania, co ważne dla mnie nie klei się. Zapach specyficzny, ale relaksujący, wg. opisu na kartoniku jest to zapach zielonej śliwki i drzewa sandałowego, no i tak własnie dla mnie on pachnie, jest to odrobinę dziwny zapach, dość ciężki, ale nie duszący, nie przytłaczający, zresztą same wiecie jak pachnie drzewo sandałowe. Skóra po użyciu jest miękka jak aksamit, dobrze nawilżona, czuję jak dosłownie pije ten balsam.Podczas stosowania doszłam do wniosku, że moje ciało nie jest już tak jędrne jak xxx lat temu, jednak po miesiącu stosowania zauważyłam poprawę mojej skóry, jest ona bardziej napięta i wygładzona.
Balsam mnie zauroczył, bardzo kobiecym opakowaniem i całokształtem działania. Jest jeden minus, pod koniec stosowania pompka nie mogła wyciągnąć reszty preparatu, troszkę się namachałam, ale takie przypadki się zdarzają przy pompeczkach, udane użytkowanie, po to aby na sam koniec się pow....ać, no chyba, że to machanie butelką ma za zadanie też ujędrnić skórę.
Nie znam jego ceny, choć widziałam, że kosmetyki Ahavy są dość drogie, jak na moją kieszeń, jednak jeśli tylko trafi mi się jakaś promocja, w rozsądnych cenach, to zdecydowanie kupię i zastanowię się nad innymi kosmetykami Deatsea Water Ahavy.