Wednesday, January 28, 2015

Na jednej lini

układ widoczny z jednego jedynego miejsca na obrzeżach Tarnowa, niedaleko miejsca w którym mieszkam - co zresztą świetnie obrazuje moje obecne położenie siedliskowe - ujęte przez kolegę w słowach "z miasta wypier...lili, na wieś nie przyjęli".

Na pierwszym planie komin cegielni "Mieszczanka", potem lekko w lewo wyzierająca wieża ciśnień PKP, a za nimi Wieże kościoła OO Misjonarzy, pod wezwaniem Świętej Rodziny. Na lewo komunistyczne "wieżowce", czyli jedenastopiętrowce z wielkiej płyty, postawione w tym miejscu aby "zdominować" krajobraz gdyż patrzący z Placu Sobieskiego na zachód, czyli wzdłuż ulicy Krakowskiej przez całe dziesięciolecia mieli go pięknie zwieńczonym właśnie neogotycką bryłą tegoż kościoła - i jak wszystko co robiła "komuna" ... zdominować się nie udało, ale zeszpecić i owszem...  

Tuesday, January 20, 2015

Przed Burzą

Zabazuję na fragmentach opowieści Ks. Andrzeja Gerarda Dyla na temat historii Buchcic. 
Kontakt z autorem Buchcice 39, 33-170 Tuchów e-mail: agdyl@tarnow.opoka.org.pl

Buchcice, mała wioska w dolince, w zasadzie przysiółek Tuchowa. Bardzo na uboczu, z niegęstą zabudową od północy szmaty pół graniczące z lasami Łowczowskimi, od Południa stroma grań na której mieści się Meszna, w dolince leniwie sączy się strumyk. Rodzinne włości Józefa Siwaka.

Siwak... jak ująć człowieka w epitet? Nie wiem, nie umiem, napiszę po kolei.
Członek NOW, założyciel pierwszych konspiracyjnych struktur NOW'u. Gdy NOW łączy się z ZWZ awansuje do stopnia sierżanta. Przyjmuje  pseudonim "Waligóra". Po serii aresztowań zostaje dowódcą placówki "Teofila" - od tej chwili jego dom rodzinny i zagroda ojca stają się miejscem tajnych odpraw, szkoleń, magazynem przerzutowym broni i prasy, meliną dla ukrywających się.

W marcu  przesłuchań na tarnowskim Gestapo nie wytrzymuje jego podkomendny podchorąży Czesław Kapałka ps. "Skiba". Wczesnym rankiem 16 marca 1944 roku zagrody Siwaków i Węgrzynów otacza dziewięcioosobowy patrol na czele z zastępca tarnowskiego Gestapo untersturmführerem Hubertem Schachnerem. O szóstej rano wpadają do domów - Józef jeszcze śpi, jego zona szykuje śniadanie. zaczyna się przesłuchanie. Ukrywający się w Siwaków chory por. Stefan Bereziuk ps. "Czarnecki" ginie od serii z automatu, gdy próbuje się schować w szafie - pamiętajmy - Polacy są bezbronni.

"Waligórę" biją kolbami po twarzy, łamią mu żebra i miażdżą prawe ramię - nie wydał nikogo, ani nie wskazał magazynu broni. Zostaje zastrzelony w domowej izbie. Zaalarmowani pierwszymi strzałami, wykorzystujac fakt że Niemcy nie dość szczelnie obstawili zabudowania zbiegają Józef Siwak - ojciec "Waligóry", żona "Waligóry" Helena i najmłodsza siostra Janina Siwakówna, wymyka się także trzech młodych podchorążych zamelinowanych w kryjówce nad oborą u Węgrzynów. Szczęście sprzyja również pchor. Janowi Węgrzynowi "Ostoji", który godzinę wcześniej wyszedł z domu do pracy na kolei oraz młodszemu bratu "Waligóry" - pchor. Stanisławowi "Mirowi". 55 letnia Bronisława Siwak, matka "Waligóry" ginie zastrzelona przed domem. Andrzej Węgrzyn ps. "Wierzba" 25 letni porucznik zostaje rozstrzelany pod drzwiami stodoły Siwaków. W/g przekazów "prawdopodobnie za nieprzekonujące wyjaśnienie, co za ludzie zostawili świeże ślady na spadłym w nocy śniegu". Ginie również Józef Kozioł, najprawdopodobniej przypadkowo będący w pobliżu zagrody Siwaków.

 

Zaczyna się rewizja, całe zabudowania zostają dokładnie spenetrowane - wynik negatywny. Niemcy na szczęście nie przeszukują stodoły po drugiej stronie drogi -  sołtys Władysław Nawrocki zapewnia ich ze nie należy ona do Siwaków.  
"Zapewne uznali, że dowódca partyzantki byłby szaleńcem, chowając broń we własnej stodole". Pisze Ksiądz Dyl 

Ale to tam jednak "waligóra"  zmagazynował broń i amunicję ze zrzutów alianckich. Dzięki zimnej krwi Sołtysa Buchcice unikają pacyfikacji, Niemcy niczego nie znalazłszy, nie znajdują też powodu do represji. Na odchodnym nakazują sołtysowi wystawienie wart przed zagrodami, zdobycie informacji o miejscu przebywania Stanisława Siwaka oraz zakazują grzebania pomordowanych.  

Na drugi dzień przychodzi zezwolenie na pochówek, ofiary zostają pogrzebane w miejscu gdzie dziś stoi obelisk - natomiast ciała ekshumowano w 45 roku i przeniesiono na cmentarz w Tuchowie. 

Sierżant "Waligóra: nie został uhonorowany żadnym odznaczeniem pośmiertnym... dopiero  w 90 roku jego imieniem nazwano miejscową szkołę. 
 
  
Dziś do tego miejsca prowadzi czarny szlak turystyczny - na moje oko całkiem bez sensu, bo powinien być poprowadzony osobny (czarny to szlak legionowy) na trasie Buchcice - cmentarz w Tuchowie.
 

Tuesday, January 13, 2015

Trepologia



Witam - całkiem nowy post, w zasadzie videopost.

Tym razem jak sam tytuł wskazuje będzie o trepach (nie mam na myśli wojskowych, porównanie ich z moimi butami, zwłaszcza tych z PRLowskim rodowodem, to w 90% przypadków było by poniżenie moich szczurokotek).

Szczurokotki zdychają - a tych co nie wiedzą o co z tymi szczurokotkami biega zapraszam...

Przyszedł czas na omówienia...



Kompletnie nie mam pojęcia jak działają te wszystkie konta na YouTubie - niby mam tam jakieś swoje filmiki wgrane, ale teraz ich nie widzę... czarna du... znaczy się duchota ;-).

W każdym razie zamierzam co jakiś czas filmik wrzucić, Was zapraszam do komentowanie subskrypcji i ...

 Jak ktoś będzie miał jakiś pomysł na nazwę dla tego kanału, to liczę na podpowiedź.

Thursday, January 8, 2015

Sto lat temu z hakiem czyli - czarnym szlakiem z Pleśnej do Tuchowa

To była jedna z najkrwawszych bitew Legionistów. Hekatomba - czyli dziesiątkowanie, co dziesiąty żołnierz ginie... jak na Legionistów mało! Brygada liczyła wówczas około dwóch tysięcy żołnierzy - wiadomo że jak w każdej formacji 1/4 to służby pomocnicze, nie biorące udziału w walce. Walczyło bezpośrednio (jak szacuję) około tysiąca - straty 128! zabitych zdecydowanie więcej niż potrzeba do hekatomby, 342 rannych.
Ale...
Utrzymali pozycję, po tym jak Rosjanie zaczęli rozrywać front austro-węgierski, to właśnie Legionistów skierowano do łatania w nim dziury, od 22 grudnia, przez całe święta Bożego Narodzenia trzymali pozycje, kontratakowali, zabili mnóstwo Rosjan setki wzięli do niewoli...
czy ich ofiara miała sens? Pomijając już całkowity bezsens wojny, to akurat śmierć Legionistów jako jedyna miała sens - nie walczyli w obcym kraju, nie bili się o nie swoje. Ginęli tu gdzie mieszkali, słysząc w mijanych domach rodzimą mowę, widząc rodzime obyczaje - wielu planowało gdzieś tu się osiedlić... po wojnie...

Właśnie minęło sto lat od tych krwawych wydarzeń. Nawet mam taki fajny stempel pamiątkowy z poczty w Pleśniej.

Route 2 880 585 - powered by www.wandermap.net


Do Pleśnej dojeżdżam autobusem. Przystanek pod Urzędem Gminy, nic rewelacyjnego, tam pomnik i plansze edukacyjne na temat walk partyzanckich, ale o tym innym razem. Za Urzędem, nieco w głębi Poczta, tam kieruję pierwsze kroki, kartka, stempelek i...
Miejsce owiane legenda - mordownia Rotunda - dziś już zamknięta - najstraszliwsza knajpa stąd do Śródziemia ;-). Rany co tam się działo... fajnie powspominać.   


Potem do góry i
Neobarokowy kościół, zbudowany w latach1924-1930 według projektu architekta Franciszka Mączyńskiego. Poświęcony pierwszego listopada.1930 r. konsekrowany przez biskupa Pękalę - 23 maja.1954 r.

 Wnętrze - oczywiście "przez szybkę" - pamiętam w pierwszych rzędach ławki były oznaczane tabliczkami imiennymi - można tam było usiąść ale jedynie pod nieobecność "gospodarza". Dla mnie młodego egalitarysty było to trudne do przyjęcia, z wiekiem zrozumiałem ze miało swój większy sens. Swoista kwatera zasłużonych.

 Zapomniany stary przykościelny cmentarz - obecnie parking - został tylko jeden maleńki fragment, odkąd pochówki urządza się na nowym, położonym niżej i przy drodze.


Czy parking potrzebny? Pewnie tak, czy na cmentarzu? Pewnie nie! Nagrobki? zapewne mogiły ziemne rozrównano, a te kamienne... usunięto by nie drażniły w oczy...  To co zostało, to zapewne dzięki umiejscowieniu na skarpie, takiej je... wysopkiej skarpie, że jak by samochód poszedł w dół - to nie bardzo było by co odzyskiwać, więc chętnych do parkowania zabrakło... no to się ostał - jak długo?

A potem ścieżkami przez wieś - część z nich pamiętałem, część musiałem dopiero na miejscu lokalizować - ale szybko dotarłem do celu -  Cmentarz 173.


 Piękne miejsce na pochówek...

 Tuż obok cmentarza przykład - ktoś włozył nieco wysiłku i banalna brama, nabrała uroku.

Potem do "centrum" pod szkołę, tam już czarny szlak - kierunek Rychwałd. Potem w lewo i jeszcze raz w lewo - już w lasy łowczowskie.

 A tu piękny wgląd w naturalny fałd fliszu karpackiego, odsłoniętego przez Rychwałdziankę (albo któryś z jej dopływów - bo nie wiem sam, co jest dopływem a co "rzeką".

 Lasy Łowczowskie - tędy szli legioniści

 A w tych okopach walczyli - kierunek "strzału zgodny z prawda historyczna - na wprost "lufy" mojego kijka trekkingowego dolina Białej. Wzgórze 343, Ich przywitało zimnem, słotą, kulami i bagnetami rosyjskimi. Mnie słońcem, przyjemnym wiatrem i pięknymi widokami. w koło relikty innych urządzeń pola walki, ziemianek, transzei, rowów łącznikowych.

 Tędy musieli podchodzić Rosjanie - od dołu, z góry kontratakowali Legioniści - wbrew powszechnemu mniemaniu - atak z góry bynajmniej nie jest łatwiejszy.Pod górę, można się zasapać, ale łatwiej trafić przeciwnika a samemu być trafionym zdecydowanie trudniej.

 Wzgórze Kopaliny - 394 mnp. Kamień pamiątkowy tu jest kota 360 (chciałem zweryfikować altimetrem - daremne, moje kochane chłopaki, wyczerpały smartfona do zera)

 Cmentarz 171 - taki "główny" obiekt - tu odbtwają się uroczystości pamiątkowe i patriotyczne, tu można dojechać samochodem - no co, chcielibyście żeby oficjele dreptali po ile i błocku w swoich nienagannych lakierkach, flauszowych płaszczach a zwłaszcza ze swoim nadęciem?

 Stąd pochodził - Gustaw Dobek h. Gryf Łowczowski  - tu brał swoje żołnierskie szlify a dosłużył się najwyższych stopni i najwyższego bohaterstwa.


W pięćdziesiąt lat po walce było jeszcze komu pamiętać... 

 Obecna stawia się tablice ze szkicami sytuacyjnymi... 


Oraz koparką kopie okopy na potrzeby inscenizacji bitwy przez grupy rekonstrukcyjne.


A potem znów w szeroko otwarte pola. 

 Piękna panorama na Golankę.

 I znów urok polskiej wsi.


I [panorama jesienno słoneczna.

 Buchcice - Tu Niemcy zastrzelili grupkę Polaków w ramach odwetu za akcje partyzanckie.

A potem jaja - przejście  z Buchcic na Meszną Opacką - wytyczono jakimiś podmokłymi terenami, gdzie praktycznie nikt nie chodzi, bo ścieżka ginie z oczu, trzeba się wspinać ostro pod górę a wychodzi się w okolicach sterty gnoju gospodarza z Mesznej... brawo!!!

Potem już łatwo - asfaltem koło kościoła, i znów w lasek (jakieś dzieciaki, usiłują mnie śledzić, skradając sie przez leśne pagóry - bez problemu ich namierzam - sporo się jeszcze muszą uczyć).

 Cmentarz 173 - ogonówka garbek - o tę Ogonówkę strasznie zły jest mój kolega, który aktualnie przejmuje społecznie opiekę nad tym miejscem.Zwłaszcza jak "nie mogę sobie przypomnieć" czy to była Ogonówka czy... Podogonie ;-))))

 Garbek - urokliwe miejsce - kiedyś jeszcze tu przyjdziemy, ale od północy by zobaczyć "papieski brzyzek" z posadzonym papieskim dębem.

Następnie wchodzimy "w miasto" ... no Tuchów i to już w granicach miejskich...  podobno - choć oczy co innego mówią.

O na przykład taki miłośnik klimatów z Cejrowskiego zaczerpniętych!

 Ulica miejska co się zowie - jak jechał samochód, to musiałem wdrapywać się na drzewo, jak się tu mijają bez wcześniejszego umówienia? Ale na szlak turystyczny to trakt wymarzony.


 Cmentarz 160 - na nowym cmentarzu w Tuchowie.
 Kwatera żołnierska - kiedyś specjalny pot poświęcę temu miejscu.

 A to już Cmentarz Stary w Tuchowie - także temat na osobny post

I na tymże cmentarzu kwatera wojenna 161 - zdjęcie robiłem z wiaduktu. Tuż za wiaduktem jest dworzec autobusowy i ... po drodze spotykam znajomych z tegoż autopbusu, już nie ma co "iść na miasto" trzeba iść na przystanek.

Monday, December 29, 2014

Szczęśliwego Nowego Roku






ss
s    s
      s            ssss X
s             
s         
s
BO
BOM
BOMBOWEGO
SYLWESTRA i NOWEGO ROKU
KARNAWAŁU i RESZTY MIESIĘCY
POPIJAWY BEZ GLĄTWY i NICZYJEJ KLĄTWY
PIENIĘDZY i ZDROWIA BEZ KARETKI POGOTOWIA
DOBREJ  DIETY ,  DUŻO  RUCHU  i  MOCNEGO   W 
PIERSIACH CHUCHU. WĘDRÓWEK, PODRÓŻY ORAZ
    REJSÓW (BYLE NIE PO KAŁUŻY), TANICH PRZELOTÓW
i BILETÓW, BEZ OGRANICZEŃ i INNYCH BZDETÓW. 
RADOŚCI, ZDOBYCZY, PAMIĄTEK I STEMPLI DO 
PASZPORTU,  KSIĄŻECZEK  I  LEGITYMACJI 
GOT,u. PIĘKNYCH SZLAKÓW ŁADNYCH
ZDJĘĆ, DOBRYCH BUTÓW ORAZ 
WSPIĘĆ. TEGO ŻYCZĘ 
WSZYSTKIM WAM
ORAZ TAKŻE 
SOBIE
SAM.

Saturday, December 20, 2014

Na zaporę.

Szaruga na polu (my tu w Galicji nazywamy to co inny nazywają dworem), w domu miło, ciepło, kawusia i... ciągnie wilka do lasu. Czas przypomnieć sobie letnie wędrówki.

Tym razem bez mała 20 kilometrów spaceru, aby zobaczyć ostatnie prace na zaporze w miejscowości Skrzyszów. Zbiornik powstanie na potoku Krzak i jego dopływie - te dwie leniwe stróżki (więcej wysikuje przeciętny piwosz za jednym podejściem), w czasie opadów nawalnych potrafią przeistoczyć się w Niagarę, zmywając po drodze wszystko, łącznie z domami i samochodami. Przy okazji dostarczając ogrom wód, do i tak pełnego już wtedy Wątoku, który z kolei rozmywa ludziom posesje w Tarnowie, oraz grozi zalaniem bezcennych zabytków (Kościół Matki Bożej Szkaplerznej na Burku). Taki "urok" miejscowości podgórskich.

O zaporze mówiło się już od dziesięcioleci - wreszcie coś zrobiono, po napełnieniu będą tu świetne tereny rekreacyjne - ale to dopiero w przyszłym roku pokarzę.

Trasa wygląda tak - aczkolwiek nie wiem jak się będzie wyświetlała. Korzystałem z rejestratora Navime zainstalowanego na smartfonie - u mniejest OK, ale coś temu systemowi nie ufam. Zwłaszcza ze przy pochmurnej pogodzie potrafi "wyekspediować" mnie nawet trzydzieści kilometrów od miejsca w którym szedłem. Obecnie używam (ach te powroty) analogicznej aplikacji Wandermap (niemiecka jakość)... ale też potrafi "wywalić" mnie szmat drogi od trasy. W każdym razie póki co jest Navime.





A teraz seria zdjęć z trasy.

 Lasek Kruk, zostawiamy po lewej ręce, odbijając z czerwonego szlaku w prawo na Łękawicę.

 A w Łękawicy całkiem nowoczesne "chaty ... i dla kontrastu

 Całkiem nienowoczesnew Skrzyszowie (zasadniczo to sam nie wiem, bo to zadupie straszne, czy jestem juz w Skrzyszowie czy jeszcze w Łękawicy.
Ale za to mamy tu piękne GACIE

 Czy wicie co to GACIE - gacie to uszczelnienie domu z ciosanych bali drewnianych - można to zrobić mchem, ale tez sznurkiem konopnym lub czymkolwiek. wiele już takich nie zobaczycie - więc napatrzacie się na zapas - bo to nie skansen - tu naprawdę żyją ludzie.

Ogacić - czyli ocieplić. Gacie męskie, zwane przez prostaków kalesonami, to nazwa wtórna wobec gacenia.

 
 Próbka siły tutejszych potoczków - wymyty betonowy przyczółek mostowy.

 A to już zapora.

 I pracownicy - porządkują teren, obsadzają go roślinami - będzie pięknie - zobaczycie.


Jazy - rany jak ja tam sobie wejdę ... tylko jak już pracownicy sobie stamtąd pójdą. Nie mogę się doczekać przyszłej wiosny.

 Skrzyszów - cokolwiek surealistyczna konstrukcja

 Skansen pszczelarski.



 Wątok z kotu ptaka ;-) to małe kuliste pomiędzy mną a słupkiem to Aura.

 Tajemniczy dworek - niestety stoi na posesji prywatnej
 Niszczeje
 Szkoda - próbowałem rozpytać, ale nie mam nikogo znajomego z tego miejsca.Bo chętnie bym sobie tam wszedł i zrobił zdjęcia wnętrz.

A potem już tylko wzdłuż obwodnicy i do domu.