niedziela, 27 maja 2012

Nasz domek...

Zamieszkamy pod wspólnym dachem
przed obcymi zamkniemy drzwi
posadzimy przed domem kwiaty
których nocą nie zerwie nikt
przyniesiemy suchego drzewa,
żeby zimą nie było źle
parę jabłek i trochę chleba
co nam starczą na cały wiek
Przeczekamy każdy losu kaprys zły
Żeby potem żyć normalnie żyć

Wymyśliłam sobie domek, taki mały, skromny z czerwona dachówka. I proszę oto jest.  Stoi sobie na niewielkim wzgórzu, w uroczej, malowniczej i jakże przyjaznej wiosce mazurskiej. Taki wymarzony, coraz bardziej oswojony. Kocham ten nasz mały domek. Urzeka mnie jego ciepły i przyjazny klimat. Uwielbiam wieczory, gdy zachodzące słońce, swym delikatnym spojrzeniem próbuje wkraść się do środka. Ciepły blask, rozświetla jego wnętrze i nadaje mu swoistego uroku i wdzięku













I ta cisza ten spokój. 
Ach marzy mi się pozostać tu na stale. Cudownie byłoby moc tu żyć. Powoli remontować gore, zadbać o sad i ogród. Realizować kolejne marzenia i wizje. Stworzyć dom, pachnący chlebem i ziołami, otwarty dla naszych bliskich, pełen życia i radości. Dom, który byłby ostoja i schronieniem dla naszych dzieci, dom do którego zawsze chętnie się wraca, bo jest w nim ciepło i przytulnie. Marzy mi się spokojny, prosty byt. 






Choć pewnie nie raz nadeszłyby ciężkie chwile palne rezygnacji i zwątpienia, to sil i nadziei na lepsze jutro dodawałyby  nam  cudowne wschody słońca nad puszcza, cisza od której huczy w uszach, zapach skoszonej laki. Otaczającą nas natura jej piękno koiłoby nasze zmęczenie. Sarna podchodząca pod dom, spacerujące w pobliżu żurawie, unoszące się nad dachami bociany kolejny raz potwierdzałyby gasnące przekonanie "to był dobry wybór, tu jesteśmy mimo wszystko szczęśliwi". Bo przecież człowiekowi do szczęścia potrzebne jest tak niewiele. Po co ta cala pogon, ten szalony wyścig, za czym?????
Czy nam się uda, czas pokarze, ja coraz bardziej wierze ze tak, to i to już w krotce. 


Dzis niedziela, przepiękna pogoda, z czego należy korzystać, zaraz po obiadku wybieram się na kolejna wycieczkę rowerowa, kierunek puszcza Borecka, gdzie rządzi żubr, cel Folwark Łękuk.

Milego dnia

środa, 23 maja 2012

Zielono mi i spokojnie, zielono mi..


"A w kominie szurum, burum,
a na polu wiatr do wtóru.
A na chmurze bal do rana,
a pogoda rozśpiewana.
Zielono mi i spokojnie.
Zielono mi "

Witam,

Tak mi tu dobrze, tak mi tu błogo. Coz więcej pragnąć jak nie kawałek wlanego „nieba” w jednym z najpiękniejszych zakątków tego świata. Tak, w końcu dotarłam do naszego Lipowego Siedliska, mojego północnego raju i nie żałuje ani przez moment ze tak długo na te chwile czekałam...Choć pracy dookoła mnóstwo, aż człowiek za głowę się łapie i nie bardzo wie od czego zacząć, to i tak nic nie zdoła umniejszyć mojego zachwytu i radości tym magicznym miejscem. Na moje szczęście tu wszystko kwitnie i dojrzewa nieco później także załapałam się jeszcze  na pięknie kwitnący bez, laki pełne mniszka, sad budzący się do życia, jabłonki puszczające paki i zapach akacji, który kocham. Jest cudownie...





W tym roku postanowiłam, ze spędzę tu czas spokojnie, łagodnie bez zbędnego pospiechu i obietnic, wszystko na zasadzie możesz nic nie musisz. I wiecie co, to działa. Jak na te parę dni to sporo już zrobiłam. Najbardziej na sercu leżał mi ogródek taki warzywniak, zaczęłam wiec od niego. A ze ogrodnik jeszcze ze mnie kiepski, dobra rada i pomocą służyła Wiesia. Powoli wprowadziła mnie w tajniki sadzenia ogórków, pomidorów, malin, wysiewania fasoli, marchewki, buraków itd. „Tu odstęp na dwa buty tam na trzy, a tu włożysz 3 ziarenka, a tam dwa. To nie takie proste, jak mi się wydawało. Jednak wspólnymi silami udało się, pierwsze prace ogrodowe zakończone, teraz podlewam mój warzywniak i czekam. Oczywiście moja księżniczka pomaga mi dobitnie.








W tym roku posadziłam trochę ziol, bazylie, oregano, tymianek, mięte. Niestety zabrakło melisy , choć mój P. tak sobie jej życzył, w przyszłym roku nadrobię zaległości, obiecuje:)

Zlałam również zeszłoroczne winko, jak dla mnie to wyszło trochę za słodkie, zwłaszcza, ze wole wina półwytrawne. Wino powstało z czerwonej i czarnej porzeczki.

 


Maj to doskonała pora roku na wykonanie leczniczych syropów i nalewek. Świetnie nadają się do tego kwiaty mniszka, popularnie zwanego mleczem   jak i młode pędy sosny. 





SYROP Z MŁODYCH PĘDÓW SOSNY

Zdecydowanym się na wykonanie syropu z sosny, choć być może skusze się jeszcze na nalewkę. Syrop z sosny to idealne lekarstwo na kaszel i przeziębienia. Paczki i pędy sosny maja działanie wykrztuśne. Pobudzają błony śluzowe górnych dróg oddechowych. Odkażają, niszczą drobnoustroje zalegające w gardle i jamie ustnej. Maja także działanie moczopędne. Ponad to zawierają dużo witaminy C. Jej młode wierzchołki zawierają olejki działające bakteriobójczo i wykrztuśnie. 



WYKONANIE
Młode boczne przyrosty sosen zebrać starając się zbyt nie ogołocić jednego drzewka. Fachowcy zbierają po 2-3 ze sztuki. W dużym słoju ułożyć warstwę pędów sosnowych, warstwę cukru, warstwę pędów itd. Aż do zapełnienia słoja lub wyczerpania materiału. Słój odstawić najlepiej na słońce na 10-14 dni (aż cały cukier się rozpuści). Moj rozpuścił się w ciągu 4 dni. Stawiam go na dworze, przed domem,  w osłonecznionym miejscu. Zlać syrop, który jest doskonały na kaszel, do oddzielnego naczynia. Pozostałe przyrosty można zalać spirytusem zmieszanym z wódką 40 % w proporcji 1:1. Pozostawić na około 3 tygodnie, zlać, a pędy można zalać alkoholem ponownie. Jest to wersja najprostsza. Istnieją także inne wariacje, można np. dodać jałowiec suszony i wtedy powstanie piniojałowcówka (bardzo polecam), można dosłodzić do smaku, dodać cytryny itp.



Pozostając przy temacie nalewek i ziół , skusiłam się również na zebranie i ususzenie pokrzywy zwyczajnej , której w naszym zapuszczonym sadzie w bród. Działanie pokrzywy doceniano kiedyś w medycynie ludowej, dziś traktowana jest jako chwast, niechciany gość ogródka. Nie docenia się jej obfitości w mikroelementy, witaminy, kwasy organiczne i związki aminowe. Pokrzywę możną zastosować pod wieloma  postaciami. Począwszy od nalewki, poprzez sok i wyciąg, a skończywszy na potrawach i herbacie. Ja pokrzywę ususzyłam i będę stosować jako herbatę.  

Na dziś to już wszystko. Wkrótce się odezwę. Milego dnia!!!!