Pokazywanie postów oznaczonych etykietą art. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą art. Pokaż wszystkie posty

środa, 21 czerwca 2017

Kable i rury





 


Czyli komputer podłączony i kaloryfer też. Poprzednio pokazywałam już monitor, ale komputeryzacja mieszkania studenckiego postępuje - jest klawiatura i pudło. Czyli kawałek plastiku (ściślej: fragment skrzydła samolotu) i drewniany klocek, oba oklejone printablami z sieci.





No ale żeby śmigało, to trzeba okablować.



Kablowanie in progress.

Tymczasem odsunięcie biurka od ściany ujawniło (jak to zwykle bywa) kurz, syf i inne dramaty.




Na przykład kaloryfer.




Wszystko podłączone, gra i bucy, można ciupać w Prince of Persia 2D. (No dobra, może nawet 3D, ale tego pierwszego, kanciastego)




 I podziwiać funkcjonalność kaloryfera.






c.d.n.

sobota, 18 marca 2017

Studenckie życie



W ramach odpoczynku od Sherlocka - kolejny projekt z serii PRL. Roombox, nad którym pracuję już od dłuższego czasu, ale dopiero teraz porobiłam zdjęcia.




Większość mebelków wypatrzyłam na Allegro, na aukcji jednej z koleżanek miniaturzystek ;). Jak tylko zobaczyłam ten półkotapczan, te szafki bez drzwiczek i drzwiczki bez gałek, od razu wiedziałam, że muszę mieć ten zestaw, że wiem, co chcę z niego zrobić - pokój studencki! Taki we współdzielonym wynajętym mieszkaniu, którego właściciele od jakichś czterdziestu lat nie zmienili umeblowania.
Must have w takich wnętrzach to - oprócz peerelowskich mebli - wykładzina w kolorze błota (w świetlicy w podstawówce też taka była). W moim miniaturowym wnętrzu grana jest przez nabyty w Empiku kawał filcu w kolorze (hłe, hłe) "stare złoto".



Może tego nie widać na fotach (trochę jasne wyszły), ale ściana z kolei jest w popularnym kolorze jajecznym.
Są też "kontakty w niewłaściwych miejscach".




Stoliczek nocny ma fantastyczne podniszczenie - odciśnięte, a właściwie wżarte w plastik kółko. Nie wiem, jak powstało w rzeczywistości, w moim świecie studenci spalili poprzedni czajnik (a może to była grzałka używana niezgodnie z zasadami BHP?). Boombox i czajnik to gotowe miniaturki, które trochę podrasowałam - do obu dorobiłam przewody, magnetofon przemalowałam (był biały), dzbanek zyskał podstawę i pokrywkę z modeliny. 





Zbliżenie na biblioteczkę - księgozbiór na razie skromny, ale planuję więcej książek i wszelakich papierów.

 


Ma też być sporo jedzenia - studenci potrzebują energii. Jedną z pierwszych miniatur, jakie zrobiłam pod ten projekt, była pizza. Z oliwkami, pieczarkami i lekko już zaskorupiałym serem (pierwsze próby z Fimo liquid):





Widok ogólny. Więcej jedzenia, więcej naczyń, pizza zyskała karton:




W śmietniku ślady libacji, nad biurkiem tablica korkowa z korkowej podkładki pod kubek. W roli pinezek - łebki od szpilek:




Okno wymaga jeszcze wykończenia, będzie też kaloryfer pod parapetem. (Ponieważ nigdzie nie można kupić gotowych kaloryferów z epoki, zaczęłam dłubać własny, prace trwają).

Tutaj przypadkowo załapał się na zdjęcie karnisz, jeszcze niezamontowany. Oraz figmoludek, przybysz z Chin. Tylko pozuje - docelowo w pokoju mają mieszkać dziewczyny. Nie wiem jeszcze, co będą studiować ;).




I znów widok ogólny:






I mały update z kilkoma nowymi dodatkami:






Jedno wiem na pewno - będzie więcej bałaganu! ;)

c.d.n.



czwartek, 15 grudnia 2016

Całkiem gotowa łazienka

Ponieważ nałogowo zaczynam coraz to nowe projekty miniaturowe (tak, następny już czeka w kolejce), uznałam, że warto wrzucić tu jakiś dowód na to, że czasami jednak coś zaczętego kończę ;).

Dowodem jest łazienka (będzie dużo zdjęciospamu):


 


W zasadzie skończyłam ją już dość dawno, ale jakoś nie mogłam się zebrać, żeby ją w tej ostatecznej odsłonie pokazać. Ze wszystkimi ozdobnikami i detalami (jak, powiedzmy, szczotka ze szczotki). No i przede wszystkim - z oświetleniem.

Za oświetlenie robi lampka do lampionu, na bateryjkę, groszowa sprawa. Nie pamiętam już, kto na miniaturkowej grupie fejsowej podzielił się wiedzą o występowaniu takich lampek na Allegro, ale jestem wdzięczna za to podzielenie.





Ostatecznie wysiedliłam z łazienki Faceta (po ulepieniu Dziada i Baby, a co za tym idzie, zyskaniu wyższego skilla lepicielskiego, uznałam, że nie jest godzien, żeby go pokazywać szerszej publiczności). Teraz w łazience mieszka chiński Pieseł. Jest dopasowany kolorystycznie i wprowadza odpowiednią dawkę abstrakcji.










No i, last but not least, umożliwia robienie durnego Kadru Przez Pieseła.






Jest też kaczka. Przyduża. Możliwe, że mandarynka (czyli też chińska).






 


Dziuganie kaczki palcem dla zobrazowania skali:


 


Wiem, że bateria wannowa już kiedyś była, ale odczuwam potrzebę chwalenia się nią.







Odjazd kamery, żeby kibel się załapał. I szczota.










A po drugiej stronie...





Zapas papieru toaletowego, mydła (Tukan i For You), kremu Nivea i proszku do prania (Ixi oraz Cypisek). 
No i Frania, żeby było gdzie te proszki wsypywać.





Na środku modelinowa micha. Z michy jestem dosyć dumna ;)







Niniejszym pierwszy projekt 1:12 uważam za zakończony. (No dobra, prawie. Kiedyś jakiegoś - na pewno nie całkiem realistycznego - wykończenia doczekają się też ściany zewnętrzne roomboksu, ale to dopiero wtedy, kiedy będę już miała cały planowany zestaw wnętrz w klimatach PRL.)





c.d.n.





piątek, 11 grudnia 2015

Bardzo starzy oboje




                      


Prace nad Dziadem i Babą już właściwie zakończone. Dziada już pokazywałam parę razy, Baba jeszcze nieopatrzona - dopiero niedawno zyskała perukę (oskalpowałam jakąś biedną porcelankę):




 ...i ubranko (wraz ze starymi peerelowskimi butami dla, powiedzmy, Barbie):




Dziad też się w kwestii butów wzbogacił. Pierwotnie miał być boso, bo ilekroć patrzyłam na jego paluszki u nóg, wpadałam w samozachwyt. No ale jak to tak - bez butów? W końcu poszłam na kompromis i zmontowałam Dziadkowi skórzane klapki. I teraz niby kapcie są, a paluszki na tym nie tracą ;)



 Cały, uklapkowiony Dziad w kącie koło Dynastii:




Zmieniłam pierwotny układ pomieszczenia - z meblościanką ustawioną centralnie było trochę zbyt teatralnie, ekspozycja robiła się nachalna i jakaś taka przesadna. Z nowego ustawienia jestem dużo bardziej zadowolona.





Wierny Towarzysz nie jest rękodziełem. Pochodzi (podobnie jak wazon podłogowy, koszyk na wełnę, patera i pewnie jeszcze kilka rzeczy) z mojego ulubionego lumpeksu gadżetowego. 
Leżenie w przejściu jest ulubioną rozrywką niektórych psów, więc pomyślałam, że i jemu będzie pod drzwiami dobrze.






I jeszcze trochę stołu:









Widok na prawą stronę i na kotki. Kotki muszą być.


Pewnie jeszcze trochę detali dojdzie, ale generalnie - salon gotowy. Został jeszcze przedpokój, ale też już niewiele mu brakuje.

c.d.n.






czwartek, 3 września 2015

Goła baba

Pokazywałam ją już jakiś czas temu na facebooku, ale tu jeszcze nie.





No więc jest - niezbyt perfekcyjna pani domu, królowa chaosu na kwiecie lotosu, obnażająca się nieobyczajnie gdzieś w bloku z wielkiej płyty, u progu lat 90.




Z boazerią, fototapetą i wszystkimi szykanami. I ze spaghetti, którego rzeczona baba najwyraźniej nie potrafi ugotować al dente.
Ale może ma inne talenty.


Mebelki pierwotnie wyglądały tak:



...ale zostały przemalowane w wielkomiejskim stylu, żeby sprostać wymogom epoki (raz jeszcze - fototapeta! Z motywem tropikalno-akwaryjnym).




Jest przytulnie, stylowo i światowo, nieprawdaż.
Są dobra konsumpcyjne w lodówce:



Oraz używki i element estetyczny w postaci bieżniczka:





 Jest miniaturowo (w skali 1:24).