Showing posts with label Łowczów. Show all posts
Showing posts with label Łowczów. Show all posts

Tuesday, July 12, 2016

"Panie tato Miłosza, daleko jeszcze?...",

Witam, dziś zdzięcia nie z mojej ręki, nawet nie z mojego bloga, linkowane ze strony szkoły podstawowej nr. II  im S. Konarskiego w Tarnowie.

Pod powyższym, linkiem znajdziecie wszystkie opublikowane zdjęcia. 

Otóż niedługo przed wakacjami zadziałałem jako przewodnik, i poprowadziłem klasę IIIA przez Pleśną, do Łowczówka, na górę Kopaliny, Cmentarz Legionistów  a następnie na Rychwałd Pustki.
Jest to ta sama trasa którą omawiałem wcześniej.


Pierwszy na planie... tytułowy Miłosz.
Na rajd jedziemy pociągiem,to jedna z atrakcji. 
Krótka trasa, ot w sam raz żeby się nie znudzić
Wykład na temat działań partyzanckich w czasie II Wojny Światowej na terenie Tarnowa i okolic.
Ta czerwona kropa,to Podlesie Machowskie - stamtąd zaczął się szlak bojowy tarnowskich partyzantów
Prowadziłem ich tak, by jak najwięcej zobaczyli i... znaleźli - tu całe łany dzikich leśnych poziomek...
Przytrafił się też pies (będzie o nim później),ana psie kleszcze. Uwolniłem go od kilku, przy okazji wykładając dzieciakom co i jak z tymi kleszczami, jak się ustrzec choroby, na co zwracać uwagę itp. Chyba się przyjęło - takie lekcje zazwyczaj się przyjmują - zwłaszcza gdy można inkryminowanego delikwenta zobaczyć i dotknąć. 
Apotem podejście już lasem
Ówże pies wzmiankowany wyżej, ta sama natura co mojej Aury



    


"Panie tato Miłosza, a skąd ten pies wie gdzie my idziemy??!"
"To proste, tędy chodzi wiele wycieczek, które potem urządzają sobie na górze piknik, lub ognisko, przy okazji częstując ją smakołykami, to zapamiętała i teraz was prowadzi, żebyście ją też poczęstowali". 
W dziecięcych umysłach taka "perfidia"się jednak nie mieści, większość protestuje.
"ona idzie z nami, bo nas lubi"
"Jasne że was lubi,w końcu dostaje co krok, a to ciastko, a to kawałek kanapki..." 
próbuję komentować, ale nie trafiam do nich.
"a wie Pan, skąd ona wie, gdzie idziemy?"
i nim zdążyłem odpowiedzieć...
"bo ona jest mądra!!!"
No fakt, tego zaprzeczyć nie mogłem...
Praca w branży turystycznej,możenie przyniosła jej obłych kształtów, ale pozwala przeżyć i wykarmić młode... ;-))))

Kolejny "wykład"tym razem,na temat zmagań wojennych na tym terenie, oraz genezy powstania tego i innych cmentarzy.
Wielkie pieczenie kiełbas...
"Panie tato Miłosza,a czemu Roksana sobie poszła?" (tak nazwano tę suczkę)
"pewnie już nie mogła jeść, tyleście ją nakarmili, że więcej już w siebie nie zmieści (moja Aura sprytniejsza - brała i zakopywała łupy w lesie...) i poszła przetrawić..."
"nieprawda! Ona stęskniła się za swoimi dziećmi..."
(ty podły stary cyniku... zapomniała dziatwa dodać..,ale spojrzenia mówiły wszystko...;-))) )
Dla dzieci z blokowisk - prawdziwe "dzikie krainy i busz bezkresny...
powrót.
Jak widać byłem bezlitosny...
"Panie tato Miłosza, daleko jeszcze?"
"ja wiem...5 może 6 kilometrów..." 
"Ja już nie mogę!!!!!!"
"trudno zostaniesz tu, jak wrócimy, to powiemy twoim rodzicom, gdzie leżysz, i może po ciebie przyjadą..."

Cała trasa z Kopalin na Rychwałd Pustki, to może dwa kilometry, ale co mi wadzi postraszyć?  
Będą szczęśliwsze jak dotrzemy.

Na miejscu czeka na nas "zajezdnia" autobusów MPK i sklep sieci ABC.Z półek znika picie, z chłodziarek lody... obsługa nie narzeka na rwetes i przekrzykiwania - taki utarg to nieczęsto...;-)

Wkrótce zajeżdża autobus i wracamy do Tarnowa.

"Panie tato Miłosza, a pojedzie pan jeszcze kiedyś z nami?"
"Ja bardzo chętnie, ale to zależy od wasi od waszej nowej wychowawczyni..."










Thursday, January 8, 2015

Sto lat temu z hakiem czyli - czarnym szlakiem z Pleśnej do Tuchowa

To była jedna z najkrwawszych bitew Legionistów. Hekatomba - czyli dziesiątkowanie, co dziesiąty żołnierz ginie... jak na Legionistów mało! Brygada liczyła wówczas około dwóch tysięcy żołnierzy - wiadomo że jak w każdej formacji 1/4 to służby pomocnicze, nie biorące udziału w walce. Walczyło bezpośrednio (jak szacuję) około tysiąca - straty 128! zabitych zdecydowanie więcej niż potrzeba do hekatomby, 342 rannych.
Ale...
Utrzymali pozycję, po tym jak Rosjanie zaczęli rozrywać front austro-węgierski, to właśnie Legionistów skierowano do łatania w nim dziury, od 22 grudnia, przez całe święta Bożego Narodzenia trzymali pozycje, kontratakowali, zabili mnóstwo Rosjan setki wzięli do niewoli...
czy ich ofiara miała sens? Pomijając już całkowity bezsens wojny, to akurat śmierć Legionistów jako jedyna miała sens - nie walczyli w obcym kraju, nie bili się o nie swoje. Ginęli tu gdzie mieszkali, słysząc w mijanych domach rodzimą mowę, widząc rodzime obyczaje - wielu planowało gdzieś tu się osiedlić... po wojnie...

Właśnie minęło sto lat od tych krwawych wydarzeń. Nawet mam taki fajny stempel pamiątkowy z poczty w Pleśniej.

Route 2 880 585 - powered by www.wandermap.net


Do Pleśnej dojeżdżam autobusem. Przystanek pod Urzędem Gminy, nic rewelacyjnego, tam pomnik i plansze edukacyjne na temat walk partyzanckich, ale o tym innym razem. Za Urzędem, nieco w głębi Poczta, tam kieruję pierwsze kroki, kartka, stempelek i...
Miejsce owiane legenda - mordownia Rotunda - dziś już zamknięta - najstraszliwsza knajpa stąd do Śródziemia ;-). Rany co tam się działo... fajnie powspominać.   


Potem do góry i
Neobarokowy kościół, zbudowany w latach1924-1930 według projektu architekta Franciszka Mączyńskiego. Poświęcony pierwszego listopada.1930 r. konsekrowany przez biskupa Pękalę - 23 maja.1954 r.

 Wnętrze - oczywiście "przez szybkę" - pamiętam w pierwszych rzędach ławki były oznaczane tabliczkami imiennymi - można tam było usiąść ale jedynie pod nieobecność "gospodarza". Dla mnie młodego egalitarysty było to trudne do przyjęcia, z wiekiem zrozumiałem ze miało swój większy sens. Swoista kwatera zasłużonych.

 Zapomniany stary przykościelny cmentarz - obecnie parking - został tylko jeden maleńki fragment, odkąd pochówki urządza się na nowym, położonym niżej i przy drodze.


Czy parking potrzebny? Pewnie tak, czy na cmentarzu? Pewnie nie! Nagrobki? zapewne mogiły ziemne rozrównano, a te kamienne... usunięto by nie drażniły w oczy...  To co zostało, to zapewne dzięki umiejscowieniu na skarpie, takiej je... wysopkiej skarpie, że jak by samochód poszedł w dół - to nie bardzo było by co odzyskiwać, więc chętnych do parkowania zabrakło... no to się ostał - jak długo?

A potem ścieżkami przez wieś - część z nich pamiętałem, część musiałem dopiero na miejscu lokalizować - ale szybko dotarłem do celu -  Cmentarz 173.


 Piękne miejsce na pochówek...

 Tuż obok cmentarza przykład - ktoś włozył nieco wysiłku i banalna brama, nabrała uroku.

Potem do "centrum" pod szkołę, tam już czarny szlak - kierunek Rychwałd. Potem w lewo i jeszcze raz w lewo - już w lasy łowczowskie.

 A tu piękny wgląd w naturalny fałd fliszu karpackiego, odsłoniętego przez Rychwałdziankę (albo któryś z jej dopływów - bo nie wiem sam, co jest dopływem a co "rzeką".

 Lasy Łowczowskie - tędy szli legioniści

 A w tych okopach walczyli - kierunek "strzału zgodny z prawda historyczna - na wprost "lufy" mojego kijka trekkingowego dolina Białej. Wzgórze 343, Ich przywitało zimnem, słotą, kulami i bagnetami rosyjskimi. Mnie słońcem, przyjemnym wiatrem i pięknymi widokami. w koło relikty innych urządzeń pola walki, ziemianek, transzei, rowów łącznikowych.

 Tędy musieli podchodzić Rosjanie - od dołu, z góry kontratakowali Legioniści - wbrew powszechnemu mniemaniu - atak z góry bynajmniej nie jest łatwiejszy.Pod górę, można się zasapać, ale łatwiej trafić przeciwnika a samemu być trafionym zdecydowanie trudniej.

 Wzgórze Kopaliny - 394 mnp. Kamień pamiątkowy tu jest kota 360 (chciałem zweryfikować altimetrem - daremne, moje kochane chłopaki, wyczerpały smartfona do zera)

 Cmentarz 171 - taki "główny" obiekt - tu odbtwają się uroczystości pamiątkowe i patriotyczne, tu można dojechać samochodem - no co, chcielibyście żeby oficjele dreptali po ile i błocku w swoich nienagannych lakierkach, flauszowych płaszczach a zwłaszcza ze swoim nadęciem?

 Stąd pochodził - Gustaw Dobek h. Gryf Łowczowski  - tu brał swoje żołnierskie szlify a dosłużył się najwyższych stopni i najwyższego bohaterstwa.


W pięćdziesiąt lat po walce było jeszcze komu pamiętać... 

 Obecna stawia się tablice ze szkicami sytuacyjnymi... 


Oraz koparką kopie okopy na potrzeby inscenizacji bitwy przez grupy rekonstrukcyjne.


A potem znów w szeroko otwarte pola. 

 Piękna panorama na Golankę.

 I znów urok polskiej wsi.


I [panorama jesienno słoneczna.

 Buchcice - Tu Niemcy zastrzelili grupkę Polaków w ramach odwetu za akcje partyzanckie.

A potem jaja - przejście  z Buchcic na Meszną Opacką - wytyczono jakimiś podmokłymi terenami, gdzie praktycznie nikt nie chodzi, bo ścieżka ginie z oczu, trzeba się wspinać ostro pod górę a wychodzi się w okolicach sterty gnoju gospodarza z Mesznej... brawo!!!

Potem już łatwo - asfaltem koło kościoła, i znów w lasek (jakieś dzieciaki, usiłują mnie śledzić, skradając sie przez leśne pagóry - bez problemu ich namierzam - sporo się jeszcze muszą uczyć).

 Cmentarz 173 - ogonówka garbek - o tę Ogonówkę strasznie zły jest mój kolega, który aktualnie przejmuje społecznie opiekę nad tym miejscem.Zwłaszcza jak "nie mogę sobie przypomnieć" czy to była Ogonówka czy... Podogonie ;-))))

 Garbek - urokliwe miejsce - kiedyś jeszcze tu przyjdziemy, ale od północy by zobaczyć "papieski brzyzek" z posadzonym papieskim dębem.

Następnie wchodzimy "w miasto" ... no Tuchów i to już w granicach miejskich...  podobno - choć oczy co innego mówią.

O na przykład taki miłośnik klimatów z Cejrowskiego zaczerpniętych!

 Ulica miejska co się zowie - jak jechał samochód, to musiałem wdrapywać się na drzewo, jak się tu mijają bez wcześniejszego umówienia? Ale na szlak turystyczny to trakt wymarzony.


 Cmentarz 160 - na nowym cmentarzu w Tuchowie.
 Kwatera żołnierska - kiedyś specjalny pot poświęcę temu miejscu.

 A to już Cmentarz Stary w Tuchowie - także temat na osobny post

I na tymże cmentarzu kwatera wojenna 161 - zdjęcie robiłem z wiaduktu. Tuż za wiaduktem jest dworzec autobusowy i ... po drodze spotykam znajomych z tegoż autopbusu, już nie ma co "iść na miasto" trzeba iść na przystanek.

Wednesday, April 30, 2014

Mieszanie szlaków

Są szlaki prowadzące skądś - gdzieś, albo takie wokół czegoś, albo też i te które łączą miejsca z jakiegoś względu ważne. Mam tę satysfakcję iż w Polsce naprawdę sieć szlaków jest świetnie rozwinięta, są one prawie doskonale opisane i całkiem przyzwoicie zaznaczone w terenie (choć te których nie wytyczał PTTK lub harcerze, tylko urzędnicy o rzad jakości słabiej). Dlatego planując wędrówki, możemy spokojnie rozpisać sobie ją na etapy pomiędzy różnymi szlakami, tak by dojść tam gdzie chcemy, w sposób w jaki chcemy, trasami które nam odpowiadają. Poniżej przykład takiego "mieszanego" szlaku.

Route 2 572 848 - powered by www.wandermap.net

Zaczynamy od więzienia...
To miejsce w pobliżu którego parkuje samochód odwożąc dzieci do szkoły, do przejścia mamy dwieście metrów a unikamy makabrycznych korków.  Tu auto zostanie na najbliższe 18 godzin, do domu już nie będę wracał (choć przejdę opodal), bezpieczne - bo złodzieje nie wiedząc czy przypadkiem nie okradają auta tego gościa na kogutku, który ma w ręce Kałasznikowa i raczej umie z niego strzelać... okradają samochody w innych lokalizacjach.

Do ulicy Ziai mam sto metrów - tam czeka na mnie szlak żółty który... ignoruję, idąc skrótami przez tory i osiedle. Kolejny raz wkraczam nań już w okolicach Góry św. Marcina. którą pokonuję właśnie nim idąc. Żółty szlak prowadzi mnie do Zawady - niestety kościół zamknięty i nie mam gdzie zrobić wpisu. Dalej napotykam na szlak czerwony i już idąc dwoma na raz, schodzę w dół w kierunku Łękawki. Po jakimś czasie szlaki żółty i czerwony rozchodzą się. Dalej idę czerwonym. 

 Dom Wspólnoty Cenacolo im Bł. Karoliny Kózkówny 

 Na wprost (zamglone na horyzoncie) wschodnie rubieże Słonej Góry - to będzie mniej więcej połowa mojej trasy. 

 Poręba Radlna - tu w liceum przyjeżdżaliśmy na ogniska do kolegi. 
 
 Pytanie  etnograficzne - czemu drzwiczki do stodoły maja taki kształt a nie prostokątny? 
To obejście chyba już kościelne, ale pewności co do właściciela nie mam.

 Jar tuż za plebanią - urocze miejsce.

 Neogotycki ( z elementami neoromańskimi... lecz prawdę mówiąc, to pseudo neo romaniozm...) kościół
pod wezwaniem św. Apostołów Piotra i Pawła.
Na jego temat będzie osobny post. 

 Poręba Radlna to mała miejscowość przy trasie przelotowej, warunki dla rolnictwa takie że koń sołtysa się powiesił, przemysłu żadnego - ot sypialnia dla większych ośrodków. Ale schludnie i miło.
Przy drzwiach miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej - oczywiście figurka św. Floriana

 A na posesji opodal przygotowane stacje drogi krzyżowej - ciekawe czy do miejscowego kościoła czy na "eksport"?

 Gruntowe dróżki i leśne ścieżki będą mnie odtąd prowadziły aż na samą Słoną Górę. 

 
pierwszy odruch - co widzicie?
a - koń
b - dinozaur
c - plandeka na motocyklu

 
 Słona Góra! 
Skąd Nazwa?
To proste, większość źródeł w tym terenie jest słonawych, niekiedy mocno (jak te tutejsze).
Niegdyś te wzniesienia były dnem głębokiego morza - poza strefą osadów piaskowych i wapiennych - więc powstały tu łupki głębinowe - czyli skamieniały muł. A w tym mule uwięzione spore złoża soli - eksploatacja na skalę nowoczesną jest nieopłacalna, ale kiedyś funkcjonowały tu małe zakładziki odzyskujące sól z wody i ziemi.
W tym miejscu mówią Pa szlakowi czerwonemu, najbliższy kilometr idąc szlakiem żółtym, z którym witam się ponownie.

 Cmentarz nr 175 na Słonej Górze - od niego zaczęła się moja przygoda- ale o cmentarzach innym razem. 

 Widok z Piotrkowic na pasmo Liwocza i Brzanki, w zasadzie Liwocza wcale nie widać - Brzankę jeno, ale tak to pasmo się oficjalnie nazywa.
Tu już jestem na szlaku niebieskim który bierze swój początek całkiem niedaleko stąd. 

 Malownicze zrujnowane sadyby po drodze. 

 Kościół w Piotrkowicach
pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Stara parafia - ale tu też będzie osobny post.

 Most na Białej, odbudowany po powodzi stulecia dzięki pomocy telewidzów, co niniejszym sławią te tablice. 

 A po drugiej stronie już Łowczów - szmat dzieciństwa spędziłem w lasach Łowczowa, Łowczówka, Pleśnej i Rychwałdu - zawsze mam sentyment do tych miejsc.

 I Rzeka Biała w osobie własnej. 

 Koleje losu sprawiły że kolej wypięła się na małe stacyjki i teraz "cieszcie się że w ogóle cokolwiek tędy jeździ". A szkoda bo budynek ciekawy typowi modernizm modny (modny modernizm... ale trafiłem) w latach 70, 20 stulecia. Gierkowszczyzna ale... ta fajniejsza, ta z aspiracjami do "lepszego świata" 
Czas ajentów (kto pamięta tych PRLowskich tygrysów biznesu?), pewexów i marzeń...

W Łowczowie schodzą z niebieskiego szlaku pieszego, a "przesiadam" się na także niebieski ale rowerowy. 

 Kolejny cmentarz tym razem 169.

 Stare Dęby na granicy Łowczowa i Buchcic 

 A tu stare lipy - też gdzieś na pograniczu.

 Tuż przed Tuchowem w marszu zaczął towarzyszyć mi myszołów. 
Ale z daleka można go było wziąć za sępa z jego złowróżbnym dla wędrowca przesłaniem ;-)

 A tam to już Tuchów i wieża kościoła św. Jakuba 

       Oraz Sanktuarium Matki Boskiej Tuchowskiej przy klasztorze O.O. Redemptorystów 
Choć może to akurat powinno brzmieć Klasztor O.O. Redemptorystów przy Sanktuarium Matki Boskiej Tuchowskiej? 

W każdym razie doszedłem - do autobusu mam jeszcze godzinę, w delikatesach centrum kupuję sobie czekoladę i napój energetyczny, żeby uzupełnić zapas kofeiny, bo kawę wypije dopiero w pracy. w Tuchowie sporo nowości - plenerowa galeria rzeźb, skansen pszczelarski... no będzie o czym pisać! 
 W nogach mam 22 km - już wiem ze dam radę pokonać odcinek szlaku św. Jakuba z Pilzna do Tuchowa, bo on liczy 23 km, wić czasu mi nie powinno zabraknąć. 
Ale to pieśń przyszłości.