Showing posts with label przełom Dunajca. Show all posts
Showing posts with label przełom Dunajca. Show all posts

Wednesday, April 1, 2015

Przełom

Dziś tylko jedna kwestia - bynajmniej nie przełomowa, ale we mnie zawsze prowadząca do uczucia ciarek biegających po krzyżach.


Wyobraźcie sobie siebie, nie w tych wspaniałych soft shellach, i butach trekkingowych, ale odzianych w skóry, brudnych i rozpaczliwie szukających czegoś do żarcia - TAK wyobraźcie sobie siebie jako łowców zbieraczy! Dziś to najbardziej pogardzana grupa ludzi na którą wciąż jeszcze urządza się polowania pod pretekstem że nie przestrzegają "świętego prawa własności" (koledzy protestanci, święte to jest życie a i to nie do końca - a własność to jedynie prawo dysponowania czymś przez określenie krótki czas i to jedynie w taki sposób by było to bez szkody dla innych) Ale to im właśnie zawdzięczamy naszą inteligencję, spryt, przemyslność, zdolność rozwiązywania problemów i wychodzenia z sytuacji kryzysowych - antropolodzy są nieubłagani - oni mieli mózgi WIĘKSZE od nas! - głupiejemy od naszych wygód i udogodnień...

 

No  to teraz wyobraźcie sobie że jesteście nimi - wcale nie musicie być tu pierwszymi, nie pierwszeństwo ma znaczenie ale wiedza i nastawienie - a oni nie wiedzieli NIC szli na północ za stadami jeleniowatych i  nagle... przystawali w osłupieniu. Milkli, może padali w nabożnej czci, może tylko stali. Może zaludniali te skały tysiącami wiedźm, rusałek, bogów czy innych przestrachów. Na pewno przeżywali te miejsca w sposób szczególny. 

Uczmy się od nich.

A dziś? 
A dziś w turystycznych kurtkach, spodniach, świetnych butach ze sprzętem, gps-em możliwością wezwania pomocy, wędrujemy szlakami które ONI przeszli tysiące lat temu... czy umiemy przezywać te wędrówki tak jak oni?  
No to Wam powiem - NIE! nie umiemy!
zapatrzeni w przewodniki, ogłupieni kadrami albumowej fotografii, otumanieni filami w TV i na YT,
straciliśmy to co w wędrowaniu najważniejsze.
Nie, nie chodzi o zdolność do zachwytów!
Nie, nie chodzi o przeżywanie piękna itp. - to jeszcze umiemy.

Chodzi o umiejętność mistycznego wtopienia się w miejsce i czas, nie o to by być gdzieś, ale by gdzieś było w nas. By roztopić się, rozpłynąć w odwiecznym strumieniu bytów. 
By stać się...
pierwszym człowiekiem

Tuesday, February 24, 2015

Patrzysz i myślisz że śnisz, taki piękny jest Spisz.

Wybaczcie mi ten tytuł, tak wiem, gorsze są tylko rymy używane w tekstach discopolo... Ale trudno, trawestując Jonasza Koftę (a swoja drogą, jak Go tytułować - skoro wszystkie określenia przy nim blakną?, na moje oko najwyższy tytuł uznania dla Jonasza Kofty, to brak jakichkolwiek tytułów - to on sam był, klasą dla siebie). No ale wracajmy do trawestacji - "pisać poezję każdy może, czasem lepiej, a czasem gorzej..."

Spisz ma dla mnie w sobie coś nieodparcie magicznego, po prostu czuje się tu jak w ojczyźnie - tak moja ojczyzna to Tarnów, ale... Ale moje korzenie, na co wskazywać może nazwisko, są gdzieś tam, na Spiszu. Nazwiska zaś dziadków odnajduję na cmentarzach praktycznie ze Spiszem graniczących, a pamiętajmy że na cmentarzach to pamięć sięga zaledwie stu lat wstecz, reszta już dawno uległa zapomnieniu (no może poza kryptami i sarkofagami tych moich przodków którzy "ani z soli, ani z roli, ale z tego co ich boli"). Tak czy siak, w zawierusze wojennej, wiele śladów rodzinnych przepadło. są tylko resztki wspomnień, jakieś wzmianki w pamiętnikach czy książkach o dawnych mieszkańcach, przede wszystkim jednak pozostał ślad w genetyce - jak łosoś "wie" że jest we właściwym nurcie, że oto wraca do domu, tak ja "wiem" że jak jestem tam, to jestem tam gdzie być powinienem.

Jak tak się dobrze zastanowię, to podobieństwa w architekturze, do Spiszu znajdę i w Tarnowie i w nieodległym Wojniczu (tam też mój ród), a z racji obecności wszędzie Madziarów, wszędzie tam też znajdę charakterystyczne dla nich elementy zdobnicze.  Poza tym to wszystko (poza południowym Spiszem) to kraina Dunajca - wielka dolina, pradolina, prarzeki - najstarszej chyba rzeki w Polsce, mojej naj...

A teraz spójrzcie na Spisz poprzez fale Dunajca...





Na koniec zbliżenie Tatr... w kolejnym wpisie (nie wiem czy następnym, ale wkrótce) postaram się opisać te szczyty.