Z wczesnego dzieciństwa.
Urodziłem się w Gumniskach - ni to wsi, ni to osady podmiejskiej (dziś dzielnica) .
Stoi tu wspaniały pałac X. Sanguszków a wtedy stało jeszcze mnóstwo wieśniaczych domków,
o charakterystycznych cechach.
Dziś już ich nie ma.
Zamiast nich wyrosły domy które nazywam akronimem od:
cudacznej
interpretacji
projektów
awangardowych
...
Nie spodziewałem się iż mój rajd brzegami Wątoku przyniesie mi na sam koniec taką nagrodę.
Widać zasłużyłem.
najsamprzód był mostek - niesamowity dowód przemyślności i zaradności tubylców.
Dwa położne słupy energetyczna, pospinane klamrami z kształtowników,
obłożone od góry z rzadka deskami...
Chyboczący się pod każdym krokiem, ze szczelinami znanymi wyłącznie z filmów o przygodach Indiany Jones'a
fajny...
A potem była chatka...
Po prawdzie nowoczesność i tu zaglądnęła;
pamiętam je kryte deskami,czasem gontem, niekiedy uszczelniane pasami papy, a tu "lśniąca" blacha...
Ale nic to.
Cała reszta się zgadza.
i kształt i kubatura i bielenie ścian.
Ale nade wszystko zgadzają się KAPLICZKI wpuszczone w ściany chatynki!
Dziś spotykane już tak rzadko ze nieprawdziwe zgoła się wydają.
Ale są - jeszcze są...
Choć jak widać tutaj już wszystko w okół chyli się do upadku.