niedziela, 26 sierpnia 2012

Weekend zaliczony! Squamish

Nie bede duzo pisac bo padam ze zmeczenia!
 
 Godzina 10 rano. Kierunek: Squamish! Pewnie sie zastanawiacie w jakim jezyku sa te napisy pod spodem... W indianskim. Yhmmm. Mamy tutaj prawdziwych Indian. Kiedys o nich napisze. (Tak?)
 
Przystanki na zdjecia i podziwianie widokow byly oczywscie przewidziane.


Lezenie plackiem z ksiazka w reku tez bylo w planie. Jak najbardziej!
Co prawda, nie planowalam broczyc w adidasach po wodzie, ale coz... stalo sie!
Po drodze do domu zrobilam kilka zdjec zatoki i zachodzacego nad nia slonca...


a, ze ciagle nam bylo malo tej rozpusty, zjechalismy z mezem cos zjesc do portu!
Zdecydowalismy sie na swiezutkie "fish and chips"! Po bardzo aktywnym dniu taki posilek byl dokladnie tym, czego mi bylo trzeba!
 
Potem jeszcze kino, "pochwalny" wpis na blogu, a teraz szybciutko do lozka!
 
Za tydzien Whistler! Oby tylko pogoda dopisala....
 
 
 

środa, 22 sierpnia 2012

Soda oczyszczona - cudowny srodek na... wszystko!

W Polsce soda oczyszczona jest sprzedawana w malych torebkach. Na tym kontynencie, zarowno w Kanadzie jak i Stanach, ten specyfik(zwany baking soda) sprzedawany jest w pudeleczkach po 250 gram, a nawet spotykalam sie z wiekszymi pojemnosciami. Probujac upiec kiedys piernik, zakupilam taki kartonik i dlugo zastanawialam sie po co w opakowaniu jest produktu skoro mnie potrzebne byly tylko 2 lyzeczki. Niedlugo potem dowiedzialam sie, ze soda oczyszczona jest niczym magiczny proszek, ktory kazda z nas powinna miec w swojej kuchni.

Soda oczyszcona ma bardzo wiele zastosowan, a wlasciwie wiele to za malo powiedziane, sa ich dziesiatki! Wykorzystac ja mozna nie tylko w kuchni, ale takze w lazience, pralni, sypialni, garazu, u wielu znajduje miejsce w domowej apteczce i ...juz teraz nie zapomnij jej dopisac do swojej listy zakupow! Bez zbednych wstepow i zakonczen zabieram sie do wyliczania zastosowan sody.


W LAZIENCE:
  • wybielanie zebow (chyba dobrze znana metoda takze i w Polsce) - szczoteczke z pasta lekko posyp soda i umyj tym zeby, smakuje okropnie, ale daje niezle efekty
  • odswieza oddech - pol lyzeczki sody na pol szklanki wody, wymieszaj, wyplucz jame ustna, neutralizuje to odczyn sliny, ktory powoduje nieprzyjemny zapach.
  • jesli ktoras z Was jest posiadaczka sztucznej szczeki lub tez wszelkiego rodzaju nakladek ortodontycznych, namoczenie ich w szklance wody z dwiema lyzeczkami sody na noc, spowoduje, ze beda one czyste, zdezynfekowane w nieinwazyjny dla nich sposob, a takze wywabi to z nich wszelkie niemile zapachy
  • uzyj jako peelingu - dwie lyzeczki zmielonych platkow owsianych i jedna lyzeczka sody polaczane za pomoca wody w gesta papke, uczynia cuda na Twojej twarzy jak i ciele. Pamietaj aby sprawdzic czy soda nie podraznia Twojej skory!
  • skonczyl Ci sie antyperspirant lub z jakiegos powodu nie mozesz go stosowac? Swiezo po kapieli, w wilgotne paszki wklep odrobine sody.
  • zapach czosnku lub cebuli na dloniach tuz przed przyjeciem usuniesz myjac rece mieszanka jakiegokolwiek mydla w plynie i lyzeczki sody, dopuszczalna rowniez sama soda w polaczeniu z woda, wetrzyj dobrze, potem splucz
  • jesli zdarzylo Ci sie nalozyc na wlosy cos, co za zadne skarby nie chce zejsc za pomoca samego szamponu (np. niebieska plukanka, lakier do wlosow lub inny produkt utrwalajacy) podrasuj szampon, ktorym zamierzasz to zmyc, lyzeczka sody. Wymieszaj na dloni i umyj glowe. Wlosy czyste i jakie blyszcace! Wow! Sposob dziala takze w przypadku "tlustoglowych".
  • zmeczone stopy potraktuj kapiela z dodatkiem trzech lyzeczek sody, potem zrob peeling, nastepnie naloz krem jak zwykle. Twoje stopki beda miekkie dluzej niz po zwyklej kapieli. Dodatkowo taki zabieg dziala przeciwpotnie.
  • Tak samo jak w przypadku stop jesli dodasz sody do kapieli, Twoja skora bedzie miekka i zneutralizuje to jej kwasny odczyn, bardzo dobrze zmywa tluszcze oraz pot.
  • wyczysc szczotki i grzebienie. Namocz jej w misce cieplej wody z dodatkiem dwoch lyzeczek sody. Daj im troche tam polezakowac, nastepnie wyjmij i pozwol im wyschnac lub tez wytrzyj recznikiem.

SPRZATANIE :
  • do mycia wanien, umywalek, kafelek. Zmocz powierzchnie posyp soda lub tez nasyp na gabke i szoruj jak zwykle. Potem splucz woda i gotowe. Rozpuszcza wszelkie zanieczyszczenia i osady. Doskonale nablyszcza, chroni przed szybkim powrotem brudu. Na uparte "brudki" zrob paste z sody, soli i plynu do mycia naczyn. Posmaruj tym powierzchnie, pozwol namoknac, potem troszke potrzyj, nastepnie splucz. Nie kosztuje nic, a dziala jak Cif!
  • Brytfanne(tudziez inne naczynia) obklejana zaschnietym sosem z lazanii lub jakimikolwiek innymi resztkami pysznosci, namocz w goraczej wodzie z soda. Obejrzyj jakis film lub serial, potem nie zapomnij jej umyc lub po prostu wsadzic do zmywarki.
  • zalepiona jedzeniem mikrofalowke wyczyscisz wstawiajac do niej wode w sloiczku z lyzeczka sody. Wlacz na 3 minuty, nastepnie pozwol im tam postac kilka minut. Wyjmij. Nasiakniete resztki zetrzyj mokra sciereczka i zrobione.
  • aby odnowic srebrne sztucce i zastawe, zrob paste z trzech lyzeczek sody i jednej lyzeczki wody, przetrzyj kazda sztuke, nastepnie dobrze wyplucz i przegladaj sie w nich jak w lusterku.
  • aby usunac z dzbankow lub kubeczkow nalot z kawy lub herbaty, mozesz namoczyc je w roztworze cieplej wody z soda na jakis czas potem je myjac jak zawsze lub jesli potrzebujesz ich na juz, posyp osad soda i wyszoruj gabeczka. Wyplucz i napij sie herbatki lub kawy.
  • kredki na scianie lub meblach (chyba kazda mama zna ten problem) lub inne zabrudzenia usuniesz pocierajac delikatnie gabeczka posypana soda oczyszczona, potem przetrzyj delikatnie sucha sciereczka i zrobione.
  • podrasuj swoj detergent do prania dosypujac do niego lyzeczke sody. Wzmocni to jego dzialanie. Ja zawsze do bialego prania wsypuje duuuuzo sody. Biel nie szarzeje nawet po wielu, wielu praniach.
  • dzidzius w domu? Dodajac sody do prania jego ubranek i pieluszek tetrowych, ktore musza byc zawsze pod reka, usuniesz bardzo ciezkie do usuniecia plamy(soczki, owoce), a takze w bardzo bezpieczny sposob pozbedziesz sie przykrego zapachu (wiadomego pochodzenia).
  • torbe z silowni, w ktorej Twoj facet nosi przepocone gatki i skarpetki, odswiezysz wsypujac do niej troche sody. Nie zapomnij jej potem wysypac! Pamietaj, aby tez dosypac jej do prania, najlepiej duzo!
  • jesli juz o facetach mowa, jesli chcesz, aby zmyl dokladnie smar z rak po dlubaniu pod maska auta, poczestuj go soda z dodatkiem mydla,
  •  a jesli uparl sie, aby recznie umyc auto i zeskrobac komary ze zderzaka, do wody z szamponem do mycia auta, dodaj kilka lyzeczek sody. To pomoze rozmoczyc zwloki komarzych nieboszczykow.

ODSWIEZANIE:
  • otwarte opakowanie sody wloz w zakatek lodowki, aby zneutralizowac zapachy.
  • posyp kuchenna deske do krojenia soda, nastepnie wyszoruj i dobrze wyplucz.
  • wsyp sode na dno kuchennego kosza na smieci, aby zapobiec roznoszeniu sie jego zapachu po calej kuchni.
  • jesli z udplywu umywalki, wanny lub kuchennego zlewu unosi sie nieprzyjemny zapach, wsyp tam sode (najlepiej ta, ktora juz odstala swoje w lodowce) i nastepnie splucz goraco woda.
  • po przyjeciu zakrapanym alkoholem i z przystawkami typu "jajka w majonezie", posyp dywan lub tez wykladzine soda, pozwol jej tak polezec cala noc, im dluzej tym lepiej, nastepnie odkurz mieszkanie/dom. Wywabi to z niej wszelkie zapachy.
  • to samo mozesz zrobic w swoim aucie.
  • jesli nie chcesz aby Twoj odkurzacz wypuszczal nieprzyjemny zapach po calym mieszkaniu, nie zapomnij przed zalozeniem nowego worka wsypac do niego troche sody.
  •  pudeleczko sody oczyszczonej nie zaszkodzi takze w szafce na buty.
  • jesli masz kiciusia w domu, na dnie jego kuwety rozsyp sode, nastepnie wsyp piasek jak zawsze. Spowoduje to, ze zapaszek bedzie sie trzymal kuwety, a nie unosil sie w gore. Takze do tego celu mozna uzyc zielonej herbaty. Tak! Herbaty.
  • soda takze mozna posypac psie lozko, lub klatke chomika, nastepnie ja odkurzajac lub scierajac sciereczka. Zwierzaki tez chca miec czyte domki.
  • jesli buty do biegania brzydko pachna, nasyp do nich sody i daj im odstac swoje. Wysyp przed nalozeniem i biegaj dalej.
W DOMOWEJ APTECZCE:
  • aby zniwelowac uczucie pieczenia lub swedzenia po ugryzieniach insektow, troche sody rozrob z woda i posmaruj tym podraznione okolice ciala. Doskonale na ugryzienia komarow! Wyprobowalam.
  • jesli dopadla Cie zgaga lub nadkwasnosc mozesz zrobic domowe lekarstwo. Do szklanki wody dodaj 2 lyzeczki octu i jedna lyzeczke sody oczyszczonej, szybko wypij. Uwaga! Tego sposobu absolutnie nie wolno stosowac czesto, tylko w sytuacjach podbramkowych, kiedy nie ma nic innego pod reka.
  • ten sam sposob dziala w przypadku infekcji drog moczowych. Jesli czujesz pieczenie, boli przy siusianiu i czujesz sie wrecz przykuta do toalety walnij szklane wody z octem i soda, przepis powyzej. Soda zneutralizuje pH w Twoim pecherzu i uspokoi objawy. Maksymalnie mozna wypic dwie dozy takiego specyfiku. Ten sposob podal mi moj rodzinny lekarz tutaj w Kanadzie. Wiadomo, zaden lek nie dziala od razu, a jakos trzeba sie ratowac.
  • na zapalenie dziasel, lyzeczke sody rozpuscic w szkalnce wody i plukac jame ustna po kazdym myciu zebow. Soda ma takze dzialanie sciagajace.

INNE ZASTOSOWANIA SODY:
  • ajajaj zapalila Ci sie patelnia? Zacznij sypac na nia sode. Bron Boze nie polewaj woda! Podgrzewana soda wydziela dwutlenej wegla, ktory pomaga zlagodzic plomien. W przypadku malych kuchennych pozarow(patelnie, piekarniki, grille), odetnij gaz lub elektryke, jesli jestes w stanie to zrobic. Oddal sie i sypnij na miejsce skad sie wzial plomien porzadna garsc sody, potem lec po gasnice lub do telefonu aby zadzwonic po straz pozarna.
  • soda doskonale sie sprawdza takze przy myciu warzyw. Posyp mokre jablka, marchewki, lub inne w, lekko pocieraj potem dokaldnie oplucz.
  • soda rozsypana w szufladzie lodowki gdzie znajduja sie warzywa przedluzy ich swiezosc i sprawi, ze beda dluzej chrupiace.
  • wyobraz sobie, ze jedziesz na kamping... Nie zapomnij zabrac sody! Masz srodek do mycia naczyn i szorownia garow, mycia rak, dezodorant, paste do zebow, gasnice (i wiele, wiele innych rozwiazan) w jednym malym pudeleczku!
Ufff. Reka do gory kto przetrwal do konca!

    środa, 15 sierpnia 2012

    Weekend z... bolem w roli glownej

    W ostani piatek spotkalo mnie wielkie nieszczescie! Wycieto mi niezly kawal dziasla. Nie bede zaglebiac sie w szczegoly zabiegu bo bylo krawawo, bolesnie i dlugo, ale moze to poswiecenie pomoze mi uratowac moj usmiech i unikne straty zeba albo, co gorsza, wstawienia zlotej koronki:), lub tez implantu, co po pierwsze: jest bardzo kosztowne, po drugie: dosc ryzykowne. Bylam zmuszona zmienic swoje plany na weekend i zamiast siedziec w restauracji kosztujac przepysznych potraw, wyladowalam ( z buzia wypchana wacikami, z osmioma szwami na dziaslach) na plazy jeziora Cultus. Niestety, gwar, zapach pieczonego na grillu mieska to nie bylo to, co sprawilo ze poczulam sie lepiej. Wrecz przeciwnie. Otumaniona proszkami przeciwbolowymi mialam ochote polec gdzies pod drzewem tylko po to, aby gapic sie w nieruchomy punkt, tak wiec zwinelismy z mezem kocyk i wyruszylismy w poszukiwaniu ciszy. Na wies. Memu sercu bardzo blisko do wsi bo wychowalam sie i dorastalam na wsi zabitej dechami.
    Nawet panu losiowi zrobilo sie smutno na moj widok.
    Chcialam Wam pokazac jak fajnie wygladaja sklepy w niektorych miejscowosciach w Kanadzie. Jak z westernu, prawda? Tam czas stanal w miejscu i zycie toczy sie dokladnie tak samo jak na kazdej innej wsi.
    Tutaj centrum rozrywki, cos jak wiejska swietlica.
    A tak wyglada stodola:
    Przy jednym z wiejskich domow, ktos mial farme lam. Lamy to te plujace owieczki z dluga szyja. Do dzis sie zastanawiam po co hoduje sie lamy. Na ogrodzeniu byla wywieszka, ze mozna sobie kupic lame. Zaluje ze nie mialam tyle pieniedzy, chetnie bym sobie taka kupila!
     Zabieralabym ja codziennie na spacery, kapala, czesala, moze nawet sprobowalabym nauczyc ja jakichs sztuczek... Tak swoja droga, lamy sa bardzo ciekawskie. Kiedy podeszlam do plotu z aparatem, przyszly do mnie i chyba chcialy mnie opluc, lub tez, jeszcze nigdy nie widzialy nikogo z taka dziwna(spuchnieta) twarza.
    Po jakims czasie wyszedl do mnie pan gospodarz i najnormalniej w swiecie powiedzial, ze nie zgadza sie abym robila zdjecia. No coz... I tak po chwili jazdy autem znalazlam sie pod upatrzonym drzewem owinieta w kocyk z podusia pod uchem wtulilam sie w ramiona Orfeusza. Nie ma nic bardziej relaksujacego niz dzemka na lonie natury pod blekitnym niebem i w takiej scenerii.
    Czy zdarzylo Wam sie kiedys ucinac dzemke pod golym niebem? Ja przypuszczam jakbym nie zasnela pod tym drzewem to predzej czy pozniej zasnelabym tam gdzie stalam. Kodeina robi swoje :)

    

    środa, 8 sierpnia 2012

    TAG: Moje sekrety.


    Jakis czas temu blogerka Odette Swan zaprosila mnie do wziecia udzialu w TAG-u pod tytulem Moje Sekrety. Dziekuje!


    Odkladalam to przez jakis czas, ale dzis postanowilam zdradzic Wam kilka sekretow o mnie. Dzieki temu mozemy sie blizej poznac. Tak wiec zaczynam :)

    Zasady tagu:

    1. Każda oznaczona osoba musi opowiedzieć 5 faktów o sobie i zamieścić je na na swoim blogu.
    2. Następnie wybierasz przynajmniej 10 nowych osób do tagu.
    3. Wymień w swoim poście osoby, które otagowałeś i napisz kto otagował Ciebie.
    4. Nie oznaczaj ponownie osób, które są już oznakowane.
    5. Dodaj baner zabawy (wyżej).
    6. Zapraszam do tagu wszystkie osoby nawet jeśli nie zostały otagowane.

    Miłej zabawy :]



     PleasureSeeker o sobie samej:

    Fakt nr 1.
    Straszna ze mnie beksa. Nie wiem czy powinnam sie z tego leczyc czy taka juz moja natura :). Czasem mam takie dni ze oplakuje wszystkie nieszczescia swiata! Mam ochote plakac widzac narkomana na ulicy bo mi go zal, wzruszam sie patrzac na dzieci beztrosko bawiace sie w piaskownicy, rozrywa mnie od srodka kiedy komus dzieje sie krzywda, placze kiedy jestem wsciekla, kiedy jestem szczesliwa tez. Byc takim wrazliwcem nie jest latwo. Uwierzcie mi. Nawet teraz mnie zacisnelo w gardle. Oooj.

    Fakt nr 2.
    Mam syndrom Supermena. Chcialabym kazdemu pomoc, czuje sie zle kiedy nie moge lub nie potrafie. Z checia sie dziele tym co mam, staram sie traktowac ludzi tak, jakbym sama chciala byc traktowana.  Nie znaczy to wcale, ze jestem aniolem.

    Fakt nr 3.
    Marze..., zeby pewnego dnia napisac ksiazke, jednak wydaje mi sie ze jeszcze do tego nie dojrzalam. Spotkalam w zyciu wielu ciekawych ludzi, bylam swiadkiem wielu wydarzen, nie z jednego pieca chleb jadlam. Moze warto by to uwiecznic... Nawet jesli ma byc to ksiazka, ktora przeczytam tylko ja.

    Fakt nr 4.
    Choc sprawiam wrazenie osoby otwartej i lubiacej towarzystwo, lubie spedzac czas sama. Jestem jak kot, mam swoje sciezki i nimi chodze.  

    Fakt nr 5.
    Zgadnijcie jak zareagowalam na pierwsza miesiaczke! Ha! Oczywiscie, ze sie rozplakalam i tak wylam chowajac sie po katach przez caly czas jej trwania! Choc rozumialam dobrze co sie ze mna dzieje to nie moglam tego udzwignac psychicznie :). Na szczescie nastepna przyszla dopiero po pol roku. Balam sie przyznac do tego mamie, bo myslalam, ze bedzie na mnie zla.(?) Mialam tylko 11 lat.

    To byloby na tyle.

    Do zabawy zapraszam :

    oraz blogerke o tajemniczym imieniu z

    Jak zwykle otagowalam mniej osob niz powinnam. O wlasnie, fakt nr 6: jestem leniwa. :)


    poniedziałek, 9 lipca 2012

    Sezon na misia vol.1 - Pitt Lake

    Za mna bardzo intensywny weekend. W koncu do Vancouver zawitalo lato! Ludzie doslownie jak dzdzownice po deszczu powylazili na ulice, okupowali parki, plaze, jeziora, rzeki, laki i lasy. Byl to w sumie pierwszy w tym roku tak sloneczny i cieply, wrecz upalny weekend.

    Jestem wielka zwolenniczka obcowania z natura wiec nawet przez chwile nie zastanawialam sie jak bedzie wygladala moja sobota. W piatek zaplanowalismy z mezem, ze spedzimy ja piknikujac w miejskim parku, spacerujac po plazy jednoczesnie zazywajac slonecznych kapieli, ale wraz z momentem kiedy tam dotarlismy o poznym poranku, odechcialo nam sie wszystkiego, bo okazalo sie, ze polowa miasta wpadla na ten sam pomysl i nie bylo mozliwosci znalezc wolnego miejsca parkingowego i tak jadac, i jadac, i myslac co by tu ze soba zrobic, aby nie zmarnowac dnia, znalezlismy sie 30km za miastem na drodze prowadzacej do jeziora Pitt Lake.
     
    Tam tez bylo ludzi wiecej niz zwykle, jednak my rzadni zapachu wody, szumu drzew i przygody, nie poddalismy sie tym razem. Bylam przygotowana na plazowanie i zalozylam klapki, ale jeszcze przed wyjsciem z domu cos mi strzelilo do glowy wziac ze soba buty sportowe (tzw. adidasy), ale w pospiechu zapomnialam skarpetek i jaki byl tego efekt dowiecie sie czytajac dalej.

    Plaza (niestety) byla zascielona ludzmi, wiec postanowilsmy odlozyc piknik na pozniej i wyruszylismy w droge. Zwroccie uwage na znak ostrzegajacy przed (takze kochajacymi nature) misiami.

    Przez pierwsze 10 min spaceru bylo bardzo zielono, tak zielono, ze mogloby sie wydawac, ze na swiecie w ogole dominuje kolor zielony z delikatnymi dodatkami w kolorze nieba, drzew, ziemi, wody i slonca. Najbardziej obawialam sie biegnacego w moim kierunku obiektu w kolorze brazowym, ktorego zwyczajowo nazywa sie niedzwiedziem.

    Im bylismy glebiej, tym robilo sie coraz ciekawiej,

    i ciekawiej.
    Tak na marginesie: powiedzcie mi kto przy 30sto stpniowej temperaturze zaklada buty bez skarpetek!? Stopa mi sie spocila, zaczela sie slizgac, pieta bolala coraz bardziej, ale nie poddalam sie i szlam dalej mimo, ze moj maz chcial odpuscic, bo troche jeczalam :) Przez zaledwie 30 min marszu, moglismy cieszyc swoje oczy widokami z jakimi nie mamy do czynienia na co dzien.


    Im bylismy blizej konca trasy, widczki byly coraz bardziej zachwycajace.

    I nagle przed naszymi oczami wyrosla niepozorna drewniana wierzyczka obserwacyjna i juz z krawiaca pieta wspielam sie na nia bo nie chcialam stracic tego :

    i tego:
    i co najwazniejsze, tego:


    W plecaku mialam klapki. Nie zastanawiajac sie ani chwili, zmienilam buty i to nic, ze zapach krwi wabi dzikie zwierzeta, to nic, ze jakis niedzwiedz moglby schrupac moje "slone paluszki", to nic, ze w klapkach niewygodnie sie ucieka, wszystko to bylo nic, bo jedyne o czym marzylam i na czym moglam sie skupic to przejsc ta droge spowrotem i ostudzic stopy w lodowatej wodzie. Zanim doszlam spowrotem ranka zaschla i nie ryzykujac ataku piranii(bo tam ich nie ma) moglam spelnic swoje marzenie.
    Potem wyczekiwany dlugo piknik w zacnym gronie innych piknikowiczow.
    Poglaskalismy sie po brzuszkach, poszlismy jeszcze na szybki spacerek, zrobilam kolejne kilka zdjec.

    I tak najedzeni, i slodko zmeczeni, z czerwonymi od slonca nosami i policzkami, wrocilismy do miasta po to aby wieczorem moc ponownie zmeczyc swoje oczy komercja czyli kinem w wersji dla doroslych. Widzielismy film "Savages" po ktorym przydaloby sie obejrzec "Bambi", aby uspokoic skolatane nerwy. Jednak na "Bambi" nie mialam juz sily, zasnelam jak niemowle regenrujac sily na kolejny dzien.

    Wytrwalym dziekuje i zapraszam do przezywania ze mna kolejnych wojazy.
    xoxo.



    środa, 27 czerwca 2012

    "Diva Cup" - Sprawa bardzo kobieca

    Mam  nadzieje, ze nie czyta tego zaden mezczyzna, a jezeli juz... Odsylam do blogow o innej tematyce.
    Kazda z nas ma takie dni w miesiacu... No wlasnie. Takie dni, ktorych nie lubi zadna kobieta, a co nawet niektore z nas podczas tych dni przeklinaja, ze nimi sa. 

    Jak do tej pory opcji nie mialysmy wiele: "pomon" lub "opaska", zaleznie od tego co komu odpowiada, ale nie tak dawno zwrocilam uwage na bardzo ciekawy wynalazek na polkach w dziele higieny osobistej i nie bede ukrywac, ze produkt zainteresowal mnie do tego stopnia, ze postanowilam dowiedziec sie wiecej na jego temat.
    Otoz nazywa sie to "Diva Cup", a wyglada tak:



    Kazdy wie co znaczy slowo Diva, slowo "Cup" moze byc rozumiane jako kubek, ale w tym przypadku moze tez byc tlumaczone jako kielich lub filizanka. Ja bede sie poslugiwac po prostu nazwa "Cup", tak jak w oryginale. A wiec, Cup jest wykonany z silikonu. Takiego, ktorego takze uzywa sie w chirurgii do wykonywania protez np. stawow, zastawek serca (absolutnie nie myslec o implantach w piersiach), czyli oznacza to ze je jest bardzo bezpieczny. Nie absorbuje zadnych plynow jakie wytwarza nasze cialo i takze ich nie wysusza. W przeciwienstwie do "pomponow" nie ma ryzyka wystapienia tzw. zespolu wstrzasu toksycznego. "Diva Cup" jest bezpieczny w uzyciu jeszcze przed wystapieniem menstruacji, kiedy jej sie spodziewamy lub przy bardzo obfitym lub tez skapym krawieniu. Smialo mozna pocwiczyc jego zakladanie podczas "normalnych" dni.
    Jego zalozenie ponoc jest bardzo proste, ulotka zawarta w opakowaniu wszystko bardzo dokladnie objasnia i ponoc jest to nawet prostrze od zalozenia "pompona", bo textura tego wynalazku doskonale wspolpracuje z naszym cialem. Cup trzeba zlozyc tak, aby swobodnie mozna bylo go wsunac w szyjke macicy, a pozniej juz on sam sobie znajduje wygodna pozycje. Nie przecieka, nie uwiera i w ogole sie go nie czuje, oczywiscie kiedy jest prawidlowo zalozony. Jest bardzo chwalony przez kobiety uprawiajace sporty wodne takie jak windsurfing czy plywanie, przez tancerki i inne te bardzo aktywne fizycznie.




    Zmiana takiego "Cup" wymaga spelnienia tylko jednego warunku. Musi byc to robione w toalecie z bierzaca woda. Cup lapiemy za ulatwiajacy go wyciagniecie koniec, oprozniamy, myjemy ciepla woda i mydlem i zakladamy spowrotem. Nie ma potrzeby sprawdzania go co jakis czas i wystarczy go oprozniac 3 razy dziennie, a kobietom nie majacym obfitych krwawien menstruacyjnych wystarcza 2 razy dziennie, rano i wieczorem. Alternatywa ta jeszcze nie jest bardzo popularna i ponoc producenci podpasek i tamponow sa w stanie zrobic wszystko aby nie byla poniewaz oznacza to dla nich spadek przychodow ze sprzedazy.

    Wynalazek jest sprzedawany w dwoch roznych wersjach 1 i 2, gdzie 1 jest dla kobiet, ktore jeszcze nie rodzily dzieci i 2 dla mam. Moga go uzywac kobiety w kazdym wieku. Pogrzebalam troche w internecie i okazalo sie, ze Diva Cup cieszy sie bardzo dobrymi opiniami wielu pan. Sam produkt zostal juz nagrodzony kilkoma nagrodami konsumenckimi. Z tego co wyczytalam, dostepny jak narazie jest w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii pod nazwa Moon Cup, ale wydaje mi sie, ze niedlugo wejdzie i na inne rynki. Ponoc mozna dostac odpowiedniki innych marek na ebay.com i roznych sklepach online. W wyszukiwarke wystarczy wpisac "menstrual cup".
    Jedyna mala wada wspominana przez uzytkowniczki "Diva Cup" jest to, ze czasmi mozna troszke poplammic bielizne, kiedy nie robi sie sprawnej wymiany. Ale ta kwestia jest latwa do rozwiazania za pomoca zwyklej wkladki, a tak swoja droga, to czymze jest mala plamka na wkladce w porownaniu do wygody jaka podobno ma nam zapewnic?
    Przepraszam, za tak dlugosc postu, ale napisalam wszystko co sama chcialabym wiedziec bo powaznie zastanawiam sie nad zakupem tego wynalazku. Z rumiencem na twarzy wspomnialam o tym swojej kolezance, a ona mi na to, ze jak w ogole moge sie nad tym zastanawiac! Ona uzywa swojego juz od okolo roku i bardzo sobie chwali to rozwiazanie.

    Co o tym myslicie? Rozwiazanie alternatywne czy na stale?


    poniedziałek, 11 czerwca 2012

    Vancouver - Ciemna strona miasta

    Miasto Vancouver przez wiele lat zajmowalo pierwsze miejsce na liscie najpiekniejszych miast swiata. Tak, jest tu pieknie i nie infrastruktura czyni te miasto specyficznym, ale Matka Natura wlozyla duzo wysilku, aby ludzie mogli cieszyc sie pieknem tych widokow. Sa gory, jest ocean, piekne plaze, duzo zieleni, klimat umiarkowany, cieplo na dole, duzo sniegu w gorach czyli wakacje na miejscu.
    Jak kazde miasto, Vancouver ma swoje cienie i blaski. Zdecydowanie jego minusem jest ulica Hastings a raczej jej wschodnia czesc. Ulica ta dociera do samego centrum miasta, zwanego "downtown". Zanim tu przyjechalam myslalam, ze na cenrum miasta mowi sie "city center" jednak w Ameryce, zwyklo sie mawiac "downtown", nie bede tego zmieniac :).
    Otoz wschodnia czesc Hastings Street jest epicentrum swiata przestepstw, uzaleznien i bezdomnosci. Na tym malym skrawku ulicy mieszka wielu ludzi zarazonych HIV, wiec aby zminiejszyc zarazalnosc tym wirusem w 1989 roku otwarto tam pierwszy w polnocnej Ameryce  punkt wymiany igiel, ktory dziala po dzis dzien. Rocznie jest wydawane tam okolo 3 milonow sterylnych igiel, oczywiscie za darmo, bo inaczej by to nie pracowalo. Pomysl ten jest bardzo kontrowersyjny poniewaz igly zakupowane sa z budzetu panstwa czyli za pieniadze podatnikow. Mozna by szukac innego sposobu na rozwiazanie tego problemu, ale to nie jest takie latwe jak wydawac by sie moglo. Uliczne zakamarki sluza jako sypialnie, toalety, miejsca aktow seksualnych, miejsca gdzie dokonuje sie roznego rodzaju przestepstw(napadow, kradziezy) a na kazdym kroku stoi diler narkotykowy.
    W czasie swojego 3 letniego pobytu w Vancouver, przemaszerowalam ta ulica jeden raz, pierwszy i ostani. Bylam zmuszona. Byl to dla mnie straszny szok. Zwykly przechodzen jesli idzie w miare szybko, nie rozglada sie za bardzo, ma bardzo duzo szanse bezpiecznie sie przez to miejsce przedrzec. Jest tam duzo policji, ktora trzyma reke na pulsie, ale mimo wszystko lepiej zatkac uszy. Z jednej strony to miejsce napawa odraza, a z drugiej strony taka wycieczka pozostawia po sobie slad zalu, bo przeciez Ci wszyscy ludzie to tez ludzie, kazdy z nich ma swoja historie, zyciowe doswiadczenia i sa oni tacy jak my z ta tylko roznica, ze sie poddali.
    Wlasnie z powodu lagodnego klimatu, uzaleznieni z calej Kanady i nie tylko(takze z U.S.), wybralo Vancouver za swoj dom. Tu latwo przetrwac zime, przekoczowac gdzies w zaulku w kartonie z butelka za pazucha. Jest to najwieksze tzw "giero" w Kanadzie, nawet aglomeracja Toronto, nie ma z tym problemu w takiej mierze. Miejsce to przez mieszkancow jest nazywane czasem Zombieland. Zeszlej zimy przed Bozym Narodzeniem podrzucilsmy tam z mezem kilka uzywanych kurtek, kilka par rekawiczek, jakies spodnie, Moze taki gest nie zmieni tamtejszego biegu zycia, ale moze da tym ludziom troche wiary, ze dobro istnieje i moze skusi do chociazby pomyslenia, ze warto jeszcze raz sprobowac.
    Co ciekawe jeden krok dalej za tym swiatem zaczyna sie ten "upudrowany" swiat, centrum miasta pachnace bogactwem, sklepy Chanel, LouisVuitton, ekskluzywne restauracje i hotele.

    Zdjecia nie sa mojego autorstwa, zostaly pobrane z internetu.

    Na zdjeciu punkt wymiany igiel, ktory o poranku oblezony jest przez uzaleznionych.



    Post nieco przytlaczajacy, ale mam nadzieje, ze mi wybaczycie. O problemach trzeba rozmawiac.

    poniedziałek, 4 czerwca 2012

    Niedziela w Deep Cove

    Jesli ktos gdzies zobaczy Lato, prosze mu powtorzyc, ze zapraszamy do Vancouver. Przez ostani tydzien pogoda jest bardzo humorzasta, slonce pojawia sie i znika. 2 dni ciepla potem dlugo, dlugo nic, troche deszczu i znow kilka dni slonecznych i znow to samo.

    Mimo kaprysnej pogody wybralismy sie dzis z moja druga polowka na spacer, a ze bywamy w tym miejscu rzadko zabralam ze soba aparat i dzieki chwilowemu usmiechowi slonca, moglam zrobic kilka zdjec. Pojechalismy do Deep Cove czyli nad mala zatoczke umiejscowiona w polnocnym dystrykcie miasta Vancouver, miejsca chetnie odwiedzanego przez lokalnych wielbicieli kajakow, lodek i zieleni, posiadaczy dzieci lub czworonogow masci wszelkiej, turystow i fotografow. Spedzilismy bardzo mile popoludnie, ktore chyba odbije sie na moim dzisiejszym snie bo opilam sie kawa jak jakas glupia. Przynajmniej po dosyc aktywnym weekendzie mam jeszcze energie podzielic sie tym z Wami.


    W takiej scenerii nawet na wpol zimna kawa slodzona slodzikiem smakuje znacznie lepiej! :)

    Najgorsze w tej niestabilnej pogodzie jest to, ze nie wiadomo jak sie ubrac. Mialam dzis na sobie zakiet, pod spodem koszulke oraz dzinsy i tenisowki, na chwile zaswiecilo slonce i musialam zdjac zakiet, potem sie schowalo, troche pokropilo deszczem, potem znow wyszlo. Zanim wrocilam do domu zalowalam, ze nie wzielam chociaz szalika (czapka tez by sie przydala) bo temperatura strasznie spadla. Wrrr. Jest juz czerwiec i powoli przestaje wierzyc, ze pogoda sie unormuje. Moje blade cialo domaga sie slonca - na stale.

    Mam nadzieje, ze u Was sprawki pogodowe maja sie lepiej i ze witaminke D chloniecie calymi soba!

    Przynislam cos dla Was ze spaceru moje drogie czytelniczki ( i moze jacys nieujawnieni czytelnicy...): pachnace cyber- kwiatki !  :)

    poniedziałek, 21 maja 2012

    Wizyta w ZOO. Duzo zdjec.

     Za mna dlugi weekend. 21 maja obchodzimy w Kanadzie takie jakby "imieniny" Krolowej Viktorii i jest to swieto konstytucyjne, cos tak jak u nas w Polsce ... hmmm nie wiem. Jak ktos ma pomysl, prosze napisac w komentarzu. Z okazji dlugiego weekendu wybralismy sie z mezem do ZOO. Przez cala nastepna noc snily mi sie malpy ;p  

    Choc karmienie zwierzat jest surowo zabronione, nie moglam sie oprzec, aby nie poczestowac malpy galazka zerwana z galezi wiszaca nad moja glowa. Mina pani, ktora przylapala mnie na tym nikczemnym czynie mowila sama za siebie, ale za to mina malpy byla wynagrodzeniem mojego braku rozsadku. Malpa zjadla galazke, potem rzucila mi glebokie porozumiewawcze spojrzenie, a nastepnie rozejrzala sie czy nikt  tego nie wiedzial po czym wysunela lape po jeszcze. Niestety podeszlo do nas wiecej osob i obydwie bylysmy zmuszone skonczyc nasza bloga zabawe. Na zdjeciu widnieje moja nowa kolezanka(tudziez kolega), ktora zapewne jest nieco niesmiala bo za nic nie chciala spojrzec w obiektyw mojego apratu.


    Dzien byl bardzo sloneczny, co spowodowalo, ze niestety niektore zwierzaki nie byly sklonne do interakcji z odwiedzajacymi je ciekawskimi. Lew schowal sie gdzies w kacie i spal, tak samo puma, tygrys bengalski i laciata "czita" czyli leopard, rozleniwione wylegiwaly sie w palacym sloncu. Slonia nie bylo wcale, ale hipopotamy rozmiarowo mu dorownywaly wiec moja zachcianka zobaczenia czegos wielkiego zostala zaspokojona.

    3-tonowy Hipcio.


    Naprawde wielkie wrazenie zrobily na mnie mitologiczne taurusy. Oj nie chcialabym rozzloscic takiego byczka...



    Gatunkow bylo sporo i moznaby sie tak im przygladac calymi godzinami, ale zabraklo by nam dnia. Bardzo sympatycznym typkiem wydal mi sie takze mis grizzly, ale nie wiem czy wyjscie do takiego osobnika z gestem otwartych ramion nie skonczyloby sie krwista masakra :)

    Zdjecie z prawego profilu.


     Oczywiscie nie opuscilismy ZOO bez zlozenia datku na zwierzaki, co by w tej niewoli zylo im sie lepiej. Trzeba pamietac, ze ZOO to nie tylko klatki i nieszczesliwe zwierzeta sluzace naszej edukacji i rozrywce, ZOO to takze miejsce, gdzie niektore wysoko zagrozone gatunki maja szanse przetrwac i sie rozmnazac, a dzieki temu nasza Matka Ziemia i my mozemy sie zachwycac ich pieknem dluzej. Ktoz ma dbac o zwierzeta jak nie my - ludzie?
    Zalaczam reszte fotek swoich przyjaciol!

    Kozice, ale nie wiem jakie :) Wiem, ze sa z Afryki.


    Wielblad dwugarbny, bardzo stary i nieco "zniszczony" z jednym obwislym garbem. Bidak na pustyni juz chyba by sobie nie poradzil, a tak: ma poslane lozko, jedzonko podsuniete pod nos, ktos dba o jego zdrowie. Godna emeryturka ;)


    Ciekawskie strusie.


    Osoiol, ale nie klapouszek, ten jak widac ma uszy stojace. I to jeszcze jak!


    Osiolek karlowaty. Rzeczywiscie wzrostu mu natura pozalowala, ale za to obdarowala go wdziekiem :)


    Dromader - w poprzednim wcieleniu byl modelem. Tylko spojrzcie na jego usmiech!



    Jelonki z kozka, co ona tam robi- nie wiem.


    Koziolek- Matolek z Iranu.

    Flamingi w bardzo modnym ostanio kolorze morelowym.


    Leniwa "czita".


    Zgrabna zyrafa.


    I dumny gospodarz spacerujacy po grodzie - Pan Paw.
    (jak u nas w Warszawskich Lazienkach)



    A jako pamiatke kupilam nam fotografie malp. Nie wiem jak Wy, ale ja od malpy pochodze na pewno. Mysle, ze to zew natury wyzwala we mnie ta nieograniczona sympatie do tego gatunku. ;)




    A ktory "egzemplarz" Wy byscie najchetniej przygarnely pod dach?

    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

    Droga Czytelniczko (tudziez Czytelniku),

    dziekuje Ci bardzo za pozostawienie komentarza pod moim postem. Jest on dla mnie motywacja do rowijania tego bloga. Jesli masz jakies pytania, postaram sie na nie szybko odpowiedziec.