No bo ileż można robić na drutach? I ile można pokazywać albumów? Czas najwyższy na przerywnik.
Ciągnęło mnie ostatnio do czegoś innego, do podziałania rękoma, ale gdzieś "obok". Ciągle się jakoś nie składało, myśl o wywlekaniu wszystkich niezbędnych składników i... pakowaniu ich później z powrotem do pudełek, pudełeczek i szaf skutecznie mnie zniechęcała. Ale mus to mus - zbliżają się Kejt imieniny, czas więc najwyższy wyprodukować wreszcie coś, co w głowie siedziało już od dawna :)
Na stół, prócz ochronnej gazety, wyjechały więc woda i klej...
...tajemnicze białe "coś"...
...i jedne z moich ulubionych znaczków sumiennie gromadzone od długich miesięcy.
Te ulubione znaczki też czekają w kolejce, ale o tym następnym razem.
Tajemniczy projekt dla Kejt jest już prawie skończony - zostało jeszcze lakierowanie, czyli to, co mi wychodzi zdecydowanie fatalnie. Cóż, nic innego mi nie zostaje jak walczyć. Ze sobą i niecierpliwością.
Oczywiście nadal się też dzieje. Czarny otulacz, najnudniejsza robótka z nudnych - nie dość, że nudny dżersej, to jeszcze nudny czarny i nudne 3,5mm :) Ale nie ma tego złego - chyba się w końcu zmobilizuję i kupię maszynę dziewiarską. Nie znam się na tym, więc chętnie przyjmę wszelkie sugestie. Obecnie mam na oku Modę MD 22, to chyba jednopłytówka, czyli z tego co się orientuję ściągacze np. już odpadają... Hm... Pomocy! :)
A skoro tam tak nudno - też w ramach przerywnika - machnęłam sobie próbkę na planowany biurowy sweterek. Dla odmiany z... Medusy :) Ale za to starej jak świat i o innym jeszcze splocie.
Mam tylko 200g, więc pewnie wyjdzie raczej bezrękawnik, zobaczymy.
Ach, skoro już dziś jestem pytająca - czy może mnie ktoś oświecić jak to zrobić, żeby wstawić na blog w poście taki sprytny panel z liczbą wykonanych modeli, który będzie odsyłał do konkretnego wzoru z raverly?
Lecę walczyć z czarną nudą. A następnym razem znów poprzynudzam o albumach.